— To by nic nie dało. W tej samej sekundzie, w której do czegokolwiek by się dobrała, zagazowaliby nas. Rozumiesz, to przecież fabryka neurofarmaceutyków.
No tak, oczywiście. Jackson nie myślał jasno. To wszystko z tej wściekłości. Musi bardziej uważać.
Vicki natomiast zwróciła się uprzejmie do hostessy:
— Chciałabym nagrać wiadomość dla pana Castnera. Ale być może tej wiadomości zechce wysłuchać na żywo. Proszę mu przekazać, że jest tu doktor Jackson Aranow z TenTechu, firmy Cazie Sanders. Powtarzam: „Aranow”, „TenTech”, „Sanders” — jestem pewna, że od wczoraj przynajmniej jeden z tych wyrazów znajduje się w waszym programie selekcjonującym, z klauzulą natychmiastowego zgłaszania. Proszę przekazać, że doktor Aranow zasięgnął porady prawnej, ażeby na drodze sądowej dochodzić praw do próbek tkanek, i wszystkich wynikających z nich patentów, pobranych od obywatela Shockeya Toora i Dirka Francy bez uprzedniego skonsultowania ich z prawnikiem. Radca prawny otrzymał już zaprzysiężone zeznania dotyczące wszystkich tych wydarzeń, jak również został dokładnie poinformowany o naszej obecnej wizycie. Istnieje możliwość, że sędzia federalny zawiesi czasowo prace prowadzone w K-C, możliwe jest także, że działania te nadadzą sprawie szerszy rozgłos, który pan Castner mógłby uznać za mocno przedwczesny. Proszę także przekazać panu Castnerowi, że doktor Aranow i jego siostra znajdują się w posiadaniu pakietu kontrolnego TenTechu i bez ich współpracy nie jest możliwa żadna inwestycja tej firmy. Czy zdołałam włączyć program selekcjonujący?
Holo odparło z promiennym uśmiechem:
— Owszem, mój program selekcjonujący działa i transmituje właśnie pani wiadomość. Zechcą państwo napić się kawy?
— Nie, dziękuję. Poczekamy tu tylko na odpowiedź pana Castnera. Albo i doktora Rogersa.
— Doktor Rogers jest dzisiaj nieobecny — odparła hostessa. Nadal promieniała uśmiechem.
— Ależ oczywiście — odparła Vicki. Opadła na sofę z obiciem drukowanym we wzorki z podwójnych helis i poklepała dłonią miejsce koło siebie. — Usiądź, Jackson. Musimy dać im trochę czasu na naradę wojenną, to pozwoli im ustalić, który z nich spieprzył robotę, kontaktując się z Cazie, kiedy Rogers właśnie cię oszwabiał.
— Prawdopodobnie jesteśmy na podsłuchu — ostrzegł Jackson.
— Mam szczerą nadzieję.
Usiadł więc i zapytał cicho:
— Gdzie ty się tego nauczyłaś?
Twarz Vicki nagle przybrała wyraz znużenia.
— Nie chcesz wiedzieć.
— Ależ chcę.
— No to innym razem. O, jakaż błyskawiczna reakcja. Piątka za skuteczność.
Ekran ścienny rozjarzył się podobizną sztywno uśmiechniętego Thurmonda Rogersa.
— Jackson, jak się masz? Właśnie wszedłem, a system poinformował mnie, że tu jesteś i że zaszło jakieś nieporozumienie w związku z tym, iż się do ciebie nie odzywam. Przykro mi.
— Ach, te komputerowe chochliki — mruknęła Vicki.
— Miałem dzwonić do ciebie dziś rano — kontynuował Rogers. Wystający fragment ciała nad kołnierzykiem kitla wędrował rytmicznie w górę i w dół. — Mamy wstępne wyniki badań nad zmianami w mózgu u twoich obiektów badań.
— No to przyjdź tu i mi je daj — odparł Jackson. — Osobiście. Nie pobiję cię, Thurmond.
Obraz roześmiał się z widocznym skrępowaniem.
— No oczywiście, że nie. Ale widzisz, wysiadając z helikoptera, nadwerężyłem sobie plecy i wolałbym się za bardzo nie ruszać, dopóki czyściciel komórek się z tym nie upora.
— W takim razie my przyjdziemy do ciebie — odarł bezbarwnym tonem Jackson.
— Pozwól, że zacznę od wyjaśnienia, jakie testy przeprowadziliśmy na waszych obiektach, a potem opowiem o ich wynikach. Odkryliśmy… Czy to konieczne?
Vicki wyjęła z kieszeni rejestrator i wycelowała go prosto w podobiznę Rogersa.
— Absolutnie konieczne — oznajmiła. — Niechże się zarejestruje, że doktor Rogers odciął się od świata w swoim biochronionym laboratorium, bo odkrył w tym neurofarmaceutyku coś naprawdę alarmującego i nie chce podjąć nawet najdrobniejszego ryzyka, że to coś mogłoby się jakoś przedostać do jego bardzo kosztownego i wyedukowanego mózgu. Czyż nie mam racji, doktorze Rogers?
Rogers obrzucił ją nienawistnym spojrzeniem.
— Jak już zacząłem mówić, przeprowadziliśmy wyczerpujące analizy wyników badań i próbek tkanek. To, co znaleźliśmy, to tylko wyniki wstępne, Jackson, ale i tak zupełnie niezwykłe. Obiekty wdychały jakąś genomodyfikowaną, unoszącą się w powietrzu cząsteczkę, prawdopodobnie wygenerowanego przez genetyków wirusa. Samej cząsteczki nie da się już uzyskać do analizy, bo rozpadła się w krótki czas po tym, jak dotarła do mózgu. Byliśmy jednak w stanie prześledzić jej drogę i na bazie efektów farmakodynamicznych dokonać bardzo przybliżonych prób odgadnięcia jej częściowego składu.
Rogers wziął głęboki oddech. Wydawało się, że to go trochę uspokoiło, choć grdyka nad kołnierzykiem nadal wędrowała nerwowo w górę i w dół. Jackson zaczął się zastanawiać, czego to tamten mógł napuścić sobie do powietrza w gabinecie.
— Molekuła ta — bez względu na to, czym jest — najwyraźniej została zaprojektowana po to, by wpływała na złożone receptory neuronowe zarówno jako agonista, jak i antagonista wymierzony…
— A w języku zrozumiałym dla prawników to będzie? — przerwała mu Vicki.
— Jackson, czy to konieczne?
— Na to wygląda — odparł Jackson.
Rogers wpatrzył się w Vicki kamiennym wzrokiem.
— „Agonista” pobudza do działania specyficzne receptory nerwowe, powodujące zmiany w biochemii organizmu. „Antagonista” blokuje inne podtypy receptorów.
— Dziękuję — rzuciła słodko Vicki. Jackson niespodziewanie odniósł wrażenie, że już to wiedziała, a tylko korzystając z okazji, zabawia się kosztem Rogersa.
— Ta cząsteczka — ciągnął Rogers — chyba ma wysokowiązaniowe powinowactwo z receptorem albo kilkoma receptorami w układzie migdałowatym. Wyniki analiz wykazują, że ostatnio odbywał się tam wzmożony dopływ krwi, w rejonach układu limbicznego i w prawym płacie skroniowym kory mózgowej. Jak widać, molekuła wywołała bardzo złożony efekt kaskadowy, w którym wytworzenie pewnych biogennych amin spowodowało wytwarzanie następnych związków chemicznych i tak dalej. Zdołaliśmy już wyodrębnić zmiany w składzie aż dwunastu różnych peptydów, a to prawdopodobnie dopiero początek. Zaistniały także zmiany w synchronizacji wydzielania substancji w neuronach.
— Czy z sumy tych wszystkich zmian wynikają trwałe zmiany w receptorach NMDA? — zapytał Jackson.
— Obawiam się, że tak. Na zmiany te najprawdopodobniej składają się zaburzenia w strukturze i produkcji amin, w tym amin, które powstają wyłącznie w sytuacjach patologicznych. A także zmiany w składzie receptorów, procesach neuroprzekaźnikowych w synapsach, a nawet w reakcjach wewnątrzkomórkowych. Choć te ostatnie ustalenia są naprawdę bardzo wstępne. Występuje także pewien szczególny rodzaj obumierania komórek, związany dotąd tylko z traumą lub przedłużonym działaniem stresu. Przenicowano całą neurologiczną strukturę organizmu.
Zanim zdążył się zorientować, Jackson znów był już na nogach i krążył nerwowo po holu.
— Jak te dane wpasowują się w mapę ludzkiego układu nerwowego?
— Właśnie do tego zmierzam. Oba obiekty wykazywały nieodmiennie przyśpieszone bicia serca, nawet we śnie. Wysoką przewodność skóry. Wysokie ciśnienie wewnątrzkomórkowe. Płyn rdzeniowo-mózgowy, mocz, ślina, krew — wszystko wykazuje ciągłą obecność produktów wynikających z produkcji neuroprzekaźników związanych z załamaniem nerwowym. Na mapie wygląda to tak, że mamy do czynienia z niskim progiem pobudliwości limbiczno-podwzgórzowej, wysokim poziomem chronicznego stresu i z głębokimi zahamowaniami, mającymi źródło w trwałych zmianach podstawowej drogi odprowadzającej z ciała migdałowatego.
Читать дальше