— Nie, dziękuję, Blanche — powiedziała Sula. — Jest mi bardzo wygodnie.
— Dobrze. Skoro tak uważasz.
„Blanche” — porucznik kapitan Hong — wziął z tacy kieliszek brandy, którą służący częstował towarzystwo.
Hong skrupulatnie przestrzegał używania imion kodowych, ale w tej chwili wydawało się to zbędne. Spotykał się z jedenastu dowódcami zespołów w swym apartamencie, rozległym penthousie z tarasem i ogrodem, i oczywiście wszyscy doskonale się znali ze wspólnego szkolenia.
— Milordowie i damy — wzniósł toast Hong — Piję za Konwokację.
— Za Konwokację — odpowiedzieli mu półgłosem i pociągali brandy. Sula, która nie zorientowała się wcześniej, że ma nastąpić toast, teraz uśmiechała się, kiedy inni pili.
— Zwołałem was, by przedyskutować sprawę podjęcia akcji przeciw Naksydom, kiedy po raz pierwszy wylądują na Zanshaa — oznajmił Hong. — Teraz, kiedy nie ma już pierścienia, będą musieli korzystać z długich lądowisk, niezbędnych promom o napędzie chemicznym.
Rakiety chemiczne były koniecznością; silniki na antymaterię wyjałowiłyby zbyt wielki obszar.
— Blisko stolicy mamy tylko dwa wystarczająco duże lotniska — ciągnął Hong — i tylko jedno z nich posiada urządzenia dla pojazdów ziemia-orbita. To Wi-hun. Możemy z dużą dozą pewności przypuszczać, że właśnie tam wylądują Naksydzi. — Uśmiechnął się. — Nie będą wiedzieli, że urządzenia dla pojazdów kosmicznych zostaną rozmontowane przed ich przybyciem.
Wywołał displej ścienny. Pojawiła się mapa obszaru między śródmieściem Zanshaa a lotniskiem w Wi-hun.
— Kiedy Naksydzi zabezpieczą Wi-hun — ciągnął Hong — spodziewamy się, że posuną się do Zanshaa i zajmą siedzibę rządu w Górnym Mieście. Oto trzy możliwe trasy. — Na mapie zamigotały na zielono. — Naszej grupie operacyjnej wyznaczono aleję Axtattle. Kiedy Naksydzi zaczną się ładować, otrzymamy z naszych źródeł wiadomość, zbierzemy się i uderzymy wroga przy wejściu do Zanshaa. Wycofamy się wtedy do miasta i przyczaimy aż do następnej akcji.
Jedna z dowódców zespołów podniosła rękę.
— Może jakaś bomba w ciężarówce? — zapytała.
— Bardzo dobrze — powiedział Hong. — Możemy ją ustawić przy bulwarze, poczekać, aż zbliżą się Naksydzi i ją zdetonować. Z punktów obserwacyjnych na sąsiednich budynkach możemy prowadzić ogień, zastrzelić tylu Naksydów, ilu zdołamy, i wycofać się w zamieszaniu.
Zaczęto planować. Hong, człowiek drobiazgowy, wyznaczył kilku oficerów, by przebadali możliwe miejsca zasadzki. Innemu polecono zabranie ciężarówki z garażu floty. Suli rozkazano opracowanie dróg ucieczki, gdy tylko zostanie wybrane miejsce zasadzki.
— Spotkamy się jutro, by odebrać raporty i do końca wszystko zaplanować — powiedział Hong. — Proszę, wychodźcie pojedynczo, by nie zwrócić niczyjej uwagi.
Tego popołudnia Sula poszła na spacer po alei Axtattle. Droga była szeroka na sześć pasów, wysadzana po obu stronach ammatami, które ocieniały chodniki długimi, lancetowatymi liśćmi. Dzielnice po obu stronach były terrańskie, co wyjaśniało, dlaczego Grupie Operacyjnej Blanche wyznaczono ten właśnie korytarz. Wzdłuż ulicy stały sklepy średniej wielkości lub domy mieszkalne. Budynki stare, lecz dobrze utrzymane z oknami szczytowymi i mansardowymi dachami. Okolica wyglądała na zamożną.
Aleja Axtattle była drogą szybkiego ruchu, zasilającą serce Zanshaa: drogę umieszczono powyżej innych i dostęp do niej był ograniczony. Tylko kilka głównych ulic docierało do alei — mniejsze uliczki w kwartałach mieszkalnych odchodziły od proponowanego miejsca zasadzki, ale nie docierały do niego. Prześladowcy utkną na szosie z ograniczonym dostępem, nie mogąc dostać się do dzielnicy inaczej niż piechotą, co ułatwiało ucieczkę.
Sula uśmiechnęła się. Blanche będzie zadowolony.
Chorąży Shushanik Severin myślał o oleju spożywczym w kambuzie szalupy. Kilka gatunków oleju, każdy w wytrzymałym na przeciążenia żywicznym pojemniku; każdy rodzaj zawierał sto procent tłuszczu.
Jakby tak podnieść pojemnik z olejem do ust i pić zawartość niczym najprzedniejsze wino.
Tłuszcz. Tłuszcz jest dobry. Tłuszcz rozgrzewa.
Severin właśnie wizualizował sobie zmysłową przyjemność zlizywania oleju z warg, gdy rozległ się sygnał alarmowy. Severin skoczył z koi do drzwi kajuty sypialnej i odepchnął się ku sterowni, lecąc z łatwością w mikrograwitacji asteroidy 302948745AF.
Zeskrobał dłonią szron z displejów i zamarł. Żagwie silników. Po tych wszystkich miesiącach z toroidalnego wormholu Protipanu Dwa wynurzyły się w końcu okręty. I przybyły w pędzie, gdyż wykrywacz radaru ciągle ćwierkał wiadomość, że szalupa jest bez przerwy bombardowana poniebieszczonymi sygnałami radarowymi. Szukali wroga.
Nie wiedzieli, że wróg może zaraz dać im więcej niż to, na co są gotowi.
Reszta jego sześcioosobowej załogi, młócąc rękami i nogami, wepchnęła się do sterowni. Severin odbił precz latający koc termiczny, który spłynął z czyichś ramion, i polecił:
— Zajmijcie miejsca.
Do swojego zastępcy, Gruusta, który przypinał się do fotela akceleracyjnego przed konsolą łączności, powiedział:
— Gruust, przygotuj się do nadawania.
A potem zwrócił się do swego głównego inżyniera i nie mógł powstrzymać błogiego uśmiechu.
— Rozpocznij startową sekwencję silnika. I wpuść tu trochę ciepła.
* * *
Dowódca eskadry prowadziła Siły Chen z opancerzonej stacji oficera flagowego, położonej mniej więcej w środku ciężkości krążownika. To wokół Michi Chen kręcił się cały statek, dosłownie i w przenośni. Martinez, jako jej oficer taktyczny, siedział naprzeciw w osobnej klatce akcelaracyjnej; inna klatka, za Michi, mieściła dwóch poruczników sygnałowych i chorążego, który monitorował stan okrętu.
Dwie ścianki oddzielały kapitana Fletchera rezydującego w osobnej stacji dowodzenia „Przód”, z pełnym sztabem poruczników i chorążych, którzy sterowali „Prześwietnym” i jego uzbrojeniem. Pomocniczą stację „Tył” miała pod swoją pieczą porucznik Kazakov. Stacja „Tył” zostanie uruchomiona jedynie w wypadku śmierci kapitana. Kazakov wtedy przejmie dowództwo statku.
Stacja oficera flagowego to mało obiecujący obiekt dla architekta wnętrz czy dekoratora. Fletcher jednak starał się jak mógł: zastosował murale, dzięki którym mała, pudełkowata sala wydawała się większa. Stacja zdawała się być częścią rozległego, podpartego słupami holu, przez który obywatele imperium — ubrani według starożytnej mody i uzbrojeni w sieci i dzidy — gonili fantastyczne zwierzęta. Iluzję psuła jednak wielka powierzchnia, którą trzeba było poświęcić na displeje nawigacyjne i obronne. Miniaturowe istoty rozumne i zwierzęta musiały albo przez nią przeskoczyć, albo się na nią wspiąć. Esteta uznałby salę za jedno z mniej efektownych dzieł Fletchera.
Martinez, ignorując myśliwych i zwierzynę na ścianach, utkwił wzrok w dość ubogich w szczegóły displejach taktycznych. Protipanu był brązowym karłem, tak słabym, że dla ludzkich oczu prawie niewidzialnym. Wcześniej w swojej historii, jako czerwony gigant, skonsumował swe planety wewnętrzne, a planety zewnętrzne zniszczył naprężeniami grawitacyjnymi. Pozostało mnóstwo asteroid i cztery ocalałe planety, znacznie oddalone od środka układu, a w tej chwili położone bardzo daleko od siebie wzajemnie. Wszystkie cztery to gazowe giganty, których zewnętrzna atmosfera została zdmuchnięta, ale ciężkie rdzenie nadal trwały nienaruszone.
Читать дальше