Mary kiwnęła głową.
— Jest w swoim pokoju.
Mary podeszła do drzwi i zapukała. Ponter otworzył je po chwili.
— Mare!
— Hej, mogę wejść?
— Tak, tak.
Waliza Pontera — dziwny, trapezoidalny bagaż przywieziony z innego świata — leżała otwarta na łóżku.
— Co robisz? — spytała Mary.
— Pakuję się.
— Kazali ci wracać? Przecież mówiłeś, że tego nie zrobisz. — Zmarszczyła brwi. Wprawdzie teraz, gdy w Nowym Jorku znajdował się tuzin innych neandertalczyków, Ponter nie musiał się obawiać, że portal zostanie zamknięty, jeśli on wróci na swój świat, ale po ostatniej nocy…
— Nie — odparł. — Nikt mi nic nie kazał. Ten koral pamięci był od mojej córki, Jasmel Ket.
— O Boże, coś się stało?
— Wszystko j est w porządku. Jasmel zgodziła się zostać partnerką Tryona, młodego mężczyzny, z którym się widywała.
Mary uniosła brwi.
— Chcesz powiedzieć, że wychodzi za mąż?
— Można tak to nazwać. Muszę wrócić na mój świat na ceremonię.
— Kiedy ma się odbyć?
— Za pięć dni.
— Och. Te sprawy rzeczywiście toczą się u was szybko.
— Prawdę mówiąc, Jasmel i tak z tym zwlekała. Wkrótce nadejdzie pora poczęcia generacji 149. Ona wciąż jeszcze nie wybrała sobie partnerki, ale ta kwestia nie jest aż tak pilna.
— Widziałeś tego chłopca… Tryona?
— Tak, spotkałem go kilkakrotnie. To porządny młody mężczyzna.
— Hmm, Ponterze, nie obawiasz się, że to podstęp? No wiesz, żeby ściągnąć cię z powrotem?
— To nie żaden podstęp. Wiadomość naprawdę jest od Jasmel, a ona nigdy by mnie nie okłamała.
— W takim razie musimy cię odwieźć do Sudbury — stwierdziła Mary.
— Dziękuję ci. — Ponter milczał przez kilka chwil, tak jakby się nad czymś zastanawiał, aż wreszcie powiedział: — Może ty… może zechciałabyś mi towarzyszyć podczas ceremonii ślubowania? Tradycyjnie biorą w niej udział rodzice dzieci, ale…
Ale matka dziewczyny, Klast, nie żyła. Mary uśmiechnęła się mimo woli.
— Bardzo bym chciała. Tylko… tylko czy zdążymy zaprezentować mój referat? Zaplanowano go na 14: 30. To będzie prawdziwa bomba… wybacz, że używam tego słowa.
— To będzie co? — zdziwił się Ponter.
— Naprawdę wybuchowa wiadomość.
— Aha. — Ponter wreszcie pojął, o co chodzi. — No tak, oczywiście tyle możemy zostać.
Referat Mary okazał się hitem całej konferencji — w końcu rozwiązała jedną z długotrwałych debat antropologicznych, definitywnie ogłaszając, że Homo neanderthalensis jest odrębnym gatunkiem. W normalnym trybie musiałaby przed konferencją opublikować streszczenie, w którym odsłoniłaby wszystkie karty, ale dołączono ją do programu dosłownie w ostatniej chwili. Jednak sam tytuł prezentacji — „Jądrowe DNA neandertalczyka i rozwiązanie kwestii taksonomii” — wystarczył, aby przyciągnąć do auli tłumy.
Oczywiście gdy tylko wyświetliła slajd z kariotypem Pontera, sala eksplodowała mnóstwem uwag i pytań. Mary nawet cieszyła się, że zaraz po piętnastominutowym wystąpieniu wyjeżdża do Sudbury. Widząc ilość czasu przeznaczoną na referat, Ponter zadziwił ją, mówiąc:
— Ten, który malował puszki z zupą, byłby z ciebie dumny.
Przed wyjazdem Mary zadzwoniła jeszcze do Jocka Kriegera na numer siedziby grupy Synergia. Wydawał się zachwycony tym, że świetnie spędza czas z Ponterem i że ma odwiedzić neandertalski świat. Miał do niej tylko jedną prośbę.
— Kiedy tam będziesz, chcę, żebyś przeprowadziła dla mnie niewielki eksperyment.
— Jaki?
— Weź ze sobą kompas, zwykły magnetyczny kompas, i kiedy już będziesz na tym drugim świecie, jakimś innym sposobem określ kierunki geograficzne, tak abyś miała pewność, że stoisz twarzą na północ. W nocy możesz odszukać na niebie Gwiazdę Polarną, a w dzień zorientować się według wschodzącego lub zachodzącego słońca. Jasne? Potem sprawdź, jaki kierunek wskazuje kolorowa część igły.
— Powinna wskazywać północ — zauważyła Mary.
— Właśnie tak to jest, jak się opuszcza zebrania zespołu — stwierdził Jock. — Neandertalczycy twierdzą, że na ich świecie doszło do przebiegunowania, a u nas ten proces dopiero się zaczyna. Chcę, żebyś sprawdziła, czy to prawda.
— Dlaczego mieliby kłamać w takiej sprawie?
— Jestem pewien, że tego nie robią, ale być może się mylą. Pamiętaj, że u nich nie ma sztucznych satelitów. Większość naszych badań w zakresie pola magnetycznego Ziemi prowadzona jest właśnie z orbity okołoziemskiej.
— Rozumiem.
Mary przez chwilę milczała, więc Jock sam postanowił zakończyć rozmowę.
— Życzę ci wspaniałej podróży. Do zobaczenia.
Właśnie odkładała słuchawkę, gdy w drzwiach jej pokoju stanął Ponter, sprawdzając, czy jest gotowa.
— Załatwiłam wszystko tak, że wynajęty wóz zostawimy w Rochester. To prawie po drodze — powiedziała. — Stamtąd zabierzemy mój samochód i ruszymy do Sudbury, tylko…
— Tak?
— Chciałabym zatrzymać się w Toronto. Wiem, że muszę prowadzić sama, ale nie nadłożymy wiele drogi.
— W porządku — odparł Ponter, ale Mary uznała, że powinna powiedzieć mu więcej.
— Mam… hm… mam do załatwienia kilka spraw.
Zdziwił się, że czuje potrzebę uzasadnienia swojej prośby.
— Jak wy byście powiedzieli: „Nie ma sprawy”.
* * *
Zatrzymali się na York University Tożsamości Pontera nie dało się ukryć. Może gdyby była zima, mógłby zasłonić wał nadoczodołowy czapką i goglami narciarskimi, ale ubierając się tak jesienią, wyróżniałby się w takim samym stopniu jak z odkrytą twarzą. Poza tym — Mary poczuła nieprzyjemny dreszcz — nie chciała widzieć Pontera w niczym, co przypominało narciarską kominiarkę; wolała, aby te dwie postacie nigdy jej się nie myliły.
Zostawili samochód na parkingu dla gości i przeszli pieszo przez campus.
— Tutaj nie muszę mieć ochrony? — spytał Ponter.
— W Kanadzie obowiązuje zakaz posiadania krótkiej broni palnej — wyjaśniła. — Nie oznacza to, że nikt jej nie ma, ale… — Wzruszyła ramionami. — Tutaj jest inaczej niż w Stanach. Do ostatniego zamachu doszło w Kanadzie w 1970 roku i miał on związek z terroryzmem separatystycznym w prowincji Que — bec. Moim zdaniem nie musisz się przejmować bardziej niż inne znane osoby. Według „Toronto Star” Julia Roberts i Geo — rge Clooney właśnie kręcą tutaj filmy. Wierz mi, oni przyciągną znacznie więcej gapiów niż my.
— To dobrze — stwierdził Ponter.
Właśnie minęli niski budynek York Lanes i skręcili w stronę…
Nie dało się tego uniknąć. Mary wiedziała od początku, że tak będzie; tędy prowadziła droga z parkingu dla gości. Ona i Ponter musieli przejść obok miejsca, gdzie zbiegały się dwie betonowe ściany, miejsca, w którym…
Odszukała wielką dłoń Pontera i szeroko rozcapierzając palce, splotła je z jego paluchami. Nic nie powiedziała, nawet nie spojrzała na ścianę. Szła prosto, patrząc przed siebie.
Za to Ponter rozglądał się wkoło. Mary nigdy nie powiedziała mu, gdzie została zgwałcona, ale widziała, że sam zwrócił uwagę na odosobnione miejsce za zasłoną drzew i na to, jak daleko znajdował się najbliższy słup oświetleniowy. Nawet jeśli czegoś się domyślał, nic nie powiedział, ale Mary była mu wdzięczna za pokrzepiający uścisk dłoni.
Szli dalej. Słońce bawiło się w chowanego za kłębami białych chmur. Przez campus przetaczały się tłumy młodych ludzi. Parę osób zjawiło się w szortach, większość miała na sobie dżinsy, a kilku studentów prawa przyszło w garniturach i krawatach.
Читать дальше