Orson Card - Ksenocyd

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Ksenocyd» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2001, ISBN: 2001, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ksenocyd: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ksenocyd»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ender jako chłopiec uratował Ziemię przed najazdem Robali, wdzięczność ludzi nie trwała jednak długo. Winą za morderstwo na obcej rasie obarczyli tego, który ich uratował. Szanują i podziwiają Mówcę Umarłych, twórcę odnowy moralnej, który głosi szacunek dla wszelkiej formy życia. Nikt nie wie, że Ender i Mowca to ta sama osoba. Mówca zostaje wezwany na planetę Lusitanię, gdzie odkryto kolejną formę inteligentnego życia. Prosiaczki po śmierci swej pierwszej swej formy cielesnej otrzymują formę drzewa. W procesie przejścia konieczny jest udział pewnego wirusa, który zagraża życiu ludzi, na dodatek jest to wirus myślący. Kongres międzyplanetarny wydaje rozkaz zniszczenia planety. Kryzys narasta…

Ksenocyd — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ksenocyd», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Czyli Andrew potwierdził twoje sądy.

— Więcej. On je wykorzystał, by działać. Próbował zaradzić.

— Tak?

— Przyleciał tu jako mówca umarłych. Ale gdy tylko przekroczył próg, przejął…

— Stery?

— Przejął odpowiedzialność. Za zmianę. Dostrzegł te wszystkie choroby, które ja widziałem, ale on zaczął je leczyć. Jak potrafił. Patrzyłem, jaki jest wobec Grega: stanowczy, ale łagodny. Z Quarą, reagując na to, czego naprawdę pragnęła, nie na to, co mówiła. Z Quimem, szanując dystans, który chciał zachować. Z Mirem, z Elą, z mamą… ze wszystkimi.

— Z tobą?

— Uczynił mnie częścią swego życia. Zbliżył się. Patrzył, jak wtykam złącze w oko, a jednak rozmawiał ze mną jak z człowiekiem. Wiesz, co to dla mnie znaczyło?

— Mogę się domyślić.

— Nie chodzi o to, co zrobił ze mną. Muszę przyznać, że byłem wygłodniałym dzieciakiem. Pierwsza czuła osoba mogła mnie zdobyć. Rzecz w tym, co zrobił z nami wszystkimi. Każde z nas potraktował inaczej, a jednak cały czas pozostał sobą. Musisz sobie przypomnieć mężczyzn mojego życia. Marcao, którego uważaliśmy za ojca… nie miałem pojęcia, kim był. Widziałem w nim tylko alkohol, kiedy był pijany, i pragnienie, kiedy był trzeźwy. Pragnienie alkoholu, ale też pragnienie szacunku, jakiego nie mógł zdobyć. A potem umarł. Od razu było lepiej. Nie dobrze, ale lepiej. Pomyślałem, że najlepszy ojciec to taki, którego nie ma. Ale to też nie było prawdą. Ponieważ mój prawdziwy ojciec, Libo, wielki uczony i męczennik, bohater nauki i największa miłość mojej matki… spłodził z nią te wszystkie cudowne dzieci, widział udrękę naszej rodziny… i nie zrobił nic.

— Andrew mówił, że wasza matka mu nie pozwalała.

— Zgadza się… A przecież zawsze trzeba robić to, co postanowi nasza mama.

— Novinha jest bardzo stanowczą kobietą.

— Myśli, że na całym świecie tylko ona może cierpieć — stwierdził Olhado. — Mówię to bez złośliwości. Zauważyłem po prostu, że jest tak pełna bólu, że cudzego nie potrafi traktować poważnie.

— Następnym razem powiedz coś złośliwego. Może będzie łagodniejsze.

Olhado spojrzał zdziwiony.

— Osądzasz mnie? Może to macierzyńska solidarność? Dzieci, które źle mówią o swoich matkach, zasługują na klapsa? Ale zapewniam cię, Valentine, że to prawda. Żadnej złośliwości. Żadnej urazy. Znam matkę, to wszystko. Chciałaś usłyszeć, co widzę… to widziałem. I Andrew też to zobaczył. Całe to cierpienie. Jego to przyciąga. Ból jest dla niego jak magnes. A u mamy znalazł go tyle, że wyssała go prawie do czysta. Ale Andrew chyba nie można wyssać do czysta. Może ta jego studnia współczucia jest bezdenna.

Te gorące słowa zaskoczyły ją. I sprawiły przyjemność.

— Mówiłeś, że Quim zwrócił się do Boga, szukając idealnego, niewidzialnego ojca. Do kogo ty się zwróciłeś? Myślę, że nie do kogoś niewidzialnego.

— Nie, nie do kogoś niewidzialnego.

Valentine w milczeniu wpatrywała się w jego twarz.

— Widzę wszystko jak płaskorzeźbę — rzekł Olhado. — Percepcja głębi nie jest najlepsza. Gdyby umieścili obiektywy w obu oczach, zamiast oba w jednym, dwuoczność by się poprawiła. Ale chciałem dostać gniazdo. Na złącze komputera. Chciałem zapisywać obrazy, dzielić się nimi. Dlatego widzę płasko. Jakby ludzie byli lekko wypukłymi wycinankami, które przesuwają się po płaskim, kolorowym tle. Wydaje się wtedy, że ludzie są sobie bliżsi. Prześlizgują się po sobie jak kartki papieru, ocierają o siebie przechodząc.

Słuchała, ale nie odzywał się przez chwilę.

— Nie do kogoś niewidzialnego — powtórzył wreszcie, zamyślony. — To prawda. Widziałem, co Andrew zrobił z naszą rodziną. Widziałem, że wszedł, słuchał, patrzył i zrozumiał, kim jesteśmy, każde z nas z osobna. Próbował odkryć nasze potrzeby i zaspokoić je. Przyjął odpowiedzialność za innych ludzi i nie przejmował się, ile go to kosztuje, I w końcu, choć nie mógł uczynić rodziny Ribeirów normalną, dał nam pokój, godność i tożsamość. Stabilizację. Ożenił się z mamą i był dla niej dobry. Kochał nas wszystkich. Zawsze był na miejscu, gdy go potrzebowaliśmy, i nie miał pretensji, kiedy nie potrzebowaliśmy. Stanowczo wymagał cywilizowanego zachowania, ale nigdy nie bawił się naszym kosztem. Pomyślałem wtedy: to przecież o wiele ważniejsze niż nauka. Albo polityka. Jakikolwiek konkretny zawód, dokonanie czy… rzecz, jaką stwarzasz. Myślałem sobie: gdybym tylko mógł założyć dobrą rodzinę, nauczył się być dla dzieci, przez całe ich życie, tym, kim był dla nas Andrew, choć pojawił się tak późno… To miałoby większe znaczenie, niż cokolwiek, co bym osiągnął umysłem i rękami.

— Wybrałeś karierę ojca — odgadła Valentine.

— Który pracuje w cegielni, żeby wykarmić i ubrać rodzinę. Nie ceglarza, który ma też dzieciaki. Lini myśli tak samo.

— Lini?

— Jacqueline. Moja żona. Własną ścieżką dotarła do tego samego punktu. Robimy co trzeba, by zasłużyć na miejsce w społeczeństwie, ale żyjemy dla godzin spędzanych w domu. Dla siebie nawzajem i dla dzieci. Nigdy nie napiszą o mnie w podręcznikach historii.

— Byłbyś zdziwiony — mruknęła Valentine.

— Nieciekawe życie. Nie ma o czym czytać — odparł Olhado. — Ale dobrze jest go przeżywać.

— Więc taki sekret ukrywasz przed swym udręczonym rodzeństwem: szczęście.

— Pokój. Piękno. Miłość. Wszystkie wielkie abstrakcje. Oglądam je może w płaskorzeźbie, ale oglądam z bliska.

— I nauczyłeś się tego od Andrew… Czy on wie?

— Chyba tak. Chcesz poznać moją najgłębszą tajemnicę? Kiedy jesteśmy sami, tylko on i ja, albo ja i Lini… kiedy jesteśmy sami, mówię do niego: tato, a on nazywa mnie synem.

Valentine nie próbowała nawet powstrzymać łez, jak gdyby płynęły po połowie dla niej i dla niego.

— A jednak Ender ma dziecko — szepnęła.

— On mnie nauczył, jak być ojcem. I teraz jestem naprawdę świetny. Valentine pochyliła się. Pora przejść do interesów.

— To znaczy, że jeśli się nam nie powiedzie, właśnie tobie, bardziej od pozostałych, zagraża utrata czegoś pięknego i wspaniałego.

— Wiem — przyznał Olhado. — Dokonałem egoistycznego wyboru. Sam jestem szczęśliwy, ale nie mogę pomóc w ratowaniu Lusitanii.

— Błąd — oświadczyła Valentine. — Po prostu jeszcze tego nie wiesz.

— Co mogę zrobić?

— Porozmawiajmy jeszcze trochę, a spróbujemy to ustalić. I jeśli nie masz nic przeciw temu, Lauro, twoja Jacqueline powinna skończyć z tym podsłuchiwaniem w kuchni i przyłączyć się do nas.

Jacqueline weszła nieśmiało i usiadła obok męża. Valentine podobało się, jak trzymają się za ręce. Po tylu dzieciach… Przypominało jej to trzymanie się za ręce z Jaktem… i jakie to przyjemne.

— Lauro — zaczęła. — Andrew mówił mi, że kiedy byłeś młodszy, wykazywałeś największe uzdolnienia ze wszystkich dzieci Ribeirów. Że opowiadałeś mu o zwariowanych spekulacjach filozoficznych. W tej chwili, Lauro, mój przybrany bratanku, właśnie zwariowanej filozofii nam trzeba. Czy od czasów dzieciństwa twój mózg był wyłączony? Czy nadal trafiają ci się niezwykle głębokie przemyślenia?

— Mam swoje myśli — odparł Olhado. — Ale sam w nie nie wierzę.

— Pracujemy nad lotem szybszym niż światło, Lauro. Próbujemy znaleźć duszę komputerowej jaźni. Chcemy przebudować sztucznego wirusa, który ma wbudowane w strukturę mechanizmy samoobrony. Zajmujemy się cudami i magią. Dlatego będę ci wdzięczna za wszelkie sugestie dotyczące natury życia i rzeczywistości.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ksenocyd»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ksenocyd» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ksenocyd»

Обсуждение, отзывы о книге «Ksenocyd» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x