• Пожаловаться

Ursula Le Guin: Słowo „las” znaczy „świat”

Здесь есть возможность читать онлайн «Ursula Le Guin: Słowo „las” znaczy „świat”» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. год выпуска: 1991, ISBN: 83-9-00-214-0-4, издательство: CIA-Books-Svaro, Fenix Publications, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Ursula Le Guin Słowo „las” znaczy „świat”

Słowo „las” znaczy „świat”: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Słowo „las” znaczy „świat”»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ziemscy kolonizatorzy zasiedlają kolejną planetę, tym razem pokrytą lasami, które są całym światem tubylczego rozumnego gatunku. Gatunek ten ewoluował podobnie do homo sapiens, jego przedstawiciele są jednak niżsi i pokryci zielonym futrem, przez co traktowani są przez ludzi jako coś pośredniego między zwierzętami a dziećmi. Widok istoty mniejszej, więc w założeniu słabszej, może wywoływać, oprócz obojętności, skrajnie różne postawy: opiekuńczą bądź dominującą — i te dwa sposoby traktowania małych ludzi zetrą się w powieści tworząc mieszankę wybuchową.

Ursula Le Guin: другие книги автора


Кто написал Słowo „las” znaczy „świat”? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Słowo „las” znaczy „świat” — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Słowo „las” znaczy „świat”», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ujrzał światło, słaby błysk, który oddalił się w drzewa. Aabi wziął latarkę i poszedł na zwiady, zorientować się w sytuacji, sprytny chłopak. — Aabi! — zawołał przenikliwym szeptem. Stanął na czymś dziwnym, kiedy jeszcze raz próbował dojrzeć światło między drzewami. Kopnął to, potem położył na tym rękę, ostrożnie, bo nie było mądrze dotykać tego, czego się nie widzi. Dużo czegoś wilgotnego, gładkiego, jak zdechły szczur. Szybko cofnął rękę. Po chwili spróbował w innym miejscu; pod dłonią miał but, wyczuwał skrzyżowane sznurowadła. Pod samymi jego stopami musiał leżeć Aabi. Wyrzuciło go ze spadającego skoczka. Cóż, zasłużył na to swoim judaszowym numerem, próbą ucieczki do Centralu. Davidsonowi nie podobał się mokry dotyk nie widzianego ubrania i włosów. Wyprostował się. Znowu było tam światło, poprzecinane na czarno bliskimi i dalekimi pniami drzew, odległy poruszający się blask.

Davidson położył rękę na kaburze. Rewolweru nie było.

Trzymał go przedtem w ręku, na wszelki wypadek, gdyby Post czy Aabi zaczęli dokazywać. Teraz go nie miał. Musi być na górze w helikopterze z latarką.

Stał skulony, nieruchomy; nagle rzucił się biegiem. Nie widział, dokąd biegnie. Pnie drzew rzucały go z boku na bok, kiedy wpadał na nie, a korzenie chwytały go za nogi. Upadł jak długi, waląc się z trzaskiem między krzaki. Unosząc się na rękach i kolanach próbował się ukryć. Nagie, wilgotne gałązki szorowały go po twarzy. Wśliznął się głębiej w krzaki. Jego umysł był całkowicie wypełniony złożonymi zapachami zgnilizny i wzrostu, martwych liści, rozkładu, nowych pędów, liści zarodniowych, kwiatów; zapachami nocy, wiosny i deszczu. Światło zabłysło wprost na niego. Zobaczył stworzątka.

Pamiętał, co robiły przyparte do muru i co mówił o tym Ljubow. Odwrócił się na plecy i leżał z głową odchyloną do tyłu i zamkniętymi oczami. Serce biło mu nierówno.

Nic się nie stało.

Trudno było otworzyć oczy, ale w końcu udało mu się. Po prostu stali tam; dużo ich, dziesięć lub dwadzieścia. Mieli te włócznie do polowania, małe i wyglądające jak zabawki, ale żelazne groty były ostre, mogły jak nic przejść przez bebechy. Zamknął oczy; po prostu leżał.

I nic się nie stało.

Serce mu się uspokoiło i wyglądało na to, że mógł myśleć jaśniej. Coś się w nim poruszyło, coś prawie jak śmiech. Na Boga, nie mogli go dostać! Jeśli jego ludzie zdradzili go, a ludzka inteligencja nic już nie może dla niego zrobić, to on użyje przeciwko nim ich własnej sztuczki — uda martwego i wyzwoli ten instynkt, który nie pozwala im zabić nikogo, kto przyjmuje taką pozycję. Stali po prostu naokoło niego, mrucząc do siebie. Nie mogą go skrzywdzić. Tak jakby był bogiem.

— Davidson.

Musiał znowu otworzyć oczy. Żywiczna pochodnia, którą trzymało jedno ze stworzątek, ciągle płonęła, ale ciemność zbladła i las był teraz ciemnoszary, a nie czarny jak smoła. Jak to się stało? Minęło tylko pięć lub dziesięć minut. Nadal trudno było cokolwiek zobaczyć, ale nie była to już noc. Widział liście i gałęzie, las. Widział twarz patrzącego w dół na niego. Nie miała koloru w tym bezbarwnym mroku świtu. Pokryte bliznami rysy wyglądały jak ludzkie. Oczy były jak ciemne dziury.

— Pozwól mi wstać — powiedział nagle Davidson głośnym, ochrypłym głosem. Drżał z zimna od leżenia na wilgotnej ziemi. Nie mógł tak leżeć, kiedy Selver patrzył na niego z góry.

Selver nie miał nic w rękach, ale wiele diabełków naokoło niego trzymało nie tylko włócznie, ale i rewolwery. Ukradzione z jego magazynu w obozie. Z trudem podniósł się na nogi. Ubranie przylegało mu lodowato do ramion i łydek i nie potrafił powstrzymać drżenia.

— Skończcie z tym — rzekł. — Szybko-szybko! Selver tylko na niego patrzył. Przynajmniej teraz musiał patrzeć w górę, wysoko w górę, aby spotkać wzrok Davidsona.

— Czy pragniesz, abym cię teraz zabił? — zapytał. Nauczył się tego sposobu mówienia od Ljubowa, oczywiście; nawet jego głos to mógłby być Ljubow. Niesamowite.

— To mój wybór, tak?

— Cóż, leżałeś całą noc w sposób oznaczający, że pragniesz, abyśmy pozwolili ci żyć; a teraz chcesz umrzeć?

Ból głowy i żołądka, i jego nienawiść do tego strasznego małego wybryku natury, który mówił jak Ljubow i na którego łasce się znajdował, ból i nienawiść połączyły się i wywróciły mu żołądek, więc prawie zwymiotował. Drżał z zimna i mdłości. Próbował utrzymać odwagę. Nagle postąpił krok naprzód i splunął Selverowi w twarz.

Po małej przerwie Selver wykonał jakby taneczny ruch i splunął na Davidsona. I roześmiał się. I nie uczynił żadnego ruchu, aby zabić Davidsona. Davidson wytarł zimną plwocinę z warg.

— Niech pan posłucha, kapitanie Davidson — rzekło stworzątko tym spokojnym cichym głosem, od którego Davidsonowi kręciło się w głowie i robiło się niedobrze — obaj jesteśmy bogami, pan i ja. Pan jest szalony, a ja nie jestem pewny, czy jestem zdrowy, czy nie. Ale jesteśmy bogami. Nie będzie już nigdy takiego spotkania w lesie jak teraz to spotkanie między nami. Przynosimy sobie nawzajem podarunki, jakie przynoszą bogowie. Pan dał mi podarunek, zabijanie własnego gatunku, morderstwo. Teraz, w miarę możliwości, daję panu podarunek mojego ludu, który jest niezabijaniem. Myślę, że nasze wzajemne podarunki są trudne do udźwignięcia. Jednak musi pan dźwigać go sam. Pańscy ludzie w Eshsenie mówią mi, że jeśli pana tam sprowadzę, będą musieli zrobić nad panem sąd i zabić pana, prawo im to nakazuje. Tak więc chcąc dać panu życie, nie mogę zabrać pana z innymi jeńcami do Eshsenu; a nie mogę zostawić pana wolno w lesie, bo wyrządza pan zbyt wiele krzywd. Więc będzie pan traktowany jak jeden z nas, kiedy oszaleje. Weźmiemy pana na Rendlep, gdzie nikt już nie mieszka, i zostawimy tam.

Davidson wpatrywał się w stworzątko, nie mógł oderwać od niego oczu. Jak gdyby miało nad nim jakąś hipnotyczną władzę. To było nie do zniesienia. Nikt nie miał nad nim władzy. Nikt nie mógł go skrzywdzić.

— Powinienem złamać ci kark od razu, tego dnia, kiedy próbowałeś rzucić się na mnie — powiedział głosem ciągle chrapliwym i stłumionym.

— To mogłoby być najlepsze — odparł Selver. — Ale Ljubow powstrzymał pana, tak jak teraz powstrzymuje mnie przed zabiciem pana. Całe zabijanie jest już dokonane. I wycinanie drzew. Na Rendlep nie ma drzew do wycinania. To miejsce, które wy nazywacie Wyspą Śmietnikową. Wasi ludzie nie zostawili tam żadnych drzew, więc nie może pan zrobić łodzi i odpłynąć w niej. Niewiele roślin już tam pozostało, więc będziemy musieli przywozić panu żywność i drewno do palenia. Na Rendlepie nie ma niczego, co dałoby się zabić. Żadnych drzew, żadnych ludzi. Były drzewa i ludzie, ale teraz są tam tylko sny o nich. Wydaje mi się, że jest to odpowiednie miejsce do życia dla pana, skoro musi pan żyć. Mógłby się pan tam nauczyć, jak śnić, ale najprawdopodobniej w końcu dojdzie pan w swym szaleństwie do jego właściwego końca.

— Zabij mnie teraz i przestań się tak cholernie naigrawać.

— Zabić pana? — powiedział Selver, a jego oczy patrzące w górę na Davidsona zdawały się błyszczeć, bardzo czyste i straszne, w półmroku lasu. — Nie mogę pana zabić, Davidson. Pan jest bogiem. Musi pan to zrobić sam.

Odwrócił się i odszedł, lekko i szybko, po paru krokach znikając między szarymi drzewami.

Po głowie Davidsona przesunęła się pętla i lekko zacisnęła się na jego gardle. Małe włócznie zbliżyły się do jego pleców i boków. Nie próbowali go zranić. Mógł uciec, wyrwać się, nie odważyliby się go zabić. Ostrza były wypolerowane, uformowane w kształt liści, ostre jak brzytwa. Pętla łagodnie pociągnęła go za szyję. Szedł tam, gdzie go prowadzono.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Słowo „las” znaczy „świat”»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Słowo „las” znaczy „świat”» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Ursula Le Guin: Miasto złudzeń
Miasto złudzeń
Ursula Le Guin
Robert Sawyer: Hybrydy
Hybrydy
Robert Sawyer
Iwan Jefremow: Godzina Byka
Godzina Byka
Iwan Jefremow
Отзывы о книге «Słowo „las” znaczy „świat”»

Обсуждение, отзывы о книге «Słowo „las” znaczy „świat”» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.