Robert Silverberg - Stochastyk

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Stochastyk» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Gdańsk, Год выпуска: 1993, ISBN: 1993, Издательство: Gold, RYT, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Stochastyk: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Stochastyk»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kiedy przeszłość krzyżuje się z przyszłością…
Nowy York. Ostatnie miesiące XX wieku. Lew Nicholas — ekspert w dziedzinie prognozowania przyszłości — osiągnął pozycję szarej eminencji, „twórcy królów”, człowieka, który mógłby doprowadzić Paula Quinna do Białego Domu w roku 2004.

Stochastyk — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Stochastyk», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Rozwód i małżeństwo to dwa aspekty tego samego złudzenia, kochany.

— Sądzę, że mnie świat wydaje się bardziej rzeczywisty niż tobie. To pierwszy powód, dla którego dalsze wspólne życie nie jest chyba najlepszym pomysłem.

— Czy teraz nastąpi żenująca walka o podział tego, co posiadamy? — spytała.

— Powiedziałem ci, że chce, żebyśmy się rozstali w cywilizowany sposób.

— To dobrze. Ja też.

Spokój, z jakim przyjmowała to wszystko, zupełnie zbił mnie z tropu. Ostatnio do tego stopnia straciliśmy z sobą kontakt, że nie rozmawialiśmy nawet o nieudanych próbach wzajemnej komunikacji; jest jednak wiele małżeństw, które żyją ze sobą w ten sposób całe wieki, dryfując łagodnie domową łodzią bez żadnych konfliktów. Ja szykowałem się właśnie, żeby zatopić łódź, a Sundara nie miała w tej sprawie nic do powiedzenia. Uznałem, że jej niewzruszoność była miarą zmian, które zaszczepiło w niej Wyznanie.

— Czy wszyscy wyznawcy Transgresji tak spokojnie przyjmują wielkie wstrząsy w swoim życiu? — zapytałem.

— To ma być wielki wstrząs?

— Dla mnie tak.

— Mnie się to zdaje tylko ratyfikacją decyzji podjętej znacznie wcześniej.

— Od pewnego czasu jest między nami niedobrze — przyznałem. — Ale nawet w najtrudniejszych sytuacjach mówiłem sobie zawsze, że to chwilowe, że minie, że każde małżeństwo musi przez to przejść, i że ostatecznie będziemy znowu razem.

Mówiąc te słowa przekonywałem sam siebie, że to wciąż prawda, że Sundara i ja możemy jeszcze odnowić nasz stały związek jak dwoje rozsądnych ludzi, którymi zresztą byliśmy. A przecież jednocześnie nakazałem jej właśnie znaleźć adwokata. Przypomniałem sobie, jak Carvajal powiedział:

„Straciłeś ją” z nieugiętą ostatecznością w głosie. Przemawiał jednak z przyszłości, a nie z przeszłości.

— A teraz uważasz, że nie ma już żadnej nadziei, tak? Dlaczego zmieniłeś zdanie?

— Że co?

— Czy naprawdę zmieniłeś zdanie? Nie odpowiedziałem.

— Wydaje mi się, że ty wcale nie chcesz rozwodu, Lew.

— Chcę — rzekłem ochrypłym głosem.

— Tylko tak mówisz.

— Nie prosiłem, żebyś czytała w moich myślach, Sundaro. Prosiłem jedynie, abyś zastosowała się do całej tej prawniczej procedury, którą musimy przejść, żeby swobodnie prowadzić dalsze życie osobno.

— Nie chcesz rozwodu i chcesz go jednocześnie. Jakie to dziwne, Lew. Wiesz, takie zachowanie jest idealną sytuacją Transgresyjną, zwaną u nas punktem dwóch tonacji, czyli sytuacją, w której zajmujesz dwa wzajemnie sprzeczne stanowiska i usiłujesz pogodzić je ze sobą. Istnieją trzy możliwe wytłumaczenia tego zjawiska. Chcesz je usłyszeć? Jedną z możliwości jest schizofrenia. Drugą — samooszukiwanie się, udajesz bowiem, że przyjmujesz oba stanowiska, choć naprawdę tak nie jest. Trzecia możliwość to stan iluminacji, znany w Transgresji jako…

— Sundaro, proszę cię.

— Myślałam, że to cię zainteresuje.

— Pomyliłaś się.

Zmierzyła mnie badawczym spojrzeniem. Po chwili się uśmiechnęła.

— Sprawa rozwodu związana jest jakoś z twoim darem przewidywania, prawda? Nie chcesz się wcale rozwieść, choć między nami nie układa się najlepiej, a mimo to sądzisz, że powinieneś zająć się rozwodem, bo przeczułeś, że wkrótce się odbędzie i… Czy nie mam racji, Lew? No już, powiedz mi prawdę. Nie będę się gniewać.

— Trafiłaś prawie w dziesiątkę.

— Tak myślałam. No i co teraz zrobimy?

— Uzgodnimy warunki rozwodu — odrzekłem ponuro. — Weź sobie adwokata, Sundaro.

— A jeśli nie wezmę?

— Nie dasz mi rozwodu?

— Tego nie powiedziałam. Po prostu nie chcę załatwiać nic przez prawnika. Sami się tym zajmijmy, Lew. Jak dwoje cywilizowanych ludzi.

— Będę się musiał skonsultować z Komurjianem. Wyjście może i jest cywilizowane, ale nie wiadomo, czy rozsądne.

— Myślisz, że mogłabym cię oszukać?

— Ja już nic nie myślę.

Podeszła do mnie. Jej oczy lśniły, a ciało pulsowało zmysłowo. Byłem wobec niej bezbronny. Dałbym jej wszystko. Sundara pochyliła się, pocałowała mnie w czubek nosa i powiedziała chrapliwym, teatralnym głosem:

— Kochanie, jeżeli chcesz rozwodu, to dostaniesz rozwód. Dostaniesz wszystko, co zechcesz. Nie wejdę ci w drogę. Chcę, żebyś był szczęśliwy. Wiesz przecież, że cię kocham. — Uśmiechnęła się nikczemnie. Och, te oszustwa Wyznania! — Dostaniesz wszystko, co zechcesz — powtórzyła.

33

Wynająłem mieszkanie na Manhattanie: umeblowany, trzypokojowy apartament w starym, luksusowym niegdyś wieżowcu na Sześćdziesiątej Trzeciej Ulicy Wschodniej przy Drugiej Alei, czyli w starej, luksusowej niegdyś dzielnicy, która nie została jeszcze doszczętnie zrujnowana. Genealogię budynku wyznaczały najrozmaitsze urządzenia ochrony, pochodzące mniej więcej z lat 1960-90. Było wśród nich wszystko — od zamków policyjnych i ukrytych judaszy aż po labirynty filtrów i ekrany prędkości. Meble były proste, bezczasowe w stylu, czcigodne i praktyczne, a kanapy, krzesła, łóżko, stoły, szafki na książki i cała ta reszta odznaczały się taką anonimowością, że wyposażenie domu stawało się nieomal niewidzialne. Ja też poczułem się niewidzialny, kiedy już się tam na dobre wprowadziłem, kiedy tragarze i gospodarz domu wreszcie sobie poszli, a ja stałem sam w swoim nowym salonie niczym ambasador, który przyjechał właśnie znikąd, żeby zamieszkać tu w zapomnieniu. Co to za miejsce, jak to się stało, że się tu wprowadziłem? Czyje to krzesła? Czyje są ślady palców na nagich, niebieskich ścianach?

Sundara pozwoliła mi zabrać kilka rzeźb i obrazów, i tu i ówdzie już je porozmieszczałem. Pasowały idealnie do naszych bogatych wnętrz w wieżowcu na Staten Island, ale tutaj wyglądały dziwnie i nienaturalnie niczym pingwiny na stepie. Nie było punktówek, nie było przemyślnie zainstalowanych solenoidów ani reostatów, nie było obitych wykładziną piedestałów: tylko niskie sufity, brudne ściany i okna bez ściemniaczy. Mimo to nie użalałem się nad sobą, ogarnęło mnie jedynie poczucie pomieszania i wysiedleńczej pustki. Spędziłem pierwszy dzień rozpakowując się, organizując, rozstawiając swój ruchomy majątek; pracowałem powoli i mało wydajnie, przystając co chwila, żeby rozmyślać o niczym. Nie wychodziłem z domu nawet po zakupy. Żeby napełnić spiżarnię, zamówiłem telefonicznie w sklepie Gristede’a żywności za sto dolarów. Obiad był pozbawionym smaku posiłkiem, złożonym z różnorodnej syntetycznej galarety; przygotowywałem go z roztargnieniem i pośpiesznie połknąłem w samotności. Spałem sam i, ku mojemu zdumieniu, bardzo dobrze. Rano zatelefonowałem do Carvajala, żeby opowiedzieć mu, co zaszło.

Zamruczał coś z aprobatą i zapytał:

— Czy okna twojej sypialni wychodzą na Drugą Aleję?

— Tak. A z salonu widać Sześćdziesiątą Trzecią Ulicę. Dlaczego?

— Ściany są jasnoniebieskie?

— Tak.

— Ciemna kanapa?

— Tak. Po co chcesz wiedzieć to wszystko?

— Po prostu sprawdzam — powiedział. — Chcę się upewnić, czy odnalazłeś właściwe miejsce.

— To znaczy, czy odnalazłem miejsce, które widziałeś?

Tak jest.

— A miałeś jakieś wątpliwości? — spytałem. — Przestałeś wierzyć w to, co widzisz?

Ani na chwilę. A ty?

— Wierzę ci, wierzę. Jakiego koloru jest mój zlew w łazience?

— Nie wiem — odpowiedział Carvajal. — Nie chciało mi się nigdy zwrócić na to uwagi. Ale lodówkę masz jasnobrązową.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Stochastyk»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Stochastyk» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Songs of Summer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Secret Sharer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Good News from the Vatican
Robert Silverberg
libcat.ru: книга без обложки
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Stochastyk»

Обсуждение, отзывы о книге «Stochastyk» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x