- Wehikuł Wyobraźni

Здесь есть возможность читать онлайн «  - Wehikuł Wyobraźni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1978, Издательство: Wydawnictwo Poznańskie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wehikuł Wyobraźni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wehikuł Wyobraźni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Antologia opowiadań fantastycznonaukowych polskich pisarzy współczesnych.

Wehikuł Wyobraźni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wehikuł Wyobraźni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zakasał rękawy i w trzy dni zbudował Kontemplator Bytu Szczęsny, maszynę, która świadomością, rozjarzoną w katodach, zespalała się z każdą postrzeżoną rzeczą i nie było na świecie nic takiego, co by jej uciechy nie sprawiało. Usiadł przed nią Trurl, by rozważyć, czy o to mu chodziło. Kontemplator, rozkraczony na trzech metalowych nogach, wodził lunetowymi oczyskami po otoczeniu, a czy natrafił wzrokiem na deskę parkanu, na głaz czy stary trzewik, niezmiernie się zachwycał, tak iż postękiwał z cicha od nadzwyczajnej lubości, co go rozpierała. Kiedy zaś Słońce zaszło i zorze niebo zróżowiły, kucnął nawet od zachwycenia.

— Klapaucjusz powie naturalnie, że samo kucanie i stękanie jeszcze o niczym nie świadczy — rzekł do siebie Trurl, coraz bardziej czegoś niespokojny. — Zażąda dowodów…

Wprawił tedy Kontemplatorowi w brzuch znaczny zegar z pozłacaną strzałką, który wyskalował w jednostkach szczęśliwości i nazwał je hedonami lub hedami w skrócie. Za jeden hed przyjął tę ilość ekstazy, jakiej się doznaje, gdy przebędzie się cztery mile w bucie z gwoździem wystającym, a potem gwóźdź się usunie. Pomnożył drogę przez czas, podzielił przez zadziorność gwoździa, przed nawias wyprowadził współczynnik pięty zmęczonej i tak mu się udało przełożyć szczęście na układ centymetr — gram — sekunda. Tym się trochę pocieszył. Wpatrując się w poplamiony oliwą fartuch roboczy Trurla, który się krzątał przy nim, Kontemplator, zależnie od kąta nachylenia i ogólnego oświetlenia, doznawał od 11,8 do 18,9 hedów na plamę, łatę i sekundę. Na dobre się uspokoił konstruktor. Obliczył zaraz, że jeden kilohed to tyle, ile starcy doznali, podglądając Zuzannę w kąpieli, że megahed — to radość skazańca w porę odciętego od stryczka, a widząc, jak wszystko daje się doskonale wyliczyć, posłał zaraz jedną z pośledniejszych machin laboratoryjnych po Klapaucjusza.

Gdy ten nadszedł, rzekł mu:

— Patrz i ucz się.

Klapaucjusz obszedł maszynę dokoła, ta zaś, skierowawszy na niego większość teleobiektywów, przykucnęła i stęknęła parę razy. Zdziwiły te jakby studzienne odgłosy konstruktora, lecz nie dał tego po sobie znać i spytał tylko:

— Co to jest?

— Istota szczęśliwa — rzekł Trurl — a mianowicie Kontemplator Bytu Szczęsny, w skrócie zaś — Kobyszczę.

— I cóż robi to Kobyszczę?

Trurl poczuł w tych słowach ironię, lecz puścił ją mimo ucha.

— Aktywnym sposobem bezustannie postrzega! — wyjaśnił. — I nie po prostu postrzega, notując, lecz czyni to intensywnie, w skupieniu i pracowicie, a cokolwiek postrzeże, przyprawia je o niewypowiedzianą zgoła lubość! I lubość ta, wypełniając jego anody i obwody, daje mu czarowny błogostan, którego oznaką są te właśnie pojęki, jakie słyszysz w tej chwili, kiedy wpatruje się w twoje, banalne skądinąd, rysy.

— Znaczy się ta maszyna doznaje aktywnej rozkoszy z istnienia jako postrzegania?

— Tak właśnie! — rzekł Trurl, ale cicho, bo nie był już czegoś taki pewny siebie jak przed chwilą.

— A to jest zapewne felicytometr, wyskalowany w jednostkach słodyczy egzystencjalnej? — Klapaucjusz pokazał tarczę ze złoconą wskazówką.

— Tak, to ten zegar…

Różne rzeczy zaczął wtedy pokazywać Klapaucjusz Kobyszczęciu, pilnie bacząc na wychylenia strzałki. Trurl, uspokojony, wprowadził go w teorię hedonów, czyli felicytometrię teoretyczną. Od słowa do słowa, od pytania do pytania biegła ta rozmowa, aż Klapaucjusz zagadnął w pewnej chwili:

— A ciekawe, ileż by jednostek tkwiło w doznaniu, które na tym polega, że ten, kogo przez trzysta godzin bito, sam z kolei łeb temu, kto go bijał, rozwali?

— A, to proste zadanie! — uradował się Trurl i siadał już do rachunków, kiedy doszedł go głośny śmiech przyjaciela. Osłupiały zerwał się, ów zaś rzekł mu, wciąż jeszcze się śmiejąc:

— Powiadasz więc, że za naczelną zasadę przyjąłeś Dobro, mój Trurlu? No, cóż, prototyp ci się udał! Tylko tak dalej, a wszystko ci pójdzie doskonale! Na razie zaś żegnaj.

I odszedł, pozostawiając Trurla całkiem załamanego.

— A tom się złapał. A to mnie splantował! — jęczał konstruktor, a jęki jego mieszały się z ekstatycznym stękaniem Kobyszczęcia, które go tak zirytowało, że natychmiast wepchnął machinę do komórki, zarzucił ją starymi blachami i zamknął na kłódkę.

Zasiadł potem do pustego stołu i tak sobie powiedział:

— Pomieszałem ekstazę estetyczną z Dobrem — a to ze mnie osioł! Czy zresztą Kobyszczę jest rozumne? Cóż znowu! Trzeba ruszyć konceptem całkiem inaczej, do wszystkich jąder atomowych! Szczęście — zapewne, lubość — bez wątpienia, lecz nie na cudzy koszt! Nie ze Zła płynące! Ot, co! Lecz czymże jest Zło? O, widzę, że w mej dotychczasowej działalności konstruktorskiej okropnie teorię zaniedbałem!

Przez osiem dni nie kładł się, nie spał, nie wychodził, jeno studiował dzieła niezmiernie uczone, materię Dobra i Zła rozważające. Pokazało się, że podług wielu mędrców najważniejszą rzeczą jest spolegliwe opiekuństwo oraz życzliwość powszechna. Jedno i drugie muszą sobie okazywać nawzajem istoty rozumne: bez tego nic. Co prawda pod tym właśnie hasłem na pale wbijano, płynnym ołowiem pojono, a też ćwiartowano na połcie, rozdzierano kołem i wołem, łamano gnaty, a w ważniejszych historycznie chwilach używano po temu nawet zaprzęgów poszóstnych. Także w niezliczonych formach innych tortur bywała życzliwość okazywana historycznie, gdy ją adresowano do ducha, nie do ciała.

— Intencja nie wystarczy! — rzekł sobie Trurl. — Powiedzmy, żeby sumienia poumieszczać nie w ich właścicielach, lecz w bliźnich, obok, a wymiennie. Co by stąd wynikło? O, bieda, ponieważ odtąd moje złe uczynki gryzłyby sąsiada mojego, więc jeszcze swobodniej niż dotąd mógłbym się w grzechu nurzać! Więc może trzeba wbudować do zwyczajnego sumienia amplifikator zgryzu, czyli sprawić, aby każdy zły uczynek nękał w konsekwencjach tysiąc razy srożej niż dotąd? Ale wtedy każdy z prostej ciekawości zaraz zrobi coś złego, żeby się przekonać, czy to nowe sumienie naprawdę tak diabelnie gryzie — i do końca swych dni będzie gnał jak bura suka, cały pogryziony wyrzutami… Więc może sumienie ze wstecznym biegiem i wycieraczką, ale zaplombowaną? Jeno władza będzie miała kluczyk… Nie! I to na nic, bo od czego wytrychy? A gdyby przyrządzić transmisję uczuć — jeden czuje za wszystkich, wszyscy za jednego? Ale, prawda, to już było, tak właśnie działała altruizyna… Więc może tak: każdy ma wprawiony w tułów mały detonatorek z odbiorniczkiem i jeśli mu, w zamian za jego złe i podłe czyny, źle życzy więcej aniżeli dziesięciu bliźnich, od zesumowania się dziesiątka ich intencji na wejściu heterodynowym ten, do kogo są adresowane, wylatuje w powietrze. Co? Czyby wtedy każdy gorzej niż zarazy nie unikał Zła? Pewnie, że unikałby, i jak jeszcze! Wszelako… cóż to za szczęśliwy żywot — z miną opóźnioną koło żołądka? Zresztą mogłyby powstawać tajne spiski przeciwko pewnym osobom, starczyłoby, że się dziesięciu niegodziwców przeciw niewinnemu zmówi, i już niewinny w drobny mak… No, to może odwrócić po prostu znaki? Też na nic. Cóż to, u licha, mnie, który Galaktyki jak szafy przesuwałem, nie udaje się rozwiązać tej, tak jakoby prostej, konstrukcyjnej kwestii?! Powiedzmy, że każdy obywatel pewnej społeczności jest zażywny, rumiany i wesół, że od rana do nocy śpiewa, podskakuje i chichocze, że czyni innym dobrze, a z takim zapałem, aż trzeszczy wszystko, inni toż samo, a zapytany, każdy w głos woła, iż nadzwyczajnie wprost rad jest własnemu i powszechnemu istnieniu… Byłażby taka społeczność niedokładnie jeszcze uszczęśliwiona? Żeby tam nie wiedzieć co, nikt nikomu Zła w niej zadać nie może! A czemu nie może? Ponieważ nie chce. A czemu nie chce? Ponieważ nic mu z tego nie przyjdzie. Ot, i rozwiązanie! Nie mamże przed sobą świetnego w prostocie planu dla wytwórczości masowej? Nie oznaczaż to, że wszyscy tam są na cztery nogi szczęściem kuci? Zapytajmy, co wtedy ten cynik — mizantrop, ten agnostyk sceptyczny powie, Klapaucjusz — gdzie wściubi zaśniedziały grosik prześmiewki i drwiny! Niech się bawi w przeszpiegi, niech szuka dziury w całym, skoro każdy drugiemu coraz lepiej i lepiej czyni, że już więcej nie można… Hm, a nie zamęcząż się oni, nie zagonią, nie popadają rychło pod gradem i lawiną tak dobrych uczynków? No, to się zamontuje słabe reduktorki, ewentualnie dławiki jakieś, ścianki szczęścioodporne, kombinezony, ekrany, izolatki… zaraz, tylko się nie spieszyć, abym zaś znów czegoś nie przegapił. A więc primo — weseli, secundo — życzliwi, tertio — skaczą, quarto — rumiani, quinto — cudnie im, sexto — spolegliwi… wystarczy, można zaczynać!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wehikuł Wyobraźni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wehikuł Wyobraźni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wehikuł Wyobraźni»

Обсуждение, отзывы о книге «Wehikuł Wyobraźni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x