- Wehikuł Wyobraźni

Здесь есть возможность читать онлайн «  - Wehikuł Wyobraźni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1978, Издательство: Wydawnictwo Poznańskie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wehikuł Wyobraźni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wehikuł Wyobraźni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Antologia opowiadań fantastycznonaukowych polskich pisarzy współczesnych.

Wehikuł Wyobraźni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wehikuł Wyobraźni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

A to się tak zaczęło. Dlatego, że kocham i szanuję naukę, to gdy tylko skończyłem te dwie klasy, zaraz poszedłem do pracy w Instytucie Kosmologii i Kosmografii. Nie wiem dokładnie, co to jest kosmologia i kosmografia, ale pracuje mi się dobrze. Zamiatam korytarze, czyszczę popielniczki i myję klozety. Najlepiej lubię myć klozety, bo mi się to świetnie udaje. Są bardzo czyste i piękne, gdy je wyszoruję ryżową szczotką i proszkiem.

Dobrze robię swoją robotę i dlatego wszyscy mnie lubią i szanują. Pan profesor Towsten często daje mi cukierki, a pan docent Smith poczęstował mnie papierosem już siedem razy. I dlatego wiem, że stale, co dzień, jestem bardzo pożyteczny dla nauki. Ale raz to się jej wyjątkowo dobrze przysłużyłem i dlatego piszę to sprawozdanie.

A to tak było. Coś spadło z nieba w stanie Massachusetts. Ale to nie był ani śnieg, ani deszcz, ani nawet samolot, co się zepsuł, tylko coś zupełnie innego. Jak spadło — to zaraz zostało znalezione. Potem to przywieziono do naszego Instytutu i wszyscy byli bardzo zdenerwowani. Tego dnia to profesor Towsten nawet mi nie dał cukierka, co zawsze robił. Ale ja się nie obraziłem, bo wiedziałem, że coś ważnego przywieźli i pan profesor nie miał głowy, żeby o cukierku pamiętać.

Przywieźli to coś w skrzyni. Potem skrzynię otworzono i długo do niej panowie uczeni zaglądali. A potem zaraz zaczęli się kłócić.

Pan profesor Towsten stwierdził, że to coś jest podobne do czegoś, a pan docent Smith powiedział, że to nieprawda, bo to coś jest rzeczywiście podobne, ale do czegoś zupełnie innego. Wtedy profesor powiedział, że docenta wyobraźnia ponosi, a pan docent mówił do profesora, że jest właśnie odwrotnie.

Nie wiem dobrze, co to znaczy „ponosi wyobraźnia”, ale chyba coś niezbyt przyjemnego, bo się na siebie okropnie złościli. Potem oglądali to coś inni panowie profesorzy i docenci, i każdy mówił, że jest to podobne do czegoś najzupełniej innego. Jeden mówił — że jest to kula, drugi — że walec, a trzeci nazwał to stożkiem. Czwarty wreszcie rzekł, że to coś, co spadło z nieba w stanie Massachusetts, jest najbardziej podobne do elipsoidy zakrzywionej w kierunku czwartego wymiaru, i wszyscy bardzo się wtedy śmiać zaczęli. To musi być coś strasznie śmiesznego, taka elipsoida zakrzywiona w kierunku czwartego wymiaru, bo im się wszystkim zrobiło wesoło, jak to usłyszeli.

Słyszałem to wszystko, gdy wyprzątałem popielniczki w pokoju pana profesora Towstena, gdzie właśnie wszyscy siedzieli i mieli naradę. A radzili tak chyba przez tydzień albo i nawet dziesięć dni, i zupełnie nie potrafili się pogodzić, do czego najbardziej podobne jest to, co spadło z nieba w stanie Massachusetts.

A pewnego dnia spotkał mnie na korytarzu pan profesor Towsten, tak jakoś na mnie dziwnie popatrzył i zapytał:

— Bill, czy ty masz wyobraźnią?

— Nie wiem, panie profesorze — odpowiedziałem, bo to jest trudne słowo i nie bardzo dokładnie rozumiem, co oznacza.

A on na to, że to bardzo dobrze, że nie wiem, i czy nie zechciałbym się przyczynić dla nauki Więc ja powiedziałem, że się bardzo chętnie przyczynię, bo naukę szanuję, i tylko mam prośbę, żeby to za bardzo nie bolało. On się wtedy uśmiechnął i zapewnił, że wcale boleć nie będzie. Panu profesorowi Towstenowi wierzę, gdyż on nigdy nie kłamie, i dlatego się zaraz zgodziłem.

Następnego dnia, jak tylko przyszedłem do pracy, poproszono mnie do gabinetu profesora Towstena. Powiedzieli, żebym usiadł, a pan profesor oznajmił, że na początek chcieliby zbadać moją wyobraźnię. To mi się nawet spodobało, bo lubię, gdy mnie lekarze badają. Ale mnie wcale nie badali słuchawką i rozmaitymi aparatami, tylko zaczęli robić ze mną testy, a to już mi się podobało daleko mniej.

Doskonale wiem, co to są testy, i strasznie ich nie lubię. Gdy przez sześć lat chodziłem do szkoły specjalnej, stale robili testy i bardzo mnie tym męczyli. A oni nic, tylko liczyli mój iloraz. Gdy ich się zapytałem, gdzie mam ten iloraz, odpowiadali, że mam go w głowie. Ale ja wcale nie czułem, żebym go tam miał, i podejrzewałem, że ze mnie kpili, a ja tego okropnie nie lubię.

No i teraz się znowuż testy zaczęły. Pokazali mi kilkanaście kartek papieru, na których były różne kleksy z atramentu, i zapytali, co na tych kartkach widzę. Odpowiedziałem im, że widzę kleksy z atramentu. Ale to im nie wystarczyło i nalegali, żebym powiedział coś więcej. Pomyślałem sobie, że coś chyba ważnego przeoczyłem, więc jeszcze raz bardzo uważnie przyjrzałem się wszystkim kartkom, ale na nich nie było nic — tylko kleksy. Więc im to powiedziałem.

Wtedy zapytali, do czego te kleksy są podobne. Długo się namyślałem, przypominałem sobie różne rzeczy, a w końcu powiedziałem, że najbardziej to są one podobne do kleksów z atramentu, jakie czasami miałem w zeszytach, gdy uczyłem się w szkole specjalnej. Oni na to zaczęli kręcić głowami, i zrozumiałem, że się test nie udał, więc zrobiłem zmartwioną minę, bo mi było przykro.

Jak oni to zobaczyli, to powiedzieli, żebym się zupełnie nie przejmował, bo wszystko dobrze jest, właśnie tak jak jest, i zaczęli test następny.

Dostałem teraz inne kartki papieru. Na nich nie było kleksów, tylko rozmaite obrazki. Na obrazkach byli narysowani ludzie i zwierzęta. Ucieszyłem się, że ten test jest łatwiejszy, i już chciałem opowiadać, co widzę na obrazkach, ale się okazało, że wcale o to nie chodzi. Teraz to oni chcieli, żebym z tych obrazków ułożył jakąś historyjkę, czyli taki komiks, i dopiero im ją opowiedział.

Bardzo się tym zdumiałem i zacząłem tłumaczyć, że nie mogę ułożyć komiksu, bo przecież nie znam żadnej historyjki o tych ludziach i zwierzętach narysowanych na obrazkach. A profesor na to, żebym jednak spróbował. A to mi się zupełnie nie spodobało, nawet się troszkę rozzłościłem i jeszcze raz im powiedziałem, że naprawdę nie znam żadnej historyjki o tych z obrazków i jeżeli już koniecznie chcą, to niech mi ją opowiedzą, a ja wtedy ułożę obrazki w komiks i im powtórzę, bo pamięć — to mam bardzo dobrą.

Ale jak na nich popatrzyłem, zrozumiałem, że nie o to im chodzi i że ten test także się nie udał. Bo się śmiać zaczęli.

I znowu pan profesor Towsten powiedział, żebym się wcale nie martwił, bo oni są właśnie zadowoleni, że się test nie udał. A jak zobaczyłem, że oni są zadowoleni naprawdę, bo się śmieją, to i ja się rozchmurzyłem i też się śmiać zacząłem. I wszyscy śmieliśmy się. Było bardzo wesoło, a pan docent Smith poczęstował mnie papierosem.

A jak już pośmieliśmy się i popaliliśmy, to zaprowadzono mnie do sąsiedniego pokoju i wszyscy stali się bardzo poważni, więc i ja też. Profesor włączył magnetofon i powiedział głośno:

— Przebieg eksperymentu na temat percepcji znaleziska ze stanu Massachusetts przez osobnika płci męskiej w wieku lat trzydzieści jeden, o ilorazie inteligencji 71, nie reagującego na test Ro — scharda.

A potem wyłączył magnetofon i powiedział, że teraz będzie najważniejszy eksperyment, że nagra się wszystko, co zostanie powiedziane, i żebym się skupił, uważał i szczerze odpowiadał na wszystkie pytania. Odpowiedziałem, że jestem już bardzo skupiony, więc włączono na nowo magnetofon i wszystko się zaczęło.

Otworzyli wielkie pudło, które stało w kącie pokoju, powiedzieli, że w środku jest to coś, co spadło z nieba w stanie Massachusetts, i kazali mi podejść do pudła i zajrzeć do środka.

Podszedłem i zajrzałem. Pan profesor Towsten zapytał, czy coś widzę. Powiedziałem, że tak, bo w pudle cos rzeczywiście leżało. Wtedy zapytali, co widzę. Odpowiedziałem, że nie wiem, co to jest i jak to się nazywa. Profesor kazał mi powiedzieć, czy to jest kula, a ja na to, że na pewno nie kula. Więc zapytali, czy to jest walec lub stożek. Powiedziałem, że niedokładnie rozumiem, co to jest walec, a co stożek. Profesor podszedł do tablicy i narysował dwa rysunki, jeden miał być walcem, drugi stożkiem. Popatrzyłem i powiedziałem im, że to coś w skrzyni nie jest podobne do rysunków. Rysunki są płaskie, a to coś, co spadło z nieba w stanie Massachusetts, wcale płaskie nie jest.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wehikuł Wyobraźni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wehikuł Wyobraźni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wehikuł Wyobraźni»

Обсуждение, отзывы о книге «Wehikuł Wyobraźni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x