• Пожаловаться

Stanisław Lem: Maska

Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Lem: Maska» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Kraków, год выпуска: 1988, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Stanisław Lem Maska

Maska: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Maska»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest to króciutkie opowiadanko bardzo wyróżniające się na tle twórczości Lema. Po pierwsze główną postacią jest istota płci żeńskiej. Po drugie język jest niezwykle wyrafinowany, kunsztowny, stylizowany na dawne czasy (ale bez przesady z tą ostatnią cechą), z długimi zdaniami. Po trzecie jest to bardzo nietypowe science — fiction. Brak w nim w zasadzie elementu science, a tym samym opisów technicznych wynalazków ani zagadnień z zakresu fizyki czy astronomii. Po czwarte fabuła umiejscowiona jest… na dworze królewskim. Przypominało mi to XVII wiek tak na oko. Po piąte pomysł jest kosmiczny, wielce oryginalny, wręcz oszałamiający. Po szóste — zakończenie, takie nieoczekiwane. To wszystko przyczynia się do gonitwy myśli i coraz bardziej opadającej szczęki czytającego…

Stanisław Lem: другие книги автора


Кто написал Maska? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Maska — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Maska», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

A moje ono i jego wędrówka na wznak, i pocałunki, składane na moich rękach i nogach, na czole przez ruchliwe żmije z metalu? Ta groza poszarzała już całkiem i z największym trudem mogłam ją ledwie wspomnieć, jak właśnie zły, do słów dostępu nie mający, sen — nie mogłam przeżyć ani naraz, ani po kolei losów tak sobie zaprzeczających! Co więc pewnego? Piękna byłam. Tyleż rozpaczy, co triumfu wstało we mnie, kiedy przeglądałam się w jego twarzy jak w żywym lustrze, bo taka bezwzględna była doskonałość moich rysów, że cokolwiek bym uczyniła szalonego, czy za — wrzeszczałabym z pianą opętania na ustach, czy gryzłabym krwawe mięso, piękno nie odstąpiłoby mej twarzy — ale dlaczego myślałam „mej twarzy”, a nie po prostu „mnie?” Czy byłam kimś niezgodnym i nie doprowadzonym do jedności z własnym ciałem i twarzą? Czarownicą, gotową rzucać uroki. Medeą? To był mi nonsens i głupstwo. A i to nawet, że myśl tak mi szła. jak klinga wyświechtana w ręku wyzbytego klejnotu rycerza rozbójnika, że rozcinałam myślą każdy przedmiot bez wysiłku, samochcące to myślenie moje wydawało mi się w swej perfekcji nazbyt już zimne, nadmiernie spokojne, bo lęk trwał poza nim — jak gdyby nadwidzialny. wszechobecny, ale osobny — dlatego i myślenie własne miałam w podejrzeniu. Lecz jeśli ani twarzy swojej nie ufałam, ani myśli, przeciwko czemu właściwie mogłam żywić strach i podejrzliwość, skoro oprócz duszy i ciała nie ma nic? To było zagadkowe.

Rozrzucone korzenie mych przeszłości nie zdradzały mi niczego istotnego, lustracja stawała się przesypywaniem barwnych obrazów, jako Duenna północy, Angelita skwarów, Mignonne, byłam każdym razem inną osobą o innym nazwisku, stanie, rodzie, spod innego nieba, nic tu nie miało prymatu — krajobraz południa wracał do moich oczu jakby wysilony przesłodzeniem kontrastów, kolorem co naciągał lazurami zbyt ostentacyjnymi, gdyby nie te psy sparszywiałe. dzieci półślepe o zaropiałych powiekach i wydętych brzuszkach, bez wydania głosu konające na spiczastych kolanach zakwefionych matek, byłoby mi to palmowe wybrzeże nadto gładkie, śliskie jak kłamstwo. A północ Duenny, z jej wieżami w śniegowych czapach, niebo skotłowane buro. zimy z krętymi postaciami śniegu wymyślonymi przez wiatr, co pełzły do fosy po blankach i przyporach, wstępowały od przyciesi zamkowych swymi białymi jęzorami po głazie i łańcuchy mostu zwodzonego jakby spłakane żółto, a to tylko rdza zabarwiała sople ogniw, w lecie zaś wodę fosy pokrywała kożuchem pleśń: tak dobrze i to wszystko pamiętałam!

Lecz i mój trzeci byt; ogrody, wielkie, chłodne, strzyżone, ogrodników z nożycami, sfory chartów i doga arlekina. który leżał na stopniach tronu — znudzona rzeźba w nieomylnej gracji bezwładu poruszanego oddechem żeber — a w jego żółtawych, obojętnych oczach połyskiwały, można było myśleć, zmniejszone kształty kataryj albo niekrotek. I te słowa, niekrotki, katarie, nie wiedziałam teraz, co znaczyły, ale musiałam chyba kiedyś wiedzieć, kiedy tak wgłębiałam się w tę zapamiętaną do smaku źdźbeł gryzionych przeszłość, czułam, że nie powinnam tak wracać ani do trzewiczków. z których wyrosłam, ani do pierwszej długiej sukni wyszywanej srebrem, jakby nawet dziecko, którym byłam, kryło w sobie zdradę. Dlatego przywołałam wspomnienie najokrutniej obce — martwej podróży na wznak, odrętwiających pocałunków metalu, który dotykając mego nagiego ciała wydawał szczękliwy odgłos, jakby moja nagość była ogłuchłym dzwonem, który nie może rozebrzmieć. ponieważ nie ma jeszcze serca. Tak, do tego nieprawdopodobieństwa odwoływałam się już nie zdziwiona, że z taką trwałością zakrzepła we mnie pamięć wymajaczonego koszmaru, musiał to być bowiem koszmar — żeby podtrzymać tę pewność, dotykałam palcami, samymi opuszkami, miękkich przedramion, piersi; było to bez wątpienia natręctwo, któremu ulegałam drżąc, jakbym z odchyloną w tył głową wstępowała pod lodowate strumienie trzeźwiącego deszczu.

Nigdzie odpowiedzi na moje pytanie, więc cofnęłam się od tej otchłani mojej i nie mojej. A zatem na powrót do tego, co jedyne. Król, wieczór balowy, dwór i ten mężczyzna. Byłam dla niego stworzona, on dla mnie, wiedziałam to, ale znów w lęku, nie. nie był to lęk, lecz żelazna obecność przeznaczenia, nieuniknionego, niedocieczonego, i właśnie ta nieuniknioność, ta wieść jak śmierć, że już nie można odmówić, uchylić się, odejść, uciec, wreszcie może zginąć, ale zginąć inaczej — w tej lodowatej obecności pogrążałam się bez tchu. Nie mogąc jej znieść, powtarzałam samymi wargami „ojciec, matka, rodzeństwo, przyjaciółki. Bliscy” — jak dobrze rozumiałam te słowa, pojawiały się chętne postaci, znane, musiałam się do nich przyznawać przed sama sobą. ależ niepodobna mieć czterech matek i tyluż ojców, więc znów ten obłęd? Taki głupi i taki uparty?

Próbowałam wreszcie arytmetyki: jeden a jeden jest dwa. z ojca i matki powstaje dziecię, byłaś nim. masz dziecięce wspomnienia…

Albo byłam szalona, rzekłam sobie, albo nadal nią jestem, i będąc świadomością, jestem biało przyćmioną świadomością. Nie było balu, zamku, króla, wstąpienia w byt gwałtownie poddany nakazowi harmonii przedustawnej. Iskrę żalu poczułam, opór wywołany myślą, że musze też rozstać się z moją pięknością. Z elementów niezgodliwych niczego nie zbuduję, chyba że odnajdę w budowanym jego koślawość, szpary, w które wniknę, aby rozsadzić i wejść w głąb. Czy doprawdy wszystko stało się tak, jak się miało stać? Jeśli byłam własnością króla, to jak mogłam o tym wiedzieć? Nawet nocne pomyślenie o tym winno było mi zostać wzbronione. Jeśli on stał za wszystkimi, to czemu chciałam oddać mu ukłon i zrazu nie oddałam mu go? Jeśli przygotowania odznaczały się doskonałością, to czemu pamiętałam rzeczy, jakich nie należało mi pamiętać, przecież za odwołanie mając tylko dziewczęcą i dziecinną przeszłość, nie weszłabym w rozterkę tego zwątpienia, która przyprawiała o rozpacz, wstęp do powstania przeciw losowi? A już na pewno zdmuchnięcie należało się owej wędrówce na wznak, ożywającej od iskrowych pocałunków martwocie mojej i nagości bezdźwięcznej, lecz właśnie i to także stało się. i było teraz ze mną. Kryłażby się w zamyśle i w wykonaniu niedoskonałość? Błędy nieopatrzne, nieuwaga, przecieki ukradkowe, brane za zagadki albo za zły sen? Lecz w takim razie odzyskiwałam nadzieję. Czekać. Czekać, aby nagromadziły się w dalszym ziszczaniu następne nieskładności, uczynić z nich ostrze do skierowania w króla, w siebie, wszystko jedno w kogo, byle niezgodnie z narzuconym losem. A więc poddać się temu urokowi, trwać w nim, pójść na umówione spotkanie z samego rana, a wiedziałam, nie wiem jak ani skąd, że TEGO nic mi nie wzbroni, owszem, wszystko właśnie w t ę stronę mnie skieruje. A teraźniejsza moja zewnętrzność była tak prymitywna. cóż ścianki, zrazu poddające się miękko palcom, podatne obicia, pod nimi opór stali czy muru, nie wiedziałam, ale mogłam rozszarpać paznokciami tę przytulną miękkość, wsiałam, głowa dotknęła wklęsło zaokrąglonego pułapu. To wokół mnie i nade mną. ale wewnątrz, ja. ja sama?

Wietrzyłam dalej niegodziwość w tym moim nierozumieniu siebie, a ponieważ zaraz piętra na piętrach myśli skokami się nabudowywały. myślałam już sobie, że powinnam wątpić we własne moje mniemanie, skórom, szalona topielica, jak owad w jasnym bursztynie, zamknięta w mojej obnubilatio lucida. to zrozumiałe, że —

Zaraz. Skąd tak świetnie rozczłonkowane moje słownictwo, owe terminy uczone, łacińskie, te zwroty logiczne, sylogizmy. owa biegłość nie należna słodkiej dziewicy, której widok był płonącym stosem męskich serc? I skąd to poczucie nieszczęsnego banału w sprawach płci, zimna pogarda, dystans, och. tak. on mnie już może kochał, już może i oszalał mną. chciał mnie widzieć, słyszeć mój głos, dotykać moich palców, a ja patrzałam w jego namiętność jak w preparat pod szkłem. Nie byłoż to zadziwiające, sprzeczne i niesynkategorematyczne? Może wszystko mi się przecież roiło, a ostatecznością i dnem był stary, wyziębły mózg, splątany w doświadczeniu niezliczonych lat? Może wyostrzona mądrość tylko była jedyną moją prawdziwą przeszłością, z logiki powstałam, ona stanowiła moją autentyczną genealogię…

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Maska»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Maska» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Olga Tokarczuk: E. E.
E. E.
Olga Tokarczuk
Irving Walace: Zaginiona Ewangelia
Zaginiona Ewangelia
Irving Walace
Jacek Komuda: Imię Bestii
Imię Bestii
Jacek Komuda
Barbara Cartland: Córka Pirata
Córka Pirata
Barbara Cartland
David Wallace: Infinite jest
Infinite jest
David Wallace
Отзывы о книге «Maska»

Обсуждение, отзывы о книге «Maska» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.