Philip Dick - Płyńcie łzy moje, rzekł policjant

Здесь есть возможность читать онлайн «Philip Dick - Płyńcie łzy moje, rzekł policjant» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1996, ISBN: 1996, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Płyńcie łzy moje, rzekł policjant: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Płyńcie łzy moje, rzekł policjant»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Stany Zjednoczone po wojnie domowej. Niemal absolutną władzę sprawuje policja, na każdym rogu stoją jej posterunki. Gwiazda show-businessu Jason Taverner, który gromadzi przed telewizorami trzydziestomilionową widownię, pewnego dnia budzi się w obskurnym pokoju hotelowym. Nikt go nie zna, a nawet o nim nie słyszał, na domiar złego nie ma jakichkolwiek dokumentów — w gruncie rzeczy nie istnieje, jest wyrzutkiem bez żadnych praw. Nic z tego nie rozumiejąc, tropiony przez policję, stara się odzyskać tożsamość…

Płyńcie łzy moje, rzekł policjant — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Płyńcie łzy moje, rzekł policjant», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Sprawnie, z niemal profesjonalną zręcznością, zaczęła przesuwać lampkę po jego ciele. Wykrywacz zaświecił przy lewym nadgarstku.

— Mam także zestaw do usuwania takich bomb — oznajmiła Alys. Wyjęła z konduktorki niewielkie pudełko, które natychmiast otworzyła. — Im szybciej ją wytnę, tym lepiej — dodała, biorąc do ręki skalpel.

Przez dwie minuty zręcznie nim operowała, jednocześnie spryskując ranę środkiem znieczulającym — i już miała ją w ręce. Tak jak powiedziała, ładunek był wielkości nasionka.

— Dzięki za wyciągnięcie ciernia z mojej łapy — powiedział. Alys roześmiała się wesoło; odłożyła skalpel do pudełka, zamknęła je i schowała z powrotem do swojej wielkiej torby.

— Widzisz — mówiła — on nigdy nie robi tego sam; zawsze zleca komuś ze swoich ludzi. W ten sposób może pozostać czysty i spokojny, jakby to go wcale nie dotyczyło. Myślę, że tego nienawidzę w nim najbardziej. — Zamyśliła się na chwilę. — Naprawdę go nienawidzę.

— Czy jest jeszcze coś, co mogłabyś ze mnie wyciąć? — dociekał Jason.

— Próbowali — robiła to Peg, która jest policyjnym ekspertem od takich rzeczy — przyczepić ci mikrofon do szyi, ale nie sądzę, żeby im się udało. — Starannie obejrzała jego kark. — Nie, nie ma — odpadł. Świetnie. To mamy z głowy. Jeszcze nosisz gdzieś na sobie mikronadajnik; będzie nam potrzebna lampa stroboskopowa, żeby wychwycić jego sygnał.

Pogrzebała w schowku pod tablicą rozdzielczą i znalazła stroboskopową lampę na baterie.

— Mam nadzieję, że go znajdę — powiedziała i włączyła lampę.

Okazało się, że mikronadajnik został umieszczony w mankiecie lewego rękawa marynarki. Alys przebiła go szpilką i było po wszystkim.

— Czy jest coś jeszcze? — dopytywał się Jason.

— Ewentualnie minikamera. Bardzo mała kamera przekazująca obraz telewizyjny na monitory w Akademii. Nie sądzę, by ci ją wszywali. Myślę, że możemy zaryzykować i zapomnieć o niej. — Po chwili obróciła się i przyjrzała mu się uważnie. — Tak przy okazji, kim jesteś? — zapytała.

— Nikim — odparł Jason.

— To znaczy?

— To znaczy, że nie istnieję.

— Fizycznie?

— Nie wiem — odparł zgodnie z prawdą. Może, pomyślał, gdybym był bardziej szczery z jej bratem, generałem policji… może on zdołałby na to odpowiedzieć. W końcu Felix Buckman był siódmakiem, cokolwiek to oznaczało.

Mimo wszystko Buckman zmierzał we właściwym kierunku; wiele odkrył, i to w bardzo krótkim czasie — między późnym śniadaniem a cygarem.

— A zatem ty jesteś Jasonem Tavernerem — stwierdziła dziewczyna. — Człowiekiem, którego usiłował zdemaskować McNulty. Człowiekiem, którego danych nie ma nigdzie na świecie: żadnej metryki, żadnych świadectw szkolnych, żadnych…

— Skąd o tym wiesz?

— Przejrzałam sobie raport McNulty’ego — odrzekła lekkim tonem — w gabinecie Felixa. Zainteresował mnie.

— To dlaczego pytałaś, kim jestem?

— Zastanawiałam się, czy wiesz. Znałam wersję McNulty’ego; teraz chciałam poznać twoją. Skonfrontować zeznania, jak mówią.

— Nie potrafę dodać nic do tego, co wie McNulty.

— Nieprawda.

Zaczęła go przesłuchiwać dokładnie w taki sam sposób, jak niedawno jej brat. Miała cichy, ciepły ton głosu, jakby rozmawiali o jakichś mało istotnych sprawach; badawcze spojrzenie utkwiła w jego twarzy; z wdziękiem poruszała rękami, jakby rozmawiając z nim, jednocześnie tańczyła sama z sobą. Piękno tańczące z pięknem, pomyślał; uznał, że jest fzycznie, seksualnie podniecająca. A Bóg wie, że seksu miał dosyć na kilka najbliższych dni.

— Dobrze — zgodził się. — Wiem więcej.

— Więcej, niż powiedziałeś Felixowi? Zawahał się. W ten sposób udzielił jej odpowiedzi.

— Tak — odpowiedziała za niego Alys. Wzruszył ramionami. To było oczywiste.

— Powiem ci coś — zaproponowała nagle Alys. — Chciałbyś zobaczyć, jak mieszka generał policji? Jego dom? Jego zamek za miliard dolarów?

— Wprowadzisz mnie do środka? — spytał z niedowierzaniem. — Jeśli się o tym dowie…

Urwał. Do czego namawia mnie ta kobieta? — zadawał sobie pytanie. To strasznie niebezpieczne; wyczuwał to całym sobą, stając się jednocześnie czujny i pobudzony. Poczuł, jak budzi się w nim przebiegłość, przenikając każdą cząstkę świadomości. Jego ciało wiedziało, że teraz musi zachować ostrożność większą niż kiedykolwiek.

— Możesz legalnie wejść do jego domu? — spytał, opanowując emocje; jego głos brzmiał naturalnie, bez śladu napięcia.

— Do licha — powiedziała Alys. — Mieszkam z nim. Jesteśmy bliźniakami, jesteśmy sobie bliscy. Kazirodczo bliscy.

— Nie chciałbym wpaść w pułapkę zastawioną przez ciebie wspólnie z generałem Buckmanem.

— Wspólnie z Felixem? — Wybuchnęła śmiechem. — Felix i ja nie potraflibyśmy współpracować przy malowaniu wielkanocnych pisanek. Daj spokój, lećmy do domu. Zgromadziliśmy tam sporo interesujących rzeczy: średniowieczne drewniane szachy, staroangielskie kościane kubki, trochę pięknych wczesnych amerykańskich znaczków wypuszczonych przez National Banknote Company. Interesujesz się znaczkami?

— Nie — odpowiedział.

— A bronią? Zawahał się.

— Do pewnego stopnia.

Przypomniał sobie swój pistolet; po raz drugi w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin miał powód, żeby o nim pomyśleć.

Alys zmierzyła go spojrzeniem i powiedziała:

— Wiesz co, jak na takiego małego faceta, całkiem nieźle wyglądasz. I jesteś starszy, niż lubię… ale nie zanadto. Jesteś szóstakiem, prawda?

Kiwnął głową.

— No co? — kusiła Alys. — Chcesz zobaczyć warownię generała policji?

— Jasne.

Znajdą go dokądkolwiek pójdzie, kiedykolwiek będzie im potrzebny; za pomocą mikronadajników czy bez nich.

Włączywszy silnik śmigacza, Alys Buckman zakręciła kierownicą i wcisnęła pedał gazu; śmigacz wystrzelił pod kątem dziewięćdziesięciu stopni. Policyjna maszyna, uświadomił sobie Jason, dwukrotnie większej mocy niż modele cywilne.

— Jest jedna sprawa — powiedziała Alys, manewrując w strumieniu śmigaczy — którą chciałabym jasno postawić. — Zerknęła na niego, upewniając się, że słucha.

— Nie rób mi żadnych seksualnych awansów. Jeśli zaczniesz, zabiję cię. Dotknęła pasa; zobaczył zatknięty tam policyjny model broni, która błysnęła metalicznie w porannym słońcu.

— Zrozumiano i przyjęto do wiadomości — oświadczył, czując się dziwnie. Nie podobał mu się strój ze skóry i metalu, jaki nosiła; nie lubił wyeksponowanych w nim elementów fetyszyzmu. A teraz to ultimatum. Jakie były jej preferencje seksualne? Lesbijskie? A jeśli nawet?

— Całe moje libido, mój seksualizm jest związany z Felixem — wyznała spokojnie Alys, odpowiadając na nie wypowiedziane pytanie.

— Z twoim bratem? — Poczuł zimny lęk i niedowierzanie.

— Jak to?

— Przez pięć lat pozostawaliśmy w kazirodczym związku — wyjaśniła Alys, zręcznie manewrując maszyną w gęstym ruchu Los Angeles. — Mamy trzyletnie dziecko. Wychowuje je gospodyni i opiekunka w Key West, na Florydzie. Ma na imię Barney.

— I mówisz mi o tym? — spytał, niewyobrażalnie zdumiony. — Komuś, kogo nawet nie znasz?

— Och, znam cię bardzo dobrze, Jasonie Taverner — odparła Alys. Wzbiła się na wyższy poziom i zwiększyła prędkość. Ruch zrzedniał; opuszczali centrum Los Angeles. — Przez lata byłam twoją wielbicielką, oglądałam twoje wtorkowe programy telewizyjne. Mam twoje nagrania i raz byłam na twoim występie w „Orchid Room” w hotelu „St. Francis” w San Francisco. — Uśmiechnęła się do niego. — Felix i ja jesteśmy kolekcjonerami… A jedną z rzeczy, jakie ja kolekcjonuję, są nagrania Jasona Tavernera. — Jej enigmatyczny uśmieszek zmienił się w szeroki uśmiech. — Przez lata zebrałam wszystkie dziewięć płyt.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Płyńcie łzy moje, rzekł policjant»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Płyńcie łzy moje, rzekł policjant» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Płyńcie łzy moje, rzekł policjant»

Обсуждение, отзывы о книге «Płyńcie łzy moje, rzekł policjant» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x