Larry Niven - Pierścień

Здесь есть возможность читать онлайн «Larry Niven - Pierścień» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pierścień: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pierścień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nagrodzona Hugo Award i Nebulą powieść, którą — na fali sukcesu — Niven rozwinął w czteromową serię powieściową, mieszczącą się w stworzonej przez niego historii przyszłości.
Historia odkrycia i pierwszej eksploracja Świata Pierścienia — najbardziej zadziwiającego tworu w poznanym kosmosie. Pierścień to sztuczny świat, trzy miliony razy większy od Ziemi, gigantyczna konstrukcja opasująca słońce i z niego czerpiąca energię.
Kto zbudował tę nieprawdopodobną konstrukcję i w jakim celu? Czy budowniczowie Pierścienia wciąż jeszcze na nim zyją?

Pierścień — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pierścień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Logika jest nieubłagana, Louis. Twierdzę, że Teeli nie grozi żadne bezpośrednie niebezpieczeństwo. Jeżeli żyje, może poczekać. My zaś zaczekamy do rana, żeby rozejrzeć się po okolicy.

— A co potem? Jak ją znajdziemy?

— Jeżeli sprzyjało jej szczęście, trafiła w dobre ręce. Będziemy musieli je odszukać. Jeśli ich nie znajdziemy, nie pozostanie nam nic innego, jak czekać na jakiś sygnał. Istnieje wiele sposobów, z których będzie mogła skorzystać.

— Oni używają światła — wtrącił Mówiący.

— Zgadza się. I co z tego?

— Możliwe, że reflektory jej skutera ciągle działają. Jeżeli tak jest, z pewnością zostawi je włączone.

Twierdzisz przecież, że jest inteligentna.

— Bo jest!

— I nie potrafi wyobrazić sobie niebezpieczeństwa. Będzie chciała, żebyśmy ją znaleźli i nie przyjdzie jej na myśl że może ją znaleźć ktoś inny. Jeżeli reflektory również nie działają, ma jeszcze laser.

— Chcesz powiedzieć, że nie będziemy w stanie znaleźć jej w dzień.

Masz rację — przyznał Louis.

— Przede wszystkim musimy zbadać miasto przy świetle dziennym — powtórzył Nessus. — Jeżeli znajdziemy jakichś mieszkańców, to znakomicie. Jeżeli nie, to jutro wieczorem rozpoczniemy poszukiwania Teeli.

— Pozwoliłbyś leżeć jej gdzieś przez trzydzieści godzin! Ty zimnokrwisty… Nieżas! Ta pomarańczowa plama to mogła być właśnie ona i płonące budynki!

Mówiący zerwał się z miejsca.

— Słusznie. Musimy to zbadać.

— Ja jestem Najlepiej Ukrytym tej floty. Powtarzam, że użyteczność i wartość Teeli Brown nie usprawiedliwia ryzyka nocnego lotu nad obcym miastem.

Kzin siedział już w swoim skuterze.

— Znajdujemy się na potencjalnie wrogim Terytorium. Przejmuję dowodzenie. Udajemy się na poszukiwanie zaginionego członka wyprawy.

Kzin wystartował, przeprowadzając ostrożnie skuter przez owalne okno. Na zewnątrz czekało bezimienne miasto.

Pozostałe skutery znajdowały się na parterze. Louis schodził po schodach możliwie szybko, ale i ostrożnie, bowiem wiele stopni rozpadało się pod najlżejszym nawet stąpnięciem.

Nessus spojrzał w dół zza balustrady.

— Zostaję tutaj, Louis. Uważam to za bunt.

Louis nie odpowiedział. Jego skuter wzniósł się w górę i dołączył do czekającego na zewnątrz kzina.

Noc była chłodna. Blask Łuku Nieba kąpał miasto w powodzi granatowych cieni. Dwa skutery pomknęły w kierunku jarzącej się pomarańczowo plamy, w bok od rzęsiście oświetlonych wież centrum:

Miasto, miasto, miasto. Nigdzie nawet skrawka parku czy skweru. Po co budować tak ciasno, kiedy miało się do dyspozycji tak ogromną przestrzeń? Nawet na zatłoczonej Ziemi ludzie lubili mieć dostatecznie dużo miejsca, żeby nie trącać się ciągle łokciami.

— Zostajemy nisko — odezwał się głos klina. — Jeżeli okaże się, że to na przykład oświetlenie ulic, wracamy do Nessusa. Nie można wykluczyć, że Teela została jednak zestrzelona.

— Dobra — powiedział Louis. W duchu jednak pomyślał : — Patrzcie tylko, jaki jest ostrożny w obliczu czysto hipotetycznego przeciwnika. Słynny z odwagi kzin w porównaniu z brawurą Teeli wydawał się przynajmniej równie tchórzliwy, jak lalecznik.

Gdzie ona teraz była? Ranna, martwa, czy może tylko przestraszona?

Poszukiwania cywilizowanych mieszkańców Pierścienia rozpoczęli jeszcze przed przymusowym lądowaniem „Kłamcy”. Czyżby teraz miały zakończyć się powodzeniem? Chyba tylko ta możliwość powstrzymała Nessusa przed tym, żeby zostawić Teelę jej własnemu losowi. Groźby Louisa nic nie znaczyły i lalecznik doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Jeżeli owi cywilizowani mieszkańcy Pierścienia mieli okazać się ich wrogami… Cóż, nie było to wcale takie niemożliwe.

Skuter zaczął zbaczać lekko w lewo. Louis skorygował kurs.

— Louis… — odezwał się trochę niepewnie Mówiący. — Zdaje się, że są jakieś zakłócenia. … — A potem ostrym, nawykłym do wydawania rozkazów głosem — Zawracaj! Natychmiast zawracaj!

Głos kzina zdawał się wwiercać mu bezpośrednio w mózg. Louis momentalnie wykonał polecenie.

Skuter dalej leciał naprzód.

Louis naparł całym ciężarem ciała na drążek sterowy. Bez rezultatu.

Skuter pędził w kierunku skąpanego w światłach centrum.

— Coś nas ztapało! — krzyknął Louis i w tym momencie dopadło go przerażenie. Byli tylko marionetkami! Wielki i wszechwiedzący Marionetkarz poruszał nimi zgodnie z sobie tylko znanym scenariuszem.

Louis Wu znał jego imię. „Szczęście Teeli Brown”

19. W pułapce

Bardziej praktyczny i trzeźwo myślący kzin włączył syrenę alarmową. Przeraźliwy dźwięk wznosił się i opadał, zdawałoby się, bez końca. Louis zaczął się zastanawiać, czy lalecznik w ogóle zareaguje. Przypomniała mu się bajka o chłopcu, który krzyknął „Wilk!” o jeden raz za dużo… W tej samej jednak chwili interkom ożył podekscytowanym głosem Nessusa.

— Tak? Tak? Co się stało?

Oczywiście. Musiał przecież najpierw zejść na dół.

— Zostaliśmy zaatakowani — powiedział z zadziwiającym spokojem kzin. — Utraciliśmy kontrolę nad skuterami. Lecimy w nieznane miejsce. Co proponujesz?

Nie sposób było zgadnąć, o czym myśli lalecznik. Jego szerokie, chwytne wargi poruszały się bezustannie, ale trudno było z tego cokolwiek wywnioskować. Czy będzie mógł im pomóc? A może znowu wpadnie w panikę?

— Obróćcie interkomy tak, żebym mógł widzieć, którędy lecicie. Jesteście ranni?

— Nie — odparł Louis. — Ale nic nie możemy zrobić. Nawet wyskoczyć. Lecimy za wysoko i za szybko. Kierujemy się prosto w stronę centrum.

— Dokąd?

— To ta grupa jasno oświetlonych budynków. Pamiętasz?

— Tak. — Lalecznik zastanawiał się nad czymś przez chwilę. — Jakiś silny sygnał zagłusza wasz ślad. Mówiący, podaj mi odczyty przyrządów.

Podczas gdy kzin recytował szeregi liczb, znaleźli się całkiem blisko oświetlonej części miasta.

— Przelatujemy nad tymi pomarańczowymi światłami — przerwał kzinowi Louis.

— Czy to naprawdę światła uliczne?

— Tak i nie. Światło wydobywa się że wszystkich otworów drzwiowych. Jest jakieś dziwne. Myślę, że to kiedyś rzeczywiście było oświetlenie ulic, tyle że z czasem trochę przygasło.

— Też tak uważam — odezwał się kzin.

— Nie chciałbym cię poganiać, Nessus, ale jesteśmy coraz bliżej. Zdaje się, że prowadzą nas do tego największego budynku w samym środku.

— Widzę go. Podwójny stożek z oświetloną górną połową.

— Zgadza się.

— Spróbuję was wyrwać. Louis, przełącz sterowanie na mnie.

Louis zrobił to.

Skuter szarpnął się bod nim, jakby jakaś olbrzymia stopa kopnęła go mocno w sam dziób, po czym silnik ryknął w agonii i zgasł.

Tuż przed nim i za nim wystrzeliły balony zderzeniowe, ściskając go niczym para troskliwych, złożonych dłoni. Louis ledwie mógł poruszyć głową.

Spadał.

— Spadam — oznajmił. Jego dłoń, przyciśnięta do tablicy przyrządów przez naprężoną, pneumatyczną powłokę dotykała ciągle wyłącznika sterowania. Odczekał jeszeze chwilę, mając nadzielę, że jego skuter podporządkuje się poleceniom lalecznika. Domy w dole rosły jednak zbyt szybko. Louis włączył z powrotem ręczne sterowanie.

Żadnej zmiany. Ciągle siadał.

— Mówiący; nie wyłączaj sterowania-powiedział ze spokojem, który zdumiał jego samego. — To nic nie daje.

Ponieważ widzieli jego twarz, czekał bez mrugnięcia okiem. Czekał na ostatnie spotkanie z Pierścieniem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pierścień»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pierścień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Pierścień»

Обсуждение, отзывы о книге «Pierścień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x