Seria niebezpiecznych błędów
W Akademii Kosmonautycznej wrzało jak w przysłowiowym ulu. Maszyny obserwujące próbne lądowanie statku kosmicznego nr 2000 wykryły błąd w funkcjonowaniu aparatury SNG (system niwelowania grawitacji). Przy maksimum 50 analizatory oceniły poszczególne etapy próbnego lotu w granicach od 46 do 49, natomiast lądowanie otrzymało zaledwie 19 punktów. Niewielka masa sztucznej wyspy ocaliła gwiazdolot Dowódcy przed katastrofą, nieuniknioną przy lądowaniu na Ziemi lub innej, podobnej planecie.
Akademicy wezwali Pierwszego Konstruktora. Najrozumniejszy rozpoczął rozmowę:
— Trzeba wykryć przyczynę błędu, jak to długo potrwa?
— Kilka tygodni.
— A potem należy błąd usunąć, ile to zajmie czasu? — Dwa, trzy miesiące — odparł Pierwszy Konstruktor.
— Co na to astronomowie?
Astronomowie kiwali głowami, wzruszali ramionami. Naradzali się szeptem, wreszcie przemówił Kosmolog:
— Opracowaliśmy kalendarz Wielkiej Wyprawy według galaktycznych zegarów. Nie można tej podróży odkładać w nieskończoność.
— Mówiłem o dwóch, trzech miesiącach — przypomniał Pierwszy Konstruktor.
— Albo ekspedycja wyruszy za trzydzieści dni, albo dopiero po ośmiu latach. — Kosmolog stanął pod kopułą sztucznego nieba. Długo i zawile tłumaczył zależność startu od układu konstelacji gwiezdnych. Słuchali go z uwagą.
— Rozumiem, wystarczy — zniecierpliwił się Konstruktor i udając, że nie dostrzega zdumienia zgorszonych akademików, dokończył: — Usuniemy błąd w ciągu miesiąca.
Po upływie czternastu dni Pierwszego Konstruktora odwiedził Człowiek Odpowiedzialny za Spokój i Ład na Ziemi. Był członkiem Kolegium Sterników Układu Słonecznego, był przyjacielem Konstruktora, był jednym z głównych organizatorów Wielkiej Wyprawy.
Spacerowali alejami parku, jednego z najstarszych rezerwatów botanicznych. Zbliżał się wieczór. Konstruktor zawołał:
— Światła! — i między cedrami zapłonęły kolorowe lampiony.
— Piękne widowisko — pochwalił gość — widzę łodzie na jeziorze.
— Pomyślałem: skosztujesz sandacza, rybacy wyłowią najsmaczniejszego i uczynią to tradycyjnym sposobem. Spójrz, rzucają do wody srebrne sieci.
— Zanim zasiądziemy do wieczerzy, zadam trzy, może cztery pytania.
— Mów, przyjacielu.
— Czy błąd zostanie usunięty w przewidzianym terminie?
— Prawdopodobnie.
— Czy wszyscy wywiązują się ze swoich obowiązków?
— Prawie wszyscy.
— Powiadają o mnie, że jestem najlepiej poinformowanym człowiekiem na tej planecie, a przecież nie wiem, co kryje się za słówkiem „prawie”.
— Ba, gdybym ja to wiedział — Pierwszy Konstruktor nie ukrywał rozdrażnienia. — Najwybitniejsze mózgi ludzkie i najwspanialsze maszyny uczestniczą w przygotowaniu tej wyprawy, nikt nie bagatelizował zadań, jakie mu powierzono, wszyscy współpracowali ze wszystkimi, jednak błąd w systemie niwelowania grawitacji mógł doprowadzić do katastrofy.
— Ktoś czegoś nie zrozumiał, ktoś czegoś nie wykonał.
— Jak do tej pory nie zdołałem wykryć źródła zakłóceń.
— Czy nie można zrezygnować z uciążliwych dochodzeń, czy nie wystarczy usunięcie błędu?
— Rozumni słusznie obawiają się, że wówczas błąd zostanie powtórzony lub, co gorsza, słabość jakiegoś ogniwa działań konstrukcyjnych czy montażowych stanie się przyczyną innych niedokładności.
— Szukamy zatem dziury w całym — Sternik podniósł głowę, bo nad koronami drzew pojawił się pojazd zwany żartobliwie „Latającym dywanem”. — Prawo serii działa — rzekł Konstruktor. — Oto drugi gość.
— To mój asystent — powiedział Człowiek Odpowiedzialny za Spokój i Ład na Ziemi. — Ekspert od likwidacji wszelkich zakłóceń w pracy zespołów kosmonautycznych.
— Czy lubi ryby?
— Jego mózg domaga się fosforu. Pojazd osiadł lekko na polanie przed domem Konstruktora.
Gospodarz powitał nowego gościa.
— Mówiliśmy o „dziurze w całym” i o rybach. Przyjaciel gospodarza roześmiał się. Ekspert westchnął ciężko i oznajmił:
— Mój pojazd przypomina bardziej latającą kołyskę niż latający dywan. Wybujało mnie solidnie, chętnie odpocznę przy smakowitej rybie. Cóż to za wspaniały widok po tych halach montażowych! Jak tu spokojnie.
— Jakie nowiny?
— Maszyny montujące aparaturę SNG popełniają ciągle ten sam błąd.
— Należy je wyrzucić na śmietnik i zastąpić nowymi.
— Jestem tylko twoim asystentem — rzekł Ekspert. — Ale również wpadłem na ten pomysł. Wymieniano automaty pięciokrotnie. Przez pięć, sześć godzin funkcjonowały prawidłowo, po czym stawały się coraz mniej precyzyjne. Moi ludzie — mówił dalej Ekspert — zbadali wszystko, prawie wszystko, bo czegoś tam nie zdołali zbadać, skoro maszyny w dalszym ciągu fuszerują robotę. Poruszyliśmy dosłownie niebo i ziemię. Jak dotąd bez wyniku.
— Może burze magnetyczne? — odezwał się Pierwszy Konstruktor. — Może promieniowanie Czerwonej Plamy Jowisza wywołuje zakłócenia w pracy maszyn?
— Nie — odparł krótko Ekspert. — Zastanawialiśmy się, co niegdyś zakłócało działanie maszyn i pracę ludzi. Otóż historycy przypomnieli nam, że w zamierzchłej przeszłości działalność konstrukcyjną zakłócały wojny.
— No, ale teraz na Ziemi panuje spokój — stwierdził Człowiek Odpowiedzialny za Spokój i Ład na Ziemi. — Od dawien dawna nikt z nikim nie wojuje. Spokój wewnętrzny i zewnętrzny stanowi podstawowy warunek egzystencji współczesnej cywilizacji konstruktorów — rozgadał się przyjaciel gospodarza. — Niepokój może być przyczyną poważnych zakłóceń i źródłem nieobliczalnych w skutkach błędów…
— Niepokój… — powtórzył Asystent. — Tak, oczywiście, niepokój. Proszę mi pokazać, jak powstaje maszyna elektroniczna, sterująca produkcją aparatury SNG.
Zrezygnowano z ryb, prośba Eksperta została spełniona. Gospodarz wyświetlił film, ilustrujący przebieg budowy maszyn, wyspecjalizowanych w kierowaniu produkcją jednego z elementów statku kosmicznego.
— Biuro projektów — komentował obrazy Pierwszy Konstruktor. — Sala eksperymentów, próbne konstrukcje, poszczególne fazy produkcji, kontrola…
— Widzę tylko maszyny, same maszyny — zirytował się Ekspert. — Gdzie są ludzie? Ktoś przecież projektuje te machiny!
— Ktoś? Raczej coś — tłumaczył cierpliwie Konstruktor. — Maszyny projektują inne maszyny.
— A tamte kto projektuje?
— Jeszcze mądrzejsze maszyny. Wszakże w okresie przygotowawczym wielu ludzi zastąpiło maszyny. Pożegnaliśmy uroczyście epokę teorii, witając erę czynu.
— Tak, to prawda. Wyeliminowano z działania bezmyślne roboty, unieruchomiono tysiące parków maszynowych, lecz nie wróciliśmy przecież do zabawnych czasów machin pędzonych parą.
— Chcę zobaczyć człowieka, który skonstruował maszynę, która skonstruowała maszyny, które skonstruowały maszyny, które popełniają błędy.
Pierwszy Konstruktor wybuchnął śmiechem.
— To objaw przemęczenia — zaniepokoił się przyjaciel.
— Twój asystent odnalazł głównego winowajcę — oświadczył rozbawiony Konstruktor. — To ja jestem tym człowiekiem, który skonstruował pierwszą maszynę.
Pomilczeli dobrą minutę. Ekspert otarł czoło zroszone potem i przemówił:
— Więc przyznajesz, że to ty popełniłeś pierwszy błąd, powtarzany później przez maszyny.
— Nonsens. Czterdziestu wybitnych specjalistów kontroluje wielokrotnie każdy mój projekt, a potem prototypy maszyn.
Читать дальше