• Пожаловаться

Ursula Le Guin: Planeta wygnania

Здесь есть возможность читать онлайн «Ursula Le Guin: Planeta wygnania» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1990, ISBN: 83-85079-50-5, издательство: Amber, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Ursula Le Guin Planeta wygnania

Planeta wygnania: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Planeta wygnania»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kolonia wysłanników Ligi Wszystkich Światów zmniejszyła się do zaledwie jednego miasta, Landinu. Minęło ponad dziesięć pokoleń odkąd przybyli na planetę krążącą wokół gwiazdy zwanej Eltatin, ale nadal czuli się tutaj obco. Byli przekonani, że Liga zapomniała o nich, ale wciąż żyli w izolacji od tubylczych plemion, choć sami utracili już większość ze swego Dziedzictwa. Czuli, że krok za krokiem, zmajestatyczną powolnością i pierwotnym uporem procesu ewolucji, ten świat ich zabijał. Tym razem z nadejściem długiej Zimy pojawiło się nowe zagrożenie: nadciągające w ogromnej liczbie hordy dzikich koczowników, ghalów. Aby przetrwać muszą zjednoczyć się przeciw ghalom z tubylczym plemieniem Askatewaru, lecz niełatwo przekonać do wspólnej walki plemię, które nie pamięta swej przeszłości.

Ursula Le Guin: другие книги автора


Кто написал Planeta wygnania? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Planeta wygnania — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Planeta wygnania», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Czuł, że to ostatnia noc-może jego własna, może miasta, może ostatnia noc oblężenia; tego już nie wiedział. Gdy godziny płynęły jedna za drugą, Gwiazda Śniegu pięła się coraz wyżej na niebo, a ciszy Rynku i sąsiednich ulic nie mącił najdrobniejszy odgłos. Zaczęło go ogarniać coś w rodzaju radosnego uniesienia. Wszyscy wrogowie w murach tego miasta spali, a on czuł się tak, jakby tylko on jeden czuwał, jakby całe to miasto ze wszystkimi śpiącymi i zmarłymi należało wyłącznie do niego. To była jego noc.

Nie miał zamiaru spędzić jej w potrzasku wewnątrz Rynku. Rzuciwszy słowo do sennego wartownika, wdrapał się na barykadę na ulicy Esmita i zeskoczył na ziemię po jej drugiej stronie. — Alterro! — zawołał za nim ktoś ochrypłym szeptem, ale Agat odwrócił się tylko, pokazał na migi, że mają przygotować linę, po której mógłby się wspiąć z powrotem, i ruszył przed siebie samym środkiem ulicy. Miał tak niezachwiane poczucie własnej nietykalności, że każde wahanie musiałoby przynieść pecha. Zawierzył mu i ruszył ciemną ulicą pomiędzy swych wrogów, jakby wybierał się na poobiedni spacer.

Minął zaułek prowadzący do jego domu, ale nie skręcił w bok. Gwiazdy znikały zaćmiewane czarnymi szczytami domów i znów się pojawiały; ich odbicia skrzyły się w gładkim lodzie pod stopami. W pobliżu górnego końca miasta uliczka zwężała się, zataczała lekki łuk między domami opuszczonymi jeszcze przed narodzinami Agata, po czym wypadała nagle na niewielki placyk przed Bramą Lądową.

Wciąż jeszcze stały na nim wielkie katapulty, częściowo rozbite i rozszabrowane przez ghalów na opał, a przy każdej z nich leżała sterta kamiennych pocisków. Samą wysoką bramę po otwarciu znów zaryglowano potężnymi sztabami, które zamarzły teraz na mur. Wszedł po schodach jednej z wieżyczek bramy na platformę na szczycie muru. Pamiętał, jak z tej właśnie platformy, tuż przed nadejściem śnieżycy, obserwował całą armię ghalów, ryczący przypływ ludzi, jak ten na piaskach koło Skały. Gdyby mieli więcej drabin, wszystko skończyłoby się tamtego pierwszego dnia… Teraz nic się tam nie poruszało, nie dobiegał stamtąd najdrobniejszy szelest. Był tylko śnieg, cisza i poświata gwiazd na zboczach wzgórz zwieńczonych koroną martwych, oblodzonych drzew.

Przeniósł wzrok na drugą stronę, na Miasto Wygnania. Miał je całe przed sobą jak na dłoni — maleńkie skupisko dachów opadających w nieładzie od miejsca, gdzie stał, do murów na krawędzi nadmorskiego urwiska. Ponad tą garstką kamienia sunęły z wolna na zachód gwiazdy. Usiadł bez ruchu, zziębnięty mimo grubej futrzanej odzieży, i zaczął pogwizdywać cichutko jakąś skoczną melodię.

W końcu poczuł, że opuszcza go zmęczenie po całym ciężkim dniu i ruszył w dół ze swego posterunku. Schody były zupełnie oblodzone. Pośliznął się na przedostatnim stopniu i stracił równowagę; broniąc się przed upadkiem przytrzymał się szorstkiej ściany muru i w tej samej chwili dostrzegł kątem oka jakiś ruch po przeciwnej stronie placyku przed bramą.

W czarnej czeluści ulicy między dwoma domami poruszało się coś białego, kołysało się lekko jak fala widziana w ciemności. Agat otworzył szeroko oczy ze zdumienia. I wtedy to coś wybiegło w mętną, szarą poświatę gwiazd — wysokie, chude i białe pędziło ku niemu z szybkością człowieka, kołysząc lekko z boku na bok wielkim łbem na długiej, wygiętej szyi. Biegnąc wydawało z siebie ni to pomruk, ni to ciche popiskiwanie.

Strzałkówki ani na chwilę nie wypuszczał z ręki, ale ręka zdrętwiała mu od rany, którą odniósł poprzedniego dnia, a rękawica krępowała ruchy. Strzelił i trafił, ale bestia już go dopadła, już sięgała krótkimi łapami o ostrych pazurach, już wysunęła do przodu rozkołysany łeb z rozwartą szeroko paszczą o potężnych zębach. Agat rzucił się na ziemię, próbując zbić monstrum z nóg i umknąć przed pierwszym ciosem tej kłapiącej paszczy, ale potwór był szybszy. W tym samym momencie, w którym Agat padał na ziemię, dokonał błyskawicznego skrętu całego ciała i chwycił go pazurami na pozór słabych przednich łap. Jednym szarpnięciem rozdarł wszystkie warstwy grubej skórzanej odzieży Agata i przyszpilił go do ziemi. Agat poczuł, jak straszliwa siła wygina go do tyłu, obnażając mu gardło; zdążył jeszcze ujrzeć gwiazdy wirujące na niebie wysoko ponad głową i stracił przytomność.

Kiedy ją odzyskał, na oblodzonych kamiennych płytach tuż obok siebie zobaczył wielki kłąb cuchnącego futra wijącego się w konwulsyjnych drgawkach. Dźwignął się powoli na czworakach. Tylko pięciu sekund potrzebowała trucizna, którą nasączono czubek strzałki, żeby zadziałać, i mało brakowało, a byłoby to o sekundę za długo. Okrągła paszcza nadal otwierała się i zatrzaskiwała, tylne łapy o płaskich, szerokich stopach, ułatwiających chodzenie po śniegu, wierzgały, jakby śniegołak nadal biegł. „Śniegołaki polują w stadach!” — odezwała się nagle alarmowym dzwonkiem pamięć, kiedy wstał, próbując złapać oddech i odzyskać zimną krew. „Śniegołaki polują w stadach…” Niezdarnie, ale starannie, załadował ponownie strzałkówkę i trzymając ją w pogotowiu, ruszył z powrotem ulicą Esmita. Nie biegiem, w obawie, żeby się nie pośliznąć, ale już nie spacerkiem. Ulica nadal była zupełnie pusta i idealnie spokojna, lecz tym razem wydała mu się bardzo długa. Dochodząc do barykady znów pogwizdywał.

Spał jak zabity w swojej klasie w Szkole, kiedy nadbiegł młody Szevik, najlepszy łucznik w mieście, i zaczął go tarmosić szepcąc gorączkowo: — Wstawaj, Alterro, no, obudź się, wstawaj, musisz zaraz tam iść… — Rolery nie przyszła na noc do Szkoły, pozostali współlokatorzy pogrążeni byli we śnie.

— O co chodzi? Co się stało? — wymamrotał Agat, zerwawszy się już na równe nogi i próbując wcisnąć na siebie podartą szubę.

— Musisz natychmiast iść na wieżę — odparł Szevik, nie wyjaśniając niczego więcej.

Agat ruszył za nim, z początku potulnie, oszołomiony snem, aż wreszcie rozbudził się zupełnie i coś mu zaczęło świtać w głowie. Przeszli na drugą stronę Rynku, szarzejącego w pierwszych zorzach brzasku, wbiegli po kręconych schodach na wieżę Gmachu Ligi i spojrzeli z góry na miasto. Brama Lądowa była otwarta na oścież.

Ghalowie tłoczyli się do niej od wewnątrz i opuszczali Landin.

W tej szarówce przed świtaniem ledwie ich było widać. Z wieży wydawało się, że jest ich około tysiąca, może dwóch, ale ilu dokładnie — nikt nie wiedział. Byli tylko ciemnymi plamkami ruchu kłębiącymi się na śniegu pod murami. Wyciekali za bramę większymi i mniejszymi grupkami, jeden po drugim znikali pod murami, by pojawić się ponownie dopiero dużo dalej, na zboczu pierwszego Wzgórza, długą, postrzępioną nitką sunącą truchtem na południe. Nim odsadzili się od miasta na większą odległość, skryła ich ciemność przedświtania i fałdy Wzgórz; ale Agat nie przestawał patrzyć w ślad za nimi nawet wówczas, gdy cały wschód rozjarzył się już brzaskiem i chłodny blask wschodzącego słońca sięgnął połowy nieba.

Domy i strome uliczki miasta tchnęły w świetle poranka niezwykłym spokojem.

Ktoś zaczął bić w dzwon wiszący tam, na tej wieży, tuż nad ich głowami. Jednostajne, huczące dudnienie brązu uderzanego o brąz ogłuszało, siało zamęt w głowie. Przyciskając ręce do uszu, rzucili się biegiem w dół schodów i w połowie drogi napotkali grupę kobiet i mężczyzn wbiegających na wieżę. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, zaczęli wołać za Agatem, próbowali go dogonić, ale on pędził dalej w dół rozkołysanych schodów i gnany radosnym uniesieniem bijącego dzwonu wpadł do Gmachu Ligi. W wielkiej, zatłoczonej, przepełnionej zgiełkiem sali, gdzie złote słońca kołysały się na ścianach, a złote zegary odmierzały czas kolejnych Lat, zaczął gorączkowo rozglądać się za tą obcą, nieznaną, nieznajomą — swoją żoną. W końcu znalazł ją, chwycił za ręce i zawołał: — Odeszli, odeszli, odeszli…

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Planeta wygnania»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Planeta wygnania» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Harry Harrison: Planeta Smierci 3
Planeta Smierci 3
Harry Harrison
Ursula Le Guin: Miasto złudzeń
Miasto złudzeń
Ursula Le Guin
Cormac McCarthy: Droga
Droga
Cormac McCarthy
Отзывы о книге «Planeta wygnania»

Обсуждение, отзывы о книге «Planeta wygnania» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.