Harry Harrison - Filmowy wehikuł czasu

Здесь есть возможность читать онлайн «Harry Harrison - Filmowy wehikuł czasu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Filmowy wehikuł czasu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Filmowy wehikuł czasu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tylko cud albo szerokoekranowa superprodukcja może ocalić wytwórnię filmową Climatic Studios przed bankructwem. Ratunkiem okazuje się jednak Vremiatron — maszyna czasu profesora Hewetta.
Przedsiębiorczy menadżer, Barney Hendrickson, przenosi się z całą ekipą w jedenastowieczny świat Wikingów, by tam, bez kosztownych wydatków i kłopotów z dekoracjami, statystami i związkami zawodowymi nakręcić przygodową sagę z życia krwiożerczych barbarzyńców. Pomysł jest znakomity, ale średniowieczna Europa szykuje Amerykanom wiele niespodzianek…
Jedna z najlepszych powieści o podróżach w czasie, dowcipna, wciągajaca, znakomicie napisana.

Filmowy wehikuł czasu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Filmowy wehikuł czasu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Barney potknął się i rozejrzał dokoła. Nie zdając sobie z tego sprawy przeszedł cały obóz i znalazł się niemal przy samym brzegu. Stał samotnie na małym pagórku, z którego rozciągał się widok na zatoka i okalającą ją plaże. Słońce wisiało nisko nad horyzontem i zanurzało się w głąb pasma chmur, rzucając zzań złote blaski. Odbijały się one w wodzie, łamiąc się i zmieniając w płynne ornamenty na grzbietach leniwie toczących się fal. Ten widok zawierał w sobie cały urok dzikiego, bezludnego świata. Barney nienawidził go — znienawidził wszystko, co go otaczało. Podniósł leżący u jego stóp odłamek skaty i cisnął nim tak, jakby morze było taflą lustra, które chciał potłuc i zniszczyć. Naderwał tylko rękę, a kamień z grzechotem potoczył się po leżących na brzegu otoczkach nie dosięgając wody. Filmu nie będzie. Barney zaklął głośno.

— Co to znaczy? — zabrzmiał za jego plecami głos Ottara. Barney odwrócił się.

— To znaczy zjeżdżaj stąd, ty zarośnięty palancie!

Ottar wzruszył ramionami i wyciągnął wielką łapę, w której trzymał kurczowo dwie butelki ,Jacka Danielsa”.

— Koło mojego domu wyglądałeś nie najlepiej. Napij się.

Barney otworzył usta i chciał powiedzieć coś wyjątkowo obraźliwego, ale zdał sobie sprawę z kim rozmawia i niespodziewanie dla samego siebie odparł. — Dziękuję — po czym przyjął otwartą butelkę. Poczuł jak długi, bardzo długi łyk rozlewa się przyjemnym ciepłem po wnętrznościach.

— Przyszedłem po moją dniówkę. Jedna butelka. Ale Dallas mówił, że za swoje srebro on kupić Ottarowi druga butelka. Za dzisiejszy pojedynek. To wielki dzień!

— Tak, dziś jest wielki dzień! Daj butelkę. To zresztą dzień ostatni, ponieważ jest już po filmie. Koniec. Szlus. Kaput! Rozumiesz co to znaczy?

Po krótkim „nie” Ottara nastąpił długotrwały bulgot.

— Domyślam się, że nie rozumiesz, ty naiwny synu natury. I co najśmieszniejsze, zazdroszczę ci.

— Nie, to nie był Natura. To był mąż zwany Thord Końska Głowa. Mój ojciec.

— Doprawdy ci zazdroszczę, ponieważ twój świat jest prosty, bardzo prosty. Silna dłoń, wyśmienity apetyt, nie gorsze pragnienie i nigdy nawet chwilowych wątpliwości. Tak, samozwątpienie to stan w jakim my żyjemy. Założę się, że nawet nie znasz takiego pojęcia.

— Samozwątpienie? To coś w rodzaju sjalfsmoro?

— Oczywiście, że nie rozumiesz.

Wiking zdążył już usiąść, wiec Barney również usadowił się obok niego, by mieć łatwiejszy dostęp do butelki. Słońce już zaszło, nad samym horyzontem niebo mieniło się intensywną czerwienią, która nad ich głowami przechodziła stopniowo w szarość, a z tyłu w głęboką czerń.

— Kręcimy film, Ottarze, to właśnie robimy. Takie ruchome obrazki. Rozrywka i wielki biznes stopione w jedno. Pieniądze i sztuka. One nie lubią mieszać się ze sobą, ale zmieszaliśmy je już lata temu. Wlazłem w ten interes, jak jeszcze nosiłem koszule w zębach, a dziś, jako podstarzały czterdziestopięcioletni młodzieniec jestem na lodzie. Dlatego, że bez tego arcydzieła Climactic się skończy — a koniec Climactic to również mój koniec. A wiesz dlaczego?

— Napij się.

— Oczywiście. Powiem ci dlaczego. Dlatego, że w ciągu mojej długiej i burzliwej kariery nakręciłem siedemdziesiąt trzy filmy i każdy, każdy z nich został natychmiast zapomniany. Jeśli opuszczę Climactic, będę skończony, bo wokół pełno jest lepszych reżyserów i producentów. Zabiorą mi każdą posadę, na jaką miałbym ochotę.

Ottar wyglądający niezwykle bohatersko i godnie, spojrzał orlim wzrokiem w stronę morza i czknął. Barney skinął na znak zgody i znowu się napił.

— Ottar, ty jesteś mądry. Powiem ci coś, czego nigdy wcześniej nikomu nie mówiłem. Powiem ci, ponieważ upijam się twoim honorarium, a ty i tak nie zrozumiesz ani słowa z tego, co chce ci powiedzieć. Wiesz, kim ja jestem? Średniakiem. Czy wiesz, co to znaczy? Jeśli jesteś zupełnym pętakiem, szybko zdajesz sobie z tego sprawę — wypieprzają cię i idziesz pracować na stacje benzynową. Jeśli jesteś geniuszem — wiesz o tym i to ci wystarcza. Ale jeśli jesteś przeciętny, nigdy nie będziesz o tym do końca przekonany. Czasami masz to sobie za złe, ale ciągle kręcisz jeden film po drugim, aż dojdziesz do liczby siedemdziesięciu trzech kinematograficznych gówien. I nagle uświadamiasz sobie, że numeru siedemdziesiąt cztery nie będzie. Najśmieszniejsze jest to, że właśnie numer siedemdziesiąty czwarty mógł być dobrym filmem. Bóg jeden wie, że mógł być inny niż reszta. Film umiera, zanim zdąży się narodzić… biedny film na śmietniku kinematografii. Klapa! Martwy film… nie ma filmu…

— Co to jest film?

— Powiem ci — to dzieło sztuki, rozrywka. Tak jak wasze — jak je tam nazywacie — sagi… — zaśpiewam pieśń z sagi. Dobrze śpiewam.

Ottar wstał, łyknął nieco dla odświeżenia gardła i zaśpiewał potężnym głosem, który mieszał się z szumem fal morskich.

Uderz, uderz mieczu!
Uderz w me serce które toczy czerw
Pomszczą mnie moi synowie o gniewnych obliczach.
Śmierci obcy jest lęk. Głos Walkirii
Zaprasza nowych gości na ucztę do pałacu Odyna
Śmierć nadchodzi. Stoły zastawione są piwem.
Życie minęło. Śmiejąc się umrę!

Ottar trwał chwilę w bezruchu, po czym ryknął jeszcze głośniej, z wściekłością:

— To pieśń, którą śpiewał Ragnar, gdy mordował go król Aella. Aella umarł. Chciałbym móc go zabić. Potrząsnął pięścią w stronę ponurego nieba.

Barney zaczął mieć kłopoty ze wzrokiem, na szczęście zauważył, że po przymknięciu jednego oka widzi zupełnie nieźle. zamajaczyła nad nim sylwetka Ottara — rozwichrzonej i odzianej w skóry pośród z zarania dziejów, oświetlonej ostatnimi, czerwonymi odblaskami zachodzącego słońca. Saga była dla Ottara czymś rzeczywistym, życie i sztuka stanowiły jedność. Pieśń była zarazem walką — walka stawała się pieśnią.

Ta myśl uderzyła Barneya z tak wstrząsającą nagłością, że na moment zabrakło mu tchu. Właściwie dlaczego by nie? Gdyby nie był na wpół ubzdryngolony, gdyby nie pił na brzegu przedhistorycznego morza, z człowiekiem, który nie żył od prawie tysiąca lat, nic podobnego nie przyszłoby mu do głowy. Właściwie dlaczego by nie? Wszystko w tym fachu to jedno wielkie wariactwo, czemu zatem w tym szaleństwie nie postawić kropki nad „i”? Jest swobodny i ma władze — a zresztą w każdym wypadku i tak już po nim. Czemu nie?

— Chodź ze mną! — wstał na równe nogi i próbował pociągnąć za sobą bezwładną postać Wikinga.

— Po co? — spytał Ottar.

— Obejrzeć film. — Wiking pozostał niewzruszony.

— Po whisky!

Był to znacznie lepszy powód i razem poszli do obozu, przy czym Barney niemal wisiał na swym towarzyszu, który zdawał się tego w ogóle nie odczuwać.

— Materiały gotowe? — spytał Barney, wsadziwszy głowę do przyczepy mieszczącej laboratorium. — Wychodzą z suszarki, Mr Hendrickson — odparł technik.

— W porządku. Rozwińcie ekran na zewnątrz. Przejrzymy je. Niech pan puści najpierw wcześniejsze kawałki, a na koniec da to, co nakręciliśmy dzisiaj.

— Whisky? — mruknął pytająco Ottar.

— Oczywiście… siądź tutaj. Zaraz przyniosę.

Barney musiał stawić teraz czoła szeregowi trudności. Przede wszystkim były pewne kłopoty ze znalezieniem właściwej drogi do własnej przyczepy, zaś pod nogami plątała się niezwykła liczba przedmiotów, o które trzeba się było potknąć. Na samym końcu pojawił się problem dopasowania właściwego klucza do odpowiedniego zamka. Gdy wracał, ekran był już zmontowany. Przed nim stało kilka campingowych fotelików. Rozsiedli się w nich z Ottarem wygodnie, w towarzystwie nowej butelki. Zawarczał projektor i we wspaniałym, udekorowanym gwiaździstym niebem kinie rozpoczął się film.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Filmowy wehikuł czasu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Filmowy wehikuł czasu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Filmowy wehikuł czasu»

Обсуждение, отзывы о книге «Filmowy wehikuł czasu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x