Isaac Asimov - Koniec wieczności

Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Koniec wieczności» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1969, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Koniec wieczności: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Koniec wieczności»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wiek 2456 (wiek — nie rok). Ludzkość nauczyła się nie tylko podróżować w czasie, ale także zmieniać Rzeczywistość. Technik Andrew Harlan przemierza stulecie, oceniając wpływ Zmian dokonywanych przez Starszych Kalkulatorów. Pewnego dnia spotyka na swej drodze kobietę, która uświadamia mu, że Wieczność wcale nie musi trwać w nieskończoność…

Koniec wieczności — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Koniec wieczności», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Lecz przypomniało mu się coś innego i usiadł gwałtownie.

— Czy nie jest już przypadkiem po pierwszej? Ojcze Czasie!

— Dopiero jedenasta. Śniadanie czeka i masz mnóstwo czasu.

— Dziękują — wymamrotał.

— Prysznic przygotowany i ubranie również. Cóż miał powiedzieć?

— Dziękuję — wymamrotał.

Unikał jej wzroku podczas posiłku. Siedziała naprzeciw niego, nie jedząc, z podbródkiem opartym na dłoni: włosy miała sczesane na jeden bok, a rzęsy nienaturalnie długie.

Śledziła każdy jego ruch, a on spuścił oczy, zastanawiając się, gdzie się podział wstyd, który powinien odczuwać.

Spytała:

— Dokąd idziesz o pierwszej?

— Na mecz aeropiłki — mruknął. — Mam bilet.

— To finałowa rozgrywka. Straciłam cały sezon z powodu tego przesunięcia czasu, wiesz. Kto wygra mecz, Andrew?

Poczuł się dziwnie słabo na dźwięk swego imienia. Potrząsnął głową i starał się nadać swojej twarzy surowy wygląd. (Do tej pory przychodziło mu to bardzo łatwo).

— Przecież na pewno wiesz. Przeprowadzałeś inspekcję całego tego okresu, prawda?

Właściwie powinien wyraźnie i chłodno zaprzeczyć, lecz zaczął się słabo tłumaczyć:

— Miałem dużo przestrzeni i czasu do zbadania. Nie znam takich drobnych szczegółów jak wyniki meczów.

— Och, po prostu nie chcesz mi powiedzieć.

Harlan nie dał żadnej odpowiedzi. Wetknął widelczyk w mały, soczysty owoc i podniósł go do ust. Po chwili Noys zapytała:

— Nie widziałeś przed swoim przybyciem, co się wydarzyło w sąsiedztwie?

— Nie znam szczegółów. N… Noys — Zmusił się, by wypowiedzieć jej imię.

Dziewczyna zapytała miękko:

— Nie widziałeś nas? Nie wiedziałeś przez cały czas, że… Harlan wyjąkał:

— Nie, nie, nie mogę widzieć samego siebie. Nie jestem w Rze… nie ma mnie tutaj, póki nie przybędę. Nie mogę wytłumaczyć… — Był podwójnie zmieszany. Po pierwsze, że ona o tym mówi. Po drugie, że omal się nie wygadał. „Rzeczywistość” była słowem najbardziej zakazanym w stosunku z Czasowcami.

Podniosła brwi, a jej oczy stały się okrągłe i nieco zdziwione:

— Wstydzisz się?

— To, cośmy zrobili, nie było właściwe.

— Dlaczego nie? — W 482 Stuleciu jej pytanie było absolutnie niewinne. — Czy Wiecznościowcom nie wolno? — Pytanie miało odcień żartobliwy, jakby pytała, czy Wiecznościowcom nie wolno jeść.

— Nie używaj tego słowa — powiedział Harlan. — Właściwie w pewnym sensie nie wolno.

— Dobrze, więc nic im nie mów. Ja też nie powiem. Obeszła stół i usiadła Marianowi na kolanach, odsunąwszy po drodze mały stolik jednym łagodnym i płynnym ruchem biodra.

Momentalnie zesztywniał i podniósł ręce gestem, który miał ją powstrzymać. Ale bez skutku.

Pochyliła się i pocałowała go w usta, i nic już się mu nie wydawało wstydliwe. Nic, co się wiązało z Noys i z nim.

Nie był pewny, kiedy zaczął robić coś, do czego jako Obserwator nie miał etycznego prawa. To znaczy, zaczął zastanawiać się nad istotą problemu bieżącej Rzeczywistości i Zmiany Rzeczywistości, jaką planowano.

To nie niemoralność Stulecia, nie ektogeneza, nie matriarchat niepokoiły Wieczność. Wszystko to było już w poprzedniej Rzeczywistości i Rada Wszechczasów przyglądała się temu obojętnie. Finge powiedział, że chodzi o coś bardzo delikatnego.

A więc Zmiana ma być bardzo delikatna i będzie odnosiła się do grupy, którą obserwował. Przynajmniej to było oczywiste.

Będzie dotyczyła arystokracji, zamożnych, wyższych klas, które ciągnęły korzyści z istniejącego systemu.

Niepokoił go fakt, że z całą pewnością i Noys będzie w to wmieszana.

Następne trzy dni przewidziane w zleceniu przebył jakby w gęstniejącej chmurze, tłumiącej nawet radość płynącąz towarzystwa Noys.

— Co się stało? — spytała. — Przez pewien czas wydawałeś się zupełnie inny niż w Wiecz… w tamtym miejscu. Byłeś swobodny.

A teraz wydajesz się czymś zmartwiony. Czy to dlatego, że masz wrócić?

— Częściowo — odparł Harlan.

— Musisz?

— Muszę.

— No, a co by było, gdybyś się spóźnił? Harlan nieomal się uśmiechnął.

— Nie byliby zadowoleni, gdybym się spóźnił — powiedział i z utęsknieniem pomyślał o dwudniowym marginesie, dopuszczalnym w jego zleceniu.

Noys włączyła jakiś instrument muzyczny, który dobywał słodkie i skomplikowane melodie ze swego twórczego wnętrza, potrącając na chybił trafił nuty i akordy: przypadkowość była jednak ograniczona przez skomplikowane formuły matematyczne na korzyść kombinacji przyjemnych. Frazy muzyczne nie mogły się powtarzać, jak nie mogą się powtarzać płatki śniegu i jak płatki śniegu — nie mogły nie być piękne.

Zahipnotyzowany dźwiękiem Harlan wpatrywał się w Noys, a jego myśli krążyły wokół niej. Kim będzie w nowym przeznaczeniu? Kimkolwiek byłaby, nie będzie pamiętała Harlana. I kimkolwiek byłaby, nie będzie Noys.

On nie tylko kochał tę dziewczynę. (Dziwne, używał słowa „kocham” w swych myślach po raz pierwszy i nawet nie zatrzymał się wystarczająco długo, by popatrzeć na to dziwo i zadumać się nad nim). Kochał kombinacje czynników: jej wybór strojów, jej chód, jej sposób mówienia, jej minki. Potrzeba było ćwierć stulecia życia i doświadczeń w określonej Rzeczywistości, by to wszystko mogło powstać. W poprzedniej Rzeczywistości, jeden fizjorok wcześniej, nie byłaby tą samą Noys. Nie będzie tą samą Noys w następnej Rzeczywistości.

Nowa Noys będzie może pod niektórymi względami koncepcyjnie lepsza, ale jedno wiedział na pewno: chce mieć tę Noys, tę, którą widzi w tej chwili, tę z istniejącej Rzeczywistości. Jeśli miała wady, pragnął również tych wad.

Co robić?

Nasuwały mu się różne rozwiązania, wszystkie nielegalne. Jedno z nich zakładało, że dowie się o charakterze Zmiany i ustali, jak dalece wpłynie ona na Noys. Oczywiście, mimo wszystko, człowiek nie może być pewny, że…

Z marzeń wyrwała Harlana martwa cisza. Znowu był w gabinecie Biografisty. Socjolog Voy obserwował go kątem oka. Trupia czaszka Feruka pochyliła się ku niemu.

A cisza była przenikliwa.

Natychmiast uświadomił sobie jej znaczenie. Trwało to tylko chwilę, sumator przestał klekotać.

Harlan podskoczył.

— Pan ma odpowiedź, Biografisto.

Feruk spojrzał na arkusiki folii, które trzymał w ręku.

— Tak, pewnie. To dosyć zabawne.

— Mogę zobaczyć? — Harlan wyciągnął rękę, która wyraźnie drżała.

— Tu nie ma nic do zobaczenia. Właśnie to jest zabawne.

— Jak to nic? — Harlan patrzył na Peruka oczyma, które nagle zaczęły go piec, aż wreszcie w miejscu, gdzie stał Feruk, pozostała tylko wydłużona, cienka plama.

Rzeczowy ton Biografisty otrzeźwił Harlana.

— Ta pani nie istnieje w nowej Rzeczywistości. Nie ma Zmiany osobowości. Po prostu jej nie ma i to wszystko. Znikła. Obliczyłem możliwe odmiany prawdopodobieństwa do 0,0001. Ona nigdzie nie pasuje. Prawdę powiedziawszy — długimi palcami potarł podbródek — nie bardzo rozumiem, jak pasowała do starej Rzeczywistości z tą kombinacją czynników, jaką mi pan podał.

Harlan niemal nie słyszał, co do niego mówią.

— Ale… przecież Zmiana była taka mała.

— Wiem. Dziwna kombinacja czynników. Proszę, chce pan folie?

Dłoń Harlana zacisnęła się na foliach, nie czując nic. Noys znikła? Noys nie istnieje? Jakże to być może?

Poczuł czyjąś rękę na ramieniu i usłyszał głos Voya.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Koniec wieczności»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Koniec wieczności» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Koniec wieczności»

Обсуждение, отзывы о книге «Koniec wieczności» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x