– Wiesz, co oznaczają czerwone szpilki na mojej mapie?
– Zorganizowane wypadki drogowe, które zakończyły się czyjąś śmiercią? – podsunął Dar. – Tak?
– Sześć ofiar ubezpieczyło się właśnie w California Sure-Med. Pewien doktor Richard Karnak zeznawał w sprawach o odpowiedzialność.
– Przypuszczasz, że doktor Richard Karnak to Dickie Kodiak?
– Nie muszę przypuszczać – odparła Syd. – Masz zdjęcie ofiary? To znaczy, gdy mężczyzna jeszcze żył?
Darwin przejrzał akta i wyjął małą fotografię paszportową z etykietką KODIAK, RICHARD R. Sydney wystukała polecenie na klawiaturze i na jednej trzeciej ekranu pojawiło się wysokiej rozdzielczości czarnobiałe zdjęcie. Fotografia była identyczna.
– A Donald Borden? – spytał Dar.
– Alias Daryl Borges, alias Don Blake – odparła Sydney, wywołując zdjęcie i opis drugiego mężczyzny. – Osiem spraw… pięć razy sądzony za oszustwa, trzy razy za napaść z pobiciem. – Sydney podniosła wzrok na Minora. Oczy jej błyszczały. – Pan Borges był członkiem pewnego gangu ze wschodniego Los Angeles. Zerwał z tym, gdy ukończył dwadzieścia osiem lat, a teraz pracuje dla pewnego adwokata… niejakiego Jorge Murphy’ego Esposito.
– Cholera! – mruknął Darwin z zachwytem w głosie. – A Gennie Smiley? Nazwisko też zapewne jest fałszywe?
– Nie – odparła Syd, przeglądając dane w laptopie. – Chociaż nie jest to też jej obecne nazwisko. W sensie prawnym. Kobieta wyszła za mąż siedem lat temu.
– Gennie Borges? – zaryzykował Darwin.
– Si - przyznała Sydney i jej wielki uśmiech jeszcze się rozszerzył. – Tyle że Smiley również nie było jej panieńskim nazwiskiem. Tak się nazywał jej pierwszy mąż, pan Ken Smiley, z którym spędziła niewiele czasu, gdyż biedak zginął w wypadku samochodu również przed siedmioma laty. Potrafisz odgadnąć jej nazwisko panieńskie? – Dar patrzył na przyjaciółkę przez dobrą minutę. – Gennie Esposito – wyjaśniła mu w końcu Syd. – Siostra wszechobecnego adwokata.
Darwin zerknął na ekran swojego komputera, na którym furgonetka znów uderzyła w pieszego, po czym zniknęła za zakrętem, wróciła i potrąciła nieszczęśnika po raz kolejny. Znów i… znów.
– Sądzą że odkryłem fakty – zastanowił się głośno Minor. – I z jakiegoś powodu uważają mnie za zagrożenie.
– To jest morderstwo – zauważyła Sydney.
Dar potrząsnął głową.
– Departament Policji Los Angeles zakończył już tę sprawę, firma wynajmująca furgonetki zapłaciła, a Donnie i Gennie przeprowadzili się do San Francisco. Nikogo już ten wypadek nie interesuje. Musiało chodzić o coś innego.
– Nawet jeśli – zauważyła Syd – wszystkie sprawy łączą się z naszym ulubionym mecenasem Esposito. Tu jednak mam coś jeszcze bardziej interesującego. – Uderzyła w kilka klawiszy na klawiaturze.
Minor dostrzegł, że przez ekran laptopa mignął symbol FBI. Oficer śledcza wpisała hasło, które pojawiło się w postaci rzędu gwiazdek, po czym zaczęły się pojawiać i znikać katalogi, pliki i fotografie.
– Masz dostęp do banku danych FBI? – rzucił zaskoczony Darwin. Nawet eksagenci specjalni nie zachowywali tego przywileju po odejściu.
– Oficjalnie współpracuję z Narodowym Biurem do Spraw Przestępstw Ubezpieczeniowych – wyjaśniła Syd. – Pamiętasz Jeanette z zebrania u Dickweeda? Współdziałam z jej grupą. W 1992 roku Biuro połączyło się Instytutem Zapobiegania Przestępstwom Ubezpieczeniowym i wtedy FBI okazało wsparcie poprzez udostępnienie im swoich plików komputerowych.
– Taki dostęp chyba często się przydaje – zauważył Minor.
– Bardzo. Szczególnie w takich sytuacjach jak ta – przyznała kobieta, wskazując na zdjęcie i odciski palców Dickiego Kodiaka, inaczej znanego jako doktor Richard Karnak. Prawdziwe nazwisko Richard Trace.
– Richard Trace? – upewnił się Darwin.
– Syn Dallasa Trace’a – powiedziała Syd, stukając w kolejne klawisze i przywołując następne dane.
Dar dwukrotnie zamrugał.
– Dallas Trace? Świetny stary prawnik? Długowłosy facet w kamizelce z koziej skóry i rzemyku z medalionem zamiast krawata. Ten, który prowadzi głupi program prawniczy na CNN?
– Właśnie ten – odparła Sydney. – Obok Johnny’ego Cochrana najlepiej znany i najbardziej kochany amerykański obrońca.
– Cholera – mruknął Darwin. – Dallas Trace to arogancki bałwan. Wygrywał sprawy dzięki tym samym sztuczkom, których użył Cochran w procesie O.J. Simpsona. Wydał też książkę: Jak przekonać kogoś prawie do wszystkiego, ale mnie przez tysiąc lat nie zdołałby przekonać do jej przeczytania.
– Niemniej jednak – podjęła Sydney – akurat jego syna Richarda potrąciła, przejechała furgonetką, zabiła… zamordowała… w badanym przez ciebie wypadku Gennie Smiley.
– Musimy wznowić tę sprawę – odparował Minor.
– Już ją zaczęliśmy na nowo – odcięła się Syd. – Ustalenie, kto próbował cię zabić i moje śledztwo w sprawie wojny gangów oszustów ubezpieczeniowych idą teraz jednym torem. W poniedziałek popchniemy tę sprawę do przodu.
– W poniedziałek?! – spytał wstrząśnięty Dar. – Ależ mamy dopiero sobotnie popołudnie.
– A ja nie miałam cholernego wolnego weekendu od siedmiu miesięcy – odburknęła Sydney i potoczyła dziko oczyma. – Chciałabym mieć dla siebie choć jeden dzień i przespać spokojnie jedną noc w odnowionym wozie, a dopiero potem ruszyć dalej. Darwin rozłożył ręce.
– Wiesz, minęło sporo czasu, odkąd sam miałem wolną choćby niedzielę.
– Więc się zgadzasz? – spytała, wyciągając dłoń.
– Zgadzam się – odrzekł. Wziął jej rękę i uścisnął.
Syd wyciągnęła obie dłonie, przyciągnęła nagle jego twarz do swojej i pocałowała go powoli, lecz mocno i pewnie w usta. Potem ruszyła do drzwi.
– Zdrzemnę się teraz trochę, ale kiedy wrócę tu wieczorem, liczę na grillowane steki.
Minor patrzył za odchodzącą przez chwilę nawet rozważał, czy nie powinien pójść za nią do wozu, potem zrugał się w myślach za te próżne dumania. W końcu wsiadł do auta i pojechał do miasta po steki i dodatkowe butelki piwa.
J JAK JORGE
Dar zapiął pasy pilota, po czym rozsiadł się wygodniej na siedzeniu jednomiejscowego szybowca wyczynowego L-33 Solo. Sprawdził pedały sterowania kierunkowego, a następnie rozejrzał się. Ken prowadził po pasie holownik marki Cessna, natomiast brat Kena, Steve, stał i obserwował napiętą sześćdziesięciometrową linę. Ken zatrzymał na moment holownik, Steve zaś zajrzał w tym czasie przez szybkę do kokpitu i pokazał Darwinowi jeden ze swych sekretnych gestów: zacisnął dłonie w pięści, wykonał nimi okrężny ruch, w końcu wystawił oba kciuki. Całość oznaczała: „Sprawdź zespół przyrządów do sterowania”. Minor dokonał ponownej kontroli i uniesionym kciukiem potwierdził swoją gotowość do lotu.
Steve dał znak bratu w holowniku, po czym wykonał kolejny sekretny gest, przesuwając prawą ręką z prawej strony na lewą. Holownik ruszył, lina łącząca go z szybowcem naprężyła się. Ken obejrzał się z jednomiejscowej cessny. Steve znów zajrzał do Darwina, który kiwnął głową, prawą dłoń ułożył na drążku sterowym, lewą pozostawiając na kolanie, choć w każdej chwili, w razie najdrobniejszych nawet kłopotów, gotów był pociągnąć uchwyt zwalniający zaczep holowniczy. Holownik przyspieszył, szybowcem szarpnęło lekko, a później zaczął podskakiwać najpierw na trawiastym pasie, potem na asfaltowej drodze startowej.
Читать дальше