Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa

Здесь есть возможность читать онлайн «Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Diabelska Alternatywa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diabelska Alternatywa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rok 1982. W obliczu klęski głodu Rosjanie liczą na pomoc Amerykanów i dostawy zboża z USA. Po obu stronach Atlantyku są jednak tacy, którzy chcą wykorzystać tę sytuację do spowodowania światowego konfliktu nuklearnego. Tylko para kochanków, obywateli obu supermocarstw, może uratować świat przed zagładą.

Diabelska Alternatywa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diabelska Alternatywa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Włącz kamery! – rozkazał Latham.

Pod brzuchem Nimroda dzienna kamera typu F. 126 obróciła się w swoim gnieździe, przypominającym wieżyczkę karabinów maszynowych w bombowcu; jej obiektyw odnalazł “Freyę” i zatrzymał się na niej. Automatyczne mechanizmy regulowały odległość i przysłonę, by w każdej chwili dawać maksymalnie ostry obraz. Zamknięci w ciemnych czeluściach kadłuba niczym krety, operatorzy Nimroda ujrzeli “Freyę” na swoich ekranach. Od tego momentu, niezależnie od ruchów samolotu, kamery będą wpatrywać się w pokład tankowca, obracając się automatycznie w swoich gniazdach. Nawet jeśli “Freya” ruszy, nadal będą ją śledzić – dopóki nie dotrze do nich inna elektroniczna instrukcja.

– Transmisja! – rozległ się następny rozkaz Lathama.

System Datalink zaczął przesyłać obrazy na wybrzeże brytyjskie. Stamtąd wędrowały natychmiast dalej, do Londynu. Nimrod był teraz lekko przechylony na lewe skrzydło, tak że Latham, zajmujący lewy fotel w kabinie pilotów, mógł obserwować “Freyę” gołym okiem. Oczywiście pracujący za jego plecami operatorzy widzieli, dzięki teleobiektywom kamer, więcej i lepiej. Widzieli, jak samotny terrorysta na pomoście dziobowym uniósł zamaskowaną twarz, z niepokojem obserwując krążącą trzy mile nad nim srebrzystą jaskółkę; dostrzegli też drugiego, na bocianim gnieździe komina, i powiększyli maksymalnie obraz, aż cały ekran wypełniła czarna kominiarka. Mężczyzna, dobrze widoczny w promieniach słońca, ściskał w dłoniach automatyczny karabin.

– Są tam, gnojki! – zawołał operator kamery do interkomu.

Latham ustawił Nimroda na kursie okrążającym pozycję “Freyi” po dużym, łagodnym łuku, włączył automatycznego pilota, unieruchomił dwa silniki, a obroty dwóch pozostałych zmniejszył do poziomu gwarantującego stateczność maszyny. Nimrod zaczął systematyczną realizację swojego zadania: krążył tutaj, obserwował i czekał, kierując wszystkie zbierane nieustannie informacje do naziemnej bazy. Latham przekazał kontrolę nad lotem swojemu zastępcy, odpiął pas i wyszedł z kabiny pilotów. W obliczonej na jednoczesne przebywanie czterech ludzi części mieszkalnej samolotu odwiedził toaletę, umył ręce, po czym zabrał się do jedzenia obiadu, który – w hermetycznej paczce z folii – zdążył się już zagrzać w piecyku. Przyszło mu nagle do głowy, że to dosyć komfortowy sposób prowadzenia wojny.

Migając wszystkimi światłami, volvo naczelnika policji w Alesund wspinało się wąską szutrową dróżką w stronę drewnianego, przypominającego amerykańskie ranczo, domu w Bogneset, oddalonego o dwadzieścia minut jazdy od centrum miasta. Samochód zatrzymał się przed gankiem z surowego kamienia.

Trygve Dahl był rówieśnikiem Thora Larsena. Razem dorastali tu, w Alesund; później Larsen wstąpił do marynarki handlowej, a Dahl mniej więcej w tym samym czasie rozpoczął służbę w policji. Znał także Lizę Larsen, odkąd Thor przywiózł tu żonę, wkrótce po ślubie w Oslo. Dzieci Dahla chodziły do szkoły z Kurtem i Kristiną, razem się bawiły, i żeglowały podczas długich letnich wakacji.

Do diabła! – pomyślał, kiedy wysiadał z samochodu. – Jak mam jej to powiedzieć?

Już od dłuższego czasu próbował się do niej dodzwonić, ale nikt nie odbierał telefonu, co mogło oznaczać, że wyjechała do miasta. Dzieci na pewno są w szkole. Jeśli wybrała się po zakupy, może spotkała już kogoś, kto jej wszystko powiedział. Dahl nacisnął dzwonek, a ponieważ nie było żadnej reakcji, obszedł dom dookoła. Liza Larsen lubiła uprawiać ogródek warzywny. I tutaj ją znalazł; karmiła młodą marchewką ulubionego królika Kristiny. Dostrzegła go od razu i uśmiechnęła się szeroko. A więc nie wie – pomyślał. Ona tymczasem wepchnęła resztę marchwi do klatki i podeszła do niego, ściągając po drodze robocze rękawiczki.

– Cieszę się, że cię widzę, Trygve. Co też cię wyciągnęło z miasta?

– Nie słuchałaś dziś rano radia, Lizo? Zastanowiła się przez chwilę.

– Słuchałam wiadomości o ósmej, przy śniadaniu. Potem byłam przez cały czas tutaj, w ogrodzie.

– To dlatego nie odbierałaś telefonu…

Po raz pierwszy cień niepokoju pojawił się w jej piwnych oczach. Uśmiech zgasł.

– Oczywiście, stąd nie mogłabym go słyszeć. A dzwoniłeś?

– Tak, dzwoniłem… Lizo, wysłuchaj mnie spokojnie… Zdarzyło się coś niedobrego… Nie, nie… nie dzieciom. Thorowi.

Zbladła jak papier mimo widocznej już miodowej, wiosennej opalenizny. Ostrożnie dobierając słowa Dahl opowiedział, co stało się tego ranka na morzu koło Rotterdamu.

– Na razie, o ile wiemy, jest cały i zdrowy. Nie doszło do żadnej tragedii. I na pewno nie dojdzie. Niemcy po prostu wypuszczą tych dwóch ludzi i wszystko będzie dobrze.

Nie płakała, nie wpadła w panikę. Stała spokojnie pośród grządek młodej sałaty. Wreszcie rzekła:

– Chcę być blisko niego.

Policjantowi spadł kamień z serca. Właściwie spodziewał się tego po niej, ale ta szybka decyzja przyniosła mu ulgę. Teraz mógł się już zająć stroną organizacyjną. W tej dziedzinie czuł się znacznie lepiej.

– Prywatny samolot Harry'ego Wennerstroma powinien być za jakieś dwadzieścia minut na naszym lotnisku – mówił, gdy szybkim krokiem okrążali dom. – Sam cię tam zawiozę. Wennerstrom zadzwonił do mnie jakąś godzinę temu. Też pomyślał, że pewnie wolałabyś być blisko, w Rotterdamie. A o dzieci się nie martw. Kazałem je zabrać ze szkoły, zanim usłyszą coś od nauczycieli. Oczywiście jak długo tam będziesz, mogą zostać u nas. Będziemy się nimi opiekować.

Dwadzieścia minut później Liza siedziała już w pędzącym w stronę Alesund samochodzie Dahla. Szef policji przez radio wezwał prom, który miał ich przewieźć na lotnisko. Parę minut po wpół do drugiej mały odrzutowiec w srebrzystobiałych barwach Nordia Linę z wyciem silników oderwał się od płyty lotniska, zatoczył szeroki łuk nad morzem i nabierając wysokości pomknął na południe.

Nasilająca się w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych fala terroryzmu skłoniła rząd brytyjski do opracowania typowej procedury na wypadek tego rodzaju aktów. Pierwszym i podstawowym krokiem tej procedury jest powołanie sztabu kryzysowego, czyli “Jednorożca”; ta dziwna na pierwszy rzut oka nazwa jest tylko literowym skrótem długiej, oficjalnej nazwy “sztabu”. Kiedy kryzys jest poważny i wymaga współdziałania różnych ministerstw i ich agend, sztab kryzysowy, do którego wchodzą reprezentanci wszystkich tych placówek, spotyka się w swojej kwaterze głównej, by połączyć różne informacje i na podstawie tej syntezy podejmować decyzje i koordynować działania. Ta “kwatera główna” to silnie strzeżony pokój w Whitehall, dwa piętra poniżej biur rządu i tylko parę kroków – jeśli posłużyć się drogą przez trawiasty dziedziniec – od rezydencji przy Downing Street 10. W tym właśnie pokoju zbiera się UNICORNE; tym skrótem zastępują wszyscy długą i niewygodną nazwę oficjalną: “Zespół rewizyjny do spraw bezpieczeństwa narodowego przy rządzie Zjednoczonego Królestwa”.

Ze wszystkich stron otaczają tę salę małe pokoiki biurowe obsługujące Jednorożca: specjalna centrala telefoniczna, nie związana z siecią publiczną, za to łącząca UNICORNE i wszystkie ważniejsze urzędy państwowe bezpośrednimi liniami, których nie ima się żaden podsłuch; pokój teleksów, zastawiony dalekopisami głównych agencji prasowych; kabina radiowa z urządzeniami nadawczo-odbiorczymi; wreszcie pokój sekretarek, pełen maszyn do pisania i aparatów kopiujących. Jest tu także mała kuchenka, w której zaufany człowiek przygotowuje kawę i kanapki.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diabelska Alternatywa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diabelska Alternatywa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Frederick Forsyth - The Odessa File
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - The Kill List
Frederick Forsyth
libcat.ru: книга без обложки
Frederick Forsyth
libcat.ru: книга без обложки
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - Der Lotse
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - Der Schakal
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - The Shepherd
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - The Dogs Of War
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - The Negotiator
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - The Day of the Jackal
Frederick Forsyth
Frederick Forsyth - Avenger
Frederick Forsyth
Отзывы о книге «Diabelska Alternatywa»

Обсуждение, отзывы о книге «Diabelska Alternatywa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x