— Dziękuję za tę analizę — powiedziała Michi. Między jej brwiami, tuż pod grzywką pojawił się niewielki znak X. — Zastanowię się nad tym.
— Bez względu na to, jak wielki jest statek — kontynuowała Sula — wystarczy jeden pocisk, by go zniszczyć.
Michi uśmiechnęła się.
— Będę o tym pamiętała, kapitanie.
Michi miała dwa dni na myślenie o zmodyfikowanych transportowcach, ponieważ przy obecnej szybkości tyle czasu miało zająć siłom Chen ściganie przeciwnika. Naksydzi będą jednak musieli podjąć walkę przed dotarciem do Naxas.
Sula wiedziała, że bitwa odbędzie się tam, gdzie chcą Naksydzi. Gdyby Michi posłuchała jej sugestii i kontynuowała pościg bez hamowania, złapałaby wroga, zanim dołączyłyby do niego posiłki. Zniszczyłaby grupę z Magarii i pomknęła ku Naxas, zanim zmodyfikowane transportowce zdołałyby się włączyć do walki.
Ale Sula nie skarżyła się na decyzję Michi. Przynajmniej kierowała się racjonalnymi przesłankami, a nie tak jak Tork bezsensownymi uprzedzeniami.
Michi nie otrzymała odpowiedzi na żądanie kapitulacji. Sula uważała, że to jeszcze jeden dowód na to, że Dakzad nie żyje. Miała nadzieję, że jego następca będzie równie stary i beznadziejny.
Dwa dni przed bitwą przy Naxas były wypełnione działaniem. Oficerowie i technicy czujników uważnie przyglądali się displejom, próbując wywnioskować, który sygnał powrotny oznacza prawdziwy okręt, a który nie. Znali parametry statków ocalałych z pierwszej bitwy przy Magarii, ale te nowe obiekty były niewiadomą. Dziewięć wielkich sygnałów to prawdziwe statki, a przynajmniej dwa z pozostałych też są prawdziwe, choć nie można było stwierdzić, czy są to rzeczywiste okręty, czy przebudowane pojazdy cywilne. Miały chyba rozmiar fregaty.
Całą analizę przeprowadzano przy ostrym hamowaniu. Zwiększone ciążenie dręczyło ciała i spowalniało umysły. Sula przyklejała sobie na szyi kolejne przylepce, wierciła się w snach pełnych horrorów i napędzała się kawą i słodyczami.
Michi dała siłom Chen jeszcze jedną trzygodzinną przerwę przed potyczką — kilka błogosławionych godzin słabego ciążenia na gorący posiłek i rozluźnienie mięśni napiętych podczas ostrych przeciążeń.
Sula natomiast zarządziła ćwiczenia. Niepokoiła się, czy przypadkiem siedemnasta eskadra nie straciła przewagi podczas długiego i nudnego preludium do bitwy.
Po ćwiczeniach była zadowolona, że zepsuła swej załodze relaks, gdyż jej statek wypadł nędznie. Wydała polecenia korygujące, a potem kazała podać posiłek na stanowiska.
Siedziała w swoim fotelu, jadła lody kawowe — kofeina i cukier połączone w jeden skuteczny środek zaopatrzeniowy — i obserwowała zbliżających się Naksydów.
Była przygotowana na wszystko, co się zdarzy. Przebudowane transportowce mogą mieć wielkie baterie pocisków, ale można je zniszczyć jak każdy inny statek.
Nadal znajdowała się na szpicy. Miała zamiar zaufać swemu szczęściu i taktyce Ducha.
To będzie ostatnia bitwa tej wojny i Sula będzie zabijać.
* * *
Martinez obserwował zbliżających się Naksydów i nie podobało mu się to, co widział.
Dziewięć ogromnych baterii pocisków osłaniało dwadzieścia dziewięć, a może nawet trzydzieści jeden okrętów. Co gorsza, siły Chen leciały za nimi w pościgu. Kiedy zacznie się strzelanie i rozkwitnie płonąca plazma, siły Chen będą leciały ku nieprzezroczystemu dla fal radiowych ekranowi, a Naksydzi będą się od niego oddalać. Siły Chen będą coraz bardziej ślepe, a wróg będzie wypuszczał coraz więcej pocisków.
Widział już coś takiego jako oficer taktyczny przy Protipanu. Wtedy jednak sytuacja była odwrotna, a on rozmyślnie wykorzystał rozbryzgi pocisków, by oszołomić i zdezorientować wroga oraz skryć całą salwę.
Naksydzi nie przeżyli tamtej bitwy. W ciągu niecałych dwu godzin unicestwił dziesięć statków.
Wysłał do Michi wiadomość, wskazując na podobieństwo obu tych sytuacji.
— Czy ma pan jakieś rozwiązanie tego problemu, kapitanie? — spytała Michi.
— Tutaj nie ma punktów przewężenia, jakie wystąpiły przy Protipanu. Wtedy wróg musiał ustawić się w kolejce, by pracować wokół Okiray, a my mogliśmy zalać ich pociskami, kiedy na nas szli. Ale tutaj między nami a Naxas nic nie ma.
Spod czepka czujnikowego Chandry wysunął się lok brązowych włosów i bujał się jej teraz przed oczyma. Uśmiechnęła się.
— Sugeruje pan, byśmy nadeszli szerszym frontem.
— Czemu nie? Mamy niezbędny czas i przestrzeń. Tork popełnił błąd, wysyłając do walki pojedyncze eskadry, i stracił przeszło połowę swoich sił. My natomiast wyślemy jednocześnie nasze trzy eskadry. Możemy połączyć dane z naszych czujników i dzięki temu zobaczyć coś za tymi chmurami plazmy, a żeby zwiększyć nasz zasięg, wyrzucimy szalupy. Każda eskadra może wykorzystać metodę Martineza, by manewrować samodzielnie, nadal zapewniając swym jednostkom maksymalną ochronę.
— Jaką metodę? — spytała Michi.
Martinez zamrugał.
— Metodę Martineza. — Kiedy Michi nie zareagowała, dodał: — Musiałem ją jakoś nazwać.
Spojrzała na niego, nachmurzona.
— Nie pomyślał pan, żeby ją nazwać na cześć pańskiego dowódcy? — zapytała.
Przeraził się. Michi i Chandra zaczęły chichotać.
— Czy chciałaby pani, by taktykę nazwano na pani cześć, dowódco eskadry? Już i tak będzie pani cieszyła się uznaniem z powodu wygrania wojny.
Michi udała, że się zastanawia.
— Przypuszczam, że mając na uwadze czekającą mnie chwałę, mogę sobie pozwolić na rzucenie podwładnym kilku okruchów. — Łaskawie machnęła ręką. — Niech będzie metoda Martineza.
* * *
Silniki umilkły. Statki nieznacznie skorygowały swoje trajektorie. Żagwie silników znowu zapłonęły.
Każda eskadra hamowała trochę inaczej. Hamowanie Suli było najostrzejsze, Martineza najłagodniejsze, Michi znajdowała się gdzieś pośrodku. Ich kursy zaczęły się rozbiegać.
Technicy łączności i czujników wgrywali dane z czujników całych sił Chen, tworząc jeden połączony system. Ta technika istniała od wieków, lecz była złożona — komputery musiały kompensować czas w jakim sygnał szedł z danego statku, z dokładnością do ułamka sekundy. Oznaczało to, że statki Chen nieustannie oświetlały się laserami namierzającymi, z których dane również wchodziły do procesu obróbki danych z czujników.
Siły Chen jeszcze nie zastosowały rozlotu, lecz Chandra Prasad już przekazała wszystkim eskadrom wzorzec oparty na formule Suli. Wzorzec dla każdej eskadry był inny, tak że Naksydom trudniej będzie się zorientować, że manewry absolutnie nie są przypadkowe. Każda eskadra znała wzorce innych eskadr, statki więc mogły dalej dzielić się danymi z czujników.
— Żagwie silników! — zadźwięczał w niewielkim pomieszczeniu sterowni baryton Mairlanda. — Żagwie silników przy wormholu trzy!
Sula spojrzała na displej i zobaczyła całą konstelację gwiazd wlatujących do układu z płonącymi plazmowymi ogonami. Prawdopodobnie przytłaczająca większość z nich to wabiki, ale przynajmniej trzy były prawdziwymi statkami, takimi gigantami jak przebudowane transportowce.
Cokolwiek to było, przybyły za późno. Nawet jeśli przyśpieszały z zabójczą dla załogi szybkością, przemkną obok Naxas dzień po bitwie.
Jeśli siły Chen wygrają, dostaną nowo przybyłych na deser. Jeśli wygrają Naksydzi, nowo przybyli okażą się zbędni.
Michi Chen udało się jednak swym szaleńczym pościgiem popsuć Naksydom terminy.
Читать дальше