Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro
Здесь есть возможность читать онлайн «Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ekspedycja Mikro
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ekspedycja Mikro: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ekspedycja Mikro»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ekspedycja Mikro — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ekspedycja Mikro», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Strach, jaki odczuwała, ustępował. Za nią stał Chris, gotów bronić jej w razie rzeczywistego niebezpieczeństwa. Carol podeszła do wieżyczki, aby popatrzeć.
Jedynie Charles jakby nie zauważył niczego. Biegał po kabinie i fotografował jak opętany, chcąc utrwalić możliwie jak najwięcej z tego świata zwierząt.
Gela czuła jeszcze lekki gniew. A na domiar wszystkiego pomyślała, że Chris ma chyba rację.
– Te zwierzęta nie są złośliwe – wyjaśnił Chris. – Lecą zwinniej niż nasz helikopter i wcale nie dążą do zderzenia. Spójrzcie, one reagują dziesięć razy szybciej niż my. – Urwał na moment, po czym zwrócił się wprost do Geli: – No jak, przekonałaś się?
Gela bez słowa wstała. Carol chwyciła ją za ramię i poszły razem na tył maszyny. Gela zatrzymała się.
– Czy… – zaczęła Carol – czy wśród tylu istot żywych nie może być też rozumnych?
Gelę zaskoczyło nieco to pytanie. Potem niepewnie wskazała ręką na przednią szybę:
– Myślisz o nich?
– Nie – odparła Carol. – Oczywiście nie o nich. – Lekka ironia zawarta w głosie Geli nie zbiła jej z tropu.
– Właściwie może masz rację – powiedziała Gela poważnie.
– Co my o tym wiemy? – Carol mówiła jakby sama do siebie. – Nauczono nas, że my, ludzie, jesteśmy jedynymi rozumnymi istotami. No dobrze! Wiesz, jak wielka jest nasza wyspa w porównaniu z tą krainą? To miniatura! – lekceważąco strzeliła palcami.
– A więc – uśmiechnęła się Gela – stwierdziliśmy, że te przelatujące obok istoty nie są rozumne, chociaż tak zręcznie omijają maszynę. Innych zuchów nie zauważyliśmy…
– Wiem o tym – powiedziała trochę gniewnie Carol. – Ale nasz świat jest w porównaniu do tego mikroskopijny, a jeżeli chodzi o liczbę gatunków, bardziej niż biedny. Uświadomiłam to sobie, widząc tu tę niewiarygodną różnorodność.
– Przerwałaś mi – powiedziała Gela, głaszcząc ją uspokajająco po ramieniu. – Nie mam żadnego powodu, żeby nie wierzyć relacjom z “Oceanu I”. – Przy ostatnich słowach spojrzała wyzywająco na Chrisa, który już od dłuższej chwili przysłuchiwał się dyskusji.
– Synowie niebios – wtrącił ironicznie.
Nagle dołączył do nich również Ennil. – Ludzie z “Oceanu I” widzieli ich!
– Tak, jakieś zarysy w chmurach… – odparował Chris. – Owszem, znam te niewyraźne zdjęcia. Ale gdzie jest napisane, że ludzie z “Oceanu I” dowiedli, iż chodzi tu o życie rozumne równe naszemu?
– A co to jest według ciebie? – zapytał Ennil.
Chris wzruszył ramionami.
Karl wtrącił śpiewnym tonem:
– Fata morgana…
– Dajmy już temu spokój – powiedział Chris. – Spójrzmy lepiej, co się dzieje na zewnątrz.
Ciemne pasmo zbliżało się coraz bardziej i teraz okazało się, że jest to rozległy las o ogromnych drzewach.
– To są chyba te olbrzymie drzewa wymienione w raporcie, do… do… – Ennil przyłożył dłoń do czoła i urwał zakłopotany. Przez chwilę w jego wzroku błysnęło jakby przerażenie.
– A to co? – zawołał nagle Karl. Siedział przechylony głęboko do przodu, wskazując na coś w dole.
Chris jednym szarpnięciem wyłączył autopilota i zatrzymał maszynę w miejscu.
– Gdzie? – zapytał.
– Tam z tyłu, coś białego – głos Karla drżał z podniecenia. – Są wypisane jakieś znaki, tam, na polanie.
– Coś takiego! – drwił Chris. – Widzę, że wziąłeś sobie do serca tę rozmowę… – zaczął i urwał raptownie.
W gęstwinie łodyg i liści gigantycznej trawy spoczywało skryte do połowy coś białego, przybrudzonego, pogiętego. Widoczne były czarne i wielobarwne znaki. Z pewnością mogły to być litery, ale każda z nich dorównywała wielkością ich maszynie.
Chris ochłonął pierwszy.
– Wzniesiemy się trochę – powiedział. – Charles, masz przygotowany aparat, fotografuj.
Pozostali usiłowali odczytać napis, ale bezskutecznie.
– Nie rozumiem tego – powiedziała Carol, a w jej głosie zadźwięczała wyraźnie nuta żalu.
– A czego się spodziewałaś? – zapytał Ennil.
– Te litery nie różnią się prawie od naszych, z wyjątkiem kilku zakrętasów! – stwierdził Karl.
– Napis jest zamazany, trudno uchwycić sens wyrazu – zauważyła Carol.
– No, Chris – odezwał się Charles nieco wyniośle – powiedz mi, mój drogi, co to jest według ciebie? Złudzenie optyczne?
Chris znalazł najlepsze wyjście z sytuacji. Nie odpowiedział. Przekazał stery Karłowi, po czym wsunął do kamery nowy film.
– Nie – powiedział Karl. – To wygląda jak wydarty albo pognieciony skrawek czasopisma lub strony z książki.
– Filmowałeś? – zapytał Ennil.
– Oczywiście – odparł Chris.
– Lądujemy! – zarządził nagle Ennil. Gela, która akurat stała obok, spojrzała na niego zaskoczona, spodziewając się jakiegoś wyjaśnienia. Ale twarz Ennila była nieprzenikniona.
Helikopter znajdował się bezpośrednio nad literą, która przypominała do złudzenia A.
– No, siadaj! – niecierpliwił się Ennil.
– Ale jak, wprost na to? – zapytał Karl.
– Oczywiście! – odparł niechętnie Ennil.
– Charles, to zbyt ryzykowne – powiedział Chris z namysłem.
– Ach, tak! – wykrzyknął Ennil. – A twoje poprzednie wyczyny? Może były bezpieczne, co?
– Ale widocznie były ci na rękę – wtrąciła Gela. – Nie przypominam sobie, abyś się sprzeciwiał.
– Ląduj wreszcie! – polecił Ennil Karłowi, który niezdecydowanie utrzymywał maszynę zawieszoną nad literą A.
– Jestem temu przeciwny – powiedział z naciskiem Chris.
– I ja – poparła go Gela.
– Aha! Zdziwiłbym się nawet, gdyby było inaczej. Karl, lądujemy!
Helikopter osiadł na białej równinie, skąd roztaczał się widok na wszystkie strony. Cały teren obfitował w nieregularne granie i dosyć ostre wręby.
Litery, oglądane z bliska, zlały się w ciemnoszare, szerokie pasy. Całości nie można było ogarnąć wzrokiem. Tylko nieco dalej, gdzie powierzchnia po kolejnym załomie wznosiła się stromo ku górze, widać było kilka liter. Kiedy wysiedli, Chris tupnął nogą. Grunt był tu grubo-włóknisty, porowaty, poprzecinany bruzdami.
– Gdyby ktoś mnie o to zapytał – zauważył Karl – to powiedziałbym, że jakiś gigantyczny szkodnik, ale naprawdę olbrzymi, wyrzucił niedbale kawał papieru albo coś w tym rodzaju.
Charles spojrzał na Chrisa znacząco, ale tamten obserwował uważnie rysujące się w oddali osobliwe krawędzie białej powierzchni.
– Uwaga! – zawołał nagle.
Grunt drgnął pod nimi znacznie, uniósł się i opadł z powrotem. Powierzchnia, na której stał helikopter, przechyliła się.
– Tak też myślałem! – Karl zaklął. – Ale nikt mnie nie chciał słuchać! – I tak szybko, jak mógł, rzucił się w kierunku maszyny. Zanim jednak do niej dobiegł, zaczęła zsuwać się po zboczu. Carol krzyknęła rozpaczliwie. Sami musieli teraz wytężyć wszystkie siły, aby nie ześliznąć się w dół.
Chris uchwycił się jakiegoś grubego włókna. Spojrzał na helikopter i krzyknął:
– Nie, Karl, zostaw to!
Helikopter zsunął się w stronę Karla, który również trzymał się nierównego gruntu. Maszyna ześlizgiwała się nieprzerwanie ku grani oddzielającej teren lądowiska od spadzistego stoku. Gdyby helikopter runął w przepaść, oznaczałoby to kres wyprawy, a być może również jej uczestników.
Karl na czworakach podczołgał się do helikoptera, chwycił za lewe koło, podciągnął się do góry i zdołał wejść do środka.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ekspedycja Mikro»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ekspedycja Mikro» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ekspedycja Mikro» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.