Orson Card - Glizdawce

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Glizdawce» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Glizdawce: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Glizdawce»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czekał 7000 lat, by pokonać ludzkość.
Przyszła na świat, by przynieść wybawienie lub całkowitą zagładę…
Znakomita powieść wielokrotnego laureata nagród Hugo i Nebula, dorównująca napięciem i pomysłowością
a głębią i skomplikowaniem
.
Tym razem rzecz dzieje się na planecie Imaculata, skolonizowanej przez człowieka setki pokoleń wcześniej. Cywilizacja ludzka jest jednak w ciągłym zagrożeniu. Zgodnie z przepowiednią ratunek lub ostateczną zagładę ma przynieść pracowita potomkini Kapitana Statku.

Glizdawce — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Glizdawce», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Dlaczego właściwie tam się wybieramy? — zapytała go wreszcie, gdy weszli na drewniany chodnik wiszący nad dachami i ogrodami ulicy, biegnącej trzy poziomy niżej. Geblingi podążały za nimi, ale nie na tyle blisko, by słyszeć ich rozmowę. Will i Sken, oboje duzi i ciężcy, znaleźli się dla bezpieczeństwa daleko w tyle.

— Nie zauważyłaś? — zagadnął Angel. — Ten chłopak przyszedł tam tylko dla nas. Stanowiliśmy cel, do którego zmierzał od chwili, kiedy pojawił się w pokoju gry. Gdy przekazał mi wiadomość, zniknął.

— Cóż to może znaczyć?

— Gaunty nie posiadają woli, Patience. Wyczuwają pragnienia istot przebywających w ich pobliżu i starają się zaspokoić te najsilniejsze. Trudno im powierzyć jakieś zadanie, gdyż łatwo rozproszyć ich uwagę. Ale temu młodzieńcowi nic nie przeszkodziło w wykonaniu polecenia.

— Nieglizdawiec?

— Pomyślałem, że tylko on potrafiłby utrzymać gaunta w takim stanie skupienia.

— W takim razie powinniśmy raczej ominąć to miejsce.

— Jak już poprzednio starałem ci się na próżno wytłumaczyć, Nieglizdawiec chce nas poprowadzić do swego leża, a my chcemy się tam dostać. Dopiero kiedy tam trafimy, nasze cele przestaną być tożsame.

To była beznadziejnie głupia odpowiedź. Nieglizdawiec chciał, żeby dotarła do niego wyłącznie Patience, nikogo innego nie oczekiwał. W takim razie to nie ona była w niebezpieczeństwie, lecz jej towarzysze. Gdyby Nieglizdawiec mógł, odsunąłby ich, aby podążyła do niego sama.

Nie miała czasu na rozważania, dlaczego Angel opowiada takie nonsensy, ponieważ właśnie dotarli na miejsce. Patience przypuszczała, że wciąż jeszcze traktuje ją jak dziecko, które można zbyć głupimi odpowiedziami, zachowując prawdę dla siebie. Nadal jej nie doceniał. A może to ona się myliła? Może kierował się najprostszymi motywami, tylko Nieglizdawiec utrudniał jej ich zrozumienie? Nie zauważyłaby przecież, gdyby Nieglizdawiec zakłócił jej procesy myślowe, ale Angel mógł to dostrzec i uznać, że nie może zdawać się na jej osąd sytuacji. Przestraszyła się i w tym samym momencie poczuła w sobie radość Nieglizdawca.

Poprzednie przedstawienie właśnie się kończyło i kierownik sali znalazł dla nich lożę na wprost owalnej sceny. Młody gaunt, od którego dostali zaproszenie, był tutaj z dwoma kurewkami i niezwykle wysokim, smutno wyglądającym gauntem o długich, siwych włosach.

Wszyscy oni byli nadzy, delikatnej budowy i nieziemsko piękni, tacy właśnie, jakie powinny być gaunty. Lecz kiedy kończyli swój numer, Patience zorientowała się, że to, co ogląda, nie jest zwykłym pokazem erotycznego tańca, mającym za zadanie rozgrzać zajmujących loże ludzi. To była opowieść przekazywana za pomocą ruchów ciała. Smutnie wyglądający gaunt nawet nie był podniecony. Po prostu stał, wysoki, wyprostowany, z głową zwieszoną na jedno ramię, z włosami spadającymi na twarz. Wyglądał tak, jakby ramiona podtrzymywały mu jakieś sznurki spływające z sufitu, do których nie przyczepiono jednak głowy. Chłopak usiłował dosięgnąć starego. A dziewczyny, równie młode i o prawie tak samo chłopięcych figurach, podtrzymywały go z tyłu popychając i dotykając. Z trudem ich gesty można było uznać za prowokacyjne. Chłopak był podniecony — ostatecznie właśnie za to płacili klienci — ale wyglądał na nie zainteresowanego tym, co robiły dziewczęta. Wreszcie, kiedy muzyka obwieściła moment kulminacyjny, zbliżył się do starego gaunta. Patience zastygła w oczekiwaniu na pokaz gwałtownego stosunku seksualnego, ale zamiast tego zobaczyła, że chłopak wspiął się po starcu, którego równowaga była bardzo niepewna, jak po drzewie, i klęknął na jego ramionach. A potem podciągnął głowę do góry za włosy. Teraz już całe ciało było napięte jak struna.

Cisza. Koniec.

Publiczność zaczęła bić brawo, ale bez entuzjazmu. Najwyraźniej Patience nie była jedyną osobą, która dostrzegła w pokazie coś niezwykłego, niezgodnego z oczekiwaniami większości. Kulminacja okazała się jedynie estetyczna, nie erotyczna. Toteż widownia była, całkiem słusznie, zawiedziona. Została oszukana.

Ale Patience nie czuła się oszukana. Tych kilka krótkich chwil rozpaliło w niej pragnienie, któremu się poddała, nie panując już nad sobą. Płakała. Nie była to tego typu namiętność, jaką obdarzał ją Nieglizdawiec, nie tak nieodparta, nie tak zniewalająca. Było to raczej melancholijne marzenie o czymś zupełnie niefizycznym. Pragnęła ze wszystkich sił, by jej ojciec mógł być znowu przy niej. Tak bardzo chciała zobaczyć jego uśmiech. Tęskniła za uściskiem swej matki.

Tym, co poruszyło ją w tańcu, była miłość, taka, o jakiej mówili Czuwający — czysta potrzeba obecności drugiej osoby. Prawie bezwiednie odwróciła się, szukając wzrokiem Willa. Stał tuż przy drzwiach loży. Zobaczyła na jego otwartej twarzy doskonałe odbicie tego samego pragnienia. Wezbrała w niej radość, bo Will patrzył na nią, również szukając odzewu na swoje pragnienie.

Wróciła spojrzeniem na scenę. Nikt nie klaskał, ale cztery gaunty trwały w bezruchu. Może pokaz wcale się jeszcze nie skończył? Muzyka umilkła. Słychać było tylko oddechy i szepty publiczności. Gaunty długo stały nieruchomo. Potem powoli stary zaczął się zginać. Chłopak ciągnął go z całych sił za włosy, ale stary kulił się coraz bardziej, jakby utrzymanie ciężaru było ponad jego siły.

Opadając w dół, równocześnie obracał się. Kiedy wreszcie legł na podłodze, podparty na łokciu, leżący na nim chłopiec wciąż podciągał mu głowę. Twarz gaunta znalazła się dokładnie na wprost loży Patience. Jego oczy zdawały się patrzeć na nią i tylko na nią. Te oczy wyrażały błaganie. Tak, odpowiedziała milcząco. To jest doskonałe zakończenie tańca: upadek starca w całkowitej ciszy, jego podniesiona głowa i twarz spoglądająca w niebo, dopóki wysiłek chłopca nie poszedł jeszcze na marne.

Wtem, jakby jej uznanie zostało usłyszane, pogasły naraz wszystkie światła. Ciemność zapadła jedynie na sekundę czy dwie, ale kiedy lampy zabłysły znowu, scena była pusta. Patience zaczęła bić brawo i kilka osób dołączyło się do niej, chociaż większość straciła już zainteresowanie spektaklem.

— Chciałabym się z nimi zobaczyć — powiedziała Patience. — Chociaż to tylko gaunty, ale widowisko było piękne.

— Sprowadzę ich — odrzekł Will.

— Ja pójdę — odezwał się Angel.

— W takim razie oddaj mi pieniądze — zaproponował Will.

— Nikt mnie nie okradnie.

— Byłem już tutaj wcześniej — stwierdził Will. — Na otwartych ulicach można się czuć bezpiecznie, ale nie w takich domach.

Angel odczekał chwilę, po czym oddał dwie sakiewki Willowi. Patience wiedziała, że prawdopodobnie resztę pieniędzy schował gdzie indziej, ale poszedł na kompromis, gdyż bez sensu byłoby się kłócić o coś równie głupiego.

Gdyby pokaz odniósł sukces, musieliby przekupić kierownika sali, żeby sprowadzić do loży choćby jednego z gauntów. Ale występ okazał się klapą, więc inni goście poprosili tylko o dwie dziewczyny. Angel wrócił do loży w towarzystwie starego i młodego gaunta.

Na scenie zaczynał się już inny pokaz, bardziej typowy dla tego miejsca. Patience zaciągnęła zasłony, gdyż chciała ukryć wnętrze loży przed oczami postronnych i przytłumić rozmowę. Will pozapalał świece, by mogli się lepiej widzieć.

— Podobało ci się? — zapytał stary gaunt.

— Bardzo — odpowiedziała Patience.

— O tak, byłaś tą, która czuła. Ty pragnęłaś prawdziwego zakończenia. Wielu sprawiłem zawód, ale ciebie czułem mocniej niż innych.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Glizdawce»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Glizdawce» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Glizdawce»

Обсуждение, отзывы о книге «Glizdawce» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x