Bohdan Petecki - Tysiąc i jeden światów
Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Tysiąc i jeden światów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1983, Издательство: Czytelnik, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Tysiąc i jeden światów
- Автор:
- Издательство:Czytelnik
- Жанр:
- Год:1983
- Город:Warszawa
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Tysiąc i jeden światów: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tysiąc i jeden światów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Tysiąc i jeden światów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tysiąc i jeden światów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Ja… przepraszam — bąknął spuszczając oczy. — Ja wcale nie… to znaczy, chciałem powiedzieć, że o Sumerach wiem bardzo niewiele. Ale dzisiaj w nocy wyszedłem z namiotu…
— I miałeś spotkanie z duchami — powiedział ojciec. — O tym już wiemy. Jeden z tych duchów był w piżamie. Ten z pewnością wyróżniał się monarszym dostojeństwem. Był to jednak król upadły, właśnie jak ten nieszczęsny Ibbisin, który stracił państwo.
Bolek zagryzł wargi. Rozumiał już, że nie może opowiedzieć gromadce mieszkańców Klio o wszystkim, co usłyszał i zobaczył dzięki magicznej kulce, bo wtedy musieliby zacząć podejrzewać, że on jednak odrobinę za dobrze zna starożytną historię. Kto wie, czy w efekcie nie zmusiliby go do udziału w olimpiadzie historycznej. Albo choćby teleturnieju. A przecież nie sposób za każdym razem, gdy tylko ktoś o coś spyta, kazać się przenosić do wszystkich minionych epok i wszystkich starożytnych krain. Tak samo jak nie dałoby się teraz, nawet dysponując czarodziejskim latającym dywanem, zwiedzić całej kuli ziemskiej. Zresztą istoty z kryształowej planety w końcu kiedyś upomną się o swój automat obronny. A wtedy… strach pomyśleć, gdyby to nastąpiło, powiedzmy, podczas zwiedzania przez współczesnego Europejczyka zamieszkałych jaskiń neandertalczyków.
Ale koniecznie trzeba sprawdzić choćby parę informacji zdobytych od kapłanów i piratów, których podsłuchał. Czyli należy uciec się do podstępu. Powinien być jak najprostszy…
— Wyszedłem z namiotu — podjął przerwany wątek — i spacerowałem po plaży. Noc była bardzo piękna. Świeciło tyle gwiazd.
— Tak. Mamy urodzaj na gwiazdy — wtrącił półgłosem doktor Uranis.
— Wtedy zacząłem myśleć o przedmiotach, które znaleźliśmy pod wodą i przypomniałem sobie, że widziałem w jakiejś książce fotografie tabliczek takich, jakie są w skrzyni. A pan powiedział przecież — spojrzał na archeologa — że te tabliczki wykonali Sumerowie. No więc z kolei zacząłem myśleć o Sumerach. A potem, sam nie wiem, jak to się stało, że przypomniałem sobie także tych kilka imion ludzi i bogów — wzruszył bezradnie ramionami i zrobił niewinną minę. — Wiecie, w nocy, kiedy człowiek stoi nad morzem i zastanawia się, to różne rzeczy przychodzą mu do głowy. Po prostu musiałem kiedyś czytać o Urninurcie, o zamordowaniu Luinanny, o sumeryjskich bóstwach Enki i Anu… — Tak. Tak właśnie należy mówić, by uniknąć w przyszłości niemiłych komplikacji — pochwalił się w duchu. — Ale to wcale nie znaczy, żebym był taki mądry, jak myślicie. Przecież nie wiedziałem…
— Jeszcze jedna, nie znana mi dotąd szlachetna cecha charakteru mojego syna: skromność — przemówił pan Milej. — Tę to ma już po mnie.
— Nie wiedziałem — powtórzył chłopiec pomijając milczeniem dwuznaczną uwagę ojca i gniewne prychnięcie, jakim skwitowały ją jednocześnie babcia oraz mama — że Urninurta nie był królem sumeryjskim, lecz potomkiem tych, którzy podbili państwo Sumerów.
— Podbili państwo — wtrącił pan Uranis. — Zauważ jednak, że zaczęli czcić miejscowych bogów i przez dłuższy czas zachowali ich dawne imiona. Poza tym przejęli od pokonanych bardzo wiele zwyczajów i praw. Tak było niemal zawsze, gdy jakiś lud podbijał kraj, którego mieszkańcy stali pod względem organizacji społecznej i kultury znacznie wyżej od swoich zwycięzców. To samo zjawisko obserwowaliśmy potem u Greków, kiedy zwyciężyli Kretę, następnie u Rzymian, gdy podbili Grecję, a wreszcie u Germanów, którzy obalili Imperium Rzymskie. W czasach Urninurty na pewno żyli ludzie troskliwie kultywujący tradycje Sumeru. Z pewnością rekrutowali się przede wszystkim spośród kapłanów dawnych bóstw. Więc twoje przypuszczenie, że sto lat po upadku mocarstwa sumeryjskiego kapłani z Ur spotykali się z Egipcjanami i przekazywali im swoją wiedzę, nie jest wcale tak bardzo nieprawdopodobne.
Bolek milcząco skinął głową. Kto jak kto, ale on wiedział najlepiej, że jego „przypuszczenie” było więcej niż prawdopodobne.
— No, a wracając do zabytków, które znaleźliśmy — podjął — wyobraziłem sobie właśnie, że uczeni sumeryjscy i egipscy spotkali się akurat na Klio. Że wymienili dary, a potem, z niewiadomych powodów, porzucili je. Być może, gdybyśmy dokładnie przeszukali okolice wyspy, odkrylibyśmy resztki ich statków. Ciągle przecież nurkowie trafiają na ślady dawnych żeglarzy… — zawiesił głos.
— Możesz być pewny, że teraz nasz Instytut zorganizuje v tym rejonie poważne poszukiwania — odrzekł pan Andreas. — a gdybyśmy rzeczywiście natrafili na statki egipski i sumeryjski, to nadamy Klio imię „Bolesław”.
Pelos klasnął w dłonie.
— Wtedy on na pewno przestanie być taki skromny! — zawołał.
— Wolałbym „Milej” — powiedział z uśmiechem pan Milej. — Ostatecznie to dzięki moim książkom Bolek pomyślał o tych statkach.
— Tylko że w nauce liczą się nie książki, ale umiejętność robienia z nich użytku — pan Uranis uśmiechnął się również. — Bolek pomyślał, jak sam zauważyłeś. Otóż to…
— Kapituluję. Świecie, świecie! — westchnął, oj ciec kandydata na patrona jednej z pięknych wysepek Morza Egejskiego,
— Pomyślałem także — mówił dalej Bolek — że najpierw te naczynia i skrzynie leżały na lądzie, choćby tam pod skałą — wskazał miejsce, gdzie w nocy płonęły ogniska. — A potem znaleźli je na przykład piraci i wrzucili do wody… ze złości, że nie było w nich złota.
— Także prawdopodobne — archeolog skinął głową. — Kiedyś te wody roiły się od pirackich statków. Zaczęło się od Kreteńczyków, którzy wszystko, co tylko spotkali na morzu, uważali za swoją własność. A potem, aż do czasów rzymskich…
— O piratach i Cezarze także już pogawędziliśmy sobie tej nocy — przerwał pan Milej. — Mój syn chciał wiedzieć, czy Cezar grywał w kości z każdym spotkanym morskim rabusiem.
— To akurat powinien był sam sobie przypomnieć — powiedziała mama. — Starożytny Sumer i dzieje Egiptu kryją do dziś wiele nie rozwiązanych zagadek, nawet dla uczonych. Ale o Rzymianach naczytaliśmy się niemało. No i często rozmawiamy o nich w domu, prawda?
— Nawet próbowaliśmy studiować po łacinie pamiętniki Cezara — uzupełnił ojciec. — Co prawda, bez większego powodzenia. Niestety, zapomniałem, co to jest accusativus cum infinitivo, i jak niegdyś z wdziękiem recytowałem: „Gallia est omnis divisa in partes tres”… Zresztą nie ja jeden byłem bezradny — spojrzał na żonę, która wzruszyła tylko ramionami.
— Ja po prostu jestem młoda. Za moich czasów w szkole nie uczono już łaciny…
— Ja także jestem młody. Jednak, w przeciwieństwie do niektórych tu osób, byłem żądny wiedzy i chodziłem na godziny nadobowiązkowe. Ale potem towarzystwo, w jakie się dostałem, zrobiło swoje. Prawdę mówiąc, od paru lat łacina jest znowu wprowadzana do niektórych naszych szkół — pan Milej spojrzał na archeologa z nieukrywaną satysfakcją. — Sam pisałem na ten temat kilka artykułów. Przecież cała europejska kultura wyrosła z tradycji greckiej, a stało się to, jak sam stwierdziłeś, dzięki Rzymianom, którzy podbiwszy świat narzucili mu przejęty uprzednio dorobek myśli i sztuki twoich praprzodków. Usunięcie łaciny z programów nauczania było błędem, który mści się już teraz…
— No tak — przerwała zdecydowanie babcia Miła. — Tylko że w tej chwili nie piszesz artykułu. A w takim razie nie musisz nam czytać na głos tego, czego nie napisałeś.
— Tego, czego nie… a, rozumiem — wymamrotał skarcony dziennikarz, który rzeczywiście zapalił się przed chwilą i w ferworze mówił tonem, jakby przemawiał na zebraniu. — Przepraszam. Łacina to mój konik. Więc, o czym to ja?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Tysiąc i jeden światów»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tysiąc i jeden światów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Tysiąc i jeden światów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.