Gene Wolfe - Pazur Łagodziciela

Здесь есть возможность читать онлайн «Gene Wolfe - Pazur Łagodziciela» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2007, ISBN: 2007, Издательство: Książnica, Жанр: Фантастика и фэнтези, Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pazur Łagodziciela: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pazur Łagodziciela»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zanim Severian, wygnaniec z konfraterni katów, dotrze do miejsca swego zesłania, Thraxu, musi pokonać licznych wrogów i wiele czyhających na niego niebezpieczeństw. Prześladowany przez okrutne wspomnienia i straszne wizje nie wie, czy zawdzięcza je swej absolutnej pamięci czy ogarniającemu świat mrokowi. Zawraca z obranej drogi, aby zwrócić skradziony klejnot, Pazur Łagodziciela, który przypadkiem znalazł się w jego posiadaniu. Zaatakowany przez dziwne istoty odkrywa, że klejnot nie tylko emanuje błękitnym blaskiem, ale ma też niesamowitą, magiczną moc. ?Lubię Wolfe’a. Szczególnie rozsmakowałem się właśnie w Księdze Nowego Słońca.
Otrzymała nagrodę Nebula w 1981.
Otrzymała nagrodę Locus w 1981.
Nominowana do nagrody Hugo w 1982.

Pazur Łagodziciela — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pazur Łagodziciela», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Gdyby wówczas udało mi się wstrzymać oddech na tak długo, bym zdążył dotrzeć pod wodą do tunelu, z pewnością udałoby mi się uciec. Małpoludy straciły mnie z oczu, ja zaś spokojnie dałem się unieść prądowi. Niestety, poczułem, że jeszcze chwila, a pękną mi płuca, więc wystawiłem twarz nad powierzchnię wody, a one natychmiast rzuciły się na mnie całą gromadą.

Dla każdego człowieka nadchodzi kiedyś chwila, w której powinien umrzeć. Dla mnie taka chwila nadeszła właśnie wtedy. Dni, jakie udało mi się przeżyć od tamtej pory, traktuję jako czysty zysk lub dar, na który niczym sobie nie zasłużyłem. Zostałem pozbawiony broni i straciłem władzę w prawym ramieniu. Małpoludy poczuły się bardzo pewne siebie, i chyba to właśnie ocaliło mi życie, gdyż wszystkie naraz rzuciły się, aby mnie zabić, wchodząc sobie nawzajem w drogę. Kopnąłem jednego w twarz, drugi natychmiast złapał mnie za nogę, kątem oka dostrzegłem jakiś błysk, odruchowo wyciągnąłem rękę j i zacisnąłem palce. Trzymałem w dłoni Pazur Łagodziciela.

Klejnot rozjarzył się niesamowitym błękitnym światłem, jakbym wessał w siebie trupioblady poblask włochatych ciał i nasycił go j kolorem życia. Na jedno uderzenie serca małpoludy zamarły w całkowitym bezruchu, jakby wsłuchując się w uderzenie ogromnego gongu, a ja uniosłem klejnot wysoko nad głowę. Nie potrafię teraz j powiedzieć, dlaczego przypuszczałem, że jego widok wywoła dziką panikę.

Stało się coś zupełnie innego. Małpoludy ani nie uciekły, ani nie wznowiły ataku, lecz cofnęły się o jakieś trzy kroki, a następnie padły na kolana, zgięły się głęboko i dotknęły czołami podłogi jaskini. Zapadła cisza równie nieprzenikniona jak w chwili, kiedy wkroczyłem do pieczary, wypełniona jednostajnym szumem płynącej wody. Tym razem jednak wszystko widziałem: omszałe srebrne kolumny, przy których stałem, i kraniec wielkiej groty, skąd nadeszli napastnicy.

Zacząłem się powoli cofać. Odrażające stworzenia podniosły głowy, a ja wtedy przekonałem się, że mają zupełnie ludzkie twarze. Jednocześnie zrozumiałem, iż wystające kły, wielkie oczy i płaskie uszy są wynikiem niezliczonych eonów spędzonych w niemal całkowitej ciemności. Mędrcy twierdzą, że my także kiedyś byliśmy szczęśliwymi małpami żyjącymi w lasach tak dawno temu pochłoniętych przez pustynie, że nawet nie ocalały żadne ich nazwy. Kiedy umysły wiekowych ludzi otula mgła starości, zaczynają zachowywać się jak dzieci. Czy nie może tak być, że w chwili, kiedy stare słońce ostatecznie zgaśnie, pozostawiając nas w ponurej ciemności, cała ludzkość (niczym stary człowiek) stanie się znowu tym, czym niegdyś była? Przez mgnienie oka ujrzałem naszą przyszłość — a przynajmniej jedną z możliwych przyszłości — i poczułem więcej współczucia dla tych, którzy triumfowali w wielkich bitwach, niż dla tych, którzy bezowocnie wlewali swoją krew w szeroko rozwartą paszczę zbliżającej się nocy.

Jak już powiedziałem, zacząłem się powoli cofać. Uczyniłem już kilka kroków, a wciąż nikt nie próbował mnie zatrzymać. Nagle przypomniałem sobie o Terminust Est; nawet gdybym ratował życie uciekając z samego środka najbardziej zaciętej walki, nigdy bym sobie nie darował jego utraty. Teraz, kiedy nikt mnie nie atakował, coś takiego wręcz nie mieściło mi się w głowie. Zatrzymałem się, po czym ruszyłem ostrożnie naprzód, rozglądając się w nadziei, że lada chwila ujrzę w błękitnym świetle Pazura znajomy błysk szlachetnej stali.

Twarze tych dziwnych, podobnych do zwierząt ludzi natychmiast pojaśniały. Domyśliłem się, iż mają nadzieję, że zostanę z nimi, a wraz ze mną błękitny blask Pazura. Teraz, kiedy piszę te słowa, taka perspektywa może wydać się okropna, ale wtedy wcale mi się taka nie wydawała. Na otaczających mnie, okropnych twarzach widziałem jedynie podziw i uwielbienie; dlatego właśnie myślę (tak jak pomyślałem wówczas), iż choć pod pewnymi względami ci mieszkańcy podziemnych miast są gorsi od nas, to pod wieloma innymi mogą być znacznie lepsi, gdyż oprócz przekleństwa okropnej powierzchowności ich udziałem stała się także całkowita niewinność.

Przeszukiwałem uważnie koryto strumienia, ale niczego nie znalazłem, mimo że Pazur świecił coraz jaśniej i jaśniej, aż wreszcie cień skalnego zebu sterczącego z sufitu pieczary stał się smoliście czarny i nabrał wyraźnych, ostrych konturów. Zdesperowany, zwróciłem się do przycupniętych na brzegach strumienia małpoludów.

— Mój miecz… Gdzie jest mój miecz? Czy zabrał go któryś z was?

Właściwie nie spodziewałem się, że zostanę zrozumiany, ale jednak tak właśnie się stało. Mieszkańcy podziemi zaczęli coś mamrotać między sobą i dawać mi gestami do zrozumienia, że nie będą już walczyć. Niektórzy wyciągali w moją stronę maczugi i włócznie wykonane z naostrzonych kości, jakby chcieli, żebym im je zabrał.

Wkrótce potem, oprócz szmeru wody i mamrotania małpoludów, w jaskini dał się słyszeć jeszcze jeden dźwięk. Moi niedawni wrogowie natychmiast umilkli. Gdyby jakiś olbrzym ludożerca spożywał posiłek w najgłębszych otchłaniach Urth, to jego potężne zęby wydawałyby właśnie taki odgłos. Łożysko strumienia, w którym nadal stałem, zakołysało mi się pod nogami, a woda, do tej pory krystalicznie czysta, nagle zmętniała, jakby nagle nasączono ją dymem. Gdzieś głęboko rozległo się ciężkie stąpnięcie; równie ciężko mogły stąpać tylko wieże Cytadeli w dzień Sądu, kiedy podobno wszystkie miasta i Urth ożyją, by wyjść na spotkanie Nowego Słońca.

Odgłos powtórzył się.

Ludzie-małpy poderwali się z miejsc i zgięci wpół przebiegli w odległy koniec pieczary. Poruszali się cicho i zwinnie jak nietoperze, a kiedy oddalili się, Pazur natychmiast przygasł. Tak jak się obawiałem, świecił bardziej dla nich, niż dla mnie.

Kiedy rozległ się trzeci krok, światło zupełnie zgasło, ale w ostatniej chwili dostrzegłem Terminust Est leżący na dnie strumienia w najgłębszej wodzie. W całkowitej ciemności schyliłem się, schowałem Pazur Łagodziciela do buta i wziąłem miecz do ręki. Przy okazji przekonałem się, że odzyskałem władzę w ramieniu, które wydawało się równie sprawne i silne, jak przed walką.

Na odgłos czwartego stąpnięcia odwróciłem się i uciekłem z wyciągniętym przed siebie mieczem, aby nie wpaść na jakąś ukrytą w mroku przeszkodę. Teraz chyba już wiem, co to za stworzenie poruszyło się wtedy w trzewiach kontynentu, ale wtedy tego nie wiedziałem, podobnie jak tego, co właściwie je obudziło — wrzaski małpoludów, blask Pazura czy może jakaś inna przyczyna. Zdawałem sobie tylko sprawę, że zbliża się ku nam coś, przed czym ludzie-małpy — choć tak liczni i tak przerażający — rozpierzchli się niczym iskry przy pierwszym podmuchu wiatru.

ROZDZIAŁ VII

Zabójcy

Kiedy teraz wspominam drugie przejście przez tunel, wydaje mi się, że zajęło mi ono więcej niż całą wachtę. Moje nerwy chyba nigdy nie znajdowały się w całkowitym porządku, poddawane bezustannym torturom nielitościwej pamięci, ale wtedy były szczególnie napięte, tak że zrobienie trzech kroków kosztowało mnie tyle, co niejednego całe życie. Rzecz jasna, bałem się. Co prawda, odkąd byłem chłopcem, nikt nigdy nie nazwał mnie tchórzem, a wiele osób nawet podziwiało mnie za odwagę — bądź co bądź, wykonywałem bez drgnięcia powieki moje katowskie obowiązki, walczyłem zarówno w pojedynkach, jak i na wojnie, wspinałem się na urwiste skały, a kilka razy o mało nie utonąłem — ale wydaje mi się, iż różnica między tymi, których określa się mianem odważnych, a tymi, których uważa się za tchórzy, sprowadza się do tego, że pierwsi okazują strach dopiero po pokonaniu niebezpieczeństwa, drudzy zaś przed.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pazur Łagodziciela»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pazur Łagodziciela» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Pazur Łagodziciela»

Обсуждение, отзывы о книге «Pazur Łagodziciela» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x