Bohdan Petecki - Tysiąc i jeden światów
Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Tysiąc i jeden światów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1983, Издательство: Czytelnik, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Tysiąc i jeden światów
- Автор:
- Издательство:Czytelnik
- Жанр:
- Год:1983
- Город:Warszawa
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
- 
								Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
- 
								Ваша оценка:- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
 
Tysiąc i jeden światów: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tysiąc i jeden światów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Tysiąc i jeden światów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tysiąc i jeden światów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Czyżby moja piłeczka stawała się samodzielna? — przebiegło mu przez głowę. — Dziwne…
Zagadkę domniemanej samowoli czarnej kulki należało jednak odłożyć na później, ponieważ na wyspie zaczęły się dziać ciekawe rzeczy. Z nowo przybyłego statku zszedł na brzeg rząd mężczyzn, z których każdy niósł na głowie jakiś pakunek albo ciężkie naczynie. Otwierał ten pochód człowiek w powłóczystej białej szacie, która rozchylała mu się na piersi, odsłaniając ciemnooliwkowe ciało. W uniesionej dłoni niósł krótką złotą laskę, zakończoną paszczą jakiegoś zwierzęcia. Jego łysa głowa lśniła jak księżyc.
Nagle stanął. Przez chwilę wpatrywał się badawczo w dostojnego brodacza, po czym powiedział:
— Przywiozłem dary od naszej świątyni dla Luinanna, który już wielekroć przybywał tutaj z kraju Ur. Z kraju wielkiego króla Urninurty, aby dzielić się z nami mądrością wyznawców Enki i łaskawym uchem słuchać, co przez moje usta mówią do niego najświatlejsi ludzie znad Nilu. Ale ty nie jesteś Luinanna. Skąd mam wiedzieć, czy właśnie z tobą polecono mi się spotkać?
— Spójrz, proszę — zagadnięty wydobył z fałdów swojej szaty jakąś tabliczkę, która przez moment zamigotała w blasku ogniska żywym złotem. — Przybyłem tutaj z wyroku bogini Inanny, którą teraz zowią Isztar. Jestem jej pierwszym kapłanem. Luinanna był jedynie niszakku, urzędnikiem świątyni, i moim wysłannikiem. Nie ujrzysz go więcej. Został zamordowany przez trzech nikczemników, którzy ponieśli już zasłużoną karę z wyroku zgromadzenia w mieście Nippur. Możesz ze mną mówić o wszystkim, o czym rozmawiałeś z Luinanna, a także o sprawach, jakich jemu nie było wolno poruszać. Błądzisz jednak powiadając, że przybywam od króla Urninurty. Istotnie, mieszkam w krainie, którą teraz zowią Ur, należę jednak do Czarnogłowych, a więc spadkobierców mądrości i bogów Sumeru. Podejdź bliżej i pozwól, że również nie powitam w tobie wysłannika faraona, lecz moich braci kapłanów. Chwała Totowi, bogowi mądrości wielkiego Egiptu.
— Chwała Enki — odrzekł po chwili wahania łysy.
Słowa człowieka, który zwał siebie spadkobiercą Czarnogłowych, oraz medalion, jaki mu pokazano, rozwiały widać jego nieufność. Skłonił się nisko i skinął na tragarzy, którzy zaczęli teraz składać opodal ogniska przywiezione przez siebie przedmioty. Bolek ujrzał szczelnie opakowane tobołki, a także dwie znajome amfory, bogato ozdobione malowidłami. Ale zaraz pojawili się nowi ludzie i ci nieśli naczynia, o których pan Uranis powiedział, że pochodzą z Krety.
Chłopiec potrząsnął głową. Pan Uranis był naprawdę wybitnym archeologiem i nie mógł aż tak się pomylić. Skąd więc wzięły się na egipskim statku kreteńskie naczynia?
Przynajmniej to jedno pytanie nie pozostało bez odpowiedzi. Przybysz z kraju piramid kazał złożyć pakunki wraz z dwoma barwnymi naczyniami u stóp brodacza, natomiast pozostałych tragarzy skierował w stronę głazów leżących u stóp skały.
— Rzućcie to byle gdzie — rozkazał — i zostawcie.
— Nie ośmieliłbym się ofiarować ci — znowu złożył głęboki ukłon — potomkowi Czarnogłowych, rzeczy należących uprzednio do piratów. Zechciej mi wybaczyć, że przybywam tak późno — ciągnął Egipcjanin. — Mieliśmy po drodze spotkanie ze statkiem Minosa. Mieszkańcy Krety cieszą się u nas uznaniem, są bogaci i mają opinię rzetelnych kupców, okazują jednak zbyt wiele pobłażliwości piratom wypływającym z ich portów na swe łupieskie wyprawy. To pewne, że piraci przysparzają im bogactw, ale posłali do krainy zmarłych już wielu żeglarzy faraona. Także i o tym chciałem z tobą mówić.
Czarny skinął głową:
— Kreteńczycy bywają groźnymi morskimi rabusiami — przytaknął. — Chociaż i nasi kupcy utrzymują z nimi żywe kontakty. Wy, płynący pod znakiem Tota, wyszliście z potyczki szczęśliwie. Niestety, kilka łodzi króla Uminurty zaginęło ostatnio bez wieści, a ich załogi podzieliły zapewne los tych egipskich żeglarzy, o których wspominałeś. Zechciej przekazać swoim braciom kapłanom, że powinni wywrzeć nacisk na króla Minosa, aby ukrócił samowolę piratów.
— Przekażę twoje słowa — rzekł Egipcjanin. — Czy uważasz za możliwe, aby nasze floty połączyły się we wspólnej walce przeciw Krecie?
Czarnogłowy wykonał nieokreślony ruch ręką.
— Kapłani nie walczą, lecz myślą za walczących — powiedział wymijająco. — Możesz jednak być pewny, że rada naszych świątyń wnikliwie rozpatrzy twoją propozycję.
— Jeśli na nią nie przystaniecie, nie pokonamy piratów Minosa — przekonywał łysy. — Urosną w siłę i wkrótce będzie już za późno.
— Wszystko na tym świecie przemija — odezwał się po chwili milczenia brodacz. — Jesteśmy na wodach, przez które od niepamiętnych czasów bezpiecznie wiodły żeglarzy Sumeru ich dobre gwiazdy. Mieszkańcy prastarego miasta Szuruppak dzięki swoim statkom i sztuce nawigacji przetrwali okres potopu zesłanego przez bogów. A teraz Kreteńczycy dościgają nasze łodzie i po zagarnięciu ładunku zatapiają je. Ale czas ich panowania na morzu także jest odmierzony. Doniesiono nam, że w dalekich stepach, za górami, zbierają się hordy barbarzyńców. Postanowiliśmy wysłać parlamentariuszy do ich kapłanów. Gdyby udało się pchnąć te ludy przeciwko Krecie… Ale, mój bracie, czy nie dość mówiliśmy już o piratach i polityce? Światła Tota i Enki nie powinno padać na armie i królów, lecz na tych, którzy z ukrycia kierują ich krokami. My dwaj wiemy, że prawdziwą władzę daje jedynie mądrość. A mądrość posiadają kapłani. Czy twoi towarzysze mają dziś dla mnie jakieś specjalne posłanie?
— Polecono mi przedstawić ci tylko wyniki naszych ostatnich obserwacji astronomicznych, pewne prace geometrów i lekarzy oraz zapoznać cię z planami budowy nowej piramidy. Ma ona być miejscem wiecznego spoczynku władcy, a zarazem mieszkaniem dwóch mędrców, godnych zdaniem Świętej Rady długiego życia. Pozwól też, że przedłożę ci pisma oraz ofiaruję skromne dary — wskazał pakunki i ceramikę, odprawiając ruchem głowy żeglarzy, którzy przynieśli je ze statku. Ci natychmiast odwrócili się i odeszli.
Bolek zdążył zauważyć, że mieli na sobie długie, wąskie suknie, przepasane jednakowymi fartuszkami wyszywanymi w dwubarwne pionowe pasy.
Brodacz, nie wykazując większego zainteresowania otrzymanymi przedmiotami, skłonił się lekko, po czym spojrzał na skrzynię, na której uprzednio siedział.
— Przyjmij moje podziękowanie — rzekł. — A tu są dary, które powieziesz swoim braciom ode mnie. Moje dary nie dorównują twoim, ale nie zapominaj, że należą do ludu, który nie rządzi już swoją krainą. Zarazem jednak jestem jednym z nielicznych strażników mądrości tego ludu… i tą mądrością mogę się z wami podzielić. W tej skrzyni znajdziecie tabliczki z ważnymi zapisami. Do tej pory ukrywaliśmy je przed światem. Obecnie jednak, stojąc w obliczu nieuchronnego upadku tradycji wielkiego Sumeru, Rada postanowiła przekazać je braciom z Egiptu, aby wiedza naszych przodków nie zeszłą do grobów wraz z nami. Zapisy dotyczą badań gwiazd i Ziemi. A teraz zechciej spocząć i pokaż mi tablice astronomiczne, o których wspomniałeś.
Łysy kapłan rozwiązał jeden z przywiezionych ze sobą pakunków i podał czarnowłosemu długą tuleję, zaopatrzoną w glinianą pieczęć. Brodacz zerwał ją i wyjął z tulei ciasno zwinięty arkusz. Rozłożył go, usiadł i zaczął czytać. Przybysz znad Nilu zajął miejsce obok. Pochylił się i co chwilę zerkając na pogrążonego w lekturze Czarnogłowego grzał dłonie nad płomieniem ogniska.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Tysiąc i jeden światów»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tysiąc i jeden światów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Tysiąc i jeden światów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.
 
													
													








