Bohdan Petecki - Strefy zerowe

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Strefy zerowe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1983, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Strefy zerowe: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Strefy zerowe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bohdan Petecki pisał powieści kryminalne i science fiction skierowane głównie do młodzieży. Mimo upływu lat i zmiany ustroju (który jest widoczny w jego książkach) są to pozycje przyciągające czytelników. Ciekawa fabuła, interesujący bohaterowie i wartka akcja czynią z książki Strefy zerowe trzymającą w napięciu lekturę.

Strefy zerowe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Strefy zerowe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Lusterko — dobiegł mnie mrukliwy głos Snagga.

Postąpiłem w stronę umywalni i pochyliłem się nad wprasowanym w ścianę trójkątnym lustrem. Widok istotnie nie był miły. Wargi miałem spierzchnięte i opuchłe. Z kącika ust wybiegała strużka zaschłej krwi.

Zwilżyłem twarz płynem sterylizującym i wytarłem ją dokładnie, nie śpiesząc się.

— Może być — orzekłem, zwracając się na powrót w stronę drzwi. Musiałem wciągnąć brzuch, żeby przecisnąć się między krawędzią gazowej umywalni a oparciem fotela Snagga. Ten odwrócił się nagle i spytał przyciszonym głosem:

— Powiesz?

Zatrzymałem się. Spojrzałem na niego z uśmiechem i położyłem mu rękę na ramieniu.

— Uhm — przytaknąłem. — Jak wrócę. Pogawędzimy. Będziemy mieli mnóstwo czasu.

Odpowiedział uśmiechem. Jego twarz odmłodniała nagle. Była to twarz chłopca, który nie wszystko jeszcze rozumie, ale wie, że może się spokojnie uśmiechać, bo nie musi nikogo przekonywać o swojej sile ani o swojej odwadze. Klepnąłem go lekko po ramieniu, odwróciłem się i ruszyłem prosto do śluzy.

Riva czekał, jak się tego spodziewałem. Stał, oparty o pancerną klapę włazu i wyglądał tak, jakby nie zmieniał tej pozycji od kilku dni. Kiedy podszedłem, schylił się, mruknął coś niezrozumiale, po czym podał mi końcówkę kabla, nawiniętego na wielki, ruchomy bęben. Minąłem go bez słowa, odsunąłem rygle i wszedłem do śluzy. Riva wtoczył za mną bęben, powiedział: „to wszystko” czy coś takiego i zatrzasnął klapę. Umocowałem kask, wetknąłem za pas rezerwowy pistolet i kiedy ciśnienie spadło do zielonej kreski w dole smukłego, pionowego czujnika, uruchomiłem automat włazu. Po raz drugi tego dnia otworzyła się przede mną próżnia.

Stanąłem na progu, wychyliłem się i wypchnąłem za burtę bęben z nawiniętym kablem. Poleciał w przestrzeń niezwykle powoli, rozwijając się łagodnymi, falującymi serpentynami, jak na zwolnionym filmie. Kiedy zaczep zniknął mi z oczu, przywiązałem drugi koniec kabla do stalowej zapinki w pasie skafandra, sprawdziłem kierunek i przycisnąłem spust pistolecika.

Tym razem nie próbowałem żadnych numerów. W regularnych odstępach czasu zwalniałem spust, krótkimi uderzeniami przyspieszając lot mojego ciała w kierunku rakiety. Chciałem znaleźć się przy jej pancerzu po możliwie najkrótszym pobycie w niebezpiecznej strefie.

Po pierwszych stu metrach zacząłem sobie przypominać, o czym myślałem poprzednim razem, zbliżając się do martwego statku. Postanowiłem teraz skierować myśl ku jakimś sympatycznym wizjom. Oczywiście nastawienie psychiczne, z jakim wkraczało się w obszar działania nieznanych, paraliżujących sił, mogło nie mieć żadnego znaczenia. Ale kto wie?

Pomyślałem o Itii. O jej różowym peniuarze. O Usterze. Miłość to ważna rzecz. Ale czy miła? Wiedziałem, że bywa miła. Ale nie mogłem tak o niej myśleć. Nawet jeśli myślałem bez gniewu i w gruncie rzeczy bez żalu.

Twarz Itii rozmazała się w mojej pamięci, rozjaśniła i nagle stała się twarzą Liny. Jak w krótkim, niespokojnym śnie. Uśmiechnąłem się.

Seledynowa nitka odchyliła się nieznacznie od wytkniętego toru. Wyrównałem jednym uderzeniem płomienia gazowego i raptem, w ułamku sekundy poczułem, że staję się lekki, że tracę materialną masę ciała. To nie była nieważkość. Uczucia, jakie mnie teraz ogarnęło, nie doznałem nigdy przedtem. Jakbym był samą ciszą, wypełniającą najcieńsze, istniejące tylko w wyobraźni ścianki skafandra. Wiedziałem, byłem najzupełniej pewny, że nie ma takiej rzeczy, takiego zjawiska, które byłoby w stanie zakłócić tę ciszę, zamącić spokój, jaki zapanował w moich myślach. Jeżeli takie bezkształtne, leniwie tasujące się i przemieszczające obrazy można w ogóle nazwać myśleniem.

Twarz Liny ożywiła się. Spojrzała na mnie sennym wzrokiem, przymknęła powieki i poruszyła wargami, jakby w bezgłośnym westchnieniu. Włosy opadły jej na czoło. Krótkie, jasne włosy, odrobinę tylko ciemniejsze od moich. Musiała być noc, pełna gwiazd. Dobrych gwiazd, dalekich, na które patrzy się z przyjemnością, czując pod stopami twardą, ziemską skałę.

Nie przestając się uśmiechać, wyciągnąłem rękę, chcąc delikatnie dotknąć jej twarzy, odczuć jej ciepło, uspokoić muśnięciem palców jej skórę, mięśnie, włókna nerwowe, w których czaił się podświadomy niepokój, płoszący sen. Czemu ona się niepokoi? Aha — przypomniałem sobie — czeka.

Nie powinna się niepokoić. Powinna być taka jak ja. Wytężyłem pamięć, żeby odnaleźć w mojej przeszłości coś, co na zawsze usunęło z mojego życia niepokój. Okazało się jednak, że jestem odcięty od własnej przeszłości tak samo jak od otaczającej mnie, obcej współczesności. Nieważne. O czym myślałem? Już wiem, o niepokoju. Tak. To było coś, czego nie zaznałem. Naprawdę. A mimo to nigdy w życiu nie byłem tak spokojny jak w tej chwili. Tym spokojem, który graniczy ze szczęściem.

Szczęście. Zachciało mi się nagle śmiać. Roześmiałem się na głos. Czułem, że moje płuca gwałtownie domagają się tlenu, ale nie mogłem się uspokoić. Wiłem się ze śmiechu, w miękkiej powłoce skafandra, wymachując leniwie nogami jak wielka ważka oblana syropem. W życiu nie widziałem nic równie śmiesznego jak to pomarańczowe światełko pod okapem hełmu. Nie było wcale rażące. Raczej miłe. Miłe. Moje wyciągnięte ramię trafiło nagle w coś potężnego i twardego. Starałem się pochwycić to coś rękawicą. Nie wiem dlaczego, ale wydało mi się to mniej zabawne.

Statek — pomyślałem. — Wracam do domu.

Poklepałem chropawy pancerz. Przywarłem do niego otwartą dłonią, starając się nie utracić tego dotyku, jakbym potrzebował oparcia, żeby utrzymać się w granatowej próżni, pełnej szczęśliwego spokoju. Zacząłem mówić. Tłumaczyłem Linie, że wracam.

— Wracam do domu — powtórzyłem na głos.

Dom. Dzieciństwo? Nie, szkoła. Kwatera w klubie bazy. W miłym, ziemskim klubie. Tym razem słowo „miły” zostało użyte prawidłowo. Wobec tego przedtem musiałem myśleć o czymś, co w gruncie rzeczy okazało się nie bardzo miłe. Co to mogło być?

Uster. Skinąłem na niego. Serdecznie, po dawnemu.

Wparłem palce w chropowaty korpus statku. Zacząłem bardzo powoli sunąć wzdłuż jego burty, wypatrując znajomego światełka, zapraszającego do włazu. Nagle zaczepiłem o coś. Z pewnością nie o właz.

— Poczekaj — powiedziałem do Itii. Skinęła głową. Była poważna. Za poważna. Bez cienia uśmiechu. Patrzyła na mnie chłodno, badawczo, bez aprobaty. Pojąłem, że coś jest nie w porządku. Nie powinna tak patrzeć. W końcu przyszedłem tutaj po Ustera. Znieruchomiałem. Spojrzałem na nią ze zdumieniem. Po Ustera? W takim razie to musiała być Lina.

Nic ci nie pomoże — powiedziałem sobie — że będziesz tak myślał. To jest Itia. Ona mi przeszkadza.

Powoli, z wewnętrznym zadowoleniem, jakbym wymyślił coś niesłychanie sprytnego, odczepiłem kabel od pasa i przywiązałem go do grubego ucha, sterczącego z korpusu statku. Zrobiłem pętlę, drugą, ściągnąłem ją i wypróbowałem, Wytrzyma, Wtedy uprzytomniłem sobie, że drugi koniec kabla ginie w przestrzeni. Tam jest Itia. Chyba że czeka w środku, zaraz za tą wielopiętrową ścianą, przesłaniającą mi widok Luny. Uderzyłem zwiniętą rękawicą, raz i drugi. Nic. Lita skała. Milcząca. A więc tak czy owak został mi tylko ten kabel.

Chwyciłem go delikatnie, w dwa palce i lekko szarpnąłem. Poddał się od razu. Zaczął sunąć wzdłuż mojego ciała, najpierw leniwie, jakby pokonując opór, potem coraz szybciej. Znowu zachciało mi się śmiać. Szarpnąłem silniej. Zakołysałem się gwałtowniej. Kabel wyrwał mi się z zamkniętej rękawicy. Spociłem się od tego nieustannego przyspieszania wahadłowego ruchu ramienia. Spociłem się, a równocześnie ogarnęła mnie senność. Powinienem się przespać. Ale muszę poczekać, aż będzie tu przy mnie. Kto? Itia? Lina? Nieważne. Linie byłoby trudniej. Na pewno. A mnie… Czy to możliwe, że mnie byłoby trudniej z Itia?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Strefy zerowe»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Strefy zerowe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «Strefy zerowe»

Обсуждение, отзывы о книге «Strefy zerowe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x