Elizabeth Moon - Prędkość mroku

Здесь есть возможность читать онлайн «Elizabeth Moon - Prędkość mroku» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2005, ISBN: 2005, Издательство: ISA, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Prędkość mroku: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prędkość mroku»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Prowokująca do myślenia, wzruszająca, niezapomniana PRĘDKOŚĆ MROKU to pasjonująca wyprawa w głąb umysłu osoby autystycznej, zmagającej się z fundamentalnymi kwestiami człowieczeństwa i uczuć.

Prędkość mroku — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prędkość mroku», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przez chwilę jest mi niedobrze, jak gdyby coś atakowało mój mózg, spycham jednak to wrażenie gdzieś na bok. Cokolwiek wywołało mój autyzm, spoczywa w przeszłości i nie mogę tego zmienić. Ważne, żeby teraz nie myśleć o sobie, tylko o problemie.

Przez całe życie mi powtarzano, jakie mam szczęście, że się urodziłem właśnie tutaj — że mogłem skorzystać z dobrodziejstw wczesnej interwencji, że się urodziłem w odpowiednim kraju i że miałem dysponujących odpowiednimi środkami wykształconych rodziców, którzy mogli o mnie zadbać. Miałem nawet szczęście, że urodziłem się za wcześnie, by można było mnie poddać całościowemu leczeniu, ponieważ — jak utrzymywali moi rodzice — konieczność walki dała mi szansę okazania siły charakteru.

Co by powiedzieli, gdyby tę kurację udostępniono, kiedy byłem dzieckiem? Woleliby, żebym był silny czy normalny? Czy zgoda na leczenie oznaczałaby dla mnie brak silnego charakteru? Czy może znalazłbym sobie inne pole walki?

* * *

Rozmyślam o tym jeszcze następnego wieczoru, gdy się przebieram i jadę do Toma i Lucii na trening szermierki. Na jakich to zachowaniach z naszej strony ktoś chciałby zbić majątek, pomijając sporadycznie występujący talent w jakiejś dziedzinie? Większość zachowań autystycznych przedstawiano nam jako wady, a nie zalety. Aspołeczni, pozbawieni umiejętności współżycia w społeczeństwie, mający kłopoty z utrzymaniem koncentracji… Wciąż do tego wracam. Trudno myśleć z ich perspektywy, mam jednak wrażenie, że ta kontrola koncentracji to serce wzoru, niczym czarna dziura w środku czasoprzestrzennego wiru. To coś, czego nam brakuje, zgodnie ze słynną Teorią Umysłu.

Zjawiam się odrobinę za wcześnie. Pod domem jeszcze nikt nie zaparkował. Podjeżdżam możliwie najdalej, by zostawić za sobą maksymalnie dużo wolnego miejsca. Czasami inni nie są równie uważni i mniej ludzi może zaparkować tak, by nie przeszkadzać pozostałym. Mógłbym przyjeżdżać wcześniej co tydzień, lecz nie byłoby to w porządku wobec innych.

Ze środka dobiega śmiech Toma i Lucii. Kiedy wchodzę, uśmiechają się do mnie, bardzo odprężeni. Zastanawiam się, jakby to było przez cały czas mieć w domu kogoś, z kim można by się pośmiać. Nie zawsze się śmieją, lecz częściej wyglądają na szczęśliwych niż smutnych.

— Jak się masz, Lou? — pyta Tom. Zawsze o to pyta. To jedna z tych rzeczy, które normalni zawsze robią, nawet jeśli wiedzą, że u ciebie wszystko w porządku.

— Świetnie — odpowiadam. Chcę zapytać Lucie o pewne sprawy medyczne. Ale nie wiem, jak zacząć ani czy byłoby to uprzejme. Zaczynam więc od czegoś innego. — W zeszłym tygodniu ktoś pociął mi opony w samochodzie.

— Och, nie! — woła Lucia. — To okropne! — Jej twarz się zmienia; sądzę, że Lucia ma zamiar wyrazić w ten sposób współczucie.

— Wydarzyło się to na parkingu pod moim domem — dodaję. — W tym samym miejscu co zawsze. Wszystkie cztery opony.

Tom gwiżdże.

— Kosztowna sprawa — zauważa. — Czy w okolicy często zdarzały się przypadki wandalizmu? Zgłosiłeś to na policję?

Nie mogę odpowiedzieć na wszystkie pytania jednocześnie.

— Zgłosiłem — mówię. — W moim budynku mieszka policjant. Powiedział mi, jak to zrobić.

— To dobrze — cieszy się Tom. Nie jestem pewny, czy ma na myśli, że to dobrze, iż w naszym budynku mieszka policjant czy że to zgłosiłem, ale nie uważam tego za zbyt istotne.

— Pan Crenshaw był zły, że spóźniłem się do pracy — wyznaję.

— Czy to nie o nim mówiłeś, że jest nowy? — pyta Tom.

— Tak. Nie lubi naszej sekcji. Nie lubi autystycznych osób.

— Och, pewnie jest… — zaczyna Lucia, lecz Tom rzuca jej spojrzenie i ta milknie.

— Nie wiem, czemu uważacie, że nie lubi autystycznych osób — mówi Tom. Rozluźniam się. O wiele łatwiej rozmawia się z Tomem, kiedy mówi w taki sposób. Jest to mniej przerażające. Żałuję, że nie wiem dlaczego.

— Twierdzi, że nie powinniśmy potrzebować środków wsparcia — wyjaśniam. — Utrzymuje, że to zbyt kosztowne i że nie powinniśmy mieć sali gimnastycznej ani… innych rzeczy. — Prawdę powiedziawszy, nigdy nie mówiłem o specjalnych przedmiotach, ulepszających nasze środowisko pracy. Może Tom i Lucia pomyślą tak samo jak pan Crenshaw, gdy się o nich dowiedzą.

— To jest… — Lucia urywa, patrzy na Toma, po czym kontynuuje: — To jest śmieszne. Nieważne, co on sobie myśli. Prawo stanowi, że muszą zapewniać wam otoczenie stymulujące efektywną pracę.

— Dopóki jesteśmy równie wydajni jak inni pracownicy — dodaję. Trudno mi o tym rozmawiać; to zbyt straszne. Czuję, jak ściska mnie w gardle, i słyszę własny głos, napięty i mechaniczny. — Dopóki mieścimy się w wyznaczonych przez prawo przedziałach diagnostycznych…

— A autyzm z pewnością spełnia te kryteria — wtrąca Lucia. — Jestem pewna, że jesteś produktywny, w przeciwnym razie nie trzymaliby cię tak długo…

— Lou, czy pan Crenshaw grozi, że was zwolni? — pyta Tom.

— Nie… niezupełnie. Mówiłem wam o tej eksperymentalnej kuracji. Od pewnego czasu nie wspominali o tym, lecz teraz chcą, pan Crenshaw… firma… żebyśmy poddali się leczeniu. Przysłali nam list. Wynika z niego, że osoby biorące udział w badaniach są chronione przed zwolnieniami. Pan Aldrin z nami rozmawiał. Mieliśmy specjalne zebranie w sobotę. Myślałem, że nie mogą nas do tego zmusić, ale pan Aldrin mówi, że według pana Crenshawa mogą rozwiązać naszą sekcję i odmówić przyjęcia nas do innych działów, gdyż nie jesteśmy przeszkoleni do wykonywania odpowiedniej pracy. Mówi, że jeśli nie poddamy się kuracji, to zrobią to, i nie jest to żadne zwolnienie, ponieważ firma ma prawo zmieniać swoją strukturę.

Tom i Lucia sprawiają wrażenie zdenerwowanych. Mięśnie ich twarzy się napinają, a skóra staje się połyskliwa. Nie powinienem był mówić im o tym właśnie teraz; to nie był odpowiedni moment, choć chyba żaden moment nie byłby odpowiedni.

— Co za dranie — mówi Lucia. Patrzy na mnie i twarz się jej wygładza. — Lou… Posłuchaj, Lou: nie jestem na ciebie zła. Jestem zła na ludzi, którzy się krzywdzą albo nie traktują dobrze… ale nie na ciebie.

— Nie powinienem był wam o tym wspominać — mówię niepewnie.

— Owszem, powinieneś — odpowiada Lucia. — Jesteśmy twoimi przyjaciółmi. Musimy wiedzieć o wszystkim, co jest złe w twoim życiu, żebyśmy mogli ci pomóc.

— Lucia ma rację — dodaje Tom. — Przyjaciele sobie pomagają, tak jak ty pomogłeś nam budować stojak na maski.

— Obaj z niego korzystamy — zauważam. — Moja praca dotyczy tylko mnie.

— Tak i nie — mówi Tom. — Tak, ponieważ z tobą nie pracuje my i nie możemy ci pomóc bezpośrednio. Nie, gdyż jest to duży problem natury ogólnej, który może dotyczyć wszystkich. Nie chodzi tylko o ciebie. To samo może przytrafić się każdej niepełnosprawnej osobie, zatrudnionej w dowolnym miejscu. Co będzie, jeśli dojdą do wniosku, że człowiek na wózku inwalidzkim nie potrzebuje podjazdów? Musicie znaleźć prawnika. Czy nie wspominałeś, że Centrum może wam kogoś polecić?

— Zanim przyjdą pozostali, może opowiesz nam więcej o panu Crenshawie i jego planach? — proponuje Lucia.

Siadam na sofie, lecz trudno mi mówić, choć sami powiedzieli, że chcą mnie wysłuchać. Patrzę na dywan na podłodze o szerokim niebieskim obrzeżu i kremowych geometrycznych wzorach — są na nim cztery, w ramach z bladoniebieskich pasów — i staram się wyrażać możliwie jasno.

— Istnieje kuracja, którą ktoś zastosował na małpach — mówię. — Nie wiedziałem, że małpy mogą być autystyczne, ale oni twierdzą, że po leczeniu autystyczne małpy były normalniejsze. Teraz pan Crenshaw chce zastosować kurację na nas.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Prędkość mroku»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prędkość mroku» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Elizabeth Moon - Oath of Fealty
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Liar's Oath
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Surrender None
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Against the Odds
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Change of Command
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Rules of Engagement
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Once a Hero
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Winning Colors
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Oath of Gold
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Divided Allegiance
Elizabeth Moon
libcat.ru: книга без обложки
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - The Speed of Dark
Elizabeth Moon
Отзывы о книге «Prędkość mroku»

Обсуждение, отзывы о книге «Prędkość mroku» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x