Harry Harrison - Filmowy wehikuł czasu

Здесь есть возможность читать онлайн «Harry Harrison - Filmowy wehikuł czasu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Filmowy wehikuł czasu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Filmowy wehikuł czasu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tylko cud albo szerokoekranowa superprodukcja może ocalić wytwórnię filmową Climatic Studios przed bankructwem. Ratunkiem okazuje się jednak Vremiatron — maszyna czasu profesora Hewetta.
Przedsiębiorczy menadżer, Barney Hendrickson, przenosi się z całą ekipą w jedenastowieczny świat Wikingów, by tam, bez kosztownych wydatków i kłopotów z dekoracjami, statystami i związkami zawodowymi nakręcić przygodową sagę z życia krwiożerczych barbarzyńców. Pomysł jest znakomity, ale średniowieczna Europa szykuje Amerykanom wiele niespodzianek…
Jedna z najlepszych powieści o podróżach w czasie, dowcipna, wciągajaca, znakomicie napisana.

Filmowy wehikuł czasu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Filmowy wehikuł czasu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wtem platforma pojawiła się znowu i z wysokości kilku cali opadła na ziemie tuż obok niego.

— Rychło w czas! — krzyknął Barney. Poczucie pewności siebie spłynęło nań gwałtownie, gdy tylko wstał i rozprostował kości. — Gdzie byliście?

— W dwudziestym wieku, a gdzieżby indziej — odparł profesor. — Nie zapomniał pan chyba o punkcie K? By przesunąć się o kilka minut naprzód w pańskim, subiektywnym czasie musiałem cofnąć platformę do momentu, z którego wyruszyliśmy, po czym wrócić tutaj, z odpowiednim przesunięciem w czasie i przestrzeni. Jak długo to trwało według tutejszego czasu?

— Nie wiem. Przypuszczam, że kilka minut.

— Znakomicie, rzekłbym doskonal, jak na podróż w te i z powrotem poprzez prawie dwa tysiąclecia. Powiedzmy, pięć minut! To wielkość mikroskopijnie wręcz mała w porównaniu z błędem…

— W porządku, profesorze. Opracuje to pan dokładnie kiedy indziej. Na razie chce mieć tu całą ekipę i zacząć prace. Odjedźcie stąd tym jeepem. Wy dwaj zostaniecie na miejscu. Zaczniemy przesyłać tu pojazdy i chciałbym, żebyście jak tylko się pojawią, odjeżdżali nimi na bok, by zrobić miejsce dla następnych. Zasuwamy!

Tym razem Barney wrócił razem z platformą i nawet przez moment nie zastanawiał się nad tym, jak muszą się czuć ci dwaj, którzy pozostali.

Transfer odbywał się prawie bez przeszkód. Już po kilku pierwszych próbach ciężarówki i przyczepy wjeżdżały sprawnie przez drzwi studio dźwiękowego i znikały w przeszłości. Jedyny wypadek zdarzył się przy, trzeciej przesyłce. Ciężarówka zsunęła się nieco z platformy i w momencie, gdy zaczęła się podróż w czasie, jakieś dwa cale rury wydechowej i pół tablicy rejestracyjnej z brzękiem spadło na podłogę. Barney podniósł kawałek rury wydechowej i spojrzał na jej lśniący koniec, obcięty tak równiutko, jakby właśnie wyszedł spod szlifierki. Najwidoczniej kawałek ten wysunął się poza granice pola czasowego i po prostu pozostał w teraźniejszości. Równie dobrze mogło się to przytrafić czyjejś ręce.

— W czasie podróży wszyscy, z wyjątkiem profesora, mają siedzieć w pojazdach. Nie możemy sobie pozwolić na wypadki — polecił.

Traktor, holujący przyczepa z motorówką oraz ciężarówka — chłodnia stanowiły ostatni ładunek. Barney wszedł na platforma tuż za nimi. Po raz ostatni spojrzał na blask kalifornijskiego słońca, po czym dał profesorowi sygnał do odjazdu. Jego zegarek wskazywał 11:57 przed południem w sobota, gdy wiek dwudziesty rozpłynął się w nicości, by być zastąpionym przez jedenaste stulecie. Barney wciągnął głęboko powietrze i odetchnął z ulgą. Od tej chwili czas w epoce, którą opuścił, powinien się zatrzymać. Tak długo, jak tu pozostaną, by kręcić film, obojętne ile to potrwa, w Kalifornii nie upłynie ani jedna sekunda. Gdy wrócą z powrotem, z gotowym filmem, będzie sobotnie południe — niemal pełne dwa dni przed poniedziałkowym terminem. Po raz pierwszy od dłuższego czasu odprężył się. Potem jednak przypomniał sobie, że ma przed sobą kręcenie całego filmu, z wszystkimi związanymi z tym problemami i możliwymi nieszczęściami i znów poczuł, jak jakiś wielki ciężar wali mu się na barki. Poczucie trwogi chwyciło go w kleszcze z nową mocą.

Kierowca traktora puścił silnik na pełne obroty. Piekielny hałas przewalił się nad głową Barneya, a smród spalin wypełnił czyste do tej pory powietrze. Barney usunął się z drogi, którą holowano przyczepę z łodzią motorową i rzucił okiem na łąka. Ciężarówki i przyczepy poniewierały się wokół w bezładzie. Kilka z nich ustawiło się w koło, jak tabor wozów pionierskich, gotowych do walki z Indianami. Wśród nich snuło się kilka sylwetek ludzkich. Większość spała jednak nadal w najlepsze. Barney marzył o tym, by być jednym ze zwykłych członków ekipy, wiedział jednak, że nie uśnie, choćby nawet bardzo się o to starał. Równie dobrze mógł zatem rozejrzeć się za jakimś zajęciem. Podszedł do Texa i Dallasa, którzy rozsiedli się na wyciągniętych z jeepa i ustawionych na trawie siedzeniach.

— Łap! — krzyknął w kierunku Dallasa i rzucił mu ćwierćdolarową monetę. Dallas chwycił ją w powietrzu. — Losujcie. Potrzebuje jednego z was, by poszedł ze mną odszukać Jensa Lynna. Drugi może spać dalej.

— Orzeł — ty idziesz — powiedział Dallas, a w chwile potem zaklął szpetnie na widok oblicza George’a Washingtona. Tex zarechotał z satysfakcją i ułożył się wygodniej na siedzeniu.

— Wie pan — stwierdził w chwile potem Dallas, gdy zjeżdżali na dół, w kierunku plaży. — Nie mam nawet bladego pojęcia, gdzie się znajdujemy.

— Na Orkneyach — Barney pogrążył się w kontemplacji mew, które wzbijały się w powietrze tuż przed nimi i obrzucały ich skrzekliwymi wyzwiskami.

— Zawsze byłem słaby z geografii.

— To taki mały archipelag na północ od Szkocji, mniej więcej na szerokości geograficznej Sztokholmu.

— Na północ od Szkocji?! A niech to szlag trafi! Mój oddział stacjonował w Szkocji w czasie wojny. Słońce widziałem tam tylko raz. Przez dziurę w chmurach. Było tam wystarczająco zimno, by zamrozić…

— Zgoda, ale to było w dwudziestym wieku. Teraz jesteśmy w jedenastym, w środku czegoś, co się nazywa małym optimum klimatycznym. Tak przynajmniej określa to profesor i jeśli chcesz wiedzieć coś więcej, zapytaj go o to. Klimat wtedy był — czy raczej jest — cieplejszy, na tym właśnie polega różnica.

— Trudno w to uwierzyć — warknął Dallas, patrząc podejrzliwie na słońce, tak jakby oczekiwał, że za chwile zniknie ono na dobre. Dom wyglądał dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy ujrzeli go po raz pierwszy. Jeden ze służących siedział na progu i ostrzył nóż. Gdy podjechali bliżej, spojrzał na nich z przerażeniem, odrzucił na bok osełkę i wbiegł do środka. W chwile później ukazał się Ottar. Wytarł usta wierzchem dłoni i gdy tylko jeep się zatrzymał, wykrzyknął:

— Witajcie! Miło mi widzieć was z powrotem. Gdzie „Jack Daniels?”

— Lekcje angielskiego najwyraźniej zrobiły swoje — stwierdził Dallas — ale nie miały chyba najmniejszego wpływu na jego pragnienie.

— Mamy kupę picia — zapewnił go Barney — ale najpierw chciałbym pomówić z doktorem Lynnem. — Jest gdzieś w obejściu — odparł Ottar, po czym podniósł głos do ryku. — Jens — kom hingat .

Jens wyczłapał ospale zza węgła domu, dźwigając prymitywne, drewniane wiadro. Był boso, a gruba warstwa błota oblepiała go po pas. Okryty był nieokreślonego gatunku workowatym przyodziewkiem, niezwykle obszarpanym i przewiązanym w pasie kawałkiem skórzanego rzemienia. Jego broda i spadające na ramiona włosy robiły niemal takie samo wrażenie, jak fryzura Ottara. Kiedy ujrzał jeepa stanął jak wryty. Jego oczy rozjarzyły się złym blaskiem, z ust wyrwał się dziki okrzyk i Jens, wymachując nad głową wiadrem, rzucił się w ich kierunku. Dallas wyskoczył z wozu i wybiegł mu naprzeciw.

— Spokojnie, doktorze — krzyknął — niech pan rzuci ten ceber zanim stanie się komuś krzywda. Słowa, a może gotowa do boju sylwetka kaskadera ostudziły nieco gniew Lynna. Zwolnił, a potem zatrzymał się, opuszczając wiadro.

— Co się z wami działo — zapytał głośno. — Gdzieście się podziewali.

— Przygotowania do produkcji, nic więcej — odparł Barney. — Minęły zaledwie dwa dni odkąd pana tu zostawiłem i aczkolwiek zdaje sobie sprawę, że dla pana były to dwa miesiące…

— Dwa miesiące?! — ryknął Jens. — Minął ponad rok! Co to ma znaczyć?!

Barney wzruszył ramionami. — Sądzę, że to błąd profesora. Ta cała aparatura, rozumie pan… Jens Lynn zgrzytnął zębami tak, że mimo odległości, jaka ich dzieliła, wyraźnie to usłyszeli.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Filmowy wehikuł czasu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Filmowy wehikuł czasu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Filmowy wehikuł czasu»

Обсуждение, отзывы о книге «Filmowy wehikuł czasu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x