Krzysztof Boruń - Wehikuł Wyobraźni

Здесь есть возможность читать онлайн «Krzysztof Boruń - Wehikuł Wyobraźni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1978, Издательство: Wydawnictwo Poznańskie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wehikuł Wyobraźni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wehikuł Wyobraźni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Antologia opowiadań fantastycznonaukowych polskich pisarzy współczesnych.

Wehikuł Wyobraźni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wehikuł Wyobraźni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przerwał na chwilę, zamyślił się, a potem podjął znowu:

— Za dziesięć ziemskich lat ma tu przybyć następna wyprawa. Jak myślicie, czym przywita ją Mózg, sądząc, zresztą słusznie, że przybysze zagrażać będą Jego niezależności? I jakimi środkami będzie dysponował? Praktycznie rzecz biorąc — będzie wszechmocny!

Długie milczenie przeciął Historyk. Stał oparty ramieniem o metalowy brzeg markografu.

— Kiedy jeden z królów angielskich powróciwszy do kraju zastał rodzinne miasto zburzone i zrównane z ziemią przez wrogów, zwrócił się do swojego Boga słowami: „Zabrałeś mi to, co umiłowałem najbardziej, w takim razie ja odbiorę ci wszystko, co we mnie cenisz”. I począwszy od tego czasu wyzbył się wszystkich cnót swoich. Rozmyślnie użyłem archaicznego języka, ale konkluzja jest chyba jasna — musimy odebrać Mu naszą pamięć!

— To pomysł, a realizacja? — zapytał Ino.

— Możliwa nawet w naszych warunkach — ożywił się nagle zamyślony Fizyk. — Całość jest stosunkowo prosta, sprowadza się do udarowego oddziaływania impulsami określonego kształtu na ośrodki pamięci. Po prostu kasowanie zapisu. Analogicznemu zabiegowi poddano członków wyprawy na VII planetę. Po powrocie stamtąd byli psychicznie wykończeni. Wówczas zastosowano częściową kasację, ale to tylko kwestia odpowiedniego zmodulowania.

— Czy po tym nic się nie pamięta? — zapytałam.

— Jesteś jak noworodek, uczysz się wszystkiego od nowa, od nowa poznajesz świat.

— Co prawda, w tych warunkach nie będzie się od kogo uczyć.

To powiedział Pierwszy. Potem podszedł do pulpitu. Odwrócony tyłem manipulował coś przy przełącznikach.

— Na wschodniej stronie planety są obszary pokryte bujną roślinnością. Chyba tam będziemy — zawahał się i dokończył — wegetować.

— To trochę tak, jak umrzeć — szepnął Ino.

— Nie! — Historyk pokręcił przecząco głową. — Śmierć to znaczy niebyt, nicość. A my, chociaż pozbawieni wszystkiego, co dała nam cywilizacja, chociaż pozbawieni pamięci, zostaniemy jednak gatunkiem homo sapiens. Gatunkiem myślących. Nie przestaniemy rozumować. Od nowa zaczniemy zapisywać białe karty naszego doświadczenia.

— A On? — zapytał Fizyk.

— On? — Pierwszy zwrócił się do mnie. — Czy Zespół Budowniczych ma układ regeneracyjny?

— Nie ma. Mamy przecież, to jest mieliśmy — poprawiłam się — Centralną Siłownię.

— Ile mogą pracować twoje automaty bez ładowania?

— Około 2000 godzin.

— Tyle czasu będzie trwało Jego panowanie na tej planecie. Gdyby to przewidział, ciebie pierwszą wziąłby na „rozmowę” i z pewnością skonstruowałby niezniszczalny automat. Bez wykonawców będzie niczym.

Dalej już poszło szybko. Spieszyliśmy się, bo nie wiadomo było, czy On za chwilę w jakiś sposób nie pokrzyżuje naszych planów. I teraz czekam na swoją kolej. Fizyk ma już na głowie ten metalowy kabłąk — diadem, pozostaje jeszcze umieścić na orbicie rakietkę z dziennikiem podróży i tym zapisem. Żegnajcie!

Statek kosmiczny średniego zasięgu „Galat” już trzecią dobę krążył po orbicie wokół planety. W kabinie sternika czterej mężczyźni siedzieli wsłuchani w głos kobiety wydobywający się z fonografu:… „pozostaje jeszcze umieścić na orbicie rakietkę z dziennikiem podróży i tym zapisem. Żegnajcie!”

Kobiecy głos umilkł. Siedzieli chwilę w milczeniu, potem jeden z nich przekręcił wyłącznik.

— Słucham tego po raz czwarty — powiedział — i za każdym razem zastanawiam się, jak ja bym postąpił.

Chciał coś dodać, ale przerwał mu suchy trzask z głośnika:

— W sali narad odbędzie się projekcja filmów wykonanych przez grupę zwiadowczą Amegi, która okrążyła planetę po węższej orbicie. Zainteresowani proszeni są o przybycie.

Szary ekran wideo rozjaśnił się. Zamigotały jakieś cienie i nagle na pierwszym planie ukazał się muskularny mężczyzna. Stał nieco przygarbiony, ociosując trzymanym w ręku kamieniem dziwacznie powykręcany konar. Długie, białe włosy spadały mu na plecy. Potem perspektywa wydłużyła się, widocznie operator zmienił ogniskową. Zebrani w sali projekcyjnej widzieli teraz prymitywną osadę, pół — domki, pół — szałasy ustawione na palach tkwiących w ziemi. Przed jednym z nich krzątało się troje ludzi zasłaniających sobą przedmiot stojący za nimi. W pewnym momencie jeden z nich odszedł, kamera znowu zrobiła skok i na ekranie ukazała się kobieta łącząca poprzeczną żerdzią dwie obręcze. Trwało to chwilę, obraz zmienił się, na ekranie wyrosły pokraczne krzewy o fioletowych pniach, ale nikt już nie patrzył.

Ze szmeru rozmów wybił się głos:

— Koło! Oni już wymyślili koło!

Marek Pąkciński

Pojedynek

Hermi zaklął dosadnie. Noga w ciężkim próżniowym bucie obsunęła mu się; o mało nie puścił uchwytu i nie poszybował bezradnie w przestrzeń — w górze rozgwieżdżoną, w dole falującą żarłocznie oceanem chmur. Co za podstępna planeta! Kończył właśnie spawanie. Przeklinał swój własny pomysł, żeby wybrać się dziś na pancerz „na spacerek” i przy okazji wyręczyć jakiś automat w robocie. Iskry sypały się wokół, zabarwiając pancerz stacji na fioletowo. Po chwili całe rozdarcie było już pokryte stygnącą warstwą metalu. Hermi zacisnął rękę na uchwycie i podciągnął się niezdarnie. Byle prędzej do włazu! Tam nie grozi już żadne niebezpieczeństwo. Spojrzał przelotnie na rudą mgłę atmosfery pod sobą. Potem przez warstwę czerwieni, żółci i opalu przeniósł wzrok na wygwieżdżone niebo. Gdzieś tam, w tych straszliwych czeluściach czerni, błyszczało słabo odległe Słońce… 325 lat świetlnych stąd… Tam było miasto, koledzy, Helen.

Longa — tak nazywało się to ponure miejsce, zagubione na peryferiach Galaktyki. Ponure i złowieszcze. Co mogło przyjść do głowy uczonym, żeby wysyłać praktykantów na tak odosobnione placówki? Kosmolot z Ziemi przylatywał tu co 6 miesięcy… i tak dobrze! Hermi był przeciążony pracą. Na normalnych placówkach robota trwa 12 godzin na dobę. Tu trwała 18… I jakby nie było dość kłopotu z meteorytami, miejscowy Biały Karzeł — gwiazda, dookoła której orbitowała „jego” planeta — stale dostarczał materiału do obserwacji… wybuchał, pokrywał się plamami, wyrzucał strumienie gazów. Obłęd!

Zwariowałbym, gdyby nie Fantomator! — pomyślał Hermi.

Czym był Fantomator? „Wysoce wyspecjalizowany mózg elektronowy, reżyserujący urojone sytuacje i za pomocą elektrod przesyłający je do mózgu ludzkiego” — odpowiedzieliby cybernetycy. Hermi nie znał się na tym. Wiedział jedynie, że Fantomator to bardzo dobra rzecz i że w przeciwieństwie do narkotyków, jego używanie przez astronautów jest wręcz nie tylko nie zakazane, ale nawet zalecane. Dzięki niemu można w każdej chwili zostać Keplerem, Cezarem czy Napoleonem. Teraz też uśmiechnął się myśląc, że za chwilę będzie mógł zasiąść przed jego pulpitem. Przez czarny, kwadratowy otwór włazu dostał się do śluzy, zamknął starannie klapę, wpuścił powietrze i zdjął skafander… Był „w domu”.

Kolistym korytarzem z iluminatorami po zewnętrznej stronie Hermi skierował się ku swojej kabinie. Po drugiej widniał rząd drzwi do laboratoriów z czarnymi nalepkami: „Laboratorium chemiczne”, „Laboratorium astrofizyczne”, „Laboratorium solarystyczne”. Ostatnie drzwi były otwarte — tam mieściła się kabina Juno Hermiego. Praktykant usiadł na pokrytym szeleszczącą folią łóżku. Przyjrzał się wiszącemu nad nim portretowi Helen.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wehikuł Wyobraźni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wehikuł Wyobraźni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wehikuł Wyobraźni»

Обсуждение, отзывы о книге «Wehikuł Wyobraźni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x