Earl spełnił polecenie.
– Co jeszcze? – spytałem Levina.
– Reggie Campo – odrzekł. – Nie jest Królewną Śnieżką.
– Czego się dowiedziałeś?
– Nie chodzi o to, czego się dowiedziałem. Raczej, co podejrzewam. Widziałeś na taśmie, jak się zachowywała. Kiedy jeden facet na chwilę odchodzi, ona zaraz podrzuca liściki miłosne innemu. Poza tym poszperałem tu i ówdzie. Reggie jest aktorką, ale obecnie nie pracuje w zawodzie. Może z wyjątkiem, nazwijmy to, prywatnych przesłuchań.
Podał mi profesjonalny kolaż zdjęć przedstawiających Reggae Campo w różnych pozach i rolach. Takie zestawy fotografii wysyła się na castingi w całym mieście. Największym zdjęciem był portret.
Pierwszy raz zobaczyłem jej twarz bez szpecących sińców i opuchlizny. Reggie Campo była bardzo atrakcyjną kobietą i jej twarz wydawała mi się dziwnie znajoma, choć nie wiedziałem, gdzie mógłbym ją widzieć. Może w jakimś programie telewizyjnym albo reklamie.
Zajrzałem na odwrotną stronę fotografii i przeczytałem listę jej osiągnięć. Występowała w programach, których nie oglądałem, i reklamach, których nie pamiętałem.
– W policyjnych raportach podała, że jej obecnym pracodawcą jest „Topsail Telemarketing”. Firma jest w Marinie. Przyjmują telefoniczne zamówienia na ten chłam, który wieczorami reklamują w telewizji. Przyrządy do ćwiczeń i tak dalej. Tak czy owak to praca dzienna. Pracujesz, kiedy chcesz. Sęk w tym, że od pięciu miesięcy Reggie nie przepracowała tam ani jednego dnia.
– Co chcesz przez to powiedzieć, że nabrała policję?
Przez trzy ostatnie wieczory trochę ją poobserwowałem i…
– Co takiego?!
Odwróciłem się i spojrzałem na niego. Gdyby prywatny detektyw pracujący dla oskarżonego w sprawie karnej został przyłapany na śledzeniu ofiary brutalnego przestępstwa, wybuchłaby potężna afera i wszystko skrupiłoby się na mnie. Prokuratorowi wystarczyłoby iść do sędziego, złożyć oświadczenie o nękaniu i zastraszaniu ofiary, a zastępcy szeryfa dopadliby mnie szybciej niż wiatr Santa Ana wiejący przez przełęcz Sepulveda i aresztowali za obrazę sądu.
Jako ofiara przestępstwa Reggie Campo pozostawała nietykalna, dopóki nie zajęła miejsca dla świadków. Dopiero wtedy była moja.
– Nie martw się – uspokoił mnie Levin. – Byłem dyskretny. Bardzo dyskretny. I cieszę się, że to zrobiłem. Albo te sińce i opuchlizna zdążyły już zniknąć, albo dobrze zamaskowała je makijażem, bo ta dama przyjmuje mnóstwo gości. Samych mężczyzn, w różnych porach wieczoru i nocy. Codziennie stara się umieścić w swoim karneciku co najmniej dwóch.
– Zaczepia ich w barach?
– Nie, siedzi w domu. To muszą być stali klienci, bo dobrze znają drogę. Mam parę numerów rejestracyjnych. Jeżeli będzie trzeba, mogę im złożyć wizytę i zadać kilka pytań. Nakręciłem parę zdjęć w podczerwieni, ale jeszcze nie zrzuciłem na płytę.
– Nie, na razie wstrzymaj się z wizytami. Dziewczyna może się dowiedzieć. Musimy być bardzo ostrożni. Wszystko jedno, czy nabiera policję, czy nie.
Wypiłem kolejny łyk kawy, zastanawiając się, jak mam to rozegrać.
– Sprawdziłeś ją? Nienotowana?
– Zgadza się, czysta. Przypuszczam, że jest świeża w biznesie.
Wiesz, ciężko jest dziewczynom, które chcą zostać aktorkami. Łatwo się załamują. Pewnie zaczęła przyjmować pomoc od facetów tu i tam, potem rozkręcił się z tego interes. Amatorka przeszła na zawodowstwo.
– I w raportach nie ma o tym ani słowa?
– Nie. Mówiłem ci, śledztwo jest dopiero na początku drogi.
Przynajmniej na razie.
– Jeżeli awansowała z amatorki na profesjonalistkę, równie dobrze mogła się posunąć do wrobienia takiego faceta jak Roulet.
Jeździ niezłym wozem, nieźle się ubiera… widziałeś jego zegarek?
– Tak, rolex. Jeżeli autentyk, to nosi na ręku z dziesięć kawałków. Mogła zauważyć przy barze. Może dlatego go wybrała.
Dotarliśmy z powrotem do sądu. Musiałem zawrócić w stronę centrum. Spytałem Levina, gdzie zostawił samochód, i detektyw pokazał Earlowi parking.
– Wszystko świetnie – powiedziałem. – Ale to znaczy, że Louis skłamał nie tylko o studiach na UCLA.
– Owszem – zgodził się Levin. – Wiedział, że nie idzie się bawić za friko. Powinien ci o tym powiedzieć.
– Tak, ale teraz ja sobie z nim o tym pogadam.
Zatrzymaliśmy się przed parkingiem na Acacia. Levin wyciągnął z aktówki teczkę. Była do niej przymocowana gumką kartka papieru. Kiedy mi ją pokazał, zobaczyłem, że to faktura na prawie sześć tysięcy dolarów za osiem dni usług detektywistycznych plus wydatki. Biorąc pod uwagę to, co usłyszałem w ciągu pół godziny, była to okazyjna cena.
– Masz tu wszystko, o czym mówiłem, plus płytę z kopią wideo z,Morgan's” – powiedział Levin.
Z wahaniem wziąłem teczkę. Przyjmując ją, zgadzałem się na to, że będę musiał przekazać materiały oskarżeniu podczas ujawnienia dowodów. Nie przyjmując ich od Levina, zostawiałem sobie furtkę, pole manewru na wypadek starcia z prokuratorem.
Postukałem palcem w rachunek.
– Przekażę go Lornie i wyślemy ci czek – powiedziałem.
– Co u Lorny? Stęskniłem się za nią.
Kiedy byliśmy małżeństwem, Lorna nieraz ze mną jeździła i towarzyszyła mi na salach sądowych, przyglądając się procesom. Kiedy nie miałem kierowcy, sama siadała za kółkiem. Levin widywał ją wtedy znacznie częściej.
– Wszystko w porządku. Ciągle jest tą samą Lorną.
Levin otworzył drzwi, ale nie wysiadał.
– Chcesz, żebym dalej pilnował Reggie?
Oto było pytanie. Gdybym się zgodził, nie mógłbym niczemu zaprzeczyć, gdyby coś poszło nie tak. Ponieważ już wiedziałem, co robi Levin. Po chwili wahania przytaknąłem.
– Bardzo dyskretnie. I nikomu tego nie zlecaj. Ufam tylko tobie.
– Nie musisz się martwić. Sam się tym zajmę. Coś jeszcze?
– Mańkut. Musimy się dowiedzieć, kim jest pan X, czy miał w tym jakiś udział, czy jest po prostu klientem.
Levin skinął głową i znów wymierzył w powietrzu cios.
– Zrobi się.
Nałożył ciemne okulary i wysiadł. Sięgnął po aktówkę i nieotwartą butelkę wody, po czym pożegnał się i zatrzasnął drzwi. Przyglądałem się, jak idzie przez parking, szukając swojego samochodu.
Powinienem być w siódmym niebie po tym, co od niego usłyszałem.
Wszystko sprzyjało mojemu klientowi. Wciąż jednak czułem dziwny niepokój, którego przyczyny nie potrafiłem zrozumieć.
Earl wyłączył muzykę i czekał na dyspozycje.
– Zabierz mnie do centrum, Earl.
– Nie ma sprawy – odparł. – Do karnych?
– Tak. Słuchaj, co to była za muzyka? Coś chyba słyszałem.
– Snoop. Trzeba go grać głośno.
Skinąłem głową. Rodowity mieszkaniec Los Angeles. I były oskarżony, który z zarzutem morderstwa stawił czoło machinie i wyszedł z tej próby zwycięsko. Ulica nie mogła mieć lepszego źródła inspiracji.
– Earl? Jedź siedemset dziesiątą. Mamy mało czasu.
Sam Scales był hollywoodzkim kanciarzem. Specjalizował się w oszustwach internetowych, wyłudzając numery kart kredytowych i innych danych uwierzytelniających, które następnie sprzedawał podziemnemu rynkowi finansowemu. Kiedy pierwszy raz razem pracowaliśmy, został aresztowany za sprzedaż sześciuset numerów kart kredytowych wraz z towarzyszącymi im poufnymi informacjami – datami ważności, adresami, numerami ubezpieczeń i hasłami prawowitych właścicieli kart – podstawionemu zastępcy szeryfa.
Читать дальше