• Пожаловаться

Jack Chalker: Charon: Smok u wrót

Здесь есть возможность читать онлайн «Jack Chalker: Charon: Smok u wrót» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Poznań, год выпуска: 1995, ISBN: 83-86211-29-6, издательство: Zysk i s-ka, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Jack Chalker Charon: Smok u wrót

Charon: Smok u wrót: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Charon: Smok u wrót»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wzięli ciało Parka Lacocha, usunęli jego umysł, zastępując go umysłem najlepszego agenta Konfederacji. Następnie umieścili go na statku kosmicznym i zesłali na Charona — jeden ze Światów Rombu Wardena, z którego nie było powrotu. Tajemniczy endemiczny organizm infekował wszystko i wszystkich, uniemożliwiając życie po opuszczeniu Rombu. Charon był piekłem w sensie dosłownym. Znajdował się bowiem zbyt blisko swego słońca, a upalny i parny klimat, który tam panował, czynił życie nieznośnym — omal niemożliwym. Przedziwne bestie zamieszkiwały jego dżungle, ale jeszcze dziwniejszą od nich była grupa znana pod imieniem Czarna Magia, która spiskowała wraz z przebywającym na wygnaniu Władcą w celu przejęcia kontroli nad planetą. Magia i czary były tam czymś realnym — były wszechobecne na Charonie. Kontrolowany przez czarownice i czarowników organizm wardenowski potrafił dokonać każdej sztuczki, o czym przekonał się Park Lacoch przemieniony w pół człowieka, pół bestię. Dopiero wtedy jego misja stała się autentycznie trudna…

Jack Chalker: другие книги автора


Кто написал Charon: Smok u wrót? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Charon: Smok u wrót — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Charon: Smok u wrót», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Młody człowiek ponownie się uśmiechnął.

— To łatwe. Przynajmniej łatwo to sformułować, bo samo wykonanie może być praktycznie niemożliwe. Należy zabić wszystkich Czterech Władców. Zanim ich następcy nie okrzepną, możemy zyskać kilka miesięcy, jeśli nie lat.

— Rozumowaliśmy podobnie — przyznał Krega. I tak też zaprogramowaliśmy komputery: mistrz wśród detektywów, lojalny, ochotnik z Licencją Skrytobójcy. Potrzeba nam czterech takich, plus koordynator, bowiem robota musi być wykonywana jednocześnie, a nie będzie powodów do kontaktu pomiędzy nimi, ani zresztą takiej możliwości. I dodatkowo, jako zabezpieczenie, ewentualni zmiennicy, których można by wysłać, gdyby się coś przydarzyło tym pierwszym. Takie właśnie cechy i wymagania podaliśmy komputerowi i… zrobił nam ciebie.

Młody człowiek roześmiał się bez odrobiny wesołości.

— Nie wątpię, Mnie i kogo jeszcze?

— Nikogo więcej. Tylko ciebie.

Był to najbardziej wyrafinowany i skomplikowany z programów Konfederacji, i otoczony najściślejszą tajemnicą. Nazwano go Procesem Mertona, od nazwiska twórcy, a dotyczył transferu osobowości. Był jeszcze dość zawodny, bowiem nowa osobowość nie tylko niszczyła całkowicie poprzednią, ale cały ten proces udawał się jedynie, mniej więcej, raz na trzydzieści przypadków. Ci, których osobowość ulegała zniszczeniu, ginęli często w potwornych męczarniach. Konfederacja dysponowała jednak dużą liczbą „świnek morskich” i nie zaprzątała sobie nimi głowy. Pierwotnie wymyślony jako środek zyskania nieśmiertelności dla rządzących Konfederacją, a także dla najlepszych umysłów będących na jej usługach, teraz został ów proces poddany najsurowszemu z testów.

Dokonano bowiem kompletnego zapisu osobowości jednego osobnika, i w postaci cyfrowej zmagazynowano ten zapis w komputerach Mertona, by posłużyć się nim do stworzenia jego czterech „sobowtórów” wyposażonych w jego osobowość i jego intelekt, ale znajdujących się w czterech różnych ciałach. Oryginał tymczasem miał przebywać w przestrzeni kosmicznej, w specjalnym module, w towarzystwie specjalistycznego komputera. Maleńkie, organiczne nadajniki wszczepione w mózgi jego odpowiedników przebywających na planetach Rombu Wardena, miały mu umożliwić przyjmowanie od nich raportów — wszystkiego, co widzieli i robili. Dane te, potem przeanalizowane przez komputer i przez niego samego, pozwoliłyby na sporządzenie własnego, subiektywnego sprawozdania. Kombinacja taka — obiektywne dane i subiektywne sprawozdania — miała umożliwić chłodną analizę danych, zebranych przez agentów na powierzchni czterech planet.

Młody mężczyzna zastanawiał się chwilę.

— A co się stanie, jeśli odmówię? Albo inaczej: co się stanie, jeśli ja się zgodzę, a moi alterego, już tam na miejscu, podejmą decyzję o zerwaniu współpracy?

Krega uśmiechnął się.

— Pomyśl, co ci proponujemy. Mamy możliwości, by uczynić cię nieśmiertelnym. Oczywiście jeśli odniesiesz sukces. W takim wypadku żadna nagroda nie będzie za wysoka. Jesteś ateistą, wiesz przeto, że jeśli się tam udasz, to już na zawsze — chyba że odniesiesz wspomniany sukces. Wówczas i ty, i twoi alter ego będziecie istnieć nadal. Będziecie nadal żyć. Sądzę, iż to bardzo przekonywający argument.

Młody mężczyzna zamyślił się.

— Zastanawiam się, czy oni podobnie będą widzieć tę sytuację — wyszeptał do siebie.

Czterej Władcy Rombu. Czterej potężni i inteligentni mężczyźni, których trzeba zabić. Cztery klucze do tajemnicy, która może oznaczać koniec rodzaju ludzkiego. Pięć problemów, pięć zagadek.

Szczerze mówiąc, Krega nie musiał oferować mu żadnej nagrody. I bez niej trudno byłoby oprzeć się takiej propozycji.

3

Wszedł ponownie do modułu dowództwa, bezpośrednio z wielkiego statku wartowniczego; orbitującego w sąsiedztwie Rombu Wardena, tuż poza zasięgiem „Wardenowskiego organizmu”. Statek, całkowicie zabezpieczony, był praktycznie wielkim miastem unoszącym się w kosmosie, ze wszelkimi udogodnieniami, zapewniającymi 5 wygodę, i bezpieczeństwo. Jednak nikt z tysięcy ludzi znajdujących się na pokładzie tego badawczego statku, na którym odbywała się kwarantanna; nie wiedział, co ten człowiek tu robi i nikomu nie wolno było wejść do modułu, czy też w jakikolwiek inny sposób pról:ować odkryć jego tajemnicę.

— Nie było cię przeszło trzy dni — odezwał się komputer prowokująco. — Przez cały ten czas napływały dane z Charona.

— Wiem, wiem — mruknął. — Ja po prostu…, potrzebowałem trochę czasu. To wszystko. Chciałem mieć jakiś kontakt z Konfederacją i jej ludźmi.

Trochę się wstydził tego ostatniego wyznania, nawet przed samym sobą, to nie było w jego stylu, jednak zdążył się zmienić od chwili, gdy po raz pierwszy wszedł do tego modułu. Doświadczenia, które dzielił ze swoimi odpowiednikami na Lilith i na Cerberze zmieniły go w dużym stopniu. Nie podobało mu się to wszystko arii trochę. Przecież tak naprawdę nie otrzymywał raportów od jakichś obcych agentów tam z dołu; do diabła, przecież ci ludzie byli nim.

Zaludniane socjopatami światy Czterech Władców przeczyły każdej zasadzie, którą wyznawał i każdej idei, która mu była droga. Nie chodziło mu o widzenie Konfederacji i jej wartości oczyma kryminalistów — to było jeszcze do wybaczenia, skoro się ma do czynienia z takimi czy innymi psychopatami. Jednak kiedy on sam, tam w dole, na tych planetach, zaczynał się wahać, kusiło go, by wreszcie zgruchotać te wszystkie niezachwiane ideały… To już było zupełnie co innego.

Konfederacja oglądana z zewnątrz, nie wyglądała już tak dobrze, nie była już takim rajem, i pogląd taki był trudny do obalenia. Najbardziej bał się utraty zdrowych zmysłów i stąd ta obawa związana z następnym raportem, z doświadczeniem uzyskanym z drugiej ręki, z jeszcze jednym szalonym wyzwaniem, rzuconym temu uporządkowanemu kosmosowi. Wiedział to wszystko, rozumiał nawet, ale niewielką to było dla niego pociechą.

Prawda była taka, iż nie cierpiał odkrywać, że jest równie ludzki jak resztą rodzaju ludzkiego, poddany tym samym lękom, emocjom i klęskom. Zawsze uważał się za kogoś lepszego, ponad tym wszystkim. Nigdy więcej, nigdy więcej…

Nie umknął jego uwadze również fakt, iż dowiaduje się nazbyt dużo, że wie zbyt dużo, już. nawet w tej chwili. Był tylko narzędziem Konfederacji, takim jak piła, wiertarka, młotek, czy… cóż, komputer — ten także był jedynie narzędziem. Użytecznym, by wykonać jakąś pracę, ale jeśli takie narzędzie stawało się, Powiedzmy, radioaktywne, po wykonaniu pracy, bez najmniejszych skrupułów niszczono je. Nie oszukiwał sam siebie. Nie musieli się martwić podtrzymywaniem w nim życia — znajdował się przecież tam ma dole, w czterech osobach, na czterech różnych planetach.

W chwili, gdy w końcu rozwiąże zagadkę Czterech Władców Rombu, będzie już trupem. Jego wierny komputer może po prostu wystrzelić jego moduł wprost w słońce, wysadzić go w powietrze albo zwyczajnie podłączyć do wysokiego napięcia. Najgorsze było to, że nie mógł się teraz wycofać, nawet gdyby zgodził się na pranie mózgu. Wyciągnęliby sobie zapis Mertanowski, stworzyli go jeszcze raz, wyposażyli tego nowego w te same doświadczenia… i znalazłby się dokładnie w tym samym punkcie, w którym znajdował się obecnie.

Wpierw jednak to on musi rozwikłać tę zagadkę. On i tylko on — nawet nie komputer — zdecyduje, kiedy ten okropny moment nastąpi. Była to pełna ironii i straszna alternatywa, z której doskonale zdawał sobie sprawę. Los całej cywilizacji, być może nawet życie wszystkich ludzi, spoczywały w jego rękach. A on mógł ocalić albo ich, albo siebie. Innej możliwości nie było.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Charon: Smok u wrót»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Charon: Smok u wrót» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Charon: Smok u wrót»

Обсуждение, отзывы о книге «Charon: Smok u wrót» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.