J. Robb - Srebrny Błysk Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «J. Robb - Srebrny Błysk Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Srebrny Błysk Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Srebrny Błysk Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dwa brutalne morderstwa, których zagadkę ma rozwiązać Eve Dallas, mają niewątpliwie jeden element wspólny – narzędzie zbrodni. Ale czy tylko to? Co łączy ofiary? Obie mają jakiś związek z mężem Eve, Roarkiem. Czyżby prawdziwym celem ataku był on? Czy każda następna ofiara – a wszystko wskazuje na to, że trzeba się z nimi liczyć – będzie bliższa Roarke`owi. A może to on będzie ofiarą?

Srebrny Błysk Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Srebrny Błysk Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Roarke odsunął jeden z paneli ściennych i zamówił w auto kucharzu dwa guinnesy.

– Nie martw się, jest tak zaprogramowany, żeby właściwie rozlać. Chwilę to potrwa.

– Pamiętasz, kiedy ostatnio piliśmy razem piwo? Jak myślisz ile upłynęło lat? 15?

– Mniej więcej. – Piętnaście lat temu byliśmy chudymi… no cóż złodziejaszkami, pomyślał Roarke. Oparł się wygodnie w fotelu za biurkiem, czekając aż napełnią się szklanki ale jakiś nie potrafił się odprężyć.- Słyszałem że zarobiłeś w pubie w Liverpoolu. Bójka na noże. Moje źródła zwykle nie zawodzą. Powiedz Mick, jak to się stało, że nie trafiłeś do piekła?

– A pewnie że ci powiem. Pamiętasz moją matkę, niech Bóg jej wybaczy serce z kamienia? Często powtarzał, że jest mi pisana śmierć od noża. Cios w brzuch. Twierdziła, że kiedy się upije, ma wizje.

– Żyje?

– O tak, przynajmniej z tego, co słyszałem. Jak wiesz wyjechałem z Dublina wcześniej niż ty. Podróżowałem tu i tam, szukałem szczęścia i pieniędzy. Robiłem różne interesy, przeważnie handlowałem. Kupowałem to i owo, po jakimś czasie przeprowadzałem się w inne miejsce i sprzedawałem. I tym właśnie zajmowałem się tej feralnej nocy w Liverpoolu.- Mick, zadowolony z siebie otworzył drewniane pudełko leżące obok niego na stole i uniósł brwi na widok francuskich papierosów. Nie dość, że towar wart był niemałą fortunę, to jeszcze na całej planecie obowiązywał zakaz palenia. – Mogę?

– Oczywiście, częstuj się.

Ze względu na łączącą ich przyjaźń Mick wziął tylko jednego. W innych okolicznościach nie byłby tak powściągliwy.

– O czym to ja mówiłem? – zastanawiał się, wyjmując z kieszeni zgrabną zapalniczkę i zapalając papierosa. – A tak, już wiem. Miałem przy sobie połowę towaru, czekałem na… klienta, który miał mi przynieść resztę. Nie wypaliło. Straż przybrzeżna coś zwietrzyła, przeszukali magazyn. Chodziło im o mnie, podobnie jak i klientowi, który ubzdurał sobie, że chcę go wykołować. – Widząc, że Roarke zmarszczył podejrzliwie czoło, Mick roześmiał się i pokręcił głową. – Nie, niczego takiego nie planowałem. Miałem tylko połowę towaru, więc po co miałbym to robić? Wpadłem do pubu, żeby wszystko przemyśleć i po cichuzorganizować jakiś ekspresowy transport. Gliny deptały mi po piętach, miejscowe oprychy chciały mojej głowy, więc postanowiłem zniknąć. Mało brakowało, a by mnie mieli. Wyobraź sobie, siedze tam i domam, jak to przepadła forsa, a ja będę musiał do końca życia się ukrywać, gdy nagle wybuchła bójka.

– Bójka w pubie na nabrzeżu. – Roarke wyjął z autokucharza dwie szklanki guinnesa z przepisową pianką. – Kto by uwierzył?

– Bójka jak cholera. – Mick przerwał opowieść, wzioł piwo i przepił do starego kumpla. – Za naszą przyjaźń. Slainte.

– Slainte. – Odparł Roarke, podnosząc szklankę do ust.

– Mówię ci, Roarke, wokół wrzask, pięści jak pociski, a ja głupi chciałem się tam przyczaić i w spokoju przeczekać. Barman dorwał kij baseballowy, zaczął walić w bar, towarzystwo podzieliło się na grupy, a tu nagle ci dwaj, co nagle wszystko zaczęli… a ja do dziś nie wiem, o co im poszło – wyciągają noże. Powinienem byłsię wtedy ewakuować, ale nie było możliwości, żeby przemknąć obok nich. Odkroili by mi kawał tyłka, a ja jakoś nie chciałem się z nimi jeszcze rozstawać. Wydawało mi się, że bezpieczniej będzie się wmieszać w tłum. Ludzie otoczyli tych dwóch, przyjmowali zakłady. Kilku gapiłów im pozazdrościło i sami, tak dla zabawy, zaczęli się okładać pięściami.

Roarke bez trudu przypominał sobie, że sami nieraz spędzali wieczór, zabawiając się w podobny sposób.

– Ile kieszeni zrobiłeś podczas bójki?

– Straciłem rachubę. – Odparł z uśmiechem Mick. – Odbiłem sobie za moją stratę. W powietrzu latały krzesła i ciała, nie mogłem się powstrzymać i dołączyłem do zabawy. Niech mnie diabli, jeśli ci dwaj, którzy to wszystko rozpętali, nie zadźgali się na śmierć. Widziałem na własne oczy, ich krew była czarna. I śmierdziała. Sam wiesz, jak łatwo rozpoznać zapach śmierci.

– Tak, wiem.

– Cóż, ludzie się rozstąpili i zaczęli uciekać jak szczury z tonącego okrętu. Barman postanowił wezwać gliny. Wtedy nagle mnie olśniło. Jeden z tych trupów był całkiem do mnie podobny. Ten sam kolor włosów i oczu i włosów, taka sama budowa. Czy to nie dar losu? Mick Connelly potrzebuje zniknąć, a czy jest lepszy sposób, niż zostać trupem na podłodze pubu w Liverpoolu? Podmieniłem dokumenty i zwiałem. – I tym sposobem Michael Joseph Connelly wykrwawił się na śmierć, jak przepowiedziała jego matka, a Bobby Pike odjechał najbliższym autobusem do Londynu. Ot i cała historia. – Mick wypił duży łyk piwa i odetchnął z zadowoleniem. – Chryste, jak się cieszę, że cię znowu spotkałem. Kiedyś to były czasy! Bawiliśmy się, nie stary? Ty, ja, Brian i reszta chłopaków.

– Racja.

– Słyszałem o Jenny. I o Tommym i Shawnie. Serce mało mi nie pękło, kiedy się dowiedziałem, jak zginęli. Ze starej paczki z Dublina zostaliśmy tylko my trzej, ty, ja i Bri.

– Brian nadal przebywa w Dublinie. Jest właścicielem Skarbonki, przez większość czasu sam prowadzi dar.

– Słyszałem o tym. – Rzekł Mick. – Któregoś dnia wpadne do Dublina odwiedzić stare śmiecie. Często tam wracasz?

– Nie. – Rzucił Roarke.

Jego gość pokiwał głową.

– W sumie nie wszystkie wspomnienia są takie miłe. No ale ty się nieźle urządziłeś, co? Zawsze wiedziałem, że do czegoś dojdziesz. – Wstał i z niedopitym piwem podszedł do szklanych drzwi. – Pomyśl, jesteś właścicielem tego cholernego hotelu i Bóg wie czego jeszcze. Przez ostatnie lata jeździłem troche po świecie i wszędzie, gdzie byłem, ludzie wymieniali nazwisko mojego przyjaciela z dzieciństwa jak Boga. – Odwrócił się do Roarke’a z uśmiechem. – Niech mnie cholera, jeśli nie jestem z ciebie dumny.

To sformułowanie uderzyło Roarke’a. Ludzie, którzy przyjaźnią się od dziecka, nie zwracają się do siebie w ten sposób.

– Mick, a ty co porabiasz?

– O, różne interesy. Zawsze jakieś interesy. Kiedy sprowadziły mnie tu, do Nowego Yorku, powiedziałem sobie:,,Mick, zatrzymasz się w tym eleganckim hotelu Roarke’a i sprawdzisz, co u niego słychać’’. Znów podróżuje pod nowym nazwiskiem. Od czasów Liverpoolu upłynęło już wystarczająco dużo lat. I zdaje mi się, że zbyt dużo czasu upłynęło, odkąd piłem piwo ze starymi przyjaciółmi.

– Sprawdziłeś, co u mnie słychać, i pijemy piwo. A teraz powiedz, o co tak naprawde chodzi?

Mick oparł się plecami o drzwi, podniósł do ust szklankę i pojrzał na Roarke’a.

– Przed tobą nic nie można było ukryć. Zawsze potrafiłeś wykryć kit jak radar. Tym razem powiedziałem ci prawdę szczerą jak złoto. Tak się składa, że interes, który mnie tu sprowadza, może cię zainteresować. Chodzi o kamienie. Piękne kolorowe kamyczki, które marnują się w jakichś ciemnych pudełkach.

– Rzuciłem to.

Mick parsknął śmiechem. Uspokoił się i mrugnął, widząc, że Roarke po prostu mu się przygląda.

– Coś ty, stary, to ja, Mick. Chyba mi nie powiesz, że twoje czarodziejskie palce przeszły na emeryturę?

– Umówmy się, że znalazłem dla nich inne zajęcie. Legalne. Od jakiegoś czasu nie mam potrzeby szperac po cudzych kieszeniach i wyłamywać zamków.

– Potrzeba, kto tu mówi o potrzebie? Bóg obdarzył cię prawdziwym talentem. Nie tylko sprawnymi palcami, ale i mózgiem. W życiu nie spotkałem kogoś tak sprytnego i rozgarniętego. Zostałeś stworzony po to, by kraść. – Mick z uśmiechem podszedł do swojego krzesła i usiadł. – Chyba nie myślisz, że uwierzę, że to pieprzone imperium to uczciwy interes.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Srebrny Błysk Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Srebrny Błysk Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Srebrny Błysk Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Srebrny Błysk Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x