Frank Herbert - Diuna

Здесь есть возможность читать онлайн «Frank Herbert - Diuna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1985, ISBN: 1985, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Diuna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diuna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Arrakis, zwana Diuną, to jedyne we wszechświecie źródło melanżu — substancji przedłużającej życie, umożliwiającej odbywanie podróży kosmicznych i przewidywanie przyszłości. Z rozkazu Padyszacha Imperatora Szaddama IV rządzący Diuną Harkonnenowie opuszczają planetę, swe największe źródło dochodów. Diunę otrzymują w lenno Atrydzi, ich zaciekli wrogowie. Zwycięstwo księcia Leto Atrydy jest jednak pozorne — przejęcie planety ukartowano. W odpowiedzi na atak połączonych sił Imperium i Harkonnenów dziedzic rodu Atrydów, Paul —końcowe ogniwo planu eugenicznego Bene Gesserit — staje na czele rdzennych mieszkańców Diuny i wyciąga rękę po imperialny tron.
Nagroda Nebula 1965.
Nagroda Hugo 1966.

Diuna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diuna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Targnęli się na życie mojego syna!

Zgrzytliwy, metaliczny łoskot wprawił wieżę w wibrację, zatrząsł balustradą pod rękami księcia. Przeciwpodmuchowe osłony zapadły przed nim odcinając widok.

Prom przybywa — pomyślał. Pora zejść i zabrać się do roboty. Zawrócił ku schodom za swoimi plecami, ruszył na dół do wielkiej sali przylotów, starając się odzyskać spokój podczas schodzenia i przygotować twarz na nadchodzące spotkanie.

Targnęli się na życie mojego syna!

Ludzie tłoczyli się już z lądowiska do środka, kiedy dotarł do nakrytej żółtą kopułą hali. Niosąc zarzucone na ramiona marynarskie worki pokrzykiwali i dokazywali jak uczniowie wracający z kolonii.

— Hej! Wyczuwasz to pod swoimi platfusami? To ci dopiero ciążenie, brachu!

— Ile tu mają stałej grawitacyjnej? Czuje się wagę.

— Dziewięć dziesiątych G, jak stoi w księgach.

Bezładny gwar słów wypełnił ogromną salę.

— Przyjrzałeś się dobrze tej dziurze podczas lądowania? Gdzie leży cały ten szmal, jaki miał na nas czekać?

— Harkonneny zwinęły go ze sobą!

— Ja pod gorący prysznic i buch do łóżka!

— Nie słyszałeś, idioto? Tutaj nie ma pryszniców. Szorujesz dupę piaskiem!

— Hej! Mordy w kubeł! Książę!

Książę wyszedł z klatki schodowej na ucichłą nagle salę. Gurney Halleck kroczył przy skraju tłumu; na jednym ramieniu niósł torbę, w drugiej ręce ściskał gryf swej dziewięciostrunowej balisety. Miał długopalce dłonie z wielkimi kciukami, zdolne do drobnych ruchów, którymi dobywał tak delikatną muzykę z balisety. Książę obserwował Hallecka podziwiając zwalistego brzydala, zauważył lustrzane refleksy źrenic, a w nich błysk barbarzyńskiego zrozumienia. Oto człowiek, który żył poza faufreluches, przestrzegając ich jednocześnie w każdym przykazaniu. Jak to go Paul nazwał? „Gurney Waleczny”. Kosmyki jasnych cienkich włosów snuły się po wyłysiałej miejscami głowie. Szerokie usta wykrzywił w wesołym uśmiechu, a blizna po chlaśnięciu krwawinowym biczem ruszała się, jakby żyła własnym życiem. Z całej jego postaci biła niedbała, niedźwiedzia siła. Podszedł do księcia, schylił się w ukłonie.

— Gurney — powiedział książę.

— Mój panie — Gurney wyciągnął baliście w kierunku ludzi na sali. — To już reszta. Wolałbym przybyć z pierwszym rzutem, ale…

— Zostało dla ciebie jeszcze trochę Harkonnenów — powiedział książę. — Chodź ze mną na stronę, to pogadamy.

— Rozkazuj, mój panie.

Przenieśli się do alkowy koło sprzedającego wodę automatu ze szczeliną na monety, podczas gdy ludzie kręcili się nerwowo po ogromnej poczekalni. Halleck cisnął torbę w kąt, nie wypuszczając z ręki balisety.

— Ilu ludzi możesz dać Hawatowi? — zapytał książę.

— Czy Thufir jest w tarapatach, Sire?

— Stracił zaledwie dwóch agentów, ale jego straż przednia wspaniale rozpracowała całą tutejszą siatkę Harkonnenów. Jeśli będziemy działać szybko, zapewnimy sobie niejakie bezpieczeństwo, tak potrzebną nam chwilę wytchnienia. On chce tylu ludzi, ilu tylko możesz zwolnić — ludzi, którzy nie zawahają się popracować i nożem.

— Mogę mu dać trzy setki moich najlepszych — powiedział Halleck. — Gdzie mam ich odesłać?

— Do głównej bramy. Czeka tam agent Hawata, który ich przejmie.

— Mam się tym zająć natychmiast, Sire?

— Za chwilę. Mamy jeszcze jeden kłopot. Komendant lądowiska pod jakimś pretekstem zatrzyma tu prom do świtu. Galeon Gildii, którym przybyliście, leci dalej w swoich interesach, zaś prom ma spotkać się z towarowcem zabierającym stąd ładunek przyprawy.

— Naszej przyprawy, panie?

— Naszej przyprawy. Ale prom zabierze również niektórych poszukiwaczy przyprawy starego reżimu. Optowali za wyjazdem przy zmianie lenna, a Sędzia Zmiany im nie zabrania. To cenni pracownicy, Gurney, jest ich około ośmiuset. Do odlotu promu musisz namówić część z nich, by zaciągnęli się do nas.

— Jak mocno namawiać, Sire?

— Zależy mi na ich dobrowolnej współpracy, Gurney. Ci ludzie posiadają niezbędne nam doświadczenie i umiejętności. Fakt, że odlatują, sugeruje, iż nie są częścią machiny Harkonnenów. Hawat jest przekonany, że w grupie będzie paru podstawionych łotrów, ale on widzi assassinów w każdym cieniu.

— W swoim życiu Thufir wypatrzył kilka wielce obiecujących cieni, panie.

— Są i takie, których nie wypatrzył. Ale moim zdaniem podrzucenie takich kukułczych jaj w ten tłum odjeżdżających to za dużo jak na wyobraźnię Harkonnenów.

— Możliwe, Sire. Gdzie są ci ludzie?

— Piętro niżej, w poczekalni na dole. Proponuję, abyś zszedł na dół i zagrał ze dwie chwytające za serce melodie, po czym ich przyciśniesz. Możesz oferować kierownicze stanowiska dla posiadających kwalifikacje. Zaproponuj płace wyższe o dwadzieścia procent niż dostawali u Harkonnenów.

— Tylko dwadzieścia, Sire? Znam siatkę płac Harkonnenów. A w oczach ludzi z końcową odprawą w kieszeniach, i gorączką podróży w sercach… no cóż, Sire… dwadzieścia procent to raczej słaba pokusa do pozostania.

Leto powiedział ze zniecierpliwieniem:

— Więc sam decyduj o każdym przypadku z osobna. Pamiętaj tylko, że skarbiec nie jest bez dna. Tam, gdzie zdołasz, trzymaj się dwudziestu procent. Zależy nam szczególnie na melanżerach, przepatrywaczach pogody, diunidach — na wszystkich obytych z otwartymi piaskami.

— Rozumiem, Sire. „Przybędą spragnieni gwałtu: chmarą nadlecą jako wschodni wiatr i będą zbierać, co piach więzi”.

— Bardzo wzruszający cytat — powiedział książę. — Przekaż swój oddział adiutantowi. Niech przeprowadzi krótkie przeszkolenie z reżimu wody, po czym zakwateruje ludzi na noc w barakach przy lądowisku. I nie zapomnij o ludziach dla Hawata.

— Trzy setki najlepszych, Sire. — Gurney podniósł swój marynarski worek. — Gdzie mam się meldować po wykonaniu zadań?

— Zająłem pokój konferencyjny na górze. Odbędziemy tam naradę sztabową. Chcę ustalić nowy system rozmieszczenia sił na planecie, poczynając od rozlokowania brygad pancernych.

Halleck zatrzymał się w pół obrotu, spojrzał Leto w oczy.

— Spodziewasz się tego rodzaju kłopotu, Sire? Myślałem, że jest tutaj Sędzia Zmiany.

— I otwartej walki i podchodów — powiedział książę. — Popłynie tu rzeka krwi, zanim będziemy to mieli za sobą.

— „A woda, którą czerpiesz z rzeki, w krew się przemieni na jałowej ziemi” — wyrecytował Halleck.

Książę westchnął.

— Wracaj jak najprędzej, Gurney.

— Doskonale, panie. — Pręga po biczu zafalowała od szerokiego uśmiechu. — „Syćcie oczy, bom jak dziki osioł pustyni kroczący do swej pracy”.

Odwrócił się, wymaszerował na środek sali, przystanął, by wydać rozkazy, pospiesznie przecisnął się przez tłum ludzi. Leto pokręcił za nim głową. Halleck nie przestawał go zdumiewać — głowa nabita pieśniami, sentencjami i kwiecistymi aforyzmami… a serce assassina, gdy przychodzi mieć do czynienia z Harkonnenami. Wkrótce Leto ruszył wolnym krokiem na ukos przez salę w stronę windy, przyjmując honory niedbałym machnięciem ręki. Zauważył człowieka z korpusu propagandy, zatrzymał się, przekazując mu wiadomość do podania ludziom przez radiowęzeł: ci, którzy przywieźli ze sobą kobiety, oczekiwali zapewnienia, że są one bezpieczne i gdzie je można znaleźć. Pozostali chcieliby wiedzieć, że tutejsza ludność okazuje się szczycić większą liczbą kobiet niż mężczyzn. Książę klepnął człowieka z propagandy po ramieniu, znak, że wiadomość ma bezwzględne pierwszeństwo i ma być nadana natychmiast, po czym ruszył dalej przez salę. Kiwał ludziom głową w ukłonie, uśmiechał się, wymienił uprzejmości z młodszym oficerem. Władza musi zawsze sprawiać wrażenie pewnej siebie — myślał. Dźwigać całe to brzemię zaufania na barkach, kiedy jest się w krytycznym położeniu, i nigdy tego po sobie nie pokazać. Wydał westchnienie ulgi, kiedy wchłonęła go winda i mógł odwrócić się, i stanąć twarzą do bezosobowych drzwi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diuna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diuna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Frank Herbert - The Godmakers
Frank Herbert
Frank Herbert - Les enfants de Dune
Frank Herbert
Frank Herbert - Dune
Frank Herbert
Frank Herbert - Dune (Tome 1)
Frank Herbert
Frank Herbert - Children of Dune
Frank Herbert
Frank Herbert - Dune Messiah
Frank Herbert
Frank Herbert - Oczy Heisenberga
Frank Herbert
libcat.ru: книга без обложки
Frank Herbert
libcat.ru: книга без обложки
Frank Herbert
libcat.ru: книга без обложки
Frank Herbert
libcat.ru: книга без обложки
Frank Herbert
libcat.ru: книга без обложки
Frank Herbert
Отзывы о книге «Diuna»

Обсуждение, отзывы о книге «Diuna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x