Samuel Delany - Punkt Einsteina

Здесь есть возможность читать онлайн «Samuel Delany - Punkt Einsteina» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Gdańsk, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Phantom Press, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Punkt Einsteina: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Punkt Einsteina»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Opuszczoną przez ludzi Ziemię zasiedliła humanoidalna rasa, usiłująca upodobnić się do swych poprzedników i przeżyć ich historię na nowo. Przybysze ze czcią traktują pozostawione przez ludzi ślady kultury i cywilizacji. W ich świecie postaciami mitycznymi są nie tylko Orfeusz i Chrystus, ale także bohater Dzikiego Zachodu — Billy Kid oraz Beatlesi. Nagła śmierć ukochanej sprawia, że bohater powieści, Lobey, porzuca swą idylliczną, zagubioną w lasach wioskę i wyrusza na wędrówkę, aby odnaleźć i odzyskać utraconą miłość.

Punkt Einsteina — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Punkt Einsteina», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Nie to dziecko miałem na myśli!

Łopata zadźwięczała na kamieniu.

— Chyba nie pytasz o dziecko, które jest wyłącznie moje? — W tym pytaniu, a właściwie stwierdzeniu, były dwa lub trzy kawałki lodu. Dorik specjalnie mnie tak drażnił. — Więc masz na myśli nasze dziecko? — Jakbyś nie wiedział, że to o nie chodzi, ty hermafrodytyczny bękarcie. — Będzie tu do końca życia, ale jest szczęśliwy. Chcesz go zobaczyć?

— Nie — powiedziałem i przerzuciłem trzy kolejne łopaty ziemi. — Pochowajmy Whiteya i zabierajmy się stąd.

— Dokąd się wybierasz?

— La Dire powiedziała, że ty i ja mamy wyruszyć razem w podróż, żeby zniszczyć to coś, co zabiło Frizę.

— Och — westchnął Le Dorik. — Tak. — Podszedł do ogrodzenia i schylił się. — Pomóż mi.

Podnieśliśmy wzdęte gumowate ciało i wrzuciliśmy je do wykopanego dołu. Wpadło do środka z głuchym odgłosem.

— Powinieneś poczekać, aż po ciebie przyjdę — rzekł Le Dorik.

— Tak. Ale nie mogę czekać. Chcę iść już teraz.

— Jeśli mam iść z tobą, musisz poczekać.

— Dlaczego?

— Posłuchaj, Lobey. Jestem dozorcą klatki i mam swoje obowiązki.

— Nie obchodzi mnie to. Dla mnie wszystko w klatce może spleśnieć i zgnić. Chcę stąd wyjść i wyruszyć!

— Muszę wyszkolić nowego dozorcę, sprawdzić urządzenia uczące, zapewnić dostateczne dostawy żywności i specjalne diety, zbadać stan pomieszczeń…

— Rzuć to wszystko w diabły, Dorik! Chodźmy!

— Lobey, ja mam tu troje dzieci. Jedno jest twoje, drugie dziewczyny, którą kochałeś, a trzecie wyłącznie moje. Dwoje z nich ma szansę stąd wyjść, jeśli tylko będą kochane, jeśli zapewni się im odpowiednią opiekę, jeśli poświęci im się dostatecznie dużo czasu i cierpliwości.

— Dwoje z nich, tak? — Mój oddech nagle zginął gdzieś wewnątrz klatki piersiowej (nie wróżyło to nic dobrego). — Ale nie moje! Idę stąd!

— Lobey!

Zatrzymałem się i usiadłem okrakiem na ogrodzeniu.

— Posłuchaj, Lobey. Taki jest świat, w którym żyjesz. Skądś się wziął i dokądś zmierza. Zmienia się. Ale świat ten ma jednak swoje prawa i zasady, swoje dobro i zło, właściwy i niewłaściwy sposób postępowania. Nigdy nie chciałeś tego zaakceptować, nawet wtedy gdy byłeś dzieckiem. I dopóki tych zasad nie zaakceptujesz, nie będziesz szczęśliwy.

— Masz na myśli mnie, kiedy miałem czternaście lat?

— Nie, mówię o tobie takim, jakim jesteś teraz. Friza wiele mi opowiedziała…

Przeskoczyłem przez ogrodzenie i wszedłem do lasu.

— Lobey!

— Co? — Nie przestawałem iść.

— Boisz się mnie.

— Nie.

— Pokażę ci…

— Jesteś bardzo dobry w pokazywaniu różnych rzeczy w ciemności. To właśnie dlatego jesteś inny, czyż nie? — zawołałem przez ramię.

Przekroczyłem strumień i zacząłem wspinać się na skały, wściekły jak cały Elvis. Nie poszedłem na łąki, lecz w stronę bardziej stromych miejsc, roztrącając w ciemności liście i gałązki. A potem usłyszałem, jak ktoś nadchodzi pogwizdując.

Nie ma tu nikogo poza szaleńcami; niewielu z nich zna ten Świat i niewielu z nich wie, te ten, kto próbuje działać tak jak inni, nigdy niczego nie osiągnie, bo różni ludzi zawsze mają odmienne opinie na ten temat. Oni nie wiedzą, te ten, kto jest uznawany za mądrego w ciągu dnia, nigdy nie zostanie uznany za szaleńca w nocy.

Niccolo Machiavelli, List do Francesco Vettoriego

Doświadczenie objawiało mu w każdym obiekcie i w każdym zjawisku obecność czegoś szczególnego.

Jean Paul Sartre, Święty Genet, komediant i męczennik

Zatrzymałem się. Ustał też dobiegający z tyłu szelest suchych liści pod stopami i odgłos ocierania się paproci o ramiona. Grzebień wzgórz zaczynał szarzeć.

— Lobey?

— Zmieniłeś zdanie?

Westchnienie.

— Tak.

— Chodźmy więc.

Ruszyliśmy.

— Dlaczego? — spytałem.

— Coś się stało.

Dorik nie powiedział co. A ja nie zapytałem.

— Dorik — odezwałem się trochę później. — Czuję do ciebie coś bardzo bliskiego nienawiści. Jest to tak bliskie nienawiści, jak moje uczucia do Frizy bliskie były miłości.

— Ale nie aż tak bliskie, żeby się teraz tym martwić. Jesteś egocentrykiem, Lobey. Mam nadzieję, że zmądrzejesz.

— A ty mi pokażesz, jak być lepszym? — spytałem. — W ciemności?

— Pokazuję ci to już teraz.

Szliśmy dalej. Poranne słońce zabarwiło się cynobrem. W miarę jak przybywało światła, czułem, że moje oczy stają się zadziwiająco ciężkie, tak jakbym zamiast nich miał w głowie dwa kamienie.

— Pracowałeś całą noc, Dorik. Ja spałem bardzo krótko. Połóżmy się na kilka godzin — zaproponowałem.

— Poczekajmy, aż zrobi się na tyle widno, abyś wiedział, że tu jestem — odparł Le Dorik, co stanowiło dziwną odpowiedź.

Był teraz szarą sylwetką u mego boku.

Kiedy wreszcie było dostatecznie dużo czerwieni na wschodzie, a reszta nieba stała się błękitna, zacząłem szukać miejsca, gdzie można by się położyć. Byłem wyczerpany i za każdym razem, gdy patrzyłem na słońce, oczy wypełniały mi łzy zmęczenia, a świat kręcił się wokoło.

— Tutaj — powiedział Dorik.

Dotarliśmy do niewielkiego zagłębienia pomiędzy skałami u podnóża urwiska. Wskoczyliśmy do środka i ułożyliśmy się z maczetą między nami. Ostatni zapamiętany przeze mnie tuż przed zaśnięciem obraz to złoty odblask słońca na ostrzu i wygięte w moją stronę plecy Dorika.

Przytrzymałem rękę dotykającą mej twarzy na tyle długo, by pod jej osłoną otworzyć oczy.

— Dorik…

Patrzyła na mnie Nativia.

Splotłem swoje palce z jej palcami. Wyglądała na przerażoną, i zaniepokoiłem się.

— Easy! — zawołała w stronę zbocza. — Mały Jonie! Jest tutaj!

Usiadłem.

— Dokąd poszedł Dorik?

Pojawił się Easy, pędził susami, a za nim podążał Mały Jon.

— La Dire — odezwał się Easy. — La Dire chce cię widzieć… zanim wyruszysz. Ona i Lo Hawk muszą z tobą mówić.

— Hej, czy ktoś widział tu gdzieś Le Dorika? To dziwne, czyżby uciekł?

Wtedy zobaczyłem, jak przez twarz Małego Jona przebiegł nagle skurcz, który ją pofałdował, tworząc głębokie bruzdy niczym na spękanej skale.

— Le Dorik nie żyje — rzekł. — To właśnie chcieli ci powiedzieć.

— Co!?

— Przed wschodem słońca, wewnątrz klatki — odezwał się Easy. — Leżał obok grobu mojego brata, Whiteya. Pamiętasz mojego brata?

— Tak, pamiętam — odpowiedziałem. — Pomagałem kopać grób. Przed wschodem? To niemożliwe. Słońce już wzeszło, kiedy się tu położyliśmy. Martwy?

Mały Jon skinął głową.

— W taki sam sposób jak Friza. Tak powiedziała La Dire.

Wstałem, mocno trzymając maczetę.

— To niemożliwe — rzekłem. — Przecież powiedział mi: „Poczekajmy, aż zrobi się na tyle widno, abyś wiedział, że tu jestem”. Le Dorik był ze mną po wschodzie słońca. Czyli wtedy, kiedy położyliśmy się spać.

— Spałeś z Le Dorikiem po t y m, jak Le Dorik umarł? — zapytała Nativia z powątpiewaniem.

Oszołomiony, powróciłem do wioski. La Dire i Lo Hawk czekali na mnie przy wejściu do Jaskini. Przez chwilę rozmawialiśmy. Obserwowałem, jak intensywnie myśleli o rzeczach, których ja nie rozumiałem. Zastanawiało ich także moje oszołomienie.

— Jesteś dobrym myśliwym, Lo Lobey — powiedział w końcu Lo Hawk. — I pomimo nieco zbyt dużych bioder, jesteś wspaniałym okazem mężczyzny. Czekają cię wielkie niebezpieczeństwa. Nauczyłem cię wielu rzeczy. Pamiętaj o tym, kiedy będziesz wędrował na krawędzi nocy lub na skraju poranka. — Najwyraźniej śmierć Le Dorika przekonała go, że coś jednak było w przypuszczeniach La Dire. Nie rozumiałem jednak jego mętnych wywodów ani nie wiedziałem, do czego zmierza. — Korzystaj z tego, czego cię nauczyłem, aby dotrzeć tam, dokąd się udajesz — kontynuował Lo Hawk — aby przeżyć w tamtym miejscu i szczęśliwie powrócić.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Punkt Einsteina»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Punkt Einsteina» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Punkt Einsteina»

Обсуждение, отзывы о книге «Punkt Einsteina» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x