Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa
Здесь есть возможность читать онлайн «Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Diabelska Alternatywa
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Diabelska Alternatywa: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diabelska Alternatywa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Diabelska Alternatywa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diabelska Alternatywa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Wybuch powoduje pęknięcie błony bębenkowej – nie czyni przy tym różnicy między terrorystami a zakładnikami. Ale błona bębenkowa może się zregenerować. Martwi zakładnicy nie wrócą do życia.
Jak długo trwa efekt paraliżujący, komandosi strzelają nieustannie, tworząc dach z kuł cztery cale nad głowami znajdujących w pomieszczeniu ludzi; inni nurkują pod tym dachem ku oszołomionym zakładnikom i odciągają ich po podłodze w bezpieczne miejsca. Kiedy już to zrobią, strzelcy przenoszą ogień o sześć cali niżej.
Rozlokowanie zakładników i terrorystów we wnętrzu można dokładnie ustalić przez zamknięte drzwi, przykładając do nich elektroniczny stetoskop. Ludzie w środku nie muszą nawet rozmawiać: urządzenie słyszy ich oddechy i bezbłędnie je lokalizuje. Ekipa ratunkowa porozumiewa się na migi, wypróbowanym systemem znaków, który wyklucza pomyłki.
Major Fallon postawił na stole konferencyjnym model “Princess”; skupiła się na nim napięta uwaga wszystkich zebranych.
– Proponuję przede wszystkim ustawić krążownik “Argyll” bokiem do “Freyi”. Przed świtem trzy łodzie wiozące moich ludzi i sprzęt zbliżą się do “Argylla” i staną za nim, tak że nawet wartownik siedzący na kominie “Freyi” nie będzie mógł ich widzieć. Dzięki temu będziemy w stanie po południu zacząć przygotowania do akcji poza zasięgiem obserwacji terrorystów. Oczywiście nie chcę tam widzieć żadnych samolotów prasowych. Kutry rozpylające emulgent też powinny trzymać się z dala od “Argylla”, żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń.
Na razie nikt nie zgłaszał pytań ani wątpliwości. Sir Julian robił tylko drobne notatki. Fallon ciągnął więc dalej:
– Po zmroku, a przed wschodem księżyca, popłyniemy w stronę “Freyi” w ośmiu, czterema kajakami, na odległość trzech mil od tankowca. Nie ma ryzyka wykrycia przez radary “Freyi”. Kajaki są na to za małe i za niskie. Poza tym są zrobione całkowicie z drewna i płótna, a więc w praktyce niewidoczne dla radaru. Podobnie z naszymi kostiumami: guma, skóra, wełna i tak dalej… a wszystkie klamry są plastikowe. Radary “Freyi” tego nie zarejestrują. W każdym kajaku na tylnym siedzeniu będzie jeden płetwonurek. Ich butle z tlenem muszą, niestety, być metalowe, ale na ekranie radaru nie dają one większego śladu niż dryfująca bańka po oleju. Na “Freyi”, z odległości trzech mil, w ogóle tego nie zauważą. Trzy mile od “Freyi” nurkowie ustawią swoje kompasy na rufę tankowca – to będzie łatwe, bo rufa jest oświetlona – zsuną się z kajaków i popłyną dalej pod wodą, kierując się kompasem.
– A dlaczego nie w stronę dziobu? Przecież tam jest ciemniej -i spytał pułkownik lotnictwa.
– Po pierwsze dlatego, że trzeba by było najpierw zlikwidować wartownika na pomoście dziobowym, a on może mieć kontakt radiowy z mostkiem i ostrzec innych. Po drugie dlatego, że mielibyśmy wtedy cholernie długą drogę do przebycia po pokładzie, a na mostku jest silny reflektor szperacz. I po trzecie dlatego, że nadbudówka frontu to pionowa stalowa ściana wysokości pięciu pięter. Oczywiście moglibyśmy się na nią wspiąć, ale po drodze są okna kabin, w których może ktoś być i zauważy nas. Ci czterej, w tej liczbie ja, spotkają się pod rufą “Freyi”. Jest tam kilkustopowy nawis, pod którym można się ukryć. Gorzej ze wspinaczką: może nas wtedy zobaczyć wartownik z komina. Co prawda człowiek siedzący na wysokości stu stóp ma skłonność raczej obserwować horyzont, niż patrzeć w dół. Dla pewności warto wtedy urządzić dla niego spektakl. W uzgodnionym terminie “Argyll” zacznie błyskać reflektorem sygnałowym w stronę innych okrętów. To powinno całkowicie zająć wartownika”. Wtedy pozbędziemy się płetw, masek, butli z tlenem i pasów balastowych. Wejdziemy na pokład od strony rufy w samych tylko gumowych kombinezonach. Całe uzbrojenie będzie ukryte w szerokim, nieprzemakalnym pasie owiniętym wokół ciała.
– Jak zdołacie wspiąć się po kadłubie, obciążeni dodatkowo czterdziestoma funtami żelastwa, po trzech milach pływania pod wodą? – zdziwił się któryś z urzędników ministerialnych.
Fallon uśmiechnął się tylko.
– Do relingu na rufie jest nie więcej niż trzydzieści stóp. A podczas ćwiczeń na platformach wiertniczych na Morzu Północnym pokonywaliśmy sto sześćdziesiąt stóp pionowej stalowej ściany w cztery minuty.
Nie widział potrzeby szczegółowego wyjaśniania, jak osiąga się taką sprawność ani jaki sprzęt umożliwia tego rodzaju wyczyny. Pracujący dla wojska konstruktorzy dawno już wymyślili dla SBS znakomity sprzęt wspinaczkowy. Ważnym jego składnikiem były klamry magnetyczne. Z wyglądu przypominały talerz z przymocowanym z tyłu uchwytem. Krawędź talerza była obramowana gumą, aby przykładanie go do metalu nie powodowało hałasu; pod gumą znajdowała się metalowa obręcz, która po naciśnięciu przełącznika umieszczonego w uchwycie pod kciukiem stawała się potężnym magnesem. Pole magnetyczne generował prąd z baterii niklowo-kadmowej zainstalowanej w talerzu, małej, ale silnej i niezawodnej. Posługiwanie się tymi klamrami wymagało wielkiej siły, ale też ludzie-żaby z SBS mieli za sobą odpowiedni, forsowny trening. Uzbrojeni w dwa takie talerze, bez wielkiego wysiłku podciągali się na nich z całym swoim ekwipunkiem, przykładając na przemian prawą i lewą klamrę do stalowej ściany, coraz wyżej i wyżej, wyłączając prąd w dolnej po upewnieniu się, że górna trzyma niezawodnie. O sile tych magnesów – ale także posługujących się nimi rąk – świadczył fakt, że wspinacze mogli bez ryzyka odpadnięcia pokonywać przewieszki odchylone o czterdzieści pięć stopni od pionu.
– Pierwszy z nas – mówił Fallon – wejdzie na górę z pomocą specjalnych klamer, ciągnąc za sobą linę. Jeśli na pokładzie rufowym będzie spokój, przywiąże linę i następni będą mogli wejść na pokład w ciągu dziesięciu sekund. Wejdziemy w miejscu, do którego nie dociera światło lampy znad drzwi nadbudówki, bo zasłaniają skrzynia generatora u podstawy komina. W czarnych kombinezonach będziemy niewidoczni w cieniu tej skrzyni. Tu jednak zaczyna się pierwszy ryzykowny odcinek drogi: po oświetlonym pokładzie aż do nadbudówki.
– Czy macie zamiar iść prosto do tych oświetlonych drzwi? – spytał wiceadmirał, najwyraźniej zafascynowany tym nagłym przejściem od spraw technicznych do romantycznej brawury z czasów Nelsona.
– Nie, proszę pana. Pójdziemy burtą przeciwległą do “Argylla”. Miejmy nadzieję, że wartownik, zajęty tym, co dzieje się na krążowniku, nie zauważy nas, zanim nie schowamy się za narożnikiem nadbudówki. Tutaj jest okno magazynu brudnej bielizny. Okno jest z pleksiglasu, wytniemy je miniaturowym palnikiem gazowym. Z drzwiami tego magazynu prawdopodobnie nie będzie już kłopotów. Nikt nie kradnie brudnej bielizny, więc też nikt jej nie zamyka na klucz. W ten sposób znajdziemy się w środku nadbudówki, parę jardów od głównej klatki schodowej prowadzącej na poziomy “B”, “C”, “D” i na mostek.
– Gdzie spodziewa się pan znaleźć dowódcę terrorystów, tego z nadajnikiem spustowym? – spytał Sir Julian Flannery.
– Po drodze na górę będziemy osłuchiwać wszystkie drzwi. Jeśli gdzieś usłyszymy głos ludzki, otwieramy drzwi i likwidujemy wszystkich w pomieszczeniu, strzelając z automatów z tłumikami. Robią to dwaj ludzie, dwaj zostaną na straży. I tak przejdziemy całą nadbudówkę. Zlikwidujemy też każdego, kogo spotkamy na schodach. W ten sposób dojdziemy niezauważeni do pokładu “D”. Tu musimy się zdać na domysły. Najprawdopodobniejsze są dwa miejsca: kajuta kapitana i kajuta głównego mechanika. Wyślemy tam po jednym człowieku. Każdy otwiera swoje drzwi, robi jeden krok do środka i strzela bez ostrzeżenia.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Diabelska Alternatywa»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diabelska Alternatywa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Diabelska Alternatywa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.