Stephen Baxter - Antylód

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen Baxter - Antylód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 2003, ISBN: 2003, Издательство: Zysk i s-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Antylód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Antylód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

S. Baxter z talentem dorównującym najznakomitszym przebłyskom geniuszu J. Verne’a opisuje świat, w którym wielkie mosty spinają Kontynent z Wielką Brytanią, błyszczące jednotorowe koleje przewożą błyskawicznie pasażerów na olbrzymie odległości, a przerażony świat wstrzymuje oddech w przededniu wojny prowadzonej za pomocą substancji o niebywałych właściwościach — antylodu. Autor przechodzi od odległej przyszłości, opisywanej w poprzednich dziełach, do niedawnej przeszłości, nie tracąc nic ze swej pomysłowości i błyskotliwości. Umiejętnie portretuje świat dyplomatycznych zabiegów, romantycznej miłości i gorącej publicznej debaty nad konsekwencjami ludzkiego panowania nad siłami natury.

Antylód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Antylód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ach, Françoise! Kroczyłem pokładem spacerowym, obojętny na otaczające mnie cudowności. Być może to właśnie jej tajemniczość tak bardzo mnie przyciągała; poczucie nieprzewidywalnego, niezgłębionego, nieokiełznanego.

Czyżbym naprawdę się zakochał?

Zanim poznałem Françoise, przysiągłbym, iż miłość od pierwszego wejrzenia jest niemożliwa. Jeśli nie nastąpiło przymierze umysłów, jedyny pociąg między dwojgiem jest wyłącznie powodowany wydzielinami gruczołów.

Nie wątpiłem w prawdziwość tej diagnozy.

A jednak…

A jednak już pokonałem połowę Europy, zdążając śladem tej błogosławionej dziewczyny!

Ujrzałem siebie oczyma Françoise: próżny i nijaki młodzieniec, jeden z tysiąca krążących po cywilizowanych stolicach — chociaż, pochlebiałem sobie, wyrastający nad przeciętność z racji uroku osobistego i powierzchowności…

Holden ujął mnie za ramię i potrząsnął.

— Dobry Boże, Ned, czyżby zaiste ciekawość wygasła w tobie ze szczętem? Spójrz na cuda, które mijasz tak obojętnie!

Uniosłem głowę, jakbym budził się ze snu, i rozejrzałem się wokoło. I nie mogłem się nie uśmiechnąć, co Holden przyjął z satysfakcją.

Pokład spacerowy „Alberta” był zaiste cudownym, jeśli nie wręcz czarodziejskim miejscem.

Większość przestrzeni pokrywała strzyżona trawa, urozmaicona tu i ówdzie młodymi drzewkami (płytko ukorzenionymi jodłami). Wiodła nas ścieżka między drzewami, żwir przyjemnie chrzęścił pod stopami. Tu i tam rosły strzyżone krzewy i stały niewielkie posągi, lecz ogólnie panowała przyjemna swoboda, właściwa zdrowemu i naturalnemu otoczeniu — jak w najlepszych angielskich ogrodach, w których unika się przesadnie wymuskanych pejzaży, odpowiadających, powiedzmy, gustom francuskim.

Dalej kominy statku wznosiły się ku niebu, błyszcząc miedzianymi opaskami.

Proszę!, oto przycupnęliśmy na grzbiecie żelaznego behemota, sześćdziesiąt stóp nad belgijską wsią, a przecież zdawałoby się, iż przemierzamy angielski ogród jakieś zamiejskiej rezydencji!

W końcu dotarliśmy do sporego pustego obszaru na środku pokładu. Po naszej lewej ręce stało małe, bogato zdobione podium orkiestrowe; muzycy nie szczędzili sil, rżnąc w najlepsze siarczystą półeczkę — chociaż z dźwiękami tymi konkurowały dostojniejsze tony orkiestry Królewskiej Piechoty Morskiej. A przed nami leżał rozmigotany dysk wody. Była to sławna sadzawka „Alberta”. W środku widniała ozdobna fontanna z Neptunem, wyposażonym, rzecz jasna, w trójząb. Słońce odbijające się od wody raziło oczy.

Po drugiej stronie sadzawki z trudem dostrzegłem wysoką przyodzianą na czarno postać Travellera. Oddalał się od nas. Rurowaty cylinder miał wciśnięty na uszy, wierny Pocket trzymał się boku uczonego jak cień.

Przeniosłem wzrok dalej i po raz pierwszy ujrzałem „Faetona”, latający statek Travellera.

Nieco oślepiony miałem przemożne wrażenie, iż Traveller na tle swojego wspaniałego latającego pojazdu porusza się po ruchomej powierzchni morza żelaza i przez krótką chwilę otoczyła go w mych oczach aura czarów.

„Faeton” — wsparty na trzech wątłych nogach z kutego żelaza, które dźwigały kadłub latającego statku dziesięć stóp ponad pokład — przypominał stojący sztorcem pocisk moździerzowy. Lecz ten „pocisk” wieńczyła kopuła szkła ołowiowego, szeroka może na piętnaście stóp. Kadłub znaczyły głęboko osadzone włazy i bulaje. Jedna z klap u spodu kopuły była otwarta i zwisała z niej sznurowa drabina z drewnianymi szczeblami, sięgająca pokładu.

Całe urządzenie miało może trzydzieści pięć stóp wysokości. Dolna część połyskiwała w słońcu srebrem jak latarnia morska.

Barierka — czerwony sznur na pachołkach z brązu — utrudniała dostęp tłumowi widzów. Jeden angielski policjant trzymał straż po wewnętrznej stronie. Ręce złożył za plecami, ledwo zipiąc w ciężkim czarnym mundurze.

Dołączyliśmy do Travellera i Pocketa, będących już po drugiej stronie sznura. Traveller ostentacyjnie wspierał się o jedną z nóg „Faetona”. Teraz zauważyłem, że kończyły się płozami — jak u sań, lecz wspartymi na przegubach Cardana, co niewątpliwie umożliwiało osiadanie na nierównym terenie — i były zdobione delikatną żelazną koronką. W cieniu latającego statku widniały trzy dysze, trzy rozwarte gardziele. Pokład pod nimi był spalony, a w kilku miejscach nawet roztopiony.

— Zadowoleni z przechadzki? — spytał Traveller. — Myślałem, że twój przyjaciel jest bardziej spragniony, Łikers. — Wyłuskał nam z dłoni szampanki. — Już nie będziecie potrzebowali tych naczyniek na lemoniadkę. — Odwrócił się i cisnął wysoko kieliszki. Zaiskrzyły, zawirowały w powietrzu i przeleciały za burtę. Skrzywiłem się, słysząc brzęk szkła i okrzyki protestu ciżby zebranej poniżej.

Policjant gapił się, ogłupiały.

Odwróciłem się ku Travellerowi — i przekonałem się, że znikł! Zdezorientowany szukałem go między nogami statku, dyszami — aż doleciał mnie głos z góry:

— Na co czekacie? Pocket, pomóżcie im.

Zmrużyłem oczy i spojrzałem wyżej. Inżynier był już w połowie sznurowej drabiny, wspinając się z żywością o połowę młodszego człowieka.

Holden wyszczerzył zęby w uśmiechu i rzekł:

— Coś mi się zdaje, że zapowiada się interesujące popołudnie.

Z pewnym wahaniem, ale całkiem zręcznie wspiął się po rozkołysanej drabinie, unosząc w górę sferyczne kształty.

Służący Travellera przytrzymywał drabinę. Mimo ciepłego dnia był blady jak ściana; tłusty pot pokrywał mu czoło, a chuda dłoń nie przestawała się trząść.

— Nic wam nie jest, Pocket?

Skłonił niewielką guzowatą głowę.

— Jak najbardziej, sir, wszystko w porządeczku. — Miał wyraźny akcent z East Endu z manchesterskimi naleciałościami, typowymi dla Travellera, co zdradzało wiele lat służby u inżyniera.

— Ale wyglądacie bardzo kiepsko.

— To sprawa wysokości, sir — szepnął mi na ucho. — Nie wyrabiam się. Wejdę na krawężnik i już mi się chce rzygać.

Spojrzałem na rozkołysaną drabinę.

— Dobry Boże — wyszeptałem. — A przecież pójdziecie tam za nami?

Wzruszył ramionami, uśmiechając się słabo.

— Niech się pan nie trapi, sir. Jak się było w służbie u sir Josiaha, widziało się dużo straszniejsze rzeczy niż stara, kochanieńka drabina sznurowa.

— Jasna sprawa.

Holden wtarabanił się przez właz. Złapałem się sznurów i ruszyłem dziarsko w górę.

Szyb włazu był okrągły w przekroju i gwintowany, niewątpliwie, żeby zapewnić hermetyczność statkowi. Zszedłem po dwóch stopniach na wyłożony dywanem pokład i znalazłem się w kopulastym czubku „Faetona”. Centralne miejsce tej dusznej oranżerii zajmował duży drewniany stół z intarsjami w kształcie mapy. W głębi okrągłej komory umieszczono bujaną kanapkę. Przed nią rozliczne przyrządy na mosiężnych stojakach; poznałem teleskop i astrolabium, lecz reszta była mi z gruntu obca.

Za szklanymi ścianami rozciągał się wspaniały widok, płaskie pola Belgii. Światło, miejscami rozszczepione, miejscami wzmocnione, wypełniało komorę jak woda akwarium i w powietrzu unosił się miły zapach wyszlifowanego metalu, drewna i smarów.

Z luku w podłodze wyjrzał platynowy nos Travellera.

— Złaź tu, Łikersiku — warknął.

Podziękowałem mu uprzejmie, ale powiedziałem, iż wolę jeszcze chwilę zaczekać. Wsparty o właz przyglądałem się rozlicznym instrumentom pokładowym. Drabina sznurowa zatrzęsła się, zakołysała i w końcu oblicze Pocketa, obecnie barwy zjełczałego masła, wyrosło nad metalowym progiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Antylód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Antylód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephen Baxter - The Martian in the Wood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Project Hades
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Evolution
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Bronze Summer
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Iron Winter
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Firma Szklana Ziemia
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Les vaisseaux du temps
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Antihielo
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Moonseed
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Exultant
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Coalescent
Stephen Baxter
libcat.ru: книга без обложки
Stephen Baxter
Отзывы о книге «Antylód»

Обсуждение, отзывы о книге «Antylód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x