Vonda McIntyre - Wąż snu

Здесь есть возможность читать онлайн «Vonda McIntyre - Wąż snu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wąż snu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wąż snu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wężyca jest jedną z bardzo niewielu uzdrowicielek, które w swojej pracy wykorzystują lecznicze właściwości jadu węży. Należą do niej trzy: Mgła — kobra, Piasek — grzechotnik i Trawa — niezwykle rzadki pozaziemski wąż snu, który uśmierza lęki i łagodzi cierpienia konających. Podczas swoich wędrówek przez pustynię — na skutek ignorancji i zwykłego ludzkiego strachu — Wężyca traci Trawę, a wraz z nią swoje zdolności uzdrowicielskie. Postanawia dotrzeć do Miasta, by u obcych istot wyprosić nowego węża snu. Jej śladem podążają dwaj mężczyźni — jeden oszalały z miłości, drugi wiedziony uzależnieniem od jadu węża snu…

Wąż snu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wąż snu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Młody mężczyzna patrzył na węża nieufnym wzrokiem, na tyle jednak urzeczony tym zjawiskiem, by przełamać w sobie niepokój.

— Nie pozwolę mu zaatakować — powiedziała Wężyca.

— Byłem tylko ciekaw, jaki on może być w dotyku.

Wężyca wyciągnęła ku niemu rękę z wężem, on zaś pogłaskał wzorzyste łuski Piaska. Cofnął dłoń bez komentarza.

W sypialni burmistrza spotkali Briana, którego opuściło już przygnębienie — cieszył się, że może znowu opiekować się swoim panem. Pacjent pogrążony był w pijackim płaczu. Jego jęki układały się w dziwną melodię, a kiedy Wężyca zbliżyła się do łóżka, po policzkach spływały mu ogromne łzy. Burmistrz przestał jęczeć, kiedy tylko zobaczył uzdrowicielkę. Stała w nogach łóżka, a on patrzył na nią z obawą.

— Ile wypił?

— Tyle, ile chciał — odparł Gabriel.

— Byłoby lepiej, gdyby stracił przytomność — powiedziała Wężyca z litości nad burmistrzem.

— Widziałem, jak pije do świtu z radnymi, ale nigdy nie widziałem go nieprzytomnego.

Burmistrz spoglądał na nich zmętniałym wzrokiem.

— Dość już brandy — oznajmił. — Wystarczy. — Jego słowa zabrzmiały bardzo donośnie, choć miał kłopoty z wyraźną wymową. — Dopóki jestem przytomny, nie możecie odciąć mi nogi.

— To prawda — rzekła Wężyca. — Proszę więc nie zasypiać.

Burmistrz utkwił wzrok w Piasku, w jego spojrzeniu i ruchliwym języku. Zaczął drżeć.

— Inny sposób — powiedział. — Musi być jakiś inny sposób…

— Za chwilę stracę cierpliwość — ostrzegła Wężyca. Wiedziała, że lada moment wybuchnie albo, co gorsza, rozpłacze się na wspomnienie Jesse. Pamiętała tylko, jak bardzo chciała jej pomóc, a tego człowieka mogła przecież wyleczyć bez większego wysiłku.

Burmistrz znowu opadł na poduszkę. Wężyca czuła, że jego ciało jeszcze drży, ale przynajmniej nic już nie mówił. Gabriel i Brian stali po obu stronach łóżka. Wężyca odsłoniła stopy chorego, tworząc na jego kolanach barykadę ze złożonych koców.

— Chcę to widzieć — wyszeptał.

Noga była fioletowa i spuchnięta.

— Lepiej nie — odparła Wężyca. — Brian, otwórz okno, proszę.

Stary sługa pospiesznie wykonał polecenie — odsunął zasłony i otworzył okna, wpuszczając do środka panujące na zewnątrz ciemności. Po pokoju rozeszło się chłodne, świeże powietrze.

— Kiedy Piasek cię ukąsi — poinformowała Wężyca — poczujesz ostry ból. Po chwili skóra w tym miejscu zdrętwieje. To zdrętwienie będzie rozchodzić się powoli, gdyż krążenie krwi jest prawie zablokowane, a kiedy rozejdzie się już w dostatecznym stopniu, oczyszczę ranę i antytoksyna będzie mogła skutecznie zadziałać.

Zarumienione policzki burmistrza zbladły. Nic nie powiedział, a Brian przyłożył mu do ust szklankę, z której chory pociągnął duży łyk. Na jego twarz wróciły rumieńce.

„Tak — pomyślała Wężyca — niektórym ludziom trzeba o czymś takim powiedzieć, a innym nie należy mówić nic”. Rzuciła Brianowi kawałek czystego płótna.

— Nalej tu trochę brandy i połóż to na jego twarzy i ustach.

Ty i Gabriel powinniście zrobić to samo. Ten zabieg nie należy do przyjemnych, a więc też wypijcie po łyku. Przytrzymajcie mu potem ramiona i nie pozwalajcie gwałtownie siadać, ponieważ w ten sposób wystraszy grzechotnika.

— Tak, uzdrowicielko — rzekł Brian.

Wężyca oczyściła skórę wokół głębokiej rany w łydce burmistrza. „Dobrze, że nie ma tężca” — pomyślała, kiedy przypomniała sobie o Ao i innych zbieraczach. Uzdrowiciele rzadko pojawiali się w Podgórzu, chociaż w przeszłości bywali tam częściej, a zatem niewykluczone, że burmistrz został zaszczepiony już wcześniej.

Wężyca zdjęła Piaska z ramienia i, przytrzymując go za szczękę, pozwoliła, by połaskotał językiem odbarwioną skórę chorego. Wąż umościł się spiralnie na łóżku. Kiedy tylko Wężyca stwierdziła, że leży już w odpowiedniej pozycji, od razu puściła jego głowę.

Piasek uderzył. Burmistrz krzyknął.

Wąż ukąsił go tylko raz, po czym szybko — wręcz niedostrzegalnie — z powrotem zwinął się w kłębek. Burmistrz znowu wpadł w gorączkowe drgawki, a z dwóch ran po ukłuciu zaczęła sączyć się ciemna krew i ropa.

Pozostała część pracy była najmniej przyjemna, ale Wężyca umiała sprawnie ją wykonać. Otworzyła ranę i zaczęła usuwać z niej zbędne płyny. Miała nadzieję, że Gabriel nie zjadł zbyt obfitej kolacji, bo mógł za moment ją stracić — i to pomimo nasączonego brandy kawałka płótna na twarzy. Brian stał ze stoickim spokojem przy ramieniu swojego pana, pilnując, by ten się nie ruszał.

Kiedy Wężyca skończyła zabieg, opuchlina na nodze pacjenta wyraźnie zmalała. Za kilka tygodni powinien być zdrowy.

— Brianie, czy mógłbyś tu podejść?

Po chwili wahania staruszek spełnił prośbę uzdrowicielki. Odprężył się, kiedy ujrzał efekty jej pracy.

— Wygląda lepiej — powiedział. — Nawet lepiej niż wtedy, gdy po raz ostatni mnie tutaj wpuścił.

— Dobrze. To będzie się jeszcze sączyć, a więc trzeba zadbać o czystość.

Pokazała mu, jak opatrzyć ranę i jak założyć bandaże. Brian zawołał młodego służącego, który zabrał pobrudzony materiał. Niebawem fetor infekcji i martwego ciała ulotnił się z pokoju.

Gabriel siedział na łóżku i obmywał ojcu czoło. Nieco wcześniej nasączony brandy kawałek płótna spadł z jego twarzy na podłogę, ale on go nie podniósł. Nie był już tak blady.

Wężyca podniosła Piaska i pozwoliła mu wsunąć się na ramiona.

— Jeżeli będzie go bardzo bolało albo znowu wzrośnie temperatura… jeżeli cokolwiek zmieni się na gorsze, przyjdźcie po mnie do pokoju. W przeciwnym razie zgłoszę się tutaj rano.

— Dziękuję ci, uzdrowicielko — rzekł Brian.

Wężyca zawahała się na chwilę, mijając Gabriela, ale on nie podniósł wzroku. Jego ojciec leżał spokojnie i ciężko oddychał. Albo już spał, albo właśnie zasypiał.

Wężyca wzruszyła ramionami i opuściła wieżę burmistrza. Wróciła do swojego pokoju, włożyła Piaska do jego przegródki, a potem zeszła na dół do kuchni. Kolejny z licznych i wszędobylskich służących przygotował dla niej kolację. Zjadła ją i poszła do łóżka.

6

Rano burmistrz poczuł się lepiej. Brian czuwał przy nim przez całą noc i wypełniał jego polecenia. Nie robił tego z entuzjazmem, gdyż nie było to w jego stylu, lecz bez zastrzeżeń czy niechęci.

— Czy zostanie blizna? — zapytał burmistrz.

— Tak — odparła zdziwiona Wężyca. — Oczywiście. I to więcej niż jedna. Usunęłam dość dużo tkanki mięśniowej i te miejsca już się nie wypełnią. Mimo to nie będziesz kulał.

— Brian, gdzie jest moja herbata? — Ton głosu burmistrza zdradzał zaniepokojenie odpowiedzią Wężycy.

— Zaraz przyniosę, panie.

Do pokoju wsączył się korzenny aromat. Burmistrz pił swoją herbatę, podczas gdy Wężyca zmieniała opatrunek.

Kiedy wyszła w nienajlepszym humorze, Brian pospieszył za nią na korytarz.

— Uzdrowicielko, proszę mu wybaczyć. On nie jest przyzwyczajony do chorowania. Myśli, że wszystko będzie zawsze toczyć się po jego myśli.

— Zauważyłam.

— To znaczy… On myśli, że jest kaleką… Czuje się tak, jakby sam siebie zdradził… — Brian rozłożył ręce, nie mogąc znaleźć właściwych słów.

Nie tak rzadko zdarzały się przypadki ludzi, którzy sądzili, że choroba się ich nie ima. Wężyca miała już wielu trudnych pacjentów, pragnących wydobrzeć przed czasem i lekceważących potrzebę rekonwalescencji. Najczęściej byli bardzo marudni.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wąż snu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wąż snu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Vonda McIntyre - The Moon and the Sun
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
libcat.ru: книга без обложки
Vonda McIntyre
Отзывы о книге «Wąż snu»

Обсуждение, отзывы о книге «Wąż snu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x