Stephen Baxter - Antylód

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen Baxter - Antylód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 2003, ISBN: 2003, Издательство: Zysk i s-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Antylód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Antylód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

S. Baxter z talentem dorównującym najznakomitszym przebłyskom geniuszu J. Verne’a opisuje świat, w którym wielkie mosty spinają Kontynent z Wielką Brytanią, błyszczące jednotorowe koleje przewożą błyskawicznie pasażerów na olbrzymie odległości, a przerażony świat wstrzymuje oddech w przededniu wojny prowadzonej za pomocą substancji o niebywałych właściwościach — antylodu. Autor przechodzi od odległej przyszłości, opisywanej w poprzednich dziełach, do niedawnej przeszłości, nie tracąc nic ze swej pomysłowości i błyskotliwości. Umiejętnie portretuje świat dyplomatycznych zabiegów, romantycznej miłości i gorącej publicznej debaty nad konsekwencjami ludzkiego panowania nad siłami natury.

Antylód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Antylód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wszędzie wokół mnie rozciągała się nicość i na dłuższą chwilę opuściło mnie opanowanie. Wzywałem krzykiem pomocy — oczywiście, zupełnie bezskutecznie w bezdźwięcznej pustce — szarpałem na sobie kombinezon i targałem węże powietrzne niczym bezrozumne zwierzę.

Jednakże pierwsze oszołomienie minęło i siłą woli narzuciłem sobie jaki taki spokój.

Zamknąłem oczy i próbowałem opanować oddech, lękając się, że nadmiernie zubożę zapas powietrza. Przecież jedynie unosiłem się swobodnie, co trudno było uznać za nowe doświadczenie po sporej dawce wokółziemskiej podróży, i uspokoiłem się, udając przed samym sobą, iż jestem bezpieczny za aluminiowymi ścianami „Faetona”.

Ostrożnie wyprostowałem łokcie i kolana. Powietrze usztywniło przeguby kombinezonu i poczułem ostrzegawcze mrowienie w palcach nóg i rąk, mówiące o utrudnionym krążeniu krwi. Ale okazało się, że Traveller generalnie przygotował mnie do tej wyprawy niezwykle starannie.

Ściągnąwszy mocno wodze lękowi, otworzyłem oczy — i okazało się, że nadal nic nie widzę, oślepiony przez parę, która zgromadziła się na wizjerze hełmu. Spoza niej wyglądały rozmyte białe i niebieskie kształty, zapewne Słońce i Ziemia. Uznałem, że unoszę się kilka jardów od statku. Podniosłem urękawiczone dłonie i przetarłem szkło, ale, oczywiście, para zgromadziła się wewnątrz hełmu. Nagle zdałem sobie sprawę, że nie mam jak sięgnąć do środka i pozbyć się tego kłopotu; równie łatwo mógłbym dosięgnąć własnej twarzy jak gór na Księżycu!

Rzecz jasna, natychmiast poczułem swędzenie nosa, uszu i powiek. Z całą bezwzględnością postanowiłem nie zwracać na nie uwagi. Lecz ślepota była o wiele poważniejszym utrapieniem i nie wiedziałem, jak się jej pozbyć. Jednak po dłuższej chwili odniosłem wrażenie, że para nieco rzednie. Być może za sprawą pomp, które dostarczały świeże powietrze. Postanowiłem odczekać jeszcze kilka minut, wykorzystując ten czas na maksymalne opanowanie oddechu.

W końcu szybki na tyle się przeczyściły, że widziałem, co jest na zewnątrz. Jednak nigdy nie miałem w tym względzie idealnych warunków i doszedłem do przekonania, iż kłopotliwe osadzanie się pary, całkowicie nie przewidziane nawet przez geniusz Travellera, będzie najcięższą zawadą podczas kolonizacji przestrzeni pozaziemskiej. Ale tak się przypadkiem złożyło, że to niespodziewane utrudnienie pomogło mi odzyskać spokój, gdy bowiem starałem się wyrównać oddech, by zmniejszyć ilość wydychanej pary osadzającej się na wizjerze, opanowałem równocześnie rozdygotane nerwy.

Gdy tylko wizjer się przeczyścił, rozglądnąłem się z niepokojem po nowym otoczeniu.

Unosiłem się na tle kompletnie zaczernionego nieba, na którym nie świeciły nawet gwiazdy, Słońce bowiem — rozjaśniona sfera wisząca po mojej lewej ręce — przyćmiewało wszelkie inne obiekty z tamtej strony. Oczywiście, pod nieobecność atmosfery nie było ani chmur, ani lekkiego lazurowego zabarwienia, zdobiącego bezgwiezdną ziemską noc.

Przede mną wisiał Księżyc, zimny i pusty; widziałem ostre zarysy mórz i gór, odcinające się szarymi liniami od reszty powierzchni. Odwróciłem się ku Ziemi, przecudnej rzeźbie w błękitach i bieli; Mały Księżyc, iskierka światła, pełzł na tle oświetlonego Słońcem globu. Widziałem ostre zarysy kontynentów — mogłem się przekonać, że w Ameryce Północnej było południe — i miałem wrażenie, jakby nasza planeta była jakimś ogromnym czasomierzem, umieszczonym na niebie dla mojej rozrywki.

Trudno było uwierzyć, że nawet teraz, gdy zmierzch zapadał już nad Europą, armie Francji i Prus kolejny raz szykują się do ataku. Takie zamierzenia oglądane z tych wzniosłych wysokości wydawały się dnem ohydy i poniżenia. Być może, myślałem owładnięty jednocześnie grozą i dumą, zyskałem perspektywę bogów; być może, gdyby wszyscy ludzie mogli obejrzeć nasz świat z tego oddalenia, wojowniczość, zawiść i chciwość zniknęłyby z naszych serc.

Wspomniałem Franç i pomodliłem się bez słów, aby ten dzień zachował od złego ją i miliony innych uwięzionych w tej świetlistej misie.

Przede mną na tle Księżyca wisiał sam „Faeton”. Latający statek był oddalony ode mnie jakieś trzydzieści stóp i jakby leżał na boku; trzy toporne nogi sterczały bezradnie z podstawy, w której widniał otwarty właz, moja droga na zewnątrz. Statek wyglądał jak jakaś absurdalna, krucha zabawka. Cienie nóg i innych elementów rysowały się ostro na kadłubie. Doznałem uczucia nagłego przemieszczenia w czasie i przestrzeni, gdy przypomniawszy sobie, że ostatni raz oglądałem statek z zewnątrz dumnie stojący na pokładzie „Księcia Alberta”, w łagodnym słońcu Belgii, miałem złudzenie, iż widzę go tam nadal.

Bliźniacze szlauchy zakreślały hak w przestrzeni, łącząc mnie z powietrzną szafą. Uznałem, iż musiałem oddalić się na całą długość lin, a następnie zostałem przyciągnięty z powrotem kilka jardów.

Sięgnąłem do szlaucha za głową i z trudem zacząłem przyciągać się do statku. Zasapałem się i szybka kolejny raz zaparowała; niemniej widoczność była jako taka i mogłem pracować dalej. W końcu dotarłem do włazu; przylgnąłem do nogi statku i czekałem, aż szybka się oczyści.

Wyobraziłem sobie, że Holden, Pocket i Traveller przebywają dziesięć stóp nad moją głową, jakby nigdy nic, rozkoszując się ciepłem i wygodą.

Podciągnąłem się wzdłuż nogi i dotarłem do krawędzi kadłuba. Traveller poprzednio poinstruował mnie, iż do płaszcza statku przymocowano wiele uchwytów z myślą o brygadach naprawczych i innych służbach technicznych. Dzięki tym udogodnieniom łatwo pełzłem na mostek „Faetona”. Robiłem to wolno, uważając, by nie zaplątać szlauchów z powietrzem. Kiedy się poruszałem, srebro łuszczyło się ze skórzanego kombinezonu, tak że otaczał mnie świetlisty obłoczek.

Po kilku minutach przylgnąłem do kadłuba tuż poniżej kopuły mostka. Trzy stopy nade mną był zakręcany właz, przez który kiedyś dostałem się do statku.

Poprzednio wraz z Holdenem i Travellerem omawialiśmy konieczną sekwencję działań od tego punktu i uznaliśmy posępnie, że mogę zrobić tylko jedno. Cały mój niedawny niebiański nastrój wyparował. Zamknąłem oczy i słuchałem dudnienia krwi w uszach. Nigdy do tej pory nie zabiłem człowieka; nie rozważałem też na serio podobnego czynu. Jednak powiedziałem sobie ze zdecydowaniem, że osobnik, który zajął mostek, to nie człowiek cywilizowany. Ten morderczy Szwab targnął się na życie czwórki ludzi, a wedle wszelkiego prawdopodobieństwa maczał palce w sabotażu na pokładzie „Księcia Alberta”.

Nie miał litości i nie zasługiwał na litość.

Tak więc z nowym ładunkiem stanowczości wciągnąłem się na parapet kopuły.

Zaparłem się stopami o uchwyty w dole i przekręciłem właz. Szybkość decydowała o powodzeniu akcji. Osobnik, który wdarł się na mostek, nie był, oczywiście, doświadczonym podróżnikiem kosmicznym, podobnie jak my wszyscy, i mieliśmy nadzieję, ze nie od razu zda sobie sprawę ze śmiertelnego niebezpieczeństwa, zagrażającego ze strony groteskowo odzianej postaci wyrosłej znienacka za oknem.

Obracając właz, omiotłem wzrokiem mostek. Pośród skomplikowanego instrumentarium unosiła się swobodnie samotna postać, odziana w jaskrawoczerwoną marynarkę, a jej skierowane na mnie spojrzenie wyrażało raczej ciekawość niz lęk. Człowiek ten nie usiłował mnie powstrzymać — ale serce zamarło mi w piersiach, kiedy dostrzegłem, iż dysponuje elementem przewagi, który powinniśmy przewidzieć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Antylód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Antylód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephen Baxter - The Martian in the Wood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Project Hades
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Evolution
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Bronze Summer
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Iron Winter
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Firma Szklana Ziemia
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Les vaisseaux du temps
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Antihielo
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Moonseed
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Exultant
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Coalescent
Stephen Baxter
libcat.ru: книга без обложки
Stephen Baxter
Отзывы о книге «Antylód»

Обсуждение, отзывы о книге «Antylód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x