• Пожаловаться

Robert Ludlum: Tożsamość Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum: Tożsamość Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Триллер / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Robert Ludlum Tożsamość Bourne’a

Tożsamość Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tożsamość Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Mężczyzna, który wypadł podczas sztormu za burtę małego trawlera, nie pamięta żadnych faktów ze swojego życia. Pewne okoliczności sugerują, że nie był on zwyczajnym człowiekiem – zbyt wiele osób interesuje się jego poczynaniami, zbyt wielu najemnych morderców usiłuje go zlikwidować. Sprawność, z jaką sobie z nimi radzi, jednoznacznie wskazuje na specjalne przygotowanie, jakie przeszdł. Jego przeznaczeniem jest walka o przeżycie i wyjaśnienie tajemnic przeszłości… "Tożsamość Bourne'a" należy do najlepszych powieści Roberta Ludluma, pisarza przewyższającego popularnością wszystkich znanych polskiemu czytelnikowi pisarzy gatunku sensacyjnego. Niektórzy twierdzą, że jest to jego najlepsze dzieło, czego pośrednim dowodem kontynuacja w postaci następnych dwóch tomów oraz doskonały film i serial z Richardem Chamberlainem, cieszący się ogromnym powodzeniem na całym świecie.

Robert Ludlum: другие книги автора


Кто написал Tożsamość Bourne’a? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Tożsamość Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tożsamość Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

A później napłynęła fala innej paniki. Napłynęła i zagłuszyła odczucia gorąca, zimna i niezaangażowanego postrzegania. Nie mógł ulec, nie mógł poddać się obojętności! Jeszcze nie teraz! Zaraz, za sekundę coś się wydarzy! Nie był pewien co, ale wiedział, że wydarzy się na pewno! I nie mogło go tam zabraknąć!

Paliło go w piersi, ale młócił wodę nogami, rozszarpywał ją rękami, wgryzając się w ścianę morza ponad nim. W końcu wypłynął na powierzchnię i zaczął walczyć z prądem, żeby utrzymać się na szczycie czarnej fali. W górę! W górę! Jeszcze!

Naraz monstrualna góra wody jakby złagodniała; znalazł się na jej grzbiecie, otoczony plamami piany i mroku. Nie działo się nic. Zakręć! Tam! Tam!

A jednak! Wybuch był potężny. Usłyszał go poprzez ryk morza i wichury, i to, co zobaczył, co usłyszał, otworzyło mu przedsionek spokoju. Niebo rozbłysło ognistym diademem, a z centrum świetlistej korony trysnęły strzępy przedmiotów wszystkich rozmiarów i kształtów; ciśnięte eksplozją, szybowały poprzez jasność i rozmywały się na granicy cienia.

Wygrał. Cokolwiek się tam zdarzyło, wygrał.

Nagle znów runął w dół, w otchłań. Poczuł, jak wodne masy miażdżą mu kark, jak chłodzą rozpalone do białości skronie, ogrzewają zlodowaciałe rany na brzuchu, na nogach i…

Jego pierś! Ogarnął ją paroksyzm bólu! Ktoś go uderzył! Cios był potworny, raptowny i niespodziewany; wstrząs nie do wytrzymania, i znów to wrażenie – zaraz coś się wydarzy! Zaraz! Nie! Zostawcie mnie. Dajcie mi spokój.

I znowu!

Uległ raz jeszcze. Znów zaczął młócić nogami wodę, znów szarpał ją rękami, aż trafił na gruby, pokryty smarem przedmiot kołyszący się na wodzie w rytm ruchów morza. Nie umiał powiedzieć, co to jest, lecz to coś istniało, mógł tego dotknąć, mógł się tego chwycić.

Trzymaj się! Trzymaj się tego, a dopłyniesz, gdzie spokój. Tam, gdzie cisza gęstego mroku… i spokój.

Promienie wczesnego słońca przebiły się przez delikatną mgłę na wschodnim niebie i zabłysły w spokojnych wodach Morza Śródziemnego. Szyper małej łodzi rybackiej siedział na rufie i ćmił gauloise’a; oczy miał nabiegłe krwią, ręce w ranach od lin, dziękował Bogu za widok gładkiego morza. Spojrzał w stronę otwartej kabiny; jego brat zwiększył obroty silnika, by nadgonić czas, kilkanaście metrów dalej jedyny członek załogi, jakiego zatrudniali, sprawdzał sieć. Śmiali się z czegoś. To dobrze. Zeszłej nocy nikomu nie było do śmiechu. Skąd ten sztorm? Prognozy z Marsylii nie zapowiadały sztormu, bo gdyby zapowiadały, szukaliby schronienia gdzieś na wybrzeżu. Chciał dotrzeć do łowisk o świcie, osiemdziesiąt kilometrów na południe od La-Seyne-sur-Mer, ale nie kosztem drogich napraw, a jakie naprawy nie są dzisiaj drogie? Również nie kosztem własnego życia, a zdarzało się ubiegłej nocy, że takie niebezpieczeństwo poważnie brał pod uwagę.

Tu es fatigué, mon frère? – zawołał jego brat, szczerząc w uśmiechu zęby. – Vas te coucher!Je suis très capable!

– Jasne – odpowiedział, wyrzucając papierosa za burtę. Zsunął się na pokład przy końcu sieci. – Krótka drzemka nigdy nie zaszkodzi.

Dobrze mieć brata za sterem. Sternikiem łodzi należącej do rodziny winien być zawsze ktoś z rodziny. Choćby nawet taki złotousty braciszek, który gada jak literat w przeciwieństwie do niego, prostaka. Wariat! Ledwie rok na uniwersytecie, a już chciał zakładać compagnie ! Z jedną jedyną łodzią, której młodość minęła lata temu! Wariat, i co mu przyszło z tych książek zeszłej nocy? Mało brakowało, a cała jego compagnie wykopyrtnęłaby się do góry dnem!

Zamknął oczy i zanurzył dłonie w wodzie omywającej pokład. Morska sól dobrze robi na rany; poharatał ręce, kiedy bezskutecznie próbował mocować ekwipunek w czasie sztormu.

– Patrzcie! Tam! – zawołał jego brat; najwidoczniej nie dane mu spać, a wszystko przez dziedzicznie dobry wzrok członków rodziny.

– Co znowu? – krzyknął.

– Na trawersie, na lewo od dziobu! Człowiek za burtą! Trzyma się czegoś! Chyba jakiejś deski albo czegoś takiego!

Szyper ujął koło sterowe, skręcił i wyłączywszy silnik, żeby zmniejszyć falę dziobową, podprowadził łódź z prawej strony rozbitka. Człowiek w wodzie wyglądał tak, jak gdyby najdelikatniejszy ruch mógł zepchnąć go z kawałka drewna, którego się trzymał. Jego dłonie były białe, zaciśnięte na krawędzi deski niczym zakrzywione szpony, lecz ciało miał bezwładne – tak bezwładne jak ciało topielca, co to pożegnał się już z tym światem.

– Zróbcie pętle na linach! – krzyknął szyper. – Opuśćcie mu je na nogi. Wolno, teraz wolniutko… Przesuńcie pętle na brzuch. Dobra. Ciągniemy. Ostrożnie…

– Nie chce puścić deski!

– Nachyl się do niego! Rozewrzyj mu palce! Może to pośmiertny skurcz.

– Nie, on żyje… Ledwo, ledwo, ale chyba żyje. Usta mu się poruszyły, tylko nie słychać, co mówi. I oczy też, ale wątpię, czy nas widzi.

– Puścił ręce!

– Dobra. Podnosimy go. Weź go za ramiona i wciągnij przez burtę. Ostrożnie!

– Święta Panienko! Spójrzcie na jego głowę! – krzyknął rybak. – Rozłupana na pół!

– Musiał roztrzaskać ją o tę deskę podczas sztormu – odezwał się brat szypra.

– Nie – zaprzeczył szyper, oglądając ranę. – To wygląda jak cięcie, ostre, czyste… Postrzał. Ktoś do niego strzelał.

– Pewien jesteś?

– Trafił nie tylko w głowę – odrzekł kapitan łodzi, omiatając wzrokiem ciało nieprzytomnego. – Płyniemy do Île de Port Noir, to najbliższa wyspa. Jest tam doktor w porcie.

– Ten Anglik?

– Tak, ciągle jeszcze przyjmuje.

– Kiedy może – dodał brat szypra – kiedy wińsko mu pozwala. Lepiej mu idzie ze zwierzątkami pacjentów niż z samymi pacjentami.

– Nie ma znaczenia. Ten tutaj wykituje, zanim dotrzemy do Île de Port Noir. Jeśli jakimś cudem wyżyje, obciążę go kosztami paliwa, i zapłaci za stracony połów. Przynieś apteczkę. Zabandażujemy mu głowę, choć nie na wiele to się zda.

– Patrzcie! – wykrzyknął rybak. – Spójrzcie na jego oczy!

– Oczy? Co z nimi? – zapytał brat szypra.

– Chwilę temu były szare, szare jak stalowe liny. A teraz są niebieskie.

– Słońce pojaśniało. – Szyper wzruszył ramionami. – Może robi jakieś sztuczki z twoimi oczami…? Co za różnica. W grobie wszystko jest czarne.

Urywane sygnały dźwiękowe kutrów rybackich mieszały się z nieustannym krzykiem mew; razem tworzyły typowe odgłosy portu. Późne popołudnie. Czerwona kula słońca stała na zachodzie, powietrze było nieruchome, buchające gorącem i wilgocią. Za pirsem, naprzeciwko portu, biegła brukowana uliczka upstrzona plamami białawych domków oddzielonych od siebie przerośniętą trawą, która strzelała w górę z zeschniętej ziemi i piachu. Z werand zostały jedynie połatane kraty i rozpadająca się sztukateria podtrzymywana naprędce ustawionymi słupkami. Wszystkie domki miały lata świetności dawno za sobą; minęły już wtedy, kiedy ich właściciele nieopatrznie uwierzyli, że Île de Port Noir może stać się jeszcze jednym kurortem Morza Śródziemnego. Ale Île de Port Noir sławy kurortu nigdy nie zyskał.

Wszystkie domy miały ścieżki wiodące ku ulicy, lecz ścieżka domku zamykającego cały rząd była wyraźnie mocniej wydeptana od pozostałych. Dom należał do Anglika, który przybył do Port Noir osiem lat temu. Dlaczego tu przybył? Nikt tego nie rozumiał i nikogo to nie obchodziło. Był lekarzem, a wioska potrzebowała lekarza i tyle. W jego rękach haki, igły i noże okazały się narzędziami zarówno umożliwiającymi rybakom dalszą egzystencję, jak i środkiem iście zabójczym. Jeśli ktoś wybrał się do le médecin w dobrym dniu, szwy wyglądały nieźle. Ale gdy z domu bił wyraźny fetor taniego wina i whisky, do lekarza szło się na własne ryzyko.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tożsamość Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tożsamość Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Robert Ludlum: Krucjata Bourne’a
Krucjata Bourne’a
Robert Ludlum
Robert Ludlum: Ultimatum Bourne’a
Ultimatum Bourne’a
Robert Ludlum
Robert Ludlum: The Bourne Identity
The Bourne Identity
Robert Ludlum
Robert Silverberg: Tom O'Bedlam
Tom O'Bedlam
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Tożsamość Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Tożsamość Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.