– Cześć, Myron!
– Cześć, Ned. Siadaj.
Słysząc ton jego głosu, Ned przestał się uśmiechać.
– Hej, chyba nic złego nie stało się Duane’owi, co?
– Nie.
Ned jeszcze nie zemdlał, ale już był bliski paniki.
– Nie odniósł jakiejś kontuzji?
– Nie, z Duane’em wszystko w porządku.
– Świetnie. – Uśmiech powrócił na jego wargi. Takiego twardziela nie da się rozłożyć na łopatki. – Ten wczorajszy mecz… był fantastyczny. Po prostu fantastyczny, Myronie. Mówię ci, ten jego nagły powrót formy… Wszyscy tylko o tym mówią. Dał wspaniały pokaz. Wspaniały. Nie da się tego nazwać inaczej. O mało się nie posikałem.
– Uhm. Siadaj, Ned.
– Jasne.
Ned usiadł. Myron miał nadzieję, że nie poplami mu fotela.
– Zostało jeszcze tylko kilka godzin, Myronie. To będzie wielki dzień. Sobotnie półfinały. Wielki tłum na żywo, ogromna widownia. Myślisz, że Duane ma szansę w pojedynku z Craigiem? Dziennikarze są innego zdania.
Thomas Craig, uważany za drugą rakietę tego turnieju, dysponujący zabójczym serwem i wolejem, był obecnie w szczytowej formie.
– Owszem – rzekł Myron. – Myślę, że ma szansę.
W oczach Neda pojawił się radosny błysk.
– Ou! Gdyby zdołał wygrać…
Zamilkł, potrząsnął głową i uśmiechnął się.
– Ned?
Spojrzał na Myrona szeroko otwartymi oczami.
– Tak?
– Jak dobrze znałeś Valerie Simpson?
Ned zawahał się. Błysk w jego oczach przygasł.
– Ja?
Myron skinął głową.
– Chyba trochę.
– Tylko trochę?
– Taak. – Błysnął zębami w nerwowym uśmiechu, starając się utrzymać go na ustach. – A bo co?
– Słyszałem coś innego.
– Och?
– Słyszałem, że to ty podpisałeś z nią umowę na reklamowanie Nike’a. I zajmowałeś się jej rozliczeniami.
Ned niespokojnie wiercił się na krześle.
– Taak, chyba tak.
– A zatem musiałeś znać ją całkiem dobrze.
– Może i tak. Dlaczego o to pytasz, Myronie? O co chodzi?
– Ufasz mi, Ned?
– Bezgranicznie, Myronie Przecież wiesz. Jednak to dla mnie bolesny temat. Rozumiesz to?
– Mówisz o jej śmierci i w ogóle?
Ned skrzywił się, jakby ugryzł cytrynę.
– Nie – powiedział. – Mówię o jej przerwanej karierze. Była pierwszą osobą, z którą podpisałem kontrakt na reklamowanie Nike’a. Myślałem, że to wyniesie mnie na szczyt. Zamiast tego straciłem pięć lat. To była klęska.
Następny pan Wrażliwy.
– Kiedy jej odbiło – ciągnął Ned – zgadnij, kto okazał się winny? No już, zgaduj.
Myron sądził, że to retoryczne pytanie, lecz Ned najwyraźniej czekał na odpowiedź. W końcu Myron rzekł:
– Czyżbyś to był ty, Ned?
– Cholerna racja, ja. Spadłem na dno. To była kompletna klapa. Musiałem z trudem piąć się z powrotem na szczyt. Wszystko przez Valerie i jej załamanie nerwowe. Nie zrozum mnie źle, Myronie. Teraz nieźle sobie radzę… Odpukać w niemalowane drewno.
Postukał knykciami w biurko. Myron również. Ned nie wyczuł sarkazmu.
– Znałeś Alexandra Crossa? – zapytał Myron.
Ned gwałtownie uniósł brwi.
– Hej, o co ci właściwie chodzi?
– Zaufaj mi, Ned.
– Ufam ci, Myronie, ale to trochę…
– To proste pytanie: czy znałeś Alexandra Crossa?
– Może spotkałem go kiedyś, nie pamiętam. Przez Valerie, oczywiście. Byli jakby parą.
– A ty i Valerie?
– Co ja i Valerie?
– Czy wy byliście parą?
Zaprotestował, podnosząc rękę.
– Hej, daj spokój. Posłuchaj, Myron, lubię cię, naprawdę cię lubię. Jesteś porządny gość. Taka szczera dusza jak ja…
– Nie, Ned, ty nie jesteś szczery. Wciskasz mi kit. Znałeś Alexandra Crossa. A nawet byłeś w klubie tenisowym „Old Oaks” tamtej nocy, kiedy go zamordowano.
Ned otworzył usta, ale nie wydobył z nich żadnego dźwięku. Zdołał tylko przecząco pokręcić głową.
– Patrz. – Myron wstał i podał mu spis gości. – Podkreślone na żółto. E. Tunwell. Edward, czyli Ned.
Ned spojrzał na kartkę, podniósł głowę i znowu ją opuścił.
– To było tak dawno temu – powiedział. – Co to ma wspólnego z tym wszystkim?
– Dlaczego mnie okłamujesz?
– Nie okłamuję cię.
– Ty coś ukrywasz, Ned.
– Nie, nic podobnego.
Myron zmierzył go wzrokiem. Ned umknął spojrzeniem w bok, szukając i nie znajdując bezpiecznego miejsca.
– Posłuchaj, Myronie, to nie jest tak, jak sądzisz.
– Ja nic nie sądzę. Spałeś z nią?
– Nie! – Ned w końcu spojrzał na niego i nie odwrócił wzroku. – Ta przeklęta plotka o mało nie złamała mi kariery. Parszywe kłamstwo, które rozpowszechniał ten oślizgły drań, Menansi. To nieprawda, Myronie, przysięgam.
– Pavel Menansi rozpowiadał coś takiego?
Ned kiwnął głową.
– On jest chorym sukinsynem.
– Był.
– Co?
– Pavel Menansi nie żyje. Ktoś zabił go zeszłej nocy. Strzałem w pierś. W podobny sposób, jak zabito Valerie. – Myron odczekał chwilę, po czym wycelował palec w Neda. – Gdzie byłeś zeszłej nocy?
Oczy Neda zmieniły się w dwie piłki golfowe.
– Chyba nie myślisz…
Myron wzruszył ramionami.
– Jeśli nie masz nic do ukrycia…
– Nie mam!
– To powiedz mi, co się wtedy stało.
– Nic się nie stało.
– Czego mi nie mówisz, Ned?
– To nic takiego. Przysięgam…
Myron westchnął.
– Przyznałeś, że Valerie Simpson bardzo negatywnie wpłynęła na twoją karierę. Wyznałeś, że to dla ciebie wciąż „bolesny temat”. Wspomniałeś mi również, że Pavel Menansi rozpowszechniał plotki o tobie. A nawet nazwałeś go, zacytuję: „chorym sukinsynem”.
– Hej, daj spokój, Myronie, tak tylko powiedziałem. – Ned próbował obrócić to w żart, ale Myron nie uśmiechnął się. – Nie miałem niczego złego na myśli.
– Może tak, a może nie. Zastanawiam się jednak, jak twoi zwierzchnicy z Nike’a zareagują na taką nieoczekiwaną popularność.
Uśmiech pozostał na ustach Neda, ale teraz bardziej przypominał grymas.
– Słuchaj, chyba nie mówisz poważnie. Nie możesz rozpowszechniać takich plotek.
– A co, mnie też zabijesz?
– Nikogo nie zabiłem! – wrzasnął Ned.
Myron udał przestrach.
– Sam nie wiem…
– Posłuchaj, no dobrze, Valerie wyszła ze mną na zewnątrz tamtego wieczoru, nic poza tym. Pocałowaliśmy się, ale nic więcej, przysięgam.
– Oo, zaczekaj chwilkę – rzekł Myron. – Od początku. Byłeś na przyjęciu.
Ned przesunął się na samą krawędź krzesła i mówił coraz szybciej.
– W porządku, byłem na tym przyjęciu, i co z tego? Valerie też tam była. Przyszliśmy razem. Była bardzo podekscytowana, ponieważ Alexander zamierzał ogłosić ich zaręczyny. A kiedy stchórzył, ona strasznie się wściekła.
– Dlaczego stchórzył?
– Przez ojca. To on kazał Alexandrowi odwołać zaręczyny.
– Senator Cross?
– Uhm.
– Dlaczego? – zapytał Myron.
– Skąd mam to wiedzieć, do diabła? Valerie powiedziała mi, że ten facet to kutas. Nienawidziła go. A kiedy Alexander ugiął się przed nim, dostała szału. Chciała się zemścić. Odpłacić mu.
– A ty byłeś pod ręką?
Ned pstryknął palcami.
– No właśnie. Byłem pod ręką. To wszystko. To nie była moja wina, Myronie. Znalazłem się w niewłaściwym miejscu w nieodpowiednim czasie. Rozumiesz to, prawda?
– A więc wyszliście we dwoje na zewnątrz – zachęcił go Myron.
Читать дальше