Nancy Kress - Hiszpańscy żebracy

Здесь есть возможность читать онлайн «Nancy Kress - Hiszpańscy żebracy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1996, ISBN: 1996, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Hiszpańscy żebracy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Hiszpańscy żebracy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Leisha Camden, urodzona w 2008 roku córka miliardera, jest nie tylko piękna i niezwykle inteligentna, ale należy do wciąż nielicznej grupy genetycznie uniezależnionych od snu. Początkowo ona i jej podobni są tylko sensacją i ciekawostką, szybko jednak stają się obiektem politycznych represji i ataków tłuszczy, które mają doprowadzić do zepchnięcia Bezsennych na margines ludzkiego społeczeństwa, a ostatecznie i poza samą Ziemię. Lisha postanawia jednak pozostać w świecie, który zazdrości i boi się jej daru, w świecie zagrożonym przez spisek Bezsennych, zawiązany w imię wolności i zemsty.
Opowieść nominovana do nagrody Nebula w 1993, do nagrody Hugo w 1994.

Hiszpańscy żebracy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Hiszpańscy żebracy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Ja nigdy nie kazałabym ci iść do diabła.

— To pięknie z twojej strony — rzucił. Po chwili dodał: — Przepraszam. Zaczynam mówić jak jeden z tamtych.

— To nie wyjdzie nam na dobre, Tony.

— Dzięki, że nie powiedziałaś, że i tak nie podołam. Przez chwilę zastanawiała się, czy rzeczywiście podoła.

— My nie stanowimy odrębnego gatunku, Tony.

— Powiedz to Śpiącym.

— Przesadzasz. Oczywiście jest kilku zawistników. Ci są zawsze i wszędzie. Ale żeby tak się poddać…

— Nie poddajemy się. Owoce naszej pracy staną się przedmiotem wolnego handlu: komputery, oprogramowanie, powieści, informacje, teorie, doradztwo prawne. Nikt nam nie zabrania podróżować. Ale będziemy mieli bezpieczne miejsce, do którego można wrócić. Gdzie nie będzie pijawek, które twierdzą, że powinniśmy oddawać im własną krew tylko dlatego, że jesteśmy od nich lepsi.

— Tu nie chodzi o to, co powinniśmy.

— Naprawdę? — rzucił Tony. — Wyjaśnijmy to sobie, Leisho. Jesteś jagaistką. W co wierzysz?

— Tony…

— No powiedz — nalegał, a w jego głosie usłyszała ton tamtego czternastolatka, którego kiedyś przedstawił jej Richard. Jednocześnie ujrzała w myślach twarz ojca; nie taką, jaka była teraz, po założeniu bajpasów, ale taką jak wtedy, kiedy trzymał Leishę na kolanach i wyjaśniał jej, że jest kimś wyjątkowym.

— Wierzę w dobrowolną wymianę, która przynosi wzajemną korzyść. Wierzę, że duchowa godność człowieka wynika z tego, że utrzymuje się on przy życiu dzięki indywidualnemu wysiłkowi. I w wymianę rezultatów tego wysiłku we współpracy całego społeczeństwa. Że symbolem tej współpracy jest kontrakt. I że potrzebujemy siebie nawzajem, żeby wymiana była pełniejsza i coraz bardziej korzystna.

— Ślicznie — uciął Tony. — A co powiesz na hiszpańskich żebraków?

— Co takiego?

— Idziesz ulicą w tak biednym kraju jak Hiszpania i widzisz żebraka. Dasz mu dolara?

— Pewnie tak.

— Dlaczego? Przecież nie ma dla ciebie nic na wymianę?

— Z dobroci. Ze współczucia.

— Widzisz sześciu żebraków. Dasz im po dolarze?

— Pewnie tak.

— Dałbyś. Widzisz stu żebraków i nie masz fortuny Leishy Camden — dasz każdemu po dolarze?

— Nie.

— Dlaczego nie?

Leisha starała się zachować spokój. Niewielu ludzi potrafiło sprawić, że miała ochotę przerwać połączenie, lecz Tony niewątpliwie do nich należał.

— Ponieważ nadwerężyłabym własne źródła utrzymania. Moje własne życie ma priorytet w korzystaniu ze środków, które zdobywam.

— W porządku. A teraz rozważ taką sytuację. W Instytucie Biotechniki, gdzie ty i ja wzięliśmy swój początek, droga pseudosiostro, doktor Melling zaledwie wczoraj…

— Kto?!

— Doktor Susan Melling. O mój Boże, zupełnie zapomniałem, że kiedyś była żoną twego ojca!

— Straciłam z nią kontakt — powiedziała Leisha. — Nie, wiedziałam, że wróciła do pracy. Alice kiedyś powiedziała… Nieważne. Co się dzieje w Instytucie?

— Mam dwie wiadomości ogromnej wagi, z ostatniej chwili. Carla Dutcher poddała się właśnie badaniom genetycznym płodu w pierwszym miesiącu ciąży. Bezsenność jest genem dominującym. Następne pokolenie w Grupie też nie będzie spało.

— Wszyscy o tym wiedzą — odrzekła Leisha. Carla Dutcher była pierwszą w świecie ciężarną Bezsenną. Jej mąż należał do Śpiących. — Cały świat się tego spodziewał.

— Ale prasa poczuje wiatr w żaglach. Zobaczysz. „Potomstwo mutantów! Nowa rasa zdominuje następne pokolenia?”

Leisha nie zaprzeczyła.

— A ta druga sprawa?

— Jest smutna. Zdarzyła nam się pierwsza śmierć. Poczuła skurcz w żołądku.

— Kto?

— Bernie Kuhn z Seattle. Nie znałaś go. To był wypadek drogowy. Wygląda całkiem zwyczajnie: na ostrym zakręcie stracił panowanie nad kierownicą, a hamulce zawiodły. Miał siedemnaście lat i prowadził zaledwie od kilku miesięcy. Istotne jest to, że jego rodzice przekazali mózg i ciało Instytutowi Biotechniki i Wydziałowi Patologii Akademii Medycznej w Chicago. Mają zamiar pokroić go na kawałki, żeby wreszcie przyjrzeć się dokładnie skutkom, jakie przedłużona bezsenność wywołuje w organizmie człowieka.

— To ich obowiązek — odrzekła Leisha. — Biedny dzieciak. Ale czego właściwie się obawiasz? Cóż takiego mogą znaleźć?

— Nie wiem. Nie jestem lekarzem. Ale jeśli znajdą cokolwiek, co da się wykorzystać przeciwko nam, ktoś na pewno to zrobi.

— Tony, masz typowe objawy manii prześladowczej.

— To niemożliwe. Osobowość Bezsennych jest bardziej zorientowana na rzeczywistość niż przeciętna. Nie czytujesz literatury fachowej?

— Tony…

— A jeśli będziesz szła ulicą w Hiszpanii, a stu żebraków zażąda od ciebie dolara i kiedy powiesz „nie”, oni, choć sami nie mogą ci nic zaoferować, tak będą przeżarci złością, że ci zabiorą pieniądze przemocą, a potem jeszcze pobiją z czystej zawiści i rozpaczy?

Leisha nie odpowiedziała.

— Może mi powiesz, że ludzie tak nie postępują, Leisho? Że takie historie się nie zdarzają?

— Zdarzają się — odrzekła spokojnie Leisha. — Ale nie tak znowu często.

— Gówno prawda. Poczytaj trochę historii. Poczytaj trochę gazet. Ale moje pytanie brzmi: co właściwie jesteś winna tym żebrakom? Co ma zrobić prawdziwy jagaista — ten, który wierzy we wzajemnie korzystną wymianę — co ma zrobić z tymi, którzy nie mają nic do zaoferowania i potrafią tylko brać?

— Ty nie jesteś…

— Co ma zrobić, Leisho? Tak obiektywnie, jak tylko potrafisz, określ, co jesteśmy winni zachłannym i bezproduktywnym potrzebującym?

— To, co powiedziałam przedtem: dobroć i współczucie.

— Nawet wtedy, kiedy nic nie dadzą nam w zamian? Dlaczego?

— Bo… — przerwała.

— Dlaczego? Dlaczego praworządna, produktywna jednostka ma być cokolwiek winna tym, którzy ani nie produkują, ani nie przestrzegają praw? Jak umotywujesz — filozoficznie, ekonomicznie bądź też duchowo — to, że jesteśmy im cokolwiek winni? Odpowiedz tak samo uczciwie jak zawsze.

Leisha oparła głowę na kolanach. Pytanie otwarło się przed nią jak przepaść, ale nie próbowała uciec od niego tanim frazesem.

— Nie wiem. Wiem tylko, że jesteśmy im to winni.

— Ale dlaczego?

Nie odpowiedziała. Po chwili Tony znów się odezwał. Ton wyzwania zniknął już z jego głosu.

— Przyjedź na wiosnę zobaczyć miejsce, gdzie będzie Azyl — powiedział nieomal czule.

— Nie.

— Zależy mi, żebyś przyjechała.

— Nie, zbrojny odwrót to żaden sposób.

— Żebracy stają się coraz agresywniejsi, Leisho. W miarę jak Bezsenni stają się coraz bogatsi. I nie mam tu na myśli pieniędzy.

— Tony… — zaczęła Leisha, ale urwała. Zupełnie nie wiedziała, co mówić.

— Nie spaceruj ulicami uzbrojona tylko we wspomnienie o Kenzo Yagai.

* * *

W marcu, kiedy lodowe wichry chłostały brzegi Charles River, do Cambridge przyjechał Richard Keller. Leisha nie widziała go od czterech lat. Nie uprzedził jej, że zamierza przyjechać. Pędziła właśnie chodnikiem przy bloku, po same oczy zakutana w ciepły wełniany szalik, gdy nagle zobaczyła go stojącego przed klatką i blokującego wejście. Ochroniarz za plecami Leishy stężał w gotowości.

— Richard! Bruce, wszystko w porządku, to stary znajomy.

— Witaj Leisho.

Wyglądał znacznie potężniej niż go zapamiętała. Zwłaszcza zaskoczyła ją szerokość jego ramion. Lecz twarz niewątpliwie należała do Richarda; była starsza, ale wciąż ta sama: ciemne, niskie brwi, nieporządne ciemne włosy. Zapuścił brodę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Hiszpańscy żebracy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Hiszpańscy żebracy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Hiszpańscy żebracy»

Обсуждение, отзывы о книге «Hiszpańscy żebracy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x