Stephen Baxter - Pływ

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen Baxter - Pływ» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pływ: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pływ»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści toczy się na planecie zamieszkanej przez maleńkie istoty, których biologia całkowicie różni się od ludzkiej. Jednak ich uczucia, marzenia i lęki są takie same jak każdej istoty ludzkiej. Pewnego dnia stają oni do walki z — w ich wyobrażeniu — bogami, tzw. Xeelee. Tylko od ich wytrwałości i hartu ducha zależy, czy przetrwają nasilające się ataki na ich słońce.

Pływ — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pływ», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Adda pokonał mały odcinek Mali i popatrzył na dziwny rów.

Wewnętrzna fasada Mali była zdarta; wszelkie budynki zostały zmiecione tak starannie, jakby ktoś użył ostrza. W samym rowie starzec dostrzegał przekroje rozciętych domów i sklepów, a także strzępy ciał. Słyszał głosy ludzkie, lecz nie były to krzyki — co najwyżej jęki i cichy nieustający płacz.

Farr dołączył do niego w Powietrzu.

— Co to jest? Co się stało?

— Morski odłamek — oznajmił Adda ponuro. — Miasto oberwało. Wygląda na to, że berg przeszedł przez sam środek… Mamy szczęście, że Parz nie zostało całkowicie rozwalone… Chodź, Farr. Zobaczymy, czy ten cholerny szpital jeszcze działa.

Opuścili się szerokim, niemal pustym szybem Mali, szukając drogi do szpitala „Wspólnego Dobra".

24

Hork obmacał grubymi palcami rowek w drzwiach. Zniecierpliwiony, zaczął falować, położył dłonie na ich powierzchni i pchnął.

Drzwi zahuśtały się na niewidzialnych zawiasach, ciężkie i milczące. Po chwili dał się słyszeć syk Powietrza.

W otworze wejścia Durze mignął obraz kolejnej, jeszcze większej komnaty, której ściany również tworzyła szara, pozbawiona charakterystycznych cech substancja.

Przez chwilę przybysze wahali się, czy przekroczyć próg.

— No, jazda — burknął Hork i chwycił krawędź ramy drzwi. Wystarczył mu jeden płynny ruch, żeby przecisnąć się przez wejście; jego małe, delikatnie falujące stopy zniknęły w otworze.

Dura westchnęła i uchwyciła się framugi. Krawędzie były zimne i cienkie jak ściany pomieszczenia, tak że wrzynały jej się w dłonie. Ostrożnie położyła ręce na powierzchni ściany wewnątrz pomieszczenia za drzwiami i przepchnęła się przez wejście.

Zewnętrzna komora miała również kształt czworościanu — zbudowanego z wszechobecnej, matowoszarej substancji — ale była dziesięć razy większa, a jej szerokość wynosiła około stu ludzi. Takimi rozmiarami charakteryzowała się niemal każda zamknięta przestrzeń w Parz. Komora, z której wyłoniła się Dura, unosiła się w środku tego nowego pokoju, a jej płaszczyzny i krawędzie ułożyły się równolegle do odpowiednich płaszczyzn i krawędzi wielkiej hali. Dura zastanawiała się, co podtrzymuje mniejszą komorę; nie dostrzegała żadnych podpór ani sznurów.

Być może znaleźli się w skupisku czworościennych pokoi, z których każdy stanowił serce większego pomieszczenia. Może gdyby sforsowali te ściany, wpłynęliby do trzeciej komory, która również byłaby dziesięć razy większa, i tak dalej…

Jednakże w większym pomieszczeniu nie było drzwi prowadzących na zewnątrz. Ściany były całkowicie gładkie; ich monotonii nie przełamywała nawet mapa, która ozdabiała komorę wewnętrzną. Skoro nie ma tu żadnego wyjścia, może to oznacza koniec naszej podróży, pomyślała Dura.

Hork zbliżył się do niej, falując.

— Dura, znalazłem coś. — Wziął ją za rękę i prawie ciągnął dookoła wewnętrznego czworościanu. Wreszcie zatrzymał się — tak gwałtownie, że dziewczyna wpadła na niego — i pokazał swoje odkrycie. — Spójrz. Co o tym sądzisz?

Dura zobaczyła pudło o nieregularnym kształcie, szerokie na pół człowieka. Ostrożnie, zachowując odległość kilku mikronów, okrążyła przedmiot unoszący się w Powietrzu. Był wykonany z dobrze jej znanej szarej substancji, tej samej która tworzyła ściany pomieszczeń; składał się nań masywny okrągły blok, z którego wystawała cieńsza, prostokątna płyta; po bokach prostokąta sterczały do przodu mniejsze cylindry…

Dura z łatwością domyśliła się, jaką funkcję spełnia ów obiekt.

— To jest krzesło — oświadczyła. Hork prychnął niecierpliwie.

— Oczywiście, że to jest cholerne krzesło. — Krążył wokół sprzętu, śmiało poszturchując jego powierzchnię. Z każdej poręczy krzesła sterczały dźwignie — grube kikuty, które najwyraźniej miały być używane przez istoty ludzkie. W lewej poręczy był umieszczony obrotowy wskaźnik.

— Czy myślisz, że to coś jest przeznaczone dla nas… to znaczy, dla ludzi?

— Oczywiście, że tak — burknął mężczyzna. Dura poczuła się urażona.

— Hork, w tej sytuacji nie ma nic oczywistego. Jeżeli ta mapa była dobra, to podróżowaliśmy w przestrzeni, oddalając się od samej Gwiazdy. Dlaczego mielibyśmy oczekiwać czegokolwiek poza rzeczami całkowicie obcymi? To i tak prawdziwy cud, że znaleźliśmy Powietrze nadające się do oddychania, a co dopiero… meble.

Wzruszył ramionami. Jego otłuszczone mięśnie przelewały się pod kombinezonem.

— Ależ widać wyraźnie, że jest przeznaczone dla ludzi. Widzisz, jak wymodelowane jest oparcie i siedzisko? — Zanim Dura zdążyła zaprotestować, mężczyzna okręcił się w Powietrzu i opadł na krzesło. Z początku trochę się wił, gdyż było mu chyba trochę niewygodnie — a nawet sprawiał wrażenie zaniepokojonego — ale zaraz rozluźnił się i uśmiechnął szeroko. Położył dłonie na poręczach krzesła, które pasowało do jego masywnego ciała. — Doskonałe — oświadczył. — Wiesz, Dura, to krzesło istnieje chyba od trzystu pokoleń, a jednak wygląda jak nowe i pasuje do mojej tuszy tak idealnie, jakby projektowali je najlepsi rzemieślnicy Parz. Dziewczyna zmarszczyła czoło.

— Nie wyglądałeś na specjalnie uszczęśliwionego, kiedy dopiero co usiadłeś na nim. Zawahał się.

— Czułem się dziwnie. Miałem wrażenie, że powierzchnie pływają wokół mnie. — Uśmiechnął się, odzyskawszy pewność siebie. — Przypuszczam, że ono dostosowywało się do mojej figury. To było trochę niepokojące, ale nie trwało długo… Jak myślisz, do czego służą te dźwignie? — Jego masywne pięści zawisły nad prętami sterczącymi z poręczy krzesła.

— Nie! — Dura zakryła jego ręce. Po chwili uspokoił się i odsunął dłonie od dźwigni, nawet ich nie dotknąwszy.

— Ciekawe — powiedział łagodnie. — One do złudzenia przypominają dźwignie tablicy rozdzielczej w „Latającej Świni". Być może istnieją podobieństwa podstawowych wzorców ludzkiego projektowania, być może pewne rzeczy muszą wyglądać tak a nie inaczej…

— Jednak w przeciwieństwie do urządzeń na pokładzie „Świni" nie mamy najmniejszego pojęcia, do czego służą te dźwignie — przerwała mu Dura stanowczo.

Hork zrobił minę dziecka, które dostało burę.

— Hm, sama wcześniej mówiłaś, że nie zrobimy żadnego kroku naprzód, jeśli nie zaryzykujemy. — Zerknął na urządzenie ze strzałką wmontowane w lewe ramię krzesła. — Na przykład, co byś powiedziała na to?

Dura zbliżyła się do niego. Strzałka była cylindrem o grubości palca, osadzonym na pionowej osi w środku swojej długości; znajdowała się wewnątrz małego krateru wyżłobionego w poręczy. Jego oprawa była podzielona na cztery ćwiartki: białą, jasnoszarą, ciemnoszarą i czarną. Strzałka wskazywała czarną ćwiartkę. Wydawało się oczywiste, że umieszczono ją w takim miejscu, aby mogła być przekręcana przez osobę siedzącą na krześle.

Hork spojrzał na Durę.

— No? To urządzenie wygląda na raczej nieszkodliwe. Córka Logue'a stłumiła szaleńczy chichot.

— Przecież nie masz zielonego pojęcia, co to jest…

— Do licha z tobą, nadpływowcze, przecież nie po to przebyliśmy taki szmat drogi, żeby teraz tchórzyć. — Przewodniczący raptownie chwycił strzałkę i przekręcił ją.

Urządzenie szczęknęło, wykonując ćwierć obrotu. Dura cofnęła się i zasłoniła ciało ramionami. Nawet Hork odskoczył odruchowo i dopiero gdy strzałka zatrzymała się na ciemnoszarej ćwiartce, ciężko westchnął.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pływ»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pływ» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephen Baxter - The Martian in the Wood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Project Hades
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Evolution
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Bronze Summer
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Iron Winter
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Flood
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Firma Szklana Ziemia
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Les vaisseaux du temps
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Moonseed
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Exultant
Stephen Baxter
Stephen Baxter - Coalescent
Stephen Baxter
libcat.ru: книга без обложки
Stephen Baxter
Отзывы о книге «Pływ»

Обсуждение, отзывы о книге «Pływ» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x