— Więc kiedy się to kończy, czuje rozczarowanie. Tak, chyba potrafię to sobie wyobrazić.
— Czy nigdy nie byłeś świadkiem publicznej egzekucji, podczas której kata zawiodły umiejętności?
— Nie. Może zjesz jeszcze trochę mięsa?
— Ani ja, ale wielokrotnie o nich słyszałem, i dlatego tak bardzo się niepokoiłem. Czasem klientowi udawało się zerwać pęta i umknąć w tłum, czasem trzeba było kilku ciosów mieczem, aby oddzielić głowę od ciała, kiedy indziej znowu kat tracił wiarę w swoje siły i nie był w stanie doprowadzić ceremonii do końca… Wskakując na szafot nie mogłem wiedzieć, czy za chwilę nie przydarzy mi się jednaz tychrzeczy. Gdyby tak się stało, to byłby dla mnie koniec.
— „Mów sobie, co chcesz, ale to okropny sposób zarabianiana życie", powiedział ciernisty krzak do dzierzby.
— Doprawdy, nie wiem, co… — Umilkłem nagle, gdyż zauważyłem jakieś poruszenie w drugiej części pokoju. W pierwszej chwili pomyślałem, że to szczur, i wstrząsnąłem się z obrzydzenia, ponieważ odczuwam do tych stworzeń ogromną niechęć — prawdopodobnie dlatego, że często atakowały i dotkliwie kąsały klientów w lochach pod naszą wieżą.
— O co chodzi?
— Coś białego. — Wstałem z krzesła i obszedłemstół dookoła. — Kartka. Ktoś wsunął pod drzwi list do jednego z nas.
— Zapewne kolejna kobieta, która chciałaby się z tobą przespać — mruknął Jonas, ale ja już podniosłem kartkę z podłogi. Była pokryta delikatnym kobiecym pismem. Zbliżyłem ją do świecy, aby zapoznać się z treścią listu.
Najdroższy Severianie!
Od jednego z życzliwych mi ludzi dowiedziałam się, że przebywasz obecnie w wiosce Saltus, niedaleko stąd. W pierwszej chwili pomyślałam, że to zbyt piękne, aby moglo być prawdziwe, ale potem doszłam do wniosku, że muszę skorzystać z okazji i przekonać się, czy mi wybaczysz.
Przysięgam, że nie z własnej woli sprowadziłam na Ciebie cierpienia, przez które bez wątpienia przeszedłeś. Od początku chciałam, żebyś o wszystkim wiedział, ale pozostali nie zgodzili się na to, uważając, że w sprawę mogą być wprowadzeni jedynie ci, których wiedza i udział są absolutnie niezbędne (czyli wyłącznie oni). Upierałam się, ale dali mi wyraźnie do zrozumienia, że jeśli nie będę im całkowicie posłuszna, to odstąpią od swoich zamiarów i pozwolą mi umrzeć. Wiedziałam, że jesteś gotów oddać za mnie życie, więc odważyłam się mieć nadzieję, iż nie zawahasz się także dla mnie cierpieć. Wybacz mi, Severianie.
Teraz jestem już daleko i cieszę się prawie całkowitą wolnością — mogę być panią samej siebie pod warunkiem, że będę przestrzegała prostych i bardzo ludzkich wskazówek, jakich udzielił mi dobry ojciec Inire. Opowiem Ci wszystko w nadziei, że kiedy to przeczytasz i poznasz całą prawdę, przebaczysz mi.
Wiesz już o moim aresztowaniu, pamiętaszteż z pewnością, jak bardzo mistrz Gurloes dbał o moje wygody i jak często odwiedzał mnie w mojej celi lub kazał prowadzić na górę, gdzie przesłuchiwał mnie wraz z innymi mistrzami. Czynił to dlatego, ponieważ mój patron, dobry ojciec Inire, polecił mu mieć mnie pod szczególną opieką.
Kiedy wreszcie stało się jasne, że Autarcha nie zamierza mnie uwolnić, ojciec Inire postanowił uczynić to na własną rękę. Nie wiem, jakie groźby zostały skierowane pod adresem mistrza Gurloesa ani jakie poczyniono obietnice, ale okazały się one wystarczające, gdyż na kilka dni przed moją śmiercią — a raczej przed tym, co Ty miałeś uważać za moją śmierć. Najdroższy Severianie — wyjaśnił mi, jak zostało zaaranżowane cale przedsięwzięcie. Rzecz jasna, nie wystarczyło mnie po prostu uwolnić; musiało to nastąpić w taki sposób, aby nikomu nie przyszło do głowy wszczynać jakichkolwiek poszukiwań. Powinnam więc umrzeć, choć instrukcje, jakie otrzymał mistrz Gurloes, kategorycznie , nakazywały mu zachować mnie przy życiu.
Teraz z pewnością sam będziesz mógł odtworzyć ścieżkę, którą posuwaliśmy się w gąszczu przeszkód. Postanowiono, że zostanę poddana działaniu urządzenia nie pozostawiającego żadnych śladów na ciele, a mistrz Gurloes wcześniej dokona w nim pewnych przeróbek, dzięki którym nie będę czuła bólu. Później, udając wielkie cierpienie, miałam poprosić Cię, byś pomógł mi je skrócić. Wszystko odbyło się zgodnie z planem: dałeś mi nóż, a ja zrobiłam nim płytkie nacięcie na ramieniu, i wycisnęłam nieco krwi na podłogę tuż przy drzwiach, a następnie rozsmarowałam ją sobie na szyi i położyłam się na łóżku, gdzie mnie znalazłeś, pozornie bez życia.
Czy dobrze udawałam? Leżałam bez ruchu, z zamkniętymi oczami, ale doskonale wyczuwałam Twój ogromny ból. Bałam się, że zauważysz łzy, które cisnęły mi się do oczu. Kiedy wreszcie usłyszałam Twoje oddalające się kroki, wstałam, opatrzyłam sobie ramię i umyłam twarz oraz szyję. Wkrótce potem zjawił się mistrz Gurloes, by wyprowadzić mnie z lochów. Wybacz mi.
Teraz znowu będę mogła Cię ujrzeć, a jeżeli ojciec Inire uzyska dla mnie przebaczenie — co mi solennie przyrzekł — wówczas będziemy mogli już na zawsze pozostać razem. Musisz jednak przybyć do mnie jak najprędzej, gdyż oczekuję na przyjazd jego wysłannika. Kiedy się zjawi, polecę z nim do Domu Absolutu, by rzucić się do stóp Autarchy, którego imię jest kojącym balsamem na rany jego poddanych.
Zachowaj całą rzecz w tajemnicy i skieruj się na północny wschódod Saltus. Kiedy napotkasz strumień płynący w kierunku Gyoll, idź pod jego prąd tak długo, aż dotrzesz do wylotu kopalnianego szybu, z którego wypływa.
Teraz zdradzę Ci wielką tajemnicę, pod warunkiem jednak, że zachowasz ją dla siebie: ta kopalnia stanowi tajny skarbiec Autarchy. Zgromadził w niej wielkie ilości złotych monet, sztab oraz szlachetnych kamieni na wypadek, gdyby kiedyś został zrzucony z Tronu Feniksa. Strzegą jej słudzy ojca Inire, ale Ty nie musisz się ich lękać, gdyż są mi posłuszni, a ja poleciłam im, by przepuścili Cię nie czyniąc żadnych przeszkód. Znalazłszy się w kopalni idź dalej wzdłuż strumienia tak długo, aż wreszcie ujrzysz wielki głaz, pod którym znajduje się jego źródło. Tutaj piszę teraz ten list, i tutaj będę na Ciebie czekać w nadziei, że zdołasz wybaczyć mi to, co uczyniłam.
Twoja Thecla
Nie jestem w stanie opisać ogromnej radości, jaka mnie ogarnęła. Natychmiast zacząłem czytać list po raz drugi, a Jonas, który najpierw zerwał się z krzesła — widocznie obserwując moją twarz doszedł do wniosku, że za chwilę zemdleję — teraz cofnął się o krok, jakby nagle zobaczył przed sobą szaleńca. Kiedy wreszcie złożyłem list i schowałem go do sakwy, nie zasypał mnie pytaniami (udowadniając po raz kolejny, że naprawdę jest moim przyjacielem), lecz spojrzał na mnie z wyrazem twarzy mającym oznaczać, że w każdej chwili mogę liczyć na jego pomoc.
— Potrzebuję twojego wierzchowca — powiedziałem. — Mogę go wziąć?
— Bardzo proszę, ale…
Ja jednak już otwierałem drzwi.
— Nie możesz jechać ze mną. Jeśli wszystko potoczy się pomyślnie, dopilnuję, aby do ciebie wrócił.
Popędziłem w dół po schodach i wypadłem na podwórze, a w uszach dźwięczał mi głos Thecli przemawiającej do mnie słowami listu. Kiedy dotarłem do stajni, byłem już naprawdę szalony. Rozejrzałem się w poszukiwaniu klaczy Jonasa, jednak zamiast niej , ujrzałem ogromnego rumaka, któremu ledwo sięgałem głową do grzbietu. Nie miałem pojęcia, kto mógłby przybyć na takim wierzchowcu do tej spokojnej wioski i, szczerze mówiąc, wcale się nad tym nie zastanawiałem. Bez namysłu wskoczyłem na niego, obnażyłem Terminust Est i jednym ruchem przeciąłem wodze, którymi był przywiązany do palika.
Читать дальше