Bill Browder - Czerwony alert

Здесь есть возможность читать онлайн «Bill Browder - Czerwony alert» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, ISBN: 2015, Издательство: Sonia Draga, Жанр: Биографии и Мемуары, stock, Политика, Публицистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czerwony alert: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony alert»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czerwony alert — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony alert», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Po raz kolejny zadzwoniłem do żony.

— Coś nowego u ciebie?

— Nie. — Elena westchnęła. — A u ciebie?

— Też nic.

Musiała usłyszeć troskę w moim głosie, bo dodała:

— Wszystko będzie dobrze, Bill. Jeżeli faktycznie chodzi tylko o wizę, wrócisz tu jutro, żeby wszystko wyjaśnić. Jestem tego pewna.

Jej spokój zaczął mi się udzielać.

— Wiem — powiedziałem, spoglądając na zegarek. W Anglii była 22.30. — Idź spać, kochanie. Ty i dziecko potrzebujecie odpoczynku.

— Dobrze. Zadzwonię do ciebie, kiedy tylko czegoś się dowiem.

— Ja również.

— Dobranoc.

— Dobranoc — odrzekłem. — Kocham cię — dodałem, lecz Elena już się rozłączyła.

W mojej głowie zaczęły lęgnąć się wątpliwości. A jeżeli to nie jest zwyczajny problem z wizą? Czy kiedykolwiek zobaczę jeszcze Elenę? Czy kiedykolwiek zobaczę nasze dziecko, którego się spodziewamy? Czy zobaczę jeszcze mojego syna, Davida?

Zmagając się z posępnym nastrojem, zwinąłem marynarkę, która miała mi posłużyć za poduszkę, i próbowałem ułożyć się wygodnie na twardych krzesłach, jednak zostały one tak zaprojektowane, by nie dało się na nich spać. Poza tym otaczała mnie zgraja ludzi o złowieszczym wyglądzie. Jakże miałbym zasnąć, gdy kręcili się w pobliżu?

Porzuciłem ten zamiar.

Usiadłem z powrotem, sięgnąłem po blackberry’ego i zacząłem sporządzać listę osób, które poznałem, przebywając w Rosji, Wielkiej Brytanii oraz Ameryce, i które mogłyby mi teraz pomóc — polityków, biznesmenów i dziennikarzy.

Jeszcze raz zadzwonił do mnie Chris Bowers, który właśnie kończył dyżur w ambasadzie. Zapewnił mnie, że człowiek, który zajmie jego miejsce, zostanie dokładnie poinformowany o mojej sytuacji. Nadal był zainteresowany, czy dostałem jakiś posiłek lub wodę. Odpowiedziałem, że nie. Przeprosił mnie, choć nic nie mógł na to zaradzić. Najwyraźniej skrzętnie notował wszelkie uchybienia, na wypadek gdyby mogło to okazać się przydatne. Cholera jasna — zakląłem w myślach, kiedy skończyliśmy rozmowę.

Była druga albo trzecia w nocy. Wyłączyłem smartfon, by nie rozładować baterii, i znów postanowiłem się zdrzemnąć. Wyjąłem z walizki koszulę i zakryłem sobie nią oczy. Połknąłem na sucho dwie tabletki nurofenu, żeby uśmierzyć ból głowy, który zaczął mi doskwierać. Próbowałem zapomnieć o tym wszystkim. Starałem się przekonać samego siebie, że z rana znów będę w podróży. Że to tylko problem z wizą. Że w taki czy inny sposób zdołam wydostać się z Rosji.

Chwilę później zasnąłem.

Obudziłem się około 6.30, kiedy do sali weszła kolejna grupa mężczyzn. Nie różnili się od pozostałych. Nie zauważyłem nikogo, kto wyglądałby podobnie jak ja. Pomieszczenie wypełniły stłumione szepty i kłęby tytoniowego dymu. Odór spoconych ciał przybrał na sile. W ustach czułem nieświeży posmak i po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że bardzo chce mi się pić. Chris Bowers nie bez przyczyny dopytywał, czy mnie nakarmiono i napojono. Mogliśmy korzystać z toalety, ale ci dranie powinni dać nam jakiś posiłek i wodę.

Mimo to obudziłem się z głębokim przeświadczeniem, że to wszystko jest skutkiem jakiegoś biurokratycznego nieporozumienia. Zadzwoniłem do Ariela. Nie zdołał jeszcze ustalić, co się dzieje, ale poinformował mnie, że najbliższy samolot do Londynu odlatuje o 11.15. Miałem tylko dwa wyjścia. Albo mogłem zostać aresztowany, albo deportowany, toteż utwierdzałem się w przekonaniu, że odlecę tym samolotem.

W miarę możliwości starałem się nie próżnować. Odpowiedziałem na kilka e-maili, jakbym zaczynał zwykły dzień roboczy. Skontaktowałem się z ambasadą. Pełniący dyżur konsul zapewnił mnie, że kiedy tylko zacznie się pora urzędowania, zajmą się moją sprawą. Pozbierałem swoje rzeczy i jeszcze raz spróbowałem rozmówić się z urzędnikami. Poprosiłem ich o mój paszport, ale również tym razem nie zwrócili na mnie uwagi. Jakby całe ich zadanie ograniczało się do siedzenia za szybą i ignorowania zatrzymanych.

Zacząłem przechadzać się po sali, co jakiś czas zerkając na zegarek. 9.00. 9.15. 9.24. 9.37. Stawałem się coraz bardziej poirytowany. Miałem ochotę porozmawiać z Eleną, ale o tej porze w Londynie dopiero świtało. Odezwałem się do Ariela, lecz on nadal nie miał dla mnie żadnych wiadomości. Przestałem wydzwaniać do ludzi.

O 10.30 zacząłem walić pięścią w szybę, jednak urzędnicy nadal ignorowali mnie z pełnym profesjonalizmem.

Zadzwoniła Elena. Tym razem nie zdołała mnie uspokoić. Obiecała wyjaśnić, co się dzieje, ale zaczynałem nabierać przekonania, że to nic nie da. Oczyma wyobraźni coraz wyraźniej widziałem, jak spotyka mnie los Jude’a Shao.

10.45. Na dobre zaczęła ogarniać mnie panika.

10.51. Jak mogłem być tak głupi? Jak zwykły facet z Chicago mógł sobie uroić, że gnębienie rosyjskich oligarchów ujdzie mu na sucho?

10.58. Głupi, głupi, głupi! Jesteś głupi i arogancki, Bill! Arogant i skończony głupiec!

11.02. Trafię do rosyjskiego więzienia. Trafię do rosyjskiego więzienia. Trafię do rosyjskiego więzienia.

11.05. Do sali wpadli dwaj strażnicy w butach z cholewami i klucząc między zatrzymanymi, podeszli do mnie. Pozbierali moje rzeczy, chwycili mnie pod ręce i wyprowadzili z sali. Szliśmy długimi korytarzami, a potem w górę po schodach. A więc to tak. Teraz wepchną mnie do samochodu i gdzieś wywiozą. No to się doigrałem.

Jeden ze strażników kopniakiem otworzył drzwi i znaleźliśmy się w hali odlotów. Moje serce zaczęło uderzać szybciej, kiedy idąc żwawym krokiem, mijaliśmy bramki i ospałych pasażerów. Dotarliśmy do punktu odprawy na rejs do Londynu o 11.15, przepuszczono nas na drugą stronę i po chwili weszliśmy na pokład samolotu. W pośpiechu minęliśmy przedział klasy biznesowej i strażnicy posadzili mnie w fotelu od strony przejścia w przedziale klasy ekonomicznej. Żaden nie odezwał się do mnie ani słowem. Włożyli moją walizkę do skrytki bagażowej pod sufitem i wyszli. Nie dostałem z powrotem paszportu.

Inni pasażerowie z trudem powstrzymywali wścibskie spojrzenia, ale czyż mogłem im się dziwić? Nie zwracałem na nich uwagi. Uniknąłem rosyjskiego więzienia.

Wysłałem do Eleny wiadomość tekstową, informując ją, że wracam do domu i wkrótce się zobaczymy. Napisałem też, że ją kocham.

Wystartowaliśmy. Kiedy koła maszyny z głuchym łoskotem schowały się w komorach podwozia, ogarnęła mnie taka ulga, jakiej nigdy dotąd nie zaznałem. Nawet to, co przeżywałem, zarabiając i tracąc setki milionów dolarów, nie umywało się do tego uczucia.

Samolot wzniósł się na wysokość przelotową i zaczęto podawać posiłki. Nie miałem nic w ustach od dwudziestu czterech godzin. Tego dnia lunch składał się z jakiegoś paskudztwa przypominającego boeuf Strogonow, ale odnosiłem wrażenie, że w życiu niczego lepszego nie jadłem. Zjadłem trzy dodatkowe bułki, wypiłem cztery butelki wody, a potem zasnąłem.

Obudziłem się, dopiero kiedy wylądowaliśmy w Londynie. Samolot kołował, a ja układałem w myślach listę rzeczy, z którymi musiałem się uporać. Przede wszystkim czekało mnie przejście przez odprawę bez paszportu, ale spodziewałem się, że będzie to dosyć łatwe. Anglia była moim domem, a od końca lat dziewięćdziesiątych, kiedy uzyskałem obywatelstwo brytyjskie, moją przybraną ojczyzną. Dużo większy problem stanowiła Rosja. Co miałem zrobić, żeby wyplątać się z tych tarapatów? Kto za to wszystko odpowiadał? U kogo mogłem szukać pomocy w Rosji? A u kogo na Zachodzie?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czerwony alert»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony alert» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Bill Browder - Red notice
Bill Browder
Tom Clancy - Czerwony Sztorm
Tom Clancy
Robert Sheckley - Jeśli czerwony zabójca
Robert Sheckley
Orson Card - Czerwony Prorok
Orson Card
libcat.ru: книга без обложки
Kim Robinson
Thomas Harris - Czerwony Smok
Thomas Harris
Алистер Маклин - Red Alert
Алистер Маклин
Grimm Jacob - Czerwony Kapturek
Grimm Jacob
Jessica Andersen - Red Alert
Jessica Andersen
Отзывы о книге «Czerwony alert»

Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony alert» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x