Robin Cook - Chromosom 6

Здесь есть возможность читать онлайн «Robin Cook - Chromosom 6» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Chromosom 6: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chromosom 6»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Z kostnicy znikaja zwłoki Carla Franconiego, znanej postaci świata przestępczego. Kilka dni później trafiają one, mocno okaleczone, na stół autopsyjny Jacka Stapletona. Poszukiwania odpowiedzi na nasuwajace się pytania prowadzą aż do Gwinei Równikowej…

Chromosom 6 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chromosom 6», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zazwyczaj zjawiał się w laboratorium około ósmej trzydzieści, lecz tego dnia obudził się już o czwartej nad ranem i nie zdołał ponownie zasnąć. Kręcił się i przewracał z boku na bok przez jakieś trzy kwadranse, w końcu doszedł do wniosku, że może spędzić czas bardziej pożytecznie. O piątej wszedł do laboratorium. Na dworze panował jeszcze półmrok.

Sumienie nie dawało Kevinowi spać. Uporczywie wracała myśl, że popełnił błąd Prometeusza i że spotka go za to straszna zemsta. Chociaż doktor Lyons wspomniał o budowie własnego laboratorium, uśmierzając początkowe obawy, chwilowe uspokojenie minęło. Laboratorium marzeń czy nie, nie mógł zaprzeczyć, że strach, który odczuwał, wiązał się z Isla Francesca.

Uczucia Kevina nie miały nic wspólnego z widzianymi przez niego kolejnymi smugami dymu. Nie, to nie był powód, ale gdy świt nadszedł, świadomie unikał spoglądania przez okno w kierunku wyspy.

Zdał sobie sprawę, że nie może brnąć w to dalej. Najbardziej racjonalnym zachowaniem będzie przekonać się, czy obawy są usprawiedliwione, zdecydował. A najlepszą do tego drogą, podsumował, będzie przedstawienie całej sytuacji komuś, kto potrafiłby wnieść nieco optymizmu i rozwiać obawy Kevina. Ale nie czuł się swobodnie, rozmawiając z pracownikami ze Strefy. Nigdy nie należał do ludzi towarzyskich, szczególnie tu, w Cogo, gdzie był jedynym naukowcem. Jednak w Strefie pracował ktoś, w czyim towarzystwie czuł się nieco swobodniej – Bertram Edwards, szef służby weterynaryjnej.

Pod wpływem impulsu wstał, zdjął fartuch, przewiesił go przez krzesło i opuścił gabinet. Zszedł na dół i wyszedł na parking pod szpitalem. Przywitała go prawdziwa parówka – upalne i wilgotne powietrze. Rano pogoda był znakomita, czyste niebo z białymi, pierzastymi chmurkami nad głową. Teraz nadciągały ciemne chmury deszczowe, zbite w ciężką masę wzdłuż wybrzeża oceanicznego nad zachodnim horyzontem. Jeżeli mają przynieść deszcz, trzeba będzie na niego poczekać aż do popołudnia.

Wsiadł do swojej toyoty z napędem na cztery koła, skręcił w prawo i wyjechał z parkingu. Przejeżdżając północną stroną miejskiego placu, minął stary kościół katolicki. GenSys odrestaurowało budynek i zaadaptowało na centrum rekreacyjne. W piątkowe i sobotnie wieczory wyświetlano tam filmy, w poniedziałek wieczorem urządzano salon gry w bingo, a na co dzień znajdowała się tam kantyna, w której serwowano różne dania, na przykład amerykańskie hamburgery.

Gabinet Bertrama Edwardsa znajdował się w centrum weterynaryjnym, które było częścią olbrzymiego obszaru określanego jako Strefa Zwierząt lub Strefa Druga. Obszar Strefy Drugiej przekraczał powierzchnię całego Cogo. Zorganizowano ją w głębokiej dżungli na północ od miasta i oddzielono od niego również szerokim pasem dziewiczego, tropikalnego lasu.

Kevin jechał na wschód w stronę garaży i warsztatów mechanicznych, za nimi skręcił na północ. Droga poprowadzona specjalnie do odległej od miasta Strefy, przypomniała Kevinowi, jak trudnym zadaniem było zorganizowanie tak wielkiego przedsięwzięcia. Wszystko, począwszy od papieru toaletowego aż po wirówki laboratoryjne, musiało być importowane, a to oznaczało konieczność przewiezienia mnóstwa towarów. Większość wyposażenia przyjechała ciężarówkami z Bata, gdzie znajdował się port morski zdolny do przyjmowania statków o dużej wyporności i sporych rozmiarów lotnisko. Estuario del Muni, połączone z Libreville w Gabonie, było obsługiwane jedynie przez łodzie motorowe.

Na granicy miasta brukowana kostką granitową droga przechodziła w szosę wylaną nowym asfaltem. Kevin odetchnął z ulgą. Hałas i wibracje, które przenosiły się do kabiny w czasie jazdy po bruku, stawały się naprawdę męczące.

Po piętnastu minutach jazdy w kanionie utworzonym przez ciemnozieloną roślinność zobaczył pierwsze zabudowania artystycznie wręcz zaprojektowanego kompleksu weterynaryjnego. Użyto zbrojonego betonu i bloków żużlowych pokrytych sztukateriami, a wszystko pomalowano na biało. Projekt nawiązywał do kolonialnego, hiszpańskiego stylu miasta.

Główny budynek był ogromny i przypominał raczej terminal lotniczy niż ośrodek badań nad naczelnymi. Przedni segment gmachu był wysoki na dwa piętra i długi na jakieś sto pięćdziesiąt metrów. Od tyłu wychodziły z niego zbudowane z wielu segmentów skrzydła, które wprost znikały w ścianie zieleni. Kilka mniejszych budynków stało naprzeciwko największego. Poza dwoma środkowymi, Kevin nie znał ich przeznaczenia. Jeden służył jako kwatera gwinejskich żołnierzy. Podobnie jak ich koledzy z miasta, ci tutaj także kręcili się bez celu, palili papierosy i pili kameruńskie piwo. W drugim budynku mieszkali marokańscy najemnicy, których Kevin bał się nawet bardziej niż nastoletnich żołnierzy. Stanowili oni część oddziałów ochronnych gwinejskiego prezydenta. Jak się okazało, nawet prezydent nie miał całkowitego zaufania do własnej armii.

Ci komandosi, tworzący oddziały specjalnego przeznaczenia, ubrani byli w niestosowne do okoliczności i źle skrojone czarne ubrania i krawaty. Wybrzuszenia pod pachami marynarek wskazywały, gdzie nosili broń. Wszyscy mieli ciemną skórę, przenikliwe oczy i grube wąsy. Inaczej niż żołnierze prawie się nie pokazywali, ale ich obecność była wyczuwalna jak złowieszcza, diabelska siła.

Potężne rozmiary centrum weterynaryjnego GenSys były haraczem złożonym na poczet przyszłych sukcesów. Orientując się w trudnościach towarzyszących badaniom biomedycznym nad naczelnymi, GenSys zdecydowało się założyć bazę naukową w Gwinei Równikowej, gdzie zwierzęta były na miejscu, w dżungli. To sprytne posunięcie pozwoliło uniknąć krępujących restrykcji importowo-eksportowych obowiązujących na Zachodzie wobec badań nad naczelnymi, a równocześnie sprawiało, że nie narażali się na uciążliwe akcje obrońców praw zwierząt. Dodatkowo niezwykle zachęcające było to, że głodny obcej waluty miejscowy rząd i jego skorumpowani urzędnicy byli niezwykle podatni na oferty takich kompanii jak GenSys. Niewygodne prawa były omijane lub uchylane dla wygody firmy. Legislatywa okazała się tak przyjazna, że uchwaliła nawet prawo, według którego mieszanie się w sprawy GenSys miało być traktowane jako obraza państwa.

Operacja okazała się tak niewiarygodnie błyskotliwym sukcesem, że GenSys rozszerzyło ją w celu uzyskania wygodnej bazy do współpracy z innymi kompaniami zajmującymi się biotechnologią, szczególnie z farmaceutycznymi gigantami, dla których można było poza kontrolą wykonywać testy na małpach. Rozwój zaszokował planistów GenSys. Z każdego punktu widzenia Strefa stawała się imponującym sukcesem finansowym.

Kevin zaparkował samochód obok innego, również terenówki z napędem na cztery koła. Poznał go po napisie na zderzaku: "Człowiek to małpa". Przeszedł przez podwójne oszklone drzwi oznaczone szyldem: CENTRUM WETERYNARII. Za nimi właśnie znajdowały się gabinet Edwardsa i sale badań.

Przywitała go Martha Blummer.

– Doktor Edwards jest w skrzydle szympansów – poinformowała. Martha była sekretarką na weterynarii. Jej mąż pełnił funkcję kierownika jednego z warsztatów.

Kevin skierował się do szympansiarni. To było jedno z niewielu miejsc, z którymi dobrze się zaznajomił. Przeszedł przez kolejne drzwi i szedł długim, centralnym korytarzem do szpitala weterynaryjnego. Otoczenie wyglądało zupełnie jak w normalnym szpitalu łącznie z personelem, ubranym w szpitalne uniformy, a u wielu osób zauważył nawet stetoskopy.

Niektórzy z mijanych witali go skinieniem głowy, inni uśmiechem, jeszcze inni serdecznym: "Jak się pan ma". Kevin, onieśmielony, odpowiadał na pozdrowienia. Nikogo z tych ludzi nie znał z imienia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Chromosom 6»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chromosom 6» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robin Cook - Foreign Body
Robin Cook
Robin Cook - Coma
Robin Cook
Robin Cook - Outbreak
Robin Cook
libcat.ru: книга без обложки
Robin Cook
Robin Cook - Vite in pericolo
Robin Cook
Robin Cook - Fever
Robin Cook
Robin Cook - Crisis
Robin Cook
Robin Cook - Critical
Robin Cook
Robin Cook - Acceptable Risk
Robin Cook
Robin Cook - Chromosome 6
Robin Cook
Robin Cook - Cromosoma 6
Robin Cook
Robin Cook - Zaraza
Robin Cook
Отзывы о книге «Chromosom 6»

Обсуждение, отзывы о книге «Chromosom 6» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x