Kathy Reichs - Dzień Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Kathy Reichs - Dzień Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzień Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzień Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Andrew Ryan, detektyw z Wydziału Zabójstw, znowu może pomóc w rozwikłaniu zagadki Tempe, a przy okazji i…sobie! Bo prywatnie samotność doskwiera przecież obojgu…

Dzień Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzień Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Artykuł pojawił się dwudziestego drugiego kwietnia.

W Paryżu miał pojawić się ktoś jeszcze. Talent tego pana nie objawiał się w śpiewaniu, ale w przemawianiu. Jeździł ze swoimi przemówieniami, w których potępiał handel żywym towarem i zachęcał do handlu z Afryką Zachodnią. Urodzony na Złotym Wybrzeżu, edukację otrzymał w Niemczech i otrzymał tytuł profesora uniwersytetu w Halle. Właśnie kończył cykl wykładów w Szkole Teologii McGill.

Cofnęłam się w czasie. Tysiąc osiemset czterdziesty piąty. Niewolnictwo kwitło w Stanach Zjednoczonych, ale zostało zabronione we Francji i Anglii. Kanada nadal była brytyjską kolonią. Kościół i grupy misjonarskie błagały Afrykanów, by zaprzestali eksportu swoich braci i sióstr i zamiast tego zachęcały Europę do włączenia się do legalnego handlu z Afryką Zachodnią. Jak oni to nazywali? “Handel legalny".

Przeczytałam nazwisko pasażera z rosnącym podnieceniem.

I nazwę statku.

Eugenie Nicolet i Abo Gabassa płynęli do Europy tym samym statkiem.

Wstałam, by dołożyć do ognia.

Czy to było to? Czy odkryłam tajemnicę ukrywaną przez półtora wieku? Eugenie Nicolet i Abo Gabassa? Romans?

Włożyłam buty, podeszłam do oszklonych drzwi i je otworzyłam. Drzwi przymarzły. Pociągnęłam mocniej i lodowa warstwa puściła.

Drewno ułożone w stos też przymarzło i chwilę trwało, zanim przy pomocy rydla ogrodowego udało mi się oddzielić jeden kawałek. Trzęsąca się z zimna i pokryta drobinkami lodu wróciłam do środka. Kiedy podchodziłam do kominka, usłyszałam jakiś dźwięk i znieruchomiałam.

Dzwonek u moich drzwi nie dzwoni, ale wydaje z siebie coś na kształt ćwierkania. Właśnie to zrobił, potem nagle przestał, jakby ktoś zrezygnował.

Rzuciłam drewno i pobiegłam do skrzynki przy drzwiach i przycisnęłam guzik wideo. Na ekraniku dostrzegłam znajomą postać znikającą w drzwiach wejściowych.

Chwyciłam klucze, wybiegłam do holu i otworzyłam drzwi przedsionka. Drzwi zewnętrzne właśnie się zamykały. Nacisnęłam klamkę i szeroko je otworzyłam.

Na schodach leżała Daisy Jeannotte.

31

Poruszyła się, zanim ją dotknęłam. Powoli uniosła się na rękach, obróciła i usiadła tyłem do mnie.

– Nic ci się nie stało? – W gardle miałam tak sucho, że sama nie poznałam własnego wysokiego głosu.

Drgnęła na dźwięk moich słów i odwróciła się.

– Ten lód jest zdradliwy. Pośliznęłam się, ale nic mi się nie stało.

Wyciągnęłam rękę i bez protestu pozwoliła mi sobie pomóc. Cała się trzęsła i wcale nie wyglądała najlepiej.

– Wejdź, proszę do środka, zrobię herbatę.

– Nie. Nie mogę zostać. Ktoś na mnie czeka. Nie powinnam wychodzić w taką koszmarną pogodę, ale muszę z tobą porozmawiać.

– Wejdź choć na chwilę, tu jest zimno.

– Nie. Dziękuję. – Jej głos był tak zimny jak powietrze.

Zawiązała szalik i popatrzyła mi prosto w oczy. Za jej plecami drobinki lodu świeciły w świetle latarni. Gałęzie drzew lśniły czernią w mroźnym powietrzu.

– Przyszłam powiedzieć, byś zostawiła moją studentkę w spokoju. Próbowałam ci pomóc, ale chyba nadużywasz mojej uprzejmości. Nie wolno ci prześladować tych młodych ludzi w ten sposób. A podawanie mojego numeru policji w celu niepokojenia mojej asystentki jest nie do pomyślenia.

Dłonią w rękawiczce potarła oko, zostawiając ciemną smugę biegnącą w poprzek policzka.

Złość zapłonęła jak zapałka. Rękami objęłam się w talii i przez materiał czułam własne paznokcie wpijające się w ciało.

– O czym ty, do cholery, mówisz? Ja nie przesiaduję Anny – warknęłam. – To nie jest żaden projekt! Ludzie są mordowani! Co najmniej dziesięć osób nie żyje! Bóg wie, ile jeszcze zginie!

Odrobinki lodu uderzały mnie w czoło i ramiona, ale ich nie czułam. Jej słowa mnie rozwścieczyły i wyładowywałam całą złość i frustrację, które narastały we mnie w ciągu ostatnich kilku tygodni.

– Jennifer Cannon i Amalie Provencher były studentkami McGill. Ktoś je zamordował. Nie tylko zamordował. Nie. Tym ludziom to nie wystarczyło. Ci maniacy rzucili je zwierzętom, patrzyli na rozszarpywane ciała i roztrzaskiwane czaszki.

Mówiłam dalej, nie kontrolując własnego głosu. Zauważyłam, że przechodząca para przyspieszyła mimo oblodzonego chodnika.

– Ktoś pociął nożem i okaleczył całą rodzinę, zastrzelił starszą kobietę dwieście kilometrów stąd. I dzieci! Zabili dwoje małych dzieci! Osiemnastoletnia dziewczyna zadźgana i porzucona na starej łajbie. Oni nie żyją, zrozum to, zamordowani przez grupę wariatów, którzy uważają, że uosabiają moralność.

Mimo przenikliwego zimna, było mi gorąco.

– Pozwól mi jeszcze coś powiedzieć. – Wyciągnęłam w jej kierunku drżący palec. – Znajdę tych obłudnych drani i przerwę ten proces, bez względu na to, ilu ministrantów, radców prawnych czy głosicieli słowa bożego będę musiała nękać! I twoich studentów! I ciebie może też!

Twarz Jeannotte wyglądała upiornie w ciemnościach, rozmazany tusz do rzęs zmienił ją w makabryczną maskę. Nad lewym okiem przyczepiła się grudka tuszu, rzucając cień i sprawiając, że prawe wyglądało dziwnie jasno.

Opuściłam palec i ręką znowu objęłam się w pasie. Powiedziałam zbyt wiele. Gniew zaczynał mi przechodzić i robiło mi się coraz zimniej.

Ulica była pusta i zupełnie cicha. Słyszałam swój przyspieszony oddech.

Nie wiem, co spodziewałam się usłyszeć, ale na pewno nie było to pytanie, które wyszło z jej ust.

– Dlaczego używasz takich obrazów?

– Że co? – Nie podobał jej się mój styl?

– Głosiciele słowa bożego, ministranci. Skąd takie odniesienia?

– Bo uważam, że te zbrodnie zostały popełnione przez fanatyków religijnych.

Jeannotte wcale się nie poruszyła. Kiedy mówiła, jej głos był zimniejszy niż ta noc, a jej słowa mroziły mnie bardziej niż pogoda.

– Tracisz grunt pod nogami, Brennan. Ostrzegam, daj sobie z tym spokój. – Bezbarwne oczy utkwiła w moich. – Jeżeli dalej będziesz się upierać przy swoim, ja będę zmuszona działać.

Na ulicy pojawił się samochód, podjechał i zatrzymał się. Kiedy skręcał, światła zatoczyły szeroki łuk, omiotły budynek i przez ułamek sekundy oświetliły jej twarz.

Zdrętwiałam, a moje paznokcie wbiły się głębiej w skórę.

O Boże.

To nie była iluzja cieni. Jej prawe oko było niesamowicie jasne. Pozbawione makijażu, brew i rzęsy jaśniały w ruchomym świetle reflektorów.

Mogła dostrzec coś w mojej twarzy, bo poprawiła szalik, odwróciła się i zeszła ze schodów. Nie spojrzała do tyłu.

Kiedy weszłam do środka, światełko wiadomości migało jak zwariowane. Ryan. Drżącymi rękami wykręciłam numer.

– Jeannotte jest zamieszana – oznajmiłam bez wstępu. – Właśnie tu była i kazała mi się nie wtrącać. Twój telefon do Anny musiał ją wkurzyć. Słuchaj, kiedy byliśmy drugi raz na Świętej Helenie, był tam facet z białą smugą na twarzy, pamiętasz go?

– Tak. Chudy jak strach na wróble, wysoki. Wszedł do pokoju i rozmawiał z Owensem. – Ryan był wykończony.

– Jeannotte ma taką samą depigmentację, to samo oko. Nie widać tego, bo zwykle zakrywa to makijażem.

– A pasemko włosów?

– Nie wiem, pewnie je farbuje. Słuchaj, oni muszą mieć ze sobą coś wspólnego. To jest zbyt niezwykłe, żeby mogło być przypadkowe.

– Może są spokrewnieni?

– Nie przyjrzałam się wtedy zbyt uważnie, ale ten facet był chyba zbyt młody jak na jej ojca i zbyt stary jak na syna.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzień Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzień Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Seizure
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Bones Are Forever
Kathy Reichs
libcat.ru: книга без обложки
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Bones to Ashes
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Grave Secrets
Kathy Reichs
libcat.ru: книга без обложки
Kathy Reichs
libcat.ru: книга без обложки
KATHY REICHS
Kathy Reichs - Cross bones
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Informe Brennan
Kathy Reichs
Kathy Reichs - Zapach Śmierci
Kathy Reichs
Отзывы о книге «Dzień Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzień Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x