Harry Harrison - Planeta Smierci 3

Здесь есть возможность читать онлайн «Harry Harrison - Planeta Smierci 3» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1999, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Planeta Smierci 3: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Planeta Smierci 3»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pyrrus to zabójcza planeta. Ale w galaktyce istnieje świat jeszcze bardziej przerażający. Felicity jest ponurą areną nieustającej krwawej wojny dzikich plemion. Tylko osadnicy z Pyrrusa, wyposażeni genetycznie w niezwykłe umiejętności walki, mogą odważyć się postawić stopę na powierzchni groźnej planety. I tylko Jason Dinalt może stanąć na ich czele…

Planeta Smierci 3 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Planeta Smierci 3», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Jesteś dobry, Jason — powiedział głośno. — Sprawdzasz się w każdym świecie!

Siedząc ze skrzyżowanymi nogami, zrobił na końcu liny wielką pętlę, otaczając nią szczyt skały. Na pewno się nie ześlizgnie. Następnie opuścił powoli jej koniec przez krawędź skały. Krótkie szarpnięcie dato mu znać, że lina dotarła do gruntu. Skrócił linę i trzema pociągnięciami zasygnalizował, że wejście jest bezpieczne. Potem usiadł i czekał.

Wstał dopiero wtedy, gdy lina zaczęła gwałtownie drgać. Kerk był już blisko, w ogóle nie zadyszany, niosąc na plecach olbrzymi wór z bombami.

— Możesz mi podać rękę i pomóc przejść przez krawędź? — zapytał.

— Oczywiście. Tylko nie ściskaj mi jej za bardzo, bo złamiesz.

Jason położył się twarzą do skały i wyciągnął dłoń. Kerk puścił linę i w akrobatycznym chwycie złapali się za przeguby. Jason nie próbował ciągnąć — nawet gdyby próbował, to i tak nie dałby rady unieść Kerka. Rozciągnął się tylko płasko na skale, próbując znaleźć najlepsze oparcie. Kerk przerzucił ramię przez krawędź i wspiął się na szczyt.

— Bardzo dobrze — ocenił, patrząc w dół na nieprzyjacielskie pozycje. — Nie mają szans. Wziąłem trochę dodatkowych mikrogranatów. Zaczynamy?

— Może pozwolisz mi rzucić pierwszą bombę na otwarcie sezonu?

Kiedy rozległ się łoskot eksplozji, armia Temuchiua odpowiedziała jak echo zwycięskim rykiem i zaczęła forsować skalne rumowisko. Bitwa wkrótce zostanie wygrana, a wraz z nią cała wojna. Jason usiadł i przyglądał się Kerkowi, który ciesząc się jak dziecko, radośnie bombardował wrogie pozycje.

Ta część planu została osiągnięta. Jeśli reszta pójdzie równie dobrze, Pyrrusanie będą mieli swoje kopalnie i planetę. Ich ostatnia bitwa będzie wygrana. Szczerze w to wierzył. Był coraz bardziej zmęczony.

Rozdział XV

Czarodziejskim grzmotem i błyskawicą

Zabił łasice, oczyścił góry.

Stos kciuków sięga wysoko

Wyżej, niż głowa człowieka.

Gdy wieść, nadeszła o obcych,

Ogromną zebrał armię

Wielki Temuchin.

I ruszy; zabijać wrogów…

(z „Pieśni o Temuchinie)

Jason dinAlt zatrzymał moropa na szczycie wzgórza. Szukał ścieżki prowadzącej w dół. Wicher, wilgoć i zimno ciągnące od jednej ze szczelin uderzył) go w twarz. Daleko w dole widział ocean, poznaczony spienionymi grzywami fal. Niebo było ciemne, gdzieś daleko zadudnił grzmot. Ledwie widoczna ścieżka schodziła w dół skalistego zbocza.

Jason ukłuł moropa ostrogami i zwierzę ruszyło do przodu. Od razu zdał sobie sprawę, że ścieżka była używana od dawna. Koczownicy muszą tędy często przechodzić — prawdopodobnie po sól. inspekcja z pokładu statku wykazała, że jest to jedyna na przestrzeni tysiąca kilometrów wyrwa v. ścianie klifu. W miarę jak posuwał się w dół, powietrze stawało się cieplejsze i wilgotne.

Ostatni zakręt zaprowadził go na zatokę, dookoła której wznosiły się ściany klifu. Piasek na plaży byt czarny. Na brzeg wyciągnięte były dwie małe łódki. Obok stały żółte. płócienne namioty. W głębi zatoki kołysał się statek zbrudzonym sadzą kominem na rufie i żaglami ze skóry.

Dostrzeżono już pojawienie się Jasona. Jakiś wysoki człowiek zmierzał w jego kierunku. Jason zatrzymał moropa i zeskoczył, aby go przywitać.

— Masz śliczne ubranko, Rhes — powiedział, ściskając przybyłemu rękę.

— Nie lepsze niż ty — odparł tamten, uśmiechając się.

Miał na sobie wysokie buty z żółtego zamszu i błyszczący hełm ze złotym szpikulcem n.a szczycie. Szpikulec był najbardziej imponujący. Mężczyzna był owinięty w purpurową

szatę.

— Tak się ubiera bogaty kupiec z Ammh — dodał.

— Z raportów dowiedziałem się, że świetnie sobie radziłeś tam na dole — powiedział Jason.

— Nigdy się lepiej nie bawiłem. Ludzie z Ammh to rolnicy. Bardzo ciężko pracują. Są bardzo wyraźnie podzieleni na warstwy. Na samej górze kupcy i wojsko. I trochę kapłanów, żeby utrzymać chłopów w posłuszeństwie. Miałem dość kapitału, aby zostać kupcem — i udało się. Idzie nieźle; tak że teraz sam się finansuję. Posiadam magazyn w Camar — jest to port morski, najbliższy skalnej bariery. Czekałem na wiadomość, żeby pożeglować na północ. Co byś powiedział na szklaneczkę wina?

— I trochę jedzenia.

Doszli do namiotu, w którym stal stół zastawiony butelkami i kawałkami wędzonego mięsa. Rhes uniósł zieloną butelkę z długą szyjką i wręczył ją Jasonowi.

— Spróbuj tego — powiedział. — Sześcioletnie, bardzo dobre. Zaraz ci podam nóż, żebyś mógł otworzyć.

— Nie sprawiaj sobie kłopotu — odparł Jason, tłukąc szyjkę butelki o kant stołu.

Pociągnął głęboki łyk bulgoczącego, złotego wina, po czym otarł usta.

— Przecież jestem barbarzyńcą. To przekona twoją straż o moim gwałtownym charakterze — skinął głową, wskazując na przyglądających mu się żołnierzy.

— Nabyłeś dzikich zwyczajów — odparł Rhes, wycierając rozbitą szyjkę szmatką, zanim nalał sobie szklaneczkę wina. — Jak wygląda plan? Jason mówił, przeżuwając wielki kawał mięsa.

— Temuchin na czele niewielkiej armii nadciąga tutaj. Większość plemion po wyrżnięciu Łasic rozeszła się do swoich siedzib. Ale wszystkie zaprzysięgły mu poddaństwo i zgodziły się przyłączyć do niego, gdy tego zażąda. Gdy tylko usłyszał o twoim lądowaniu, zebrał najbliższe plemiona i ruszył. Jest oddalony o dzień drogi, ale Pyrrusanie obozują dokładnie na jego szlaku. Powinniśmy się przyłączyć wieczorem. Masz rzeczy, o których rozmawialiśmy?

— Wszystko. Noże, stalowe groty do strzał, drzewce do strzał, garnki i dużo innych. Cukier, sól i różne przyprawy. Coś tam sobie wybiorą.

— W tym cała nadzieja. — Jason spojrzał na pustą butelkę i odrzucił ją na bok.

— Masz ochotę na jeszcze jedną? — zapytał Rhes.

— Tak, ale nie mogę jej zabrać. Żadnego kontaktu z nieprzyjacielem. Będę musiał wrócić do obozu, żeby tam być, kiedy spotkamy się z Temuchinem. To jest to, co się liczy naprawdę. Musimy przeciągnąć plemiona na naszą stronę i zacząć handel. No i zostawić wodza na lodzie. Niech butelka czeka na mój powrót.

Zanim wierzchowiec Jasona wspiął się na skarpę, niebo znowu było ciemne i zasnute chmurami. Późnym popołudniem zjawił się w obozie. Pyrrusanie właśnie przygotowywali się do drogi.

— W samą porę — powitał go Kerk. — Mamy na orbicie rakietę ze statku, która śledzi ruchy Temuchina. Wczesnym popołudniem zboczył z drogi i skierował się na Bramy Piekła. Prawdopodobnie zatrzyma się tam na noc.

— Nigdy nie sądziłem, że jest taki religijny.

— Z pewnością nie jest — odparł Kerk — ale chce sprawić przyjemność swoim ludziom. Ta studnia, czy cokolwiek by tonie było, jest zdaje się jednym z niewielu świętych miejsc na tej planecie. Temuchin będzie odprawiał obrzędy.

— Miejsce do spotkania równie dobre, jak każde inne.

Jedźmy.

Popołudnie niepostrzeżenie zmieniło się w wieczór. Ciężkie chmury zeszły nisko. Śnieg zbierał się w załamaniach ubrań i na futrach moropów. Nastała prawie zupełna ciemność. W końcu przybyli do obozu Temuchina. Ze wszystkich stron rozległy się powitalne okrzyki, kiedy przedzierali się do wielkiego camachu, w którym spotykali się przywódcy klanów. Kerk i Jason zsiedli ze swoich wierzchowców i zaczęli przepychać się przez straż strzegącą wejścia. Wszyscy siedzący półkolem mężczyźni odwrócili się na ich widok. Temuchin patrzył na nich wzrokiem pełnym

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Planeta Smierci 3»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Planeta Smierci 3» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Planeta Smierci 3»

Обсуждение, отзывы о книге «Planeta Smierci 3» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x