• Пожаловаться

Alfred Bester: Gwiazdy — moje przeznaczenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Alfred Bester: Gwiazdy — moje przeznaczenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Olsztyn, год выпуска: 2006, ISBN: 83-89951-51-7, издательство: Solaris, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Alfred Bester Gwiazdy — moje przeznaczenie

Gwiazdy — moje przeznaczenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiazdy — moje przeznaczenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niezbyt odległa przyszłość, człowiek opanował układ słoneczny, posiadł też umiejętność teleportowania się z miejsca na miejsce, o ile zna koordynaty miejsca docelowego. Teleportować można się w obrębie planety, nikomu jednak nie udał się skok przez kosmiczną pustkę. Ta umiejętność odmieniła cały świat, ale nie odmieniła samego człowieka. Jego postępowaniem kierują wciąż te same namiętności — a są jedną z najlepszych książek o zemście. Niejaki Foyle jest zwykłym pracownikiem na statku kosmicznym, ani inteligentnym, ani ambitnym, szary człowiek jakich wiele. Do czasu, gdy wrak rozbitego statku, na którym z determinacją walczy o życie jedyny rozbitek — Foyle właśnie — zostaje obojętnie ominięty przez inny statek. Foyle wpada we wściekłość i poprzysięga zemstę ludziom, którzy nie chcieli uratować rozbitka. Od tej chwili akcja nabiera nieprawdopodobnego tempa. Samotny mściciel w dążeniu do zemsty staje się nadczłowiekiem, zdolnym do nieprawdopodobnych czynów.

Alfred Bester: другие книги автора


Кто написал Gwiazdy — moje przeznaczenie? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Gwiazdy — moje przeznaczenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiazdy — moje przeznaczenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Foyle ocknął się zlany potem, z trudem łapiąc oddech, nie zdając sobie nawet sprawy, że już się obudził. Znajdował się w uścisku wężowłosego Eumenidesa o kaprawych ślepiach. Ściągano go, zapędzano w zasadzki, strącano z wysokości, palono na stosie, obdzierano ze skóry, duszono sznurem, rzucano na pożarcie robactwu. Krzyczał. Uciekał. Radarowe Pole Hobbla działające w Teatrze spętało mu nogi i tamując ruchy uczyniło zeń uciekiniera z jakiegoś sennego koszmaru. Przez kakofonię dzikich wrzasków, zgrzytów, jęków, westchnień atakujących jego uszy, grzmiał monotonnie jakiś głos:

— Gdzie jest „Nomad”? Gdzie jest „Nomad”? Gdzie jest „Nomad”? Gdzie jest „Nomad”? Gdzie jest „Nomad”?

— „Vorga” — wycharczał Foyle. — „Vorga”.

Został zaszczepiony swą własną manią. Uodpornił go jego własny koszmar.

— Gdzie jest „Nomad”? Gdzie zostawiłeś „Nomada”? Co się stało z „Nomadem”? Gdzie jest „Nomad”?

— „Vorga” — wrzasnął Foyle. — „Vorga”. „Vorga”. „Vorga”.

Dagenham klął w kabinie sterowniczej. Ordynator Oddziału Psychiatrii zerknął na zegarek.

— Minuta czterdzieści pięć sekund, Saul. Nie wytrzyma dużo dłużej.

— Musi się załamać. Poczęstuj go ostatnim efektem.

Palono Foyla żywcem; z namaszczeniem, bezlitośnie, ohydnie. Opuszczono go w mroczną otchłań i zagrzebano w cuchnącym szlamie, który odciął dopływ światła i powietrza. Dusił się powoli, a głos huczał gdzieś z oddali: „GDZIE JEST NOMAD? GDZIE ZOSTAWIŁEŚ NOMADA? MOŻESZ UCIEC, JEŚLI ODNAJDZIESZ NOMADA, GDZIE JEST NOMAD?”.

Ale Foyle był znowu na pokładzie „Nomada” w swojej pozbawionej światła i powietrza trumnie, unosząc się wygodnie miedzy podłogą a sufitem. Zwinął się w kłębek jak płód w łonie matki i przygotował do snu. Był zadowolony. Ucieknie. Znajdzie „Vorgę”.

— Nieczuły sukinsyn! — zaklął Dagenham. — Czy ktoś przedtem oparł się Teatrowi Koszmaru, Fritz?

— Niewielu. Masz rację. To niezwykły człowiek, Saul.

— Muszę go złamać. Dosyć, cholera. Nie będziemy już tego dalej ciągnąć. Spróbujemy teraz z Megal Nastrojem. Aktorzy gotowi?

— Wszystko gotowe.

— No to zaczynamy.

Istnieje sześć kierunków, w których może rozwinąć się mania wielkości. Megal (skrót od megalomanii) Nastrój był w terapii udramatyzowaną techniką diagnozy, której cel sprowadzał się do ustalenia i wysnucia fabuły szczególnego przypadku przebiegu megalomanii.

Foyle obudził się w luksusowym łożu z baldachimem. Znajdował się w sypialni obwieszonej brokatem i wytapetowanej aksamitem. Rozejrzał się ciekawie po pokoju. Przez witrażowe okno sączyły się ciepłe promienie słońca. W drugim końcu pokoju lokaj układał ubranie, starając się zachować cisze.

— Hej, ty… — chrząknął Foyle.

Lokaj odwrócił się.

— Dzień dobry, panie Fourmyle — bąknął.

— Co?

— Piękny mamy dziś poranek, sir. Przyniosłem brązowy garnitur i kurdybanowe lakierki, sir.

— Co jest, kurczę?

— Ja… — Lokaj spoglądał na Foyla ciekawie. — Czy coś nie w porządku, panie Fourmyle?

— Jak ty na mnie wołasz, koleś?

— Po nazwisku, sir…

— To ja się nazywam… Fourmyle? — Foyle uniósł się na łokciach. — Nie, to nie moje nazwisko, kurczę. Moje jest Foyle. Gully Foyle. Tak się nazywam.

Lokaj zagryzł wargę.

— Chwileczkę, sir… — wyszedł z pokoju i zawołał kogoś. Potem zza drzwi doszedł Foyla szmer przyciszonej rozmowy. Do pokoju wbiegła czarująca dziewczyna w bieli i usiadła na krawędzi łoża. Ujęła ręce Foyla w swoje dłonie i spojrzała mu w oczy. Na jej twarzy malował się wyraz zatroskania.

— Kochanie, kochanie, kochanie — wyszeptała. — Nie zaczniesz chyba wszystkiego od początku, prawda? Doktor zaklinał się, że wyszedłeś już z tego.

— Co mam zaczynać od początku?

— Cały ten nonsens z Gulliverem Foyle; że niby jesteś zwykłym marynarzem i…

— Przecież ja jestem Gully Foyle. To moje nazwisko — Gully Foyle.

— Nie jesteś, słoneczko. To urojenie, które prześladuje cię od kilku tygodni. Przepracowałeś się i zbyt dużo piłeś.

— Całe życie byłem, kurczę, Gully Foyle.

— Tak, wiem kochany. Tak ci się właśnie wydaje, ale nie jesteś Gully Foyle. Jesteś Geoffrey Fourmyle. Geoffrey Fourmyle. Jesteś… Och, nie ma sensu ci mówić, sam się przekonasz. Musisz zejść na dół. W twoim biurze panuje straszny bałagan.

Foyle pozwolił ubrać się lokajowi i zszedł oszołomiony na dół po schodach. Podążał za czarującą dziewczyną, która najwyraźniej go adorowała, przez gigantyczną pracownię, zastawioną stołami kreślarskimi, sztalugami i na wpół ukończonymi obrazami. Dziewczyna wprowadziła go do olbrzymiej sali wypełnionej szafkami, automatycznymi telegrafami giełdowymi, urzędnikami, sekretarkami i personelem biurowym. Następnie weszli do wysokiego laboratorium, błyszczącego szkłem laboratoryjnym i chromem. Migotały tam i syczały palniki; bulgotały i pieniły się kolorowe ciecze; w powietrzu rozchodził się przyjemny zapach aromatycznych chemikaliów i dziwnych eksperymentów.

— Co to wszystko znaczy? — spytał Foyle.

Dziewczyna posadziła Foyla na obitym pluszem fotelu, stojącym obok ogromnego biurka, które zawalone było najprzeróżniejszymi papierami pobazgranymi fantastycznymi symbolami. Na niektórych, nagryzmolone w imponującym, autorytatywnym podpisie, dostrzegł Foyle nazwisko: Geoffrey Fourmyle.

— To jakaś idiotyczna pomyłka — zaczął Foyle.

Dziewczyna uciszyła go.

— Jest tu doktor Reagan. On ci wszystko wyjaśni.

Do Foyla zbliżył się wyjątkowo przystojny mężczyzna o szorstkich, dodających otuchy manierach. Dotknął jego pulsu, zajrzał w oczy i pokiwał z zadowoleniem głową.

— Dobrze — powiedział. — Świetnie. Jest pan bliski całkowitego wyzdrowienia, panie Fourmyle. Teraz posłucha mnie pan przez chwile, dobrze?

Foyle skinął głową.

— Nic pan nie pamięta z przeszłości. Ma pan tylko fałszywe wspomnienia. Był pan przepracowany. Jest pan człowiekiem na odpowiedzialnym stanowisku i zbyt wiele od pana wymagano. Miesiąc temu zaczął pan pić… Nie, nie, niech pan nie zaprzecza. Pił pan. Zgubił pan siebie.

— Ja…

— Doszedł pan do przekonania, że nie jest sławnym Jeffem Fourmyle. Dziecinna próba ucieczki przed odpowiedzialnością. Wyobraził pan sobie, że jest zwykłym kosmonautą, nazwiskiem Foyle. Gulliver Foyle, tak? Z jakimś dziwnym numerem…

— Gully Foyle: AS 128/127:006. Ale to przecież ja. To…

— Nie, to nie pan. To jest pan. — Doktor Reagan wskazał ręką na wielkie biura, widoczne przez ścianę z przezroczystego szkła.

— Może pan odzyskać prawdziwą pamięć jedynie w ten sposób, że rozładuje pan obecną — fałszywą. Cała ta wspaniała rzeczywistość jest pańską rzeczywistością, jeśli tylko potrafimy panu pomóc pozbyć się mrzonek o kosmonaucie. — Doktor Reagan pochylił się w przód. Jego wypolerowane okulary lśniły hipnotyzujące — Niech pan odtworzy ze szczegółami te swoje fałszywe wspomnienia, a ja postaram się je wymazać z pańskiej pamięci. Gdzie, zgodnie z pańskimi wyobrażeniami, zostawił pan statek kosmiczny „Nomad”? Jak pan się z niego wydostał? Gdzie, według pańskich urojeń, znajduje się teraz „Nomad”?

Foyle rozmarzył się nad romantycznym czarem sceny, która zdawała się być prawie w zasięgu jego ręki.

— Wydaje mi się, że zostawiłem „Nomada”… — urwał.

Z wypukłych szkieł okularów doktora Reagana przyglądała mu się badawczo odbita w nich diabelska twarz… szkaradna tygrysia maska z napisem NOMAD wyrytym nad zniekształconą brwią. Foyle zerwał się z fotela.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gwiazdy — moje przeznaczenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiazdy — moje przeznaczenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gwiazdy — moje przeznaczenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Gwiazdy — moje przeznaczenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.