Orson Card - Glizdawce

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Glizdawce» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Glizdawce: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Glizdawce»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czekał 7000 lat, by pokonać ludzkość.
Przyszła na świat, by przynieść wybawienie lub całkowitą zagładę…
Znakomita powieść wielokrotnego laureata nagród Hugo i Nebula, dorównująca napięciem i pomysłowością
a głębią i skomplikowaniem
.
Tym razem rzecz dzieje się na planecie Imaculata, skolonizowanej przez człowieka setki pokoleń wcześniej. Cywilizacja ludzka jest jednak w ciągłym zagrożeniu. Zgodnie z przepowiednią ratunek lub ostateczną zagładę ma przynieść pracowita potomkini Kapitana Statku.

Glizdawce — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Glizdawce», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale wiedziała, że przynajmniej ona w obliczu Nieglizdawca nie będzie miała się za czym ukryć. Obronić ją może tylko spryt i siła, które musi doskonalić. Czuła się jakby była naga, jakby każdy mógł poprzez ubranie dostrzec jej szczupłe i białe dziewczęce ciało, którego tak bardzo pożądał Nieglizdawiec.

— Musisz zejść do kasyna gry — powiedział Angel.

— Mam coś lepszego do roboty, niż tracić czas w ten sposób — odparła Patience. Siedziała przy oknie, patrząc na port i ciągnące się w głębi lasy.

— Siedzieć i dumać? Hołubić miłe sercu uczucia? Sken odezwała się od strony łóżka:

— Jeśli ja mogę się kąpać codziennie, to ty możesz zejść na dół i zagrać w kalikę.

— Sken ma rację, wiesz o tym. Udajemy, że jesteśmy poszukiwaczami przyjemności. Więc musimy ich szukać. Choćbyśmy nie mieli na to najmniejszej ochoty.

— Odwiedź w moim imieniu jakąś dziwkę, Angelu. Postaraj się za dwóch. — Ale mimo tych słów wstała od okna i podeszła do lustra. Jej włosy nie odrosły jeszcze po operacji. Tam, gdzie były wygolone, miały teraz jakieś dwa centymetry.

— Angelu, zetnij mi resztę do tej długości, dobrze? — poprosiła.

— To nie będzie bardzo twarzowa fryzura — powiedział Angel.

— Może konieczne stanie się założenie peruki. Nie sprzeczaj się — powiedziała z czarującym uśmiechem. To właśnie Angel nauczył ją tak się uśmiechać, więc wiedziała, że uzna jej wymówkę za żart.

I rzeczywiście, odpowiedział jej uśmiechem. Chociaż chwilę za późno. Jego myśli były czymś zajęte. Teraz, kiedy znaleźli się w Spękanej Skale, w pobliżu Nieglizdawca, z trudnością udawało im się zachować spokój.

Angel wyciągnął z kuferka nożyce i zaczął obcinać włosy. Bez nich wyglądała dziwnie poważnie.

— Gdzie jest najbliższy tunel? — zapytała.

— Reck twierdzi, że byłoby szaleństwem wchodzić tutaj w tunele. Droga zabrałaby nam trzy razy tyle czasu, a w dodatku w pierwszych jaskiniach mieszkają rabusie.

— Nie pytałam, czy powinniśmy korzystać z tuneli, tylko gdzie jest najbliższe wejście?

Angel westchnął.

— Prawdopodobnie jedno jest gdzieś przy tylnej ścianie gospody. Chociaż na zboczu domy są wybudowane jeden na drugim. Kto wie, gdzie może być wyjście z tunelu?

— Jeśli raz znajdę się w tunelu, będę wiedziała, gdzie jest Nieglizdawiec. Mam w pamięci obraz labiryntu ze wspomnień geblingów. Odnajdę drogę.

— To on zmusza cię, byś poszła tunelami. Tobie się tam nic nie stanie, Nieglizdawiec cię ochroni, lady Patience, ale my nie mamy tego zabezpieczenia. Przypuszczam, że byłoby po jego myśli, gdybyśmy tam pozostali martwi i gdybyś tylko ty bezpieczna, zdrowa i… samotna dotarła do niego.

— Angelu, jeśli chcę na chwilę wejść do tunelu, to nie rozumiem, dlaczego miałabym tego nie zrobić.

— Chcesz tego?

— Tak sądzę.

A może jednak tę myśl podsunął jej Nieglizdawiec? Skrzywiła się, spoglądając na swe odbicie w lustrze.

— Czy powinnam we wszystko wątpić? — zapytała.

— Po prostu chcę, abyś wybrała najlepsze rozwiązanie. Patience nie odpowiedziała. Każdy czuł się w obowiązku dać jej dobrą radę. Jakby obecność Nieglizdawca w jej umyśle uniemożliwiała podejmowanie własnych decyzji. A może i ta niechętna przyjaciołom myśl pochodziła od Nieglizdawca, który chciał ją rozdzielić z życzliwymi jej towarzyszami drogi. Zastanawiała się, czy może ufać swojemu osądowi. Jakież to byłoby wygodne, gdyby mogła skoncentrować się wyłącznie na trzymaniu Nieglizdawca na dystans i pozwoliła Angelowi się prowadzić. Angel potrafi zapewnić jej bezpieczeństwo. Może powinna była słuchać jego rad przez cały czas. Pomyślała o Willu, Reck i Ruinie, którzy siedzieli w sąsiednim pokoju, i zwątpiła, czy słusznie postąpiła, ciągnąc ich ze sobą całą drogę od Lasu Druciarza. Stanowili jedynie dodatkową komplikację. Wystarczyłby jej Angel i pomoc Sken, gdyby potrzebowała brutalnej siły. Reck i Ruin byli zbyt nieprzewidywalni. Czy kiedykolwiek interesy ludzi i geblingów okazały się zbieżne? A Will? Przecież jego religia — z Patience jako bóstwem, boginią miłości i ofiarą to szaleństwo! Ten poranek na łodzi był snem, kłamstwem. Co za sens iść w góry z tą gromadą zupełnie obcych jej istot. Kto wie, jakie mają wobec niej zamiary?

Niewiele brakowało, by — zgodnie z radą Angela — zdecydowała się wyjść natychmiast z oberży i zostawić tu geblingi. Mogliby po prostu zniknąć w tłumie. Gdyby tylko znalazła się wystarczająco daleko od Reck i Ruina, Nieglizdawiec wyrzuciłby ich ze Spękanej Skały i geblingi nigdy nie zdołałyby za nią podążyć.

Ale czuła się jakoś dziwnie na myśl o takiej ucieczce. Prześladowało ją wspomnienie ust na policzku, palców na skórze. Czy jestem tak niedojrzała, że powstrzymuje mnie jakieś niemądre uczucie? A jednak tak właśnie było. I coś jeszcze. Wspomnienie, że sama była królem geblingów. Czuła, jakby życie milionów stworzeń mieszkających w Spękanej Skale zależało od niej. Odpowiadała za nie, były w jej władzy. Wyraźnie pamiętała, że niegdyś — kiedy jeszcze tylko kilka tysięcy geblingów zamieszkiwało górę — rządziła nimi. Nie potrafiła odrzucić odpowiedzialności, w każdym razie nie tak łatwo. Więc nic nie powiedziała.

Angel odłożył nożyczki.

— Śliczna — stwierdził.

— Wyglądasz jak więzień, który wyszedł właśnie z Radosnych Piekieł — stwierdziła Sken.

— Dziękuję — odpowiedziała Patience. — Uważam to uczesanie za twarzowe. — Założyła perukę i znowu stała się kobietą. — W co się gra w tym domu?

— Właściwie to jest bardziej miejsce widowisk. — Angel poprawił z tyłu jej włosy. — Mają scenę i trupę gauntów, z gier hazardowych — zawody między ślizgawcami i robalami. Stawki bywają wysokie.

— Nigdy nie widziałam takiej walki — powiedziała Patience.

— To nic ładnego — stwierdziła Sken.

— Powinniśmy na coś postawić, inaczej pomyślą, że nie przyjechaliśmy tu dla hazardu, i zaczną się zastanawiać, czy nasza obecność nie oznacza kłopotów. — Angel podrzucił ciężką sakiewkę w powietrze i złapał ją. Sken ani na moment nie spuszczała z niej wzroku.

— Ale bardziej mam ochotę na widowisko. Co takiego pokazują?

— Nie wiem. Jest to prawdopodobnie demonstracja rozrzucańca.

— Może powinniśmy poszukać czegoś gdzie indziej.

Angel zmarszczył brwi.

— Jeśli masz zamiar wybrać się do teatru, to znalazłyby się pewno lepsze miejsca niż Wolne Miasto.

— Jestem tutaj w interesach — powiedziała Patience. — Tak więc nie mam specjalnego wyboru.

Usłyszeli pukanie do drzwi. Will wsunął głowę do środka.

— My jesteśmy gotowi, co z wami?

— My też — odparł Angel.

W pomieszczeniu, gdzie odbywały się walki, było dość tłoczno. Angel poprowadził ich najpierw do miejsca, gdzie przyjmowano zakłady. Wszystkie lśniące kolorami ślizgawce przyczepione były do swych szklanych pudełek, w czasie odpoczynku odrastały im nowe członki. Nie miały więcej niż pięć centymetrów średnicy.

— Myślałam, że są większe — powiedziała Patience.

— Będą, ale podczas walki — poinformowała ją Sken. — Głodzą je, by nie ważyły zbyt wiele w czasie transportu. Ale wszystkie ślizgawce są takie same. Liczą się robale.

Robale trzymane były w rojach, do każdej walki przygotowywano po kilkanaście. Na razie poruszały się powoli i bez celu. Patience wkrótce przestała się nimi interesować i rozejrzała się po pokoju gry.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Glizdawce»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Glizdawce» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Glizdawce»

Обсуждение, отзывы о книге «Glizdawce» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x