• Пожаловаться

Robert Sawyer: Hominidzi

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Sawyer: Hominidzi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Olsztyn, год выпуска: 2007, ISBN: 978-83-89951-80-9, издательство: Solaris, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

libcat.ru: книга без обложки

Hominidzi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Hominidzi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Neandertalski fizyk Ponter Boddit, podczas eksperymentu z komputerem kwantowym przypadkiem przekracza barierę między wszechświatami i zostaje przeniesiony do naszego świata. Niemal natychmiast zostaje rozpoznany jako Neandertalczyk. Czuje się obcy w dziwnym dla niego świecie, nie potrafi porozumieć się z otoczeniem, a do tego musi przejść kwarantannę. Na szczęście znajduje kilkoro przyjaciół, w tym specjalistkę w dziedzinie genetyki, Kanadyjkę Mary Vaughan, kobietę, z którą zaczyna go łączyć szczególna więź. Tymczasem w świecie Pontera, jego partner, Adikor Huld, musi stawić czoło podejrzeniom o morderstwo. Jak ma dowieść własnej niewinności, skoro nie wie, co się stało z jego przyjacielem?

Robert Sawyer: другие книги автора


Кто написал Hominidzi? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Hominidzi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Hominidzi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Włącz światła na dole — poinstruowała Paula. Zapisała mu na plus to, że się nie ociągał. Zanim wrócił, zdążyła się wśliznąć przez właz w zimną wodę, której temperaturę utrzymywano na poziomie dziesięciu stopni Celsjusza, aby zapobiec rozwojowi mikroorganizmów i zredukować poziom spontanicznego szumu fotopowielaczy.

Poczuła przypływ paniki, nagłe wrażenie, że jest bardzo wysoko, a pod nią nie ma nic, na czym mogłaby się oprzeć; dno zbiornika było bardzo daleko. Zaczęła poruszać nogami w wodzie, głowę trzymając na powierzchni, w otworze włazu. Czekała, aż strach osłabnie. Kiedy poczuła się pewniej, odetchnęła głęboko trzy razy, mocno zacisnęła usta i zanurkowała pod powierzchnię. Widziała wszystko wyraźnie. Woda nie szczypała jej w oczy. Rozejrzała się dookoła, szukając mężczyzny, ale wokół było tyle kawałków akrylu i…

Tam!

Uniósł się ku górze, gdzie niewielka, może piętnastocentymetrowa przestrzeń dzieliła powierzchnię wody od platformy ponad nią. Zazwyczaj wypełniał ją ultraczysty azot. Biedak na pewno już nie żył; wystarczyły trzy wdechy, aby do płuc dostała się śmiertelna dawka. Co za smutna ironia: tonący prawdopodobnie z trudem dotarł na powierzchnię, sądząc, że znajdzie tam tlen, a zginął od gazu. Zwykłe powietrze dostające się przez otwartą klapę mieszało się teraz z azotem, ale dla intruza było już pewnie za późno.

Louise ponownie wystawiła głowę i ramiona ponad właz. Widziała, że Paul niecierpliwie czeka, aż coś powie — cokolwiek. Ale nie miała na to czasu. Zaczerpnęła więcej powietrza, napełniając płuca do granic możliwości, i zanurkowała. W górze było za mało miejsca, aby mogła trzymać nos nad powierzchnią wody. Płynąc, bezustannie uderzała głową o metalowy sufit. Człowiek znajdował się jakieś dziesięć metrów od niej. Louise mocno pracowała nogami, starając się jak najszybciej pokonać dzielący ich dystans i…

Zmętniała chmura w wodzie. Coś ciemnego.

Mon dieu!

Krew.

Chmura otaczała głowę mężczyzny, przesłaniając jego twarz. Nie ruszał się; jeśli jeszcze żył, był nieprzytomny.

Louise wyciągnęła szyję, ustawiając się tak, aby jej usta i nos znalazły się w wolnej przestrzeni nad powierzchnią. Niepewnie nabrała tchu — ale teraz było tam już dość zwykłego powietrza — po czym chwyciła ramię mężczyzny. Unosił się twarzą do dołu, więc przekręciła go na plecy, tak, aby jego nos znalazł się nad wodą, ale niczego to nie zmieniło. Nie było żadnego znaku, że jeszcze oddycha.

Louise zaczęła ciągnąć go przez wodę. Podjęła się ciężkiego zadania: mężczyzna był mocno zbudowany i kompletnie ubrany; jego rzeczy przesiąkły wodą. Nie miała czasu mu się przyjrzeć, zauważyła tylko, że nie ma na sobie kombinezonu ani specjalnego obuwia. Nie mógł być jednym z górników z kopalni niklu i, choć tylko przelotnie zerknęła na jego twarz — biały mężczyzna z jasną brodą — wiedziała, że nie pracował w SNO.

Paul przykląkł chyba na platformie, bo Louise dostrzegła jego głowę w wodzie; patrzył, jak zbliżają się do włazu. W innych okolicznościach najpierw wydostałaby z wody rannego, a dopiero potem wyszła z niej sama, ale właz był za mały, aby mogli zmieścić się w nim oboje, a do wyciągnięcia ciężkiego mężczyzny z wody potrzeba było siły Paula i jej.

Puściła ramię nieznajomego i wysunęła głowę nad właz. Paul zdążył zrobić jej miejsce. Przez chwilę łapała oddech, wyczerpana holowaniem mężczyzny. Potem oparła dłonie płasko o mokry podest i dźwignęła się przez otwór w górę. Paul ponownie przykląkł i pomógł jej wydostać się z wody, potem odwrócił się ku mężczyźnie.

Obcy zaczął dryfować, oddalając się od wyjścia, ale Louise zdołała złapać go za rękę i podciągnąć z powrotem pod właz. Razem z Paulem z trudem wydostali mężczyznę przez klapę i wyciągnęli go na platformę. Nadal krwawił; widać było ranę z boku głowy.

Paul natychmiast ukląkł przy nim i rozpoczął reanimację. Za każdym razem, gdy odwracał głowę, aby sprawdzić, czy szeroka pierś mężczyzny się unosi, jego policzek brudziła krew.

Louise sięgnęła po prawy nadgarstek obcego, żeby zbadać jego puls. Nic nie… Zaraz, chwila! Jest! Wyczuła tętno!

Paul rytmicznie wdmuchiwał powietrze w usta mężczyzny, aż w końcu obcy sam gwałtownie zaczerpnął tchu i wyrzucił z siebie wodę z wymiocinami. Paul zdążył odwrócić jego głowę na bok i płyny, którymi pluł mężczyzna, zmieszały się z jego krwią na podeście, zmywając jej część.

Obcy nadal wydawał się nieprzytomny. Louise, cała mokra, niemal naga i trochę zmarznięta po zimnej kąpieli, poczuła się skrępowana. Wciągnęła na siebie kombinezon i zapięła suwak — wiedziała, że Paul na nią patrzy, choć udawał, że tego nie robi.

Musieli jeszcze zaczekać dłuższą chwilę na przybycie doktora Montego. SNO znajdowało się dwa kilometry pod ziemią i ponad tysiąc dwieście metrów w poziomie od najbliższej windy przy szybie numer dziewięć. Nawet gdyby kabina była akurat na samej górze — a nie mieli takiej gwarancji — dotarcie do nich zabrałoby doktorowi co najmniej dwadzieścia minut.

Louise pomyślała, że powinna ściągnąć z mężczyzny mokre ubranie. Sięgnęła na przód jego antracytowej koszuli, ale…

Nie znalazła guzików ani suwaka. Nie wyglądało to też na pulower, choć nie miało kołnierza i…

Tutaj były! Ukryte zatrzaski biegły wzdłuż szerokich ramion. Louise próbowała je rozpiąć, ale bez skutku. Zerknęła w dół, na spodnie mężczyzny. Miały ciemny, oliwkowozielony kolor, choć mogły mieć o wiele jaśniejszą barwę, gdyby były suche. Nie znalazła żadnego paska. Zamiast niego natrafiła na rząd zatrzasków i zakładek wokół pasa.

Nagle przyszło jej do głowy, że mężczyzna może cierpieć na chorobę kesonową. Komora detektora miała głębokość trzydziestu metrów; kto wie, jak głęboko zszedł i jak szybko wypłynął na wierzch. Ciśnienie na tej głębokości pod ziemią miało wartość 130 procent normalnego. Louise nie miała pojęcia, jaki wpływ mogło to mieć na wystąpienie u kogoś choroby kesonowej, ale wiedziała na pewno, że mężczyzna wdycha teraz więcej tlenu, niż gdyby znajdował się na powierzchni Ziemi, a to musiało być dla niego dobre.

Pozostawało im tylko czekać; obcy oddychał i jego puls stawał się coraz mocniejszy. Louise wreszcie mogła się dobrze przyjrzeć twarzy nieznajomego. Była szeroka, ale nie płaska; kości policzkowe układały się ukośnie. Gigantyczny nos rozmiarem niemal dorównywał wielkości zaciśniętej pięści. Dolną szczękę pokrywał gęsty zarost koloru ciemnoblond. Proste, jasne włosy oblepiały czoło. Rysy jego twarzy nieco przypominały cechy mieszkańców Europy Wschodniej, ale karnację miał raczej skandynawską. Szeroko rozstawione oczy były zamknięte.

— Skąd on mógł się wziąć? — spytał Paul, który siedział teraz ze skrzyżowanymi nogami na platformie tuż obok mężczyzny. — Dostanie się tutaj jest w zasadzie niemożliwe, a nawet…

Louise skinęła głową.

— A nawet gdyby komuś się udało, to jak by się przedostał do zaplombowanej komory detektora? — Na moment przerwała i odgarnęła włosy z oczu, uświadamiając sobie w tej chwili, że podczas kąpieli w zbiorniku zgubiła siatkę ochronną. — Z ciężkiej wody nic już nie będzie. Jeśli on to przeżyje, czeka go poważny proces.

Pokręciła głową. Kto to mógł być? Może jakiś rdzenny mieszkaniec Kanady — Indianin-fanatyk, który uważał, że kopalnia narusza świętość jego ziem. Ale mężczyzna miał blond włosy — rzadkość wśród Indian. Nie był to też nieudany głupi wybryk jakiegoś młokosa; obcy wyglądał na jakieś trzydzieści pięć lat.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Hominidzi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Hominidzi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Robert Sawyer: Hibridos
Hibridos
Robert Sawyer
Robert Sawyer: Ludzie
Ludzie
Robert Sawyer
Robert Sawyer: Hybrydy
Hybrydy
Robert Sawyer
P. Cast: Zdradzona
Zdradzona
P. Cast
Siergiej Łukianienko: Genom
Genom
Siergiej Łukianienko
Robert Sawyer: Hominids
Hominids
Robert Sawyer
Отзывы о книге «Hominidzi»

Обсуждение, отзывы о книге «Hominidzi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.