Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa
Здесь есть возможность читать онлайн «Frederick Forsyth - Diabelska Alternatywa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Diabelska Alternatywa
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Diabelska Alternatywa: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diabelska Alternatywa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Diabelska Alternatywa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diabelska Alternatywa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
W dziewięciu europejskich stolicach rozdzwoniły się telefony między ministerstwami i urzędami, między przygodnymi budkami telefonicznymi i redakcjami, między agencjami ubezpieczeniowymi, biurami maklerskimi i prywatnymi mieszkaniami. Dla wielu ludzi w rządach, bankach, przedsiębiorstwach żeglugowych i ubezpieczeniowych, w siłach zbrojnych i w prasie – perspektywa spokojnego weekendu, jaką zapowiadał ciepły, słoneczny poranek, beznadziejnie pogrążyła się w morzu, na którym spoczywała gigantyczna bomba pod nazwą “Freya”.
Harry Wennerstrom był w połowie drogi z Rotterdamu do Hook, kiedy przyszła mu do głowy pewna myśl. Jego luksusowa limuzyna pędząca autostradą w stronę Vlaardingen mijała właśnie dużą tablicę z napisem: Schiedam. Wennerstrom przypomniał sobie, że tutaj, na komunalnym lotnisku, stoi jego prywatny odrzutowiec. Sięgnął po słuchawkę telefonu, by połączyć się z apartamentem w “Hiltonie”. Nie było to łatwe: dyżurująca tam sekretarka wciąż jeszcze nie mogła opędzić się od natrętnie dzwoniących dziennikarzy. Udało się dopiero za trzecim razem. Szybko przekazał jej długą listę poleceń dla pilota odrzutowca.
– I jeszcze jedno – dodał. – Chcę znać nazwisko i numer służbowego telefonu naczelnika policji w Alesund. Tak, Alesund w Norwegii. Jak tylko się pani dowie, proszę zadzwonić do niego i poprosić, żeby zaczekał na mój następny telefon.
Sekcja Informacyjna Lloyda bardzo szybko dowiedziała się o porwaniu. O dziewiątej pewien frachtowiec brytyjski zbliżał się właśnie do ujścia Mozy; jego radiooficer usłyszał całą rozmowę “Freyi” z wieżą kontrolną, zanotował ją dokładnie, po czym zaniósł notes do kapitana. Ten kazał przedyktować całość drogą radiową do agenta w Rotterdamie,, on z kolei przetelefonował ją do swojej centrali w Londynie, ta zaś – do] biur Lloyda w Colchester. O wydarzeniach poinformowano natychmiast '. prezesa jednej z dwudziestu pięciu firm ubezpieczeniowych afiliowanych u Lloyda. Musiała to być bogata firma, skoro mogła zaryzykować ubezpieczenie statku wartego 170 milionów dolarów i jego wielkiego, niemal równie cennego ładunku. A jednak największym obciążeniem w całej tej umowie było co innego: polisa “P. amp; I.” – “Protection and Indemnity” – gwarantująca odszkodowania dla członków załogi i ich rodzin oraz dla wszystkich możliwych ofiar skażenia środowiska. Gdyby doszło do eksplozji na “Freyi”, z tej właśnie polisy trzeba by było wypłacić największe sumy.
Tuż przed południem prezes firmy przeglądał prowizoryczny rachunek, sporządzony od ręki przez jego sekretarza.
– A więc stracimy miliard! – jęknął. – Kim, do cholery, są ludzie, którzy nam to szykują?
Przywódca tych ludzi siedział tymczasem naprzeciw brodatego norweskiego kapitana w jego kabinie nad prawą burtą “Freyi”. Żaluzje były już odsłonięte; ciepłe słoneczne światło wypełniało wnętrze kajuty. Za oknami rozciągał się pusty pokład, zakończony ćwierć mili dalej wysuniętym pomostem dziobowym. Widać tam było miniaturową z tej odległości sylwetkę opatulonego człowieka: czujnie obserwował otaczający go, jaskrawo połyskujący w słońcu przestwór wody. Morze wokół statku było ciche i nieruchome, tylko lekki wiaterek marszczył miejscami gładką powierzchnię. Ta poranna bryza przepędziła już z pokładu niewidzialną chmurę ciężkiego, duszącego gazu, która wydostała się ze zbiorników po otwarciu klap kontrolnych; teraz można było znów bezpiecznie chodzić po pokładzie – inaczej człowiek czuwający na dziobie nie mógłby tam przebywać.
W kabinie panowała wciąż ta sama temperatura: po prostu w momencie, gdy przez podwójne szyby zaczęło silniej przygrzewać słońce, grzejniki wyłączyły się automatycznie, a do pracy przystąpiła aparatura klimatyzacyjna. Larsen tkwił wciąż na tym samym miejscu, za swoim wielkim stołem, obserwując siedzącego po drugiej stronie Drake'a. Po długiej rozmowie, jaka toczyła się tu parę minut po dziewiątej, zapadło między nimi głębokie milczenie. Najwyraźniej dawało się odczuć napięcie oczekiwania. Obaj wiedzieli dobrze, że na sąsiednich brzegach trwają teraz gorączkowe zabiegi. Wszyscy próbują dowiedzieć się, co właściwie się stało na pokładzie “Freyi”, a następnie ocenić, czy i co można tutaj zrobić.
Larsen wiedział też, że nikt nie zrobi ani jednego kroku, nie podejmie żadnej decyzji, zanim nie zostaną ujawnione żądania. Z tego punktu widzenia, musiał przyznać, młody porywacz działał chytrze. Przedłużał okres niepewnych domysłów po tamtej stronie. Zmuszając Larsena do mówienia w jego imieniu, skutecznie ukrywał swoją tożsamość czy choćby pochodzenie. Poza kabiną, w której przebywali, nikt nie znał dotychczas nawet motywów jego działań. A przecież władze chciały na pewno wiedzieć znacznie więcej, chciały usłyszeć jego głos, by móc poddać analizie nagrania, rozpoznać akcent i sposób mówienia, podjąć próbę ustalenia jego narodowości – zanim przystąpią do akcji. Człowiek, który przedstawiał się jako Swoboda, nie dawał im tych wszystkich niezbędnych informacji, podważając tym samym pewność siebie ludzi, którym rzucił wyzwanie.
Zarazem dawał prasie dostatecznie dużo czasu, by mogła dowiedzieć się o zdarzeniu i jego możliwych katastrofalnych następstwach, ale nie o stawianych warunkach. Dziennikarze na pewno zdążyli już ocenić, a może i przecenić rozmiary klęski, jaką wywołałoby wysadzenie “Freyi” w powietrze, toteż cała ich energia, cała wywierana przez nich presja skieruje się teraz na bezwarunkowe spełnienie żądań terrorystów. Kiedy te żądania zostaną ujawnione i okażą się błahe w porównaniu z apokaliptyczną alternatywą, władze łatwo poddadzą się naciskom wystraszonej opinii publicznej.
Larsen, który wiedział już, jakie będą żądania, był niemal pewien, że władze nie odmówią. Alternatywa była zbyt straszna. Gdyby Swoboda porwał po prostu jakiegoś polityka, tak jak grupa Baader-Meinhof porwała Hansa-Martina Schleiera, a Czerwone Brygady premiera Aldo Moro – jego żądania mogłyby się spotkać z odmową. Ale on wybrał mocniejszą kartę: mógł zdewastować całe wielkie morze i brzegi pięciu krajów, zniszczyć trzydzieści istnień ludzkich, wyrwać z kas ubezpieczeniowych miliard dolarów.
– Dlaczego tak bardzo zależy panu na tych ludziach? – przerwał Larsen długotrwałą ciszę.
Tamten popatrzył nań uważnie.
– To nasi przyjaciele – odpowiedział.
– Niezupełnie. Słyszałem coś o nich. Pamiętam, że w styczniu prasa pisała o dwóch Żydach ze Lwowa, którym odmówiono pozwolenia na emigrację, więc porwali rosyjski samolot i zmusili go do lądowania w Berlinie Zachodnim. I z tego miałoby wyniknąć pańskie narodowe powstanie?
– Mniejsza o to – mruknął porywacz. Spojrzał na zegarek. – Jest za pięć dwunasta. Wracamy na mostek.
Na mostku było wszystko po staremu, jeśli nie liczyć jeszcze jednego terrorysty, który spał w kącie zwinięty w kłębek, nie wypuścił jednak z rąk karabinu. Był zamaskowany, podobnie jak jego czuwający przy radarze i sonarze kolega. Swoboda zapytał go o coś po ukraińsku. Mężczyzna pokręcił przecząco głową i odpowiedział w tym samym języku. Na rozkaz Swobody skierował swój karabin w stronę Larsena.
Drake podszedł do ekranów i zaczął im się starannie przyglądać. Wokół “Freyi” rysował się wyraźnie pusty krąg w promieniu pięciu mil.
W kierunku wschodnim ekrany wykazywały pustkę jeszcze dalej, aż po linię brzegu. Uspokojony tym widokiem, wyszedł jeszcze na chwilę na zewnętrzną galeryjkę mostka i zawołał coś w górę. Odpowiedział mu okrzyk obserwatora z bocianiego gniazda na szczycie komina. Swoboda wrócił do wnętrza.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Diabelska Alternatywa»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diabelska Alternatywa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Diabelska Alternatywa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.