David Brin - Stare jest piękne

Здесь есть возможность читать онлайн «David Brin - Stare jest piękne» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Stare jest piękne: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Stare jest piękne»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fizyk Dennis Nuel był pierwszym człowiekiem, który badał dziwne królestwa — światy alternatywne, gdzie panowały nawet inne prawa nauki. Jednak świat, który odkrył Dennis, wydaje się prawie taki sam jak nasz własny, z jedną tylko kłopotliwą różnicą.
Ku swemu zdumieniu Dennis zostaje tam powitany jako czarodziej i okazuje się, że walczy u boku pięknej i władającej przedziwnymi mocami kobiety przeciw tajemniczemu władcy. To tak jakby toczył batalię o rozwiązanie zagadki tego niezwykle tajemniczego świata.

Stare jest piękne — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Stare jest piękne», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

On chce się dowiedzieć.
Ja nie mogę mu wyjaśnić do czego
służą te przedmioty, nawet gdybym chciała.
Stracił cierpliwość i teraz
zapyta już bezpośrednio ciebie.
Jutro masz być poddany torturom, żebyś
wyjawił wszystko, co wiesz.
Szczególnie o tej strasznej broni,
która zabija za dotknięciem.
Jeżeli rzeczywiście jesteś wysłannikiem
z krainy Twórców Życia,
musisz natychmiast uciekać.
I wypowiedz głośno imię Linnory,
gdy znajdziesz się na wzgórzach.

Pod notatką widniał zamaszysty, wykonany pochyłym pismem podpis. Dennis podniósł wzrok ku dziewczynie. Jego umysł wypełniony był pytaniami, których nie mógł zadać, serce sympatią i wdzięcznością, których nie mógł jej przekazać.

Smutna pieśń dobiegła końca. Linnora wstała, uniosła dłoń pożegnalnym gestem i weszła do budynku.

Dennis jeszcze długo patrzył, jak wiatr porusza zasłoną na drzwiach, za którymi zniknęła.

* * *

— Hej, wstawaj! — Dennis potrząsnął ramieniem Artha. W pobliżu Stiyyung Sigel budził pozostałych członków ich grupy — Gatha, Mishwę Qana i Pertha.

— Co, co? — Niski złodziej usiadł gwałtownie, ściskając w dłoni kawałek wyostrzonego kamienia.

Arth utrzymywał, że pochodzi z rodziny, której mężczyźni przez pokolenia służyli jako ochrona osobista starych książąt Zusliku — zanim ojciec Kremera zdradziecko przejął tu władzę. W małym ciele złodzieja rzeczywiście kryła się sprężysta, przecząca jego wzrostowi siła. Teraz Arth potrząsnął głową, pozbywając się resztek sennego otępienia, skinął potwierdzająco, potem szybko i cicho zsunął się na podłogę.

Konspiratorzy zebrali się w cieniu pod palisadą.

— Nie mamy już czasu na dalsze przygotowania — powiedział Dennis. — Księżyce właśnie zaszły i dzisiaj jest ta właściwa noc.

— Ale przecież mówiłeś, że piła nie jest jeszcze dostatecznie dobra! — zaprotestował Gath. — Poza tym musimy przygotować również inne rzeczy!

Dennis potrząsnął głową.

— Dzisiaj albo nigdy. Nie mogę wam tego wyjaśnić, ale musicie mi uwierzyć. Arth, idź, ukradnij jakieś narzędzia.

Mały złodziej wyszczerzył zęby w uśmiechu i bezszelestnie pobiegł w kierunku szopy, w której trzymane były narzędzia ogrodnicze, w pobliże oświetlonych okien wartowni. Chwilę później wrócił z kilkoma rzeczami, które w razie potrzeby mogły służyć jako broń. Dennis miał głęboką nadzieję, że nie będą musieli ich wypróbowywać.

— Daj mi piłę.

Gath ostrożnie przekazał mu były zamek błyskawiczny. Dennis podniósł go, żeby mu się przyjrzeć. Zęby błyszczały nawet tutaj, w mroku, sprawiając wrażenie bardzo ostrych.

Wyjął z kurtki kłębek nici dentystycznej, która wraz ze szczoteczką do zębów znajdowała się w kieszeni, a nie w skonfiskowanej podczas aresztowania sakwie. Przywiązał dwa starannie wcześniej odmierzone kawałki do końców piły.

— No dobrze — szepnął. — Zaczynamy.

* * *

Dennis był rad, że ci ludzie wiedzą przynajmniej, do czego służą liny i lassa. Stiyyung Sigel wziął piłę z rąk Dennisa, zrobił krok do tyłu i zaczął okręcać ją ponad głową, popuszczając coraz więcej nici i tworząc coraz szerszą pętlę.

Strażnicy od czasu do czasu rewidowali więźniów, szukając broni, narzędzi tnących i jakichkolwiek sznurów czy linek, które mogłyby posłużyć od razu lub po odpowiednim „zużyciu” do ucieczki. Jednak nić dentystyczna w jego kieszeni pozostała nie zauważona. Przez dwa ostatnie dni naciągał ją w wolnych chwilach, przystosowując do celu, w którym miała zostać użyta.

Oczywiście nie mieli zamiaru wspiąć się po tej nici. Nawet po dwudniowym „zużywaniu” było to raczej niewykonalne. Poza tym Dennis wpadł na lepszy pomysł.

Sigel jeszcze raz okręcił piłę nad głową i rzucił. Pętla pofrunęła ponad zaostrzony koniec jednego z pni palisady. Dennis wziął do niego końce linki i cofnął się nieco, naciskając ją.

— Na stanowiska! — szepnął.

Perth, również złodziej, odszedł od nich kawałek, żeby obserwować strażników i w razie konieczności odwrócić ich uwagę. Sityyung, Gath i Mishwa skryli się w cieniu, pozostawiając Dennisa na pierwszej zmianie przy pile.

Zaczął się pocić, zanim jeszcze się upewnił, że zęby skierowane są we właściwą stronę. Owinął dłonie w skrawki szorstkiej tkaniny, potem kilkakrotnie okręcił wokół nich linkę i zaczął delikatnie pociągać na przemian lewą i prawą dłonią — pracując tak jak przy czyszczeniu kawałkiem nici dentystycznej ścianek zęba. Jeżeli piła zwrócona była we właściwą stronę, powinna zacząć przecinać skóry i błoto, wiążące ze sobą poszczególnie pnie palisady.

Cięcie zaczynało się w najsłabszym miejscu — na szczycie, gdzie mur „zużywano” w sposób najmniej intensywny. W miarę posuwania się w dół piła powinna stawać się coraz lepsza, poza tym sam ciężar pnia musiał coraz bardziej naprężać trzymające się jeszcze spojenia. Dennis miał nadzieję, że prawa fizyki przynajmniej w takim stopniu jeszcze obowiązują w tym zwariowanym świecie.

Przykucnął nisko przy ziemi i pociągał za linki z coraz większą siłą, w miarę jak piła wgryzała się między pnie. Znalazł właściwy rytm, jego ruchy stały się mechaniczne, dzięki czemu miał czas nieco pomyśleć — martwić się patrolami strażników, a także rozmyślać o dziewczynie na ogrodzonym balkonie.

Skąd wiedziała, że on stoi w mroku na dole? Co Stiyyung miał na myśli sugerując, że księżniczka L’Toff nie jest takim samym człowiekiem jak oni?

Parna, cicha noc nie niosła ze sobą żadnych odpowiedzi. Dennis zastanawiał się, czy kiedykolwiek będzie miał szansę zadać właściwe pytania.

Starał się skupić na pracy, którą wykonywał, intensywnie jnyśleć o cięciu. Jakkolwiek niektórzy z jego tutejszych znajomych pokpiwali sobie z tego, inni uparcie twierdzili, że skupiony umysł przyśpiesza proces zużywania przedmiotów.

Ciął, aż zaczęły go boleć ramiona i stwierdził, że zmęczenie obniża jego wydajność. Nabrał już zaufania do nici, wiedział, że jest dostatecznie wytrzymała i z chęcią już by przekazał pracę komu innemu. Skinął do Sigela, żeby go zastąpił. Potężny mężczyzna podbiegł i pomógł mu odwinąć z dłoni linki j tkaninę.

Dennis skrzywił się z bólu, gdy w dłoniach wróciło mu normalne krążenie krwi. Zazdrościł Sigelowi twardych, chłopskich odcisków. Chwiejnym krokiem wszedł w głęboki cień pod murem, w którym czekali Mishwa i Gath.

Siedzieli przez jakiś czas w milczeniu przyglądając się, jak farmer cierpliwie pociąga za linki. W tych ciemnościach Sigel wyglądał jak kopiec ziemi lub szeroki pniak. To było zadziwiające, jak dobrze stapiał się z otoczeniem.

Mijały minuty. W pewnym momencie usłyszeli umówione z Arthem ostrzeżenie — imitację krzyku nocnego ptaka. Sigel przypadł do ziemi i wkrótce zza rogu wyłonił się wyposażony w latarnię patrol. Światło latarni, gdyby została ona skierowana w ich stronę, z łatwością by ich wyłuskało z mroku. Wszyscy zamarli, wstrzymując dech.

Strażnicy poszli jednak dalej, spokojni po przeliczeniu śpiących w szopie więźniów oraz tego, co wzięli za więźniów — wetkniętych pod koce podłużnych pakunków, zrobionych z nagromadzonych tkanin.

Zgodnie z przewidywaniami Artha rutyna wyraźnie rozleniwiła strażników.

Kiedy Arth ponownie dał sygnał, tym razem odwołujący alarm, Sigel podniósł się z ziemi i na nowo przystąpił d0 pracy. Do miejsca, w którym czekali przyczajeni, dobiegało ciche „zizzing” wgryzającej się coraz głębiej piły.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Stare jest piękne»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Stare jest piękne» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Stare jest piękne»

Обсуждение, отзывы о книге «Stare jest piękne» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x